GSB latem

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

Doczu gdzie sa długie asfalty poruszam sie stopem.Ot chwila ulgi dla nóg.

http://www.napieraj.pl/in...=article&id=180 Szacunek dla tego gościa.Jest turbo terminatorem :)
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Więc tak:
Ultrabiegacz - ultrabiegaczem, za osiągnięcie - szapoba. Użyteczność informacyna materiału tekstowego jest bardzo niska, ale materiały wideo dają niezłe pojęcie o rzeźbie terenu i problemach na trasie.
Odn. drugiego gościa - naprawdę fajnie się go czyta. Bez pitolenia, same ciekawe bądź istotne szczegóły. A jak pointa, to w jednym zdaniu.
Gość, wbrew pozorom, sporo napisał o trasie. Do problemów nawigacyjnych na petetekoskich szlakach jestem jako tako przyzwyczajony - PTTK się stara oznakować, ja się staram przejść i z reguły wszystko w końcu jakoś zagra tak, że się nie pogubię.
Dobrze wypatrzyłem ten nieciekawy moment - oto fragment z tego opisu:
"(...) za Rabką zaczyna się jeden z niewielu odcinków szlaku, których nie przechodziłem. Widać od razu, że nikt tam nie chodzi (bo po co?), oznaczenia są beznadziejne, ja jestem zmęczony a do tego jest beznadziejnie brzydko. Odcinek przejścia przez Zakopiankę to syf, kiła i mogiła. Potem następuje dłuuugi asfaltowy przelot do Jordanowa. Tu akurat ktoś beznadziejnie wymyślił szlak na dłuższym odcinku już na etapie jego projektowania. Jest nieciekawie i nużąco. "

Co jeszcze wynalazłem:
Godzinna, raczej nudna relacja z nieodległej trasy - - gość mówi o wszystkim - od błota na szlaku przez pogodę i wszechobecną wilgoć po problemy różnic kulturowych, jak fakt, że nie można dostać wkładów do filtrów do wody w sklepach sportowych. Daje jakieś pojęcie o terenie i problemach.

i - trochę inna relacja z samego GSB, z Rabki do Wołosatego. sporo widoków, mało narracji.

Dodano radośnie:

Dotarł do mnie przewodnik po GSB wydawnictwa Compass. Opis trasy jest bardzo lapidarny, ortografy jakoś mi się nie rzuciły w oczy (przy pobieżnym przeczytaniu znaleziono jeden), mapy dali 1:50k, wyglądają porządnie. Zbieram się na wyjście w tym roku w pierwszym tygodniu czerwca i liczę, że trasa zajmie mi około 25 dni do miesiąca.

Pierwszych 10km mnie przestraszyło nie na żarty: po 20-23h w pociągu - od razu 1000m przewyższenia w dwóch ratach. Prawdopodobnie nocleg wypadnie mi gdzieś na granicy, za Czantorią, dalej nie śmiem niczego szczegółowo planować.

I tu mam takie pytanie - szukałem odpowiedzi i nie znalazłem. Mianowicie jak wygląda sytuacja prawna z biwakowaniem w lasach po czeskiej i słowackiej stronie? Pomijam ichniejsze parki, bo pewnie bywa różnie, ale czy normalnie w lesie czeskim/słowackim można legalnie rozwiesić tarpa, hamak, rozpalić ogień i kimać?
Awatar użytkownika
kamykus
Posty: 700
Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
Płeć:

Post autor: kamykus »

Kiedyś czytałem na outdoor.org.pl że jest tak jak w Polsce, czyli nie można biwakować i palić ognisk, mandat.
Ale słowaccy leśnicy (nie wiem jak Czescy) są podobno przyjaźnie nastawieni.
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
Awatar użytkownika
Bastion
Posty: 392
Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
Lokalizacja: Gdansk
Tytuł użytkownika: nizinny taternik
Płeć:

Post autor: Bastion »

Q_x to wytrawny marszer i człowiek lasu, ma za sobą wiele kilkuset kilometrowych wędrówek (np. 20.06.2012 - 2.07.2012 pokonał trasę Władysławowo- Świnoujście 330 km)

Łukaszu- wiem, ze dasz rade i za miesiąc spotkamy się w Komańczy na zimnym piwie:)

Trzymaj się!!!
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

No więc rady nie dałem, zlazłem "jedynie" 135-140 km, z Ustronia doszedłem do Jordanowa.

Walczyłem od samego początku z drobną kontuzją kolana (doraźnie pomógł Diklofenak i Ibuprom, stan nie pogarszał się od chodzenia), ale ze szlaku zlazłem dopiero po parodniowych ulewach/mgłomżawkach. Okazało się, że nie mam możliwości nie zmoknąć w deszczu - poncho nie dało rady, w dzień mokłem, nocami - suszyłem co się dało ciepłem własnym, trzęsąc się z zimna pod letnim śpiworkiem dopóki nie wyschło. Odpuściłem z powodu dużej ulewy wejście na Babią - całe szczęście, bo mogło się to dla mnie skończyć dużo gorzej, niż tylko wcześniejszym powrotem do domu.

Pomyślałem, że nie ma co gdybać, mieć nadziei na dobrą pogodę itp., itd., nie w sytuacji, kiedy jeden wypadek w rodzaju chłodny deszcz wieczorem i później chłodna, mglista albo wietrzna noc mogą się skończyć hipotermią i wzywaniem na ratunek GOPRowców. Zamiast tego - wróciłem do domu, zaoszczędzoną kasę wydam na porządne poncho i tyle. Na GSB wrócę jak się odkuję, może za rok. Za parę dni napiszę więcej - będzie i relacja, i jakieś spostrzeżenia okołowyprawowe.

Dziękuję jeszcze raz za zainteresowanie, pomoc i dodawanie otuchy.
Awatar użytkownika
GawroN
Posty: 649
Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
Gadu Gadu: 1519631
Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
Płeć:

Post autor: GawroN »

gratuluję i czekam na opis
Treasure Hunter
Posty: 722
Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
Lokalizacja: Górny Śląsk
Tytuł użytkownika: DD Hammocks
Kontakt:

Post autor: Treasure Hunter »

Jakiego poncho używałeś?
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

A no widzisz, samoróbki, żeby było tanie, duże i lekkie. W innych warunkach dawało radę, przy krótszych wypadach w ogóle nie było problemu, bo mogłem wybrać sobie pogodę. A tu klops, lało się na mnie i przez kołnierz/kaptur, i bokami, nawet górę plecaka (czyli dotroczoną karimatę) miałem mokrą, czego do tej pory nie rozumiem.
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1031
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Z niecierpliwością czekam na relacje.

Q_x, witaj z powrotem cały i zdrowy.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
kubush
Posty: 285
Rejestracja: 16 lut 2012, 21:11
Lokalizacja: Silesia
Gadu Gadu: 25553
Płeć:

Post autor: kubush »

Zrobiłeś kawał dobrej trasy. Pogoda niestety nie zawsze jest łaskawa.
Decyzja o odwrocie nigdy nie jest łatwa, ale w górach czasem tak właśnie trzeba.
Czekam na relację :-)
vojwoj
Posty: 75
Rejestracja: 17 maja 2011, 20:56
Lokalizacja: Gliwice
Płeć:

Post autor: vojwoj »

Jak kolano? Powiedz mi ,to pierwsza kontuzja kolana, czy coś już było wcześniej?.
Polecam chodzenie na kijach. Żona miała długo problemy z kolanem (przy cięższym plecaku na zejściach). Dd czasu gdy zaczęła używać kijów problem zniknął. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Nie mogę sobie pozwolić na wpakowanie się w poważne kłopoty, nie ważne czy chodzi o kontuzję, zniszczone chłodem zdrowie czy wypadki spowodowane ryzykanctwem albo głodem adrenaliny. Raczej posypię głowę popiołem, wyciągnę wnioski, tym bardziej, że nie było źle... A następnym razem będzie lepiej. Obiecuję przysiąść jutro na cały dzień do pisania relacji, dam znać jak skończę :-/

To była pierwsza kontuzja kolana, wcześniej miałem problemy ze stopą ale po ponad roku męczenia się stopa wyzdrowiała mi w marszu.

Kolano bolało mnie przy unoszeniu (jak przy kopaniu z kolanka), i to niezależnie od tego, czy w ogóle dźwigałem ciężar nogi - tzn. bolało też na leżąco. To nie była kontuzja spowodowana dźwiganiem ciężaru ciała i plecaka, tylko samej nogi :D. Kiedy nie chodzę albo chodzę po płaskim albo z górki, z kolanem nic się nie dzieje - nie boli, nie dokucza. Cokolwiek to było - na Czantorii wiedziałem już, że coś jest mocno nie tak, przed Węgierską Górką miałem problem przy dosłownie każdym podejściu, tam zaszedłem do apteki. Po dawce ibuprofenu i diklofenaku ból znikał przynajmniej na kilka godzin. Kolano uspokoiło się po jednodniowym odpoczynku - tzn. tego dnia do godz. 14 zrobiłem maks kilometr spod samego podnóża Mędralowej do strumyka przy żółtym szlaku odchodzącym na stronę słowacką, po południu odrobinę pochodziłem, bo następnego dnia miało zacząć padać.

Gdyby nie pomagały maść, tabletki i odpoczynek, albo gdyby stan się pogarszał, pewnie poleciałbym do lekarza.

Ostatniego dnia leciałem prędko na pociąg bez tych farmakologicznych mecyj (dość strome wejście na Cyl Hali Śmietanowej z Mosornego, później na Police, przy zejściu z Polic do Jordanowa były jeszcze dwa pomniejsze fragmenty pod górkę i w samym Jordanowie trzeci) i też nie było najgorzej, tzn. coś tam czułem, ale kolano nie utrudniało już marszu.

Kijki pewnie by mnie trochę odciążyły. Kiedyś miałem, zgubiłem i nie tęsknię, może czasami. Jest to jedna z tych rzeczy, które kiedyś może się pojawią w domu ze względu na takie sytuacje, kiedy trzeba dać z siebie więcej, iść szybciej, przejść dalej i mniej się przy tym zmęczyć. Ale ponieważ miałem bardzo lekkie kijki bambusowe (200g/szt), ciężko mi się zdecydować na jakieś 2-3x cięższe (przy tym 20-30x droższe). Myślałem też o jakimś porządnym monopodzie, który mógłby udawać kijek, bo mi się łapy trzęsą i monopod by się przydał, ale nie badałem głębiej tematu.
Awatar użytkownika
kubush
Posty: 285
Rejestracja: 16 lut 2012, 21:11
Lokalizacja: Silesia
Gadu Gadu: 25553
Płeć:

Post autor: kubush »

Kijki to bardzo dobra opcja, warta rozważenia. Ja odkąd na próbę wziąłem kije kilka lat temu w góry, już zawsze je zabieram. Przy ciężkim plecaku cholernie pomagają na zejściach i podejściach.
Sam miałem zawsze problem z kolanem, jak zacząłem używać kijów wszystko minęło. Po prostu ciężar ciała+plecaka rozkładasz na cztery a nie tylko dwie kończyny.
Dodatkowo kije można wykorzystać jako element nośny do rozpięcia zadaszenia.
Awatar użytkownika
GawroN
Posty: 649
Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
Gadu Gadu: 1519631
Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
Płeć:

Post autor: GawroN »

Q_x, niestety muszę potwierdzić co kubush mówi - ale na przykładzie swojego ojca który od czasu "odkrycia" kijków mniej narzeka na kolana
vojwoj
Posty: 75
Rejestracja: 17 maja 2011, 20:56
Lokalizacja: Gliwice
Płeć:

Post autor: vojwoj »

Q_x , kije naprawdę pomagają. Ja mam jakieś takie z włókien węglowych. prawie nic nie ważą. I druga sprawa. Jak wygląda twoja kondycja. ja przed pierwszym przejściem GSB oprócz normalnych treningów(Biegi na orientację) dodatkowo wzmacniałem nogi i kręgosłup. W moim przypadku musiałem dużo nieść na plecach. Wzmacnianie organizmu uchroniło mnie przed poważniejszymi kontuzjami, chociaż chodziłem dużo i na "ciężko". Może powinieneś przygotowania do przejścia GSB rozpocząć od biegania i przysiadów.
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Tutaj wszystko opisałem, przygotowania też:
http://wędrówki.blogspot.com/2014/07/gs ... iecki.html
Sporo chodzę, możliwie świadomie. Nie pojechałem tam totalnie na wariata, trochę poćwiczyłem :D
Popoprawiam to jeszcze pewnie jutro.
vojwoj
Posty: 75
Rejestracja: 17 maja 2011, 20:56
Lokalizacja: Gliwice
Płeć:

Post autor: vojwoj »

Trochę :P. ja nie licząc 10 km biegiem codziennie robiłem kilkaset przysiadów i wiele innych cwiczeń :P. ale wtedy nie było nic w sklepach i trzeba było dość szybko iść. konserwy na wyjazd to cała rodzina zbierała. Miałem też litrowy słoik smalcu i dżem. Lekko nie było. :P
Awatar użytkownika
Bastion
Posty: 392
Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
Lokalizacja: Gdansk
Tytuł użytkownika: nizinny taternik
Płeć:

Post autor: Bastion »

Łukaszu

Wielki szacunek!, "Co nas nie zabije to nas wzmocni"!
Szykuj graty.

Pozdrawiam
Bastion
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
Awatar użytkownika
kamykus
Posty: 700
Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
Płeć:

Post autor: kamykus »

Odnośnie kijków, ja też odkąd je mam to przestały mnie boleć kolana. Idąc na dłuższy spacer z psem bolą mnie kolana, a z kijkami i 14 kilogramowym plecakiem jestem w stanie przejść w głębokim śniegu po górach 35km i nawet nie pamiętam że mam problem z kolanami.

I nie trzeba drogich kijków, ja w jakimś sklepie turystycznym w Szczyrku wziąłem najtańsze kijki (45zł) trzymają się 3 sezon, lato zima. Praktycznie co weekend gdzieś w górach.

A trasę walnąłeś niezłą, czytając jakie masz problemy z kondycją. Góry to nie płaski teren, tu chodzi się inaczej.
Narobiłeś mi smaka na GSB, od przyszłej wypłaty odkładam kasę na zimowe jego przejście, zaczynając jednak od Bieszczad.
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Szykuję graty, Bastion, co innego mogę robić w takie upały. Generalna, totalna rewizja sprzętu. Zacząłem od kubka do gotowania obiadokolacji: z 1000 zszedłem do 500 ml. Paradoksalnie, najlżejszy plecak miałem na pierwszej dużej wyprawie, później robił się coraz cięższy i chyba przyszła pora, żeby coś z tym zrobić.

Kamykus, przejście z Bieszczad w stronę Ustronia wydaje mi się rozsądniejsze - te "duże" góry warto zostawić na koniec. Nie wiem jak w PTTKu uzasadniają odwrotny kierunek przejścia, może mają jakieś mądre powody poza "ma być z zachodu na wschód i już". Trzymam kciuki!
Awatar użytkownika
kamykus
Posty: 700
Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
Płeć:

Post autor: kamykus »

Osobiście wolał bym zostawić na koniec niższe górki.
Ale jest kilka innych powodów dla czego od drugiej strony. :)

Ja nie zamierzam być aż tak wierny szlakowi.
Ominę lekko idąc jego granicą, Bieszczadzki Park Narodowy. No i zacznę dużo wcześniej bo z Ustrzyk Dolnych. Wszystko ze względu na psa. Liczy się przygoda a nie zaliczenie szlaku który zresztą nie jest zbyt ciekawy, omija często o pół godziny drogi od niego wiele fajnych terenów, i szczytów.

Druga sprawa to taka że chyba łatwiej mi będzie iść w stronę domu niż się od niego oddalać. Szlak kończy się przecież 25km od Bielska :)
Nie wiem jak w PTTKu uzasadniają odwrotny kierunek przejścia
Można iść w tą lub z powrotem.

A co jeszcze bardziej mnie podkręca, przejście zimowe tego szlaku zaliczyło zaledwie kilka osób :)

W lato ten szlak niewielu przechodzi, nawet górskich łązęgów.
Dla tego wielki szacunek dla każdego kto się podejmuje tego zadania. Szczególnie jeśli nie chodzi na co dzień po górach.
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”