Dziwne sytuacje
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
I w ten oto sposób został zachlastany ostatni wilk na Wielkiej Nizinie Węgierskiej.
Mnie jednak zastanawia jeszcze jedno. Po jakiemu się rozmawia z węgierskimi pasterzami? I nie są to rozmowy w stylu "wy mi powiedzieć gdzie być przystanek" a wręcz gotyckie opowieści niesamowite.
Vendetta beszel magyarul?
Mnie jednak zastanawia jeszcze jedno. Po jakiemu się rozmawia z węgierskimi pasterzami? I nie są to rozmowy w stylu "wy mi powiedzieć gdzie być przystanek" a wręcz gotyckie opowieści niesamowite.
Vendetta beszel magyarul?
Ostatnio zmieniony 05 lis 2009, 14:33 przez Regent, łącznie zmieniany 1 raz.
- Parthagas
- Posty: 798
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Ciekawe, czy korzystali z naszego forum
http://images.google.pl/imgres?imgurl=h ... l%26sa%3DG
http://images.google.pl/imgres?imgurl=h ... l%26sa%3DG
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- zdybi
- Posty: 435
- Rejestracja: 01 lut 2009, 22:46
- Lokalizacja: zachpom
- Gadu Gadu: 9522989
- Płeć:
- Kontakt:
Dla niektórych,mieszkanie w takich warunkach,było by gorszą karą niż 120 dni odsiadki.Morał z tego taki,że nawet w czasie największych kłopotów,nie ma jak w lesie
http://lukaszzdyb.blogspot.com
http://mybushcraft.blogspot.com
"Bo życie przecież po to jest,żeby pożyć"
http://mybushcraft.blogspot.com
"Bo życie przecież po to jest,żeby pożyć"
Vendetta, fajnie się czyta twoje opowieści przed snem, ale jak dla mnie to ściema i nigdy nie uwierzę w takie bajki dopóki nie zobaczę jakiś dowodów. A Jeżeli myślisz, że ludzie w to uwierzą, to nie doceniasz naszego grona. Jeżeli ci to wisi czy ktoś uwierzy to po co to piszesz?. Tak na zakończenie, moja była pracowała w takim miejscu, gdzie takie historie były na porządku dziennym, zgadnij gdzie pracowała?
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
-
- Posty: 409
- Rejestracja: 26 sie 2007, 21:51
- Lokalizacja: Szczecin
- Płeć:
- Vendetta
- Posty: 25
- Rejestracja: 31 paź 2009, 18:04
- Lokalizacja: Zewsząd:)
- Tytuł użytkownika: Killer pop-culture
- Płeć:
Dąb obrażasz mnie.
Więc skończcie po mnie jechac i nie wierzcie, bo przecież Wam tego nie wmawiam. Każdy coś napisał, a ja zaczołęm od najbardziej wybuchowej swojej historii.Mam tylko nadzieję, że spotkacie się kiedyś z czymś co da Wam inne spojrzenie na niektóre anomalie.
Ściemniac to lubia dzieci w przedszkolu.
Nie będe się już dzielił opowieściami, wszędzie gdzie jestem dzieją się mi różne dziwne rzeczy, to w końcu my tworzymy swoją rzeczywistość a ja się często pcham tam gdzie inni dupy by nie posadzili.
To, że ktoś w weekend do lasu pójdzie na nocke, pojedzie gdzies na tydzień, nie tworzy z niego wszędołaza mogącego się pochwalić przeżyciami. Może gdy będziecie mieli więcej odwagi, to i Wam się przytrafi coś niesamowitego.
kicsit.
Celkovo je to hodně Slovenské,
trochu v České.
Dużo było pokazywania, teatrzyku, ale czego się nie robi by się z kimś porozumieć. Miałem alkohol-byłem dobrym towarzyszem do rozmowy.
Dobranoc dzieci.
Więc skończcie po mnie jechac i nie wierzcie, bo przecież Wam tego nie wmawiam. Każdy coś napisał, a ja zaczołęm od najbardziej wybuchowej swojej historii.Mam tylko nadzieję, że spotkacie się kiedyś z czymś co da Wam inne spojrzenie na niektóre anomalie.
Ściemniac to lubia dzieci w przedszkolu.
Nie będe się już dzielił opowieściami, wszędzie gdzie jestem dzieją się mi różne dziwne rzeczy, to w końcu my tworzymy swoją rzeczywistość a ja się często pcham tam gdzie inni dupy by nie posadzili.
To, że ktoś w weekend do lasu pójdzie na nocke, pojedzie gdzies na tydzień, nie tworzy z niego wszędołaza mogącego się pochwalić przeżyciami. Może gdy będziecie mieli więcej odwagi, to i Wam się przytrafi coś niesamowitego.
kicsit.
Celkovo je to hodně Slovenské,
trochu v České.
Dużo było pokazywania, teatrzyku, ale czego się nie robi by się z kimś porozumieć. Miałem alkohol-byłem dobrym towarzyszem do rozmowy.
Dobranoc dzieci.
Gdy kiedyś spotkam jakiegoś survivor-szczyla wycinającego pół lasu- ZABIJE K***A!! nie żartuję!!!!
Ja nikogo nie obrażam, to raczej ty obrażasz nas myśląc, że uwierzymy w te brednie, no chyba, że ty sam w to wierzysz…Vendetta pisze:Dąb obrażasz mnie.
A czemu ma się nie chwalić, czy to tylko dane jest mitomanom?Vendetta pisze:To, że ktoś w weekend do lasu pójdzie na nockę, pojedzie gdzieś na tydzień, nie tworzy z niego wszędołaza mogącego się pochwalić przeżyciami. Może gdy będziecie mieli więcej odwagi, to i Wam się przytrafi coś niesamowitego.
A co trzeba mieć za odwagę aby przytrafiło się coś niesamowitego, ja zawsze myślałem, że trzeba znaleźć sie w odpowiednim lub nie odpowiednim miejscu i czasie.Vendetta pisze:Może gdy będziecie mieli więcej odwagi, to i Wam się przytrafi coś niesamowitego.
Dobranoc, tylko przypomnij mamie, aby wytarła ci wąsy od mlekaVendetta pisze:Dobranoc dzieci.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Vendetta..a ja się często pcham tam gdzie inni dupy by nie posadzili.
Czyli gdzie łazisz ? pochwal się Mi się jakoś nigdy nie dzieją dziwne rzeczy lipa.. wypatruje ufo na bagnach i nic - ino mgła, dziki i tataraki rozbudzją me paranoje, ale ileż się można oszukiwać Straszanie innych też już mi nie wychodzi - ot przyzwyczaili się do tego, że są największym złem w dolinie i tyle icon_twisted
Czyli gdzie łazisz ? pochwal się Mi się jakoś nigdy nie dzieją dziwne rzeczy lipa.. wypatruje ufo na bagnach i nic - ino mgła, dziki i tataraki rozbudzją me paranoje, ale ileż się można oszukiwać Straszanie innych też już mi nie wychodzi - ot przyzwyczaili się do tego, że są największym złem w dolinie i tyle icon_twisted
Ostatnio zmieniony 06 lis 2009, 15:51 przez slaq, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie zgadłeś, podpowiem że część osób chodzi tam ubranych na białoWedrowycz89 pisze:W redakcji Faktu albo SE?
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Ale dobrze się czyta historię Vendetty? Dobrze. Gdyby nie ta ortografia...
[ Dodano: 2009-11-06, 16:56 ]
Bardzo ciekawe są historie opowiadane przez himalaistów. Jerzy Kukuczka mówił o halucynacjach, rozmowach przez radiotelefon, które dokładnie pamiętał a które tak naprawdę nigdy się nie wydarzyły. Piotr Morawski opowiadał (słyszałem na żywo) o zniszczonym wysoko w górach, wręcz poszarpanym namiocie. Wraz z kolegami próbowali to wyjaśnić, lecz wszystkie tłumaczenia były bardzo naciągane. Przyznał, że tak naprawdę nie wie, co się wtedy stało. Dzieją się czasami dziwne rzeczy.
[ Dodano: 2009-11-06, 16:56 ]
Bardzo ciekawe są historie opowiadane przez himalaistów. Jerzy Kukuczka mówił o halucynacjach, rozmowach przez radiotelefon, które dokładnie pamiętał a które tak naprawdę nigdy się nie wydarzyły. Piotr Morawski opowiadał (słyszałem na żywo) o zniszczonym wysoko w górach, wręcz poszarpanym namiocie. Wraz z kolegami próbowali to wyjaśnić, lecz wszystkie tłumaczenia były bardzo naciągane. Przyznał, że tak naprawdę nie wie, co się wtedy stało. Dzieją się czasami dziwne rzeczy.
Ostatnio zmieniony 08 lis 2009, 07:59 przez Hillwalker, łącznie zmieniany 1 raz.
" YOU create your own reality "
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
To się nazywa choroba wysokościowa (już bez podziałów na typy, podaję ogólną nazwę dla uproszczenia). Spodwodowane jest to niedotlenieniem mózgu. Sporo ciekawych zwidów jest opisanych m.in. w ,,Granice wytrzymałości. Gdy człowiek ociera się o smierć" (Peter Stark).Hillwalker pisze:Bardzo ciekawe są też historie opowiadane przez himalaistów. Jerzy Kukuczka mówił o halucynacjach, rozmowach przez radiotelefon, które dokładnie pamiętał a które tak naprawdę nigdy się nie wydarzyły. Piotr Morawski opowiadał (słyszałem na żywo) o zniszczonym wysoko w górach, wręcz poszarpanym namiocie. Wraz z kolegami próbowali to wyjaśnić, lecz wszystkie tłumaczenia były bardzo naciągane. Przyznał, że tak naprawdę nie wie, co się wtedy stało. Dzieją się czasami dziwne rzeczy.
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
W książce Kukuczki "Na szczytach świata" też jest sporo o chorobach spowodowanych wysokością, cytowane są opinie lekarzy. Co do przygody z namiotem, to nie kwalifikuje się jako halucynacja czy inna niedyspozycja. Jeden z namiotów został zniszczony i panowie spędzili, jak to nazwał Piotr Morawski, upojną noc. Czterech facetów w jednym, małym namiociku.
A tak przy okazji, Piotr Morawski to był człowiek budzący sympatię, pięknie opowiadał, mimo osiągnięć nie pozował na mentora i mędrca gór wysokich. Szkoda go. Mój rocznik. Mam nadzieję, że wędruje po niebiańskich szczytach i jest szczęśliwy...
A tak przy okazji, Piotr Morawski to był człowiek budzący sympatię, pięknie opowiadał, mimo osiągnięć nie pozował na mentora i mędrca gór wysokich. Szkoda go. Mój rocznik. Mam nadzieję, że wędruje po niebiańskich szczytach i jest szczęśliwy...
" YOU create your own reality "
Nie sądzę, że by historia opowiedziana przez tresora była nieprawdziwa. Jak o niej się wiele razy słyszało, to właśnie potwierdza to o jej autentyczności.Ciek pisze:To ściema z gatunku urban legends. Słyszałem to w tym sezonie 2 razy, w tym raz od własnej matkiTresor pisze:Pewna historia przeczytana na forum opel astra club
Ostatnio rozmawialem z kolega, któremu znajoma jego mamy opowiedziala historie, jaka jej sie przydarzyla... :/ Powiem Wam szczerze, ze az mi ciary przeszly, jak mi to opowiedzial :/
Byla noc. Trasa z niezbyt duzym ruchem, nieoswietlona, dookola tylko las.
Wspomniana kobieta jedzie samochodem (sama). Nagle widzi na drodze jakis duzy konar. Zjezdza na pobocze, wlacza awaryjne i zaczyna usuwac przeszkode z drogi. Gdy konar znalazl sie juz w rowie, wsiada do samochodu, wylacza awaryjne i wlacza sie do ruchu. We wstecznym lusterku zauwaza TIRa, który zaczyna intensywnie swiecic 'dlugimi'. Kobieta nie wie, o co mu chodzi. Jadac tak jakies 90 km/h, pomyslala, ze moze chce ja wyprzedzic. Zjezdza blizej prawej strony, puszcza kierunek i chce go przepuscic. A ten nic! Oprocz tego, ze swiecil 'dlugimi', to dodatkowo zaczal jeszcze trabic tymi trabami. Doszla do wniosku, ze moze ten TIR chce, zeby zwolnila, zeby bylo mu latwiej. Tak tez zrobila - zwolnila do 60 km/h, a on nadal nic! Jada tak kilka km, w koncu kobieta zjezdza na pobocze i zatrzymuje sie, za nia kierowca TIRa robi to samo. Babka wysiada i podchodzi do tego kierowcy, zeby dowiedziec sie, o co mu w ogole chodzi. Patrzy: a ten facet wybiega z TIRa z jakims baseballem i biegnie do jej samochodu! Kobieta w szoku, kazal jej sie tylko odsunac. Otworzyl jej drzwi z tylu, spojrzal do srodka, a potem zaczal sie rozgladac dookola samochodu.
Babka spytala, o co w ogole chodzi, a on jej powiedzial, ze jak usuwala z drogi ten konar, to widzial, jak jakis mezczyzna wsiadl do niej na tylne siedzenie
Poniewaz pozniej nie zatrzymywala sie, ten ktos musial wysiasc, gdy zatrzymal ja ten kierowca z TIRa.
Po chwili zajrzala jeszcze na tylne siedzenie i zbladla: na kanapie lezala stalowa linka...
masakra co ?
Jak dobrze się wczytać, można zauważyć brak logiki. Odgłos otwieranych i zamykanych w środku nocy drzwi słychać jak wystrzał z armaty. Poza tym jak tirowiec mógł cokolwiek zauważyć w nocy? Przecież musiał być wtedy w ruchu, czyli daleko. Nawet jeśli coś widział, to pomyślałby, że ktoś poszedł się odlać. Gdyby był blisko/stał, to zawołałby albo wyszedł.
Osobiście bardziej podoba mi się historia o małych dzieciach porywanych w supermarketach w celu pobrania narządów do przeszczepu. Ponoć to nagminne zjawisko, tylko dziwnym trafem w TV o tym nie trąbią, widać nikogo nie interesuje, że nagminnie porywa się małe dzieciaki a później znajdują je martwe w toaletach bez nereczek.
Co do "dziwnych" sytuacji to miałem w tym roku okazję zaobserwować ciekawą anomalię związaną z mgłą. Około 4 nad ranem szedłem przez las na ryby i po jeden stronie drogi mgły nie było wcale, a po drugiej była bardzo gęsta, wysoka, biała ściana. Musiało rozwiewać ją wzdłuż drogi. Bardzo fajny efekt.
Co do nocy, to przecież nie musiała być tak ciemna, że nic nie było widać tym bardziej że światła samochodu też oświetlały wszystko wokół i kierowca TIR-a mógł zobaczyć tego typa. Mógł też księżyc oświetlać też trochę. Nic przecież dokładniej nie wiadomo.
Z zamykaniem drzwi po cichu też nie jest problem. Wskakuje gostek do środka i zamyka za sobą drzwi, ale ich nie zatrzaskuje tradycyjnie trzaśnięciem tylko pociągnięciem. Nie słychać więc nic a drzwi się nie otworzą pomimo tego, że są żle zamknięte. W dodatku samochód był na chodzie więc jednak tłumił inne dżwięki.
Gdy zatrzymała auto to gostek wyskoczył z niego i też mógł to zrobić po cichu nie zatrzaskując drzwi podczas gdy ta kobieta była przecież zaabsorbowana śledzeniem tego kierowcy z TIR-a.
-
- Posty: 409
- Rejestracja: 26 sie 2007, 21:51
- Lokalizacja: Szczecin
- Płeć:
Taki TIR-owiec nie miałby co robić tylko bawić się w takie rzeczy ? W jakim celu ? Wątpię.
[ Dodano: 2009-11-12, 01:17 ]
Sytuacje z takimi pułapkami są częstsze. Podobna sytuacja:
"Opowiem Wam niesamowitą historię, która przytrafiła się mojej koleżance. Mieszkamy w małym powiatowym miasteczku na południu Polski. Żeby nie siać paniki - nie zdradzę dokładnie gdzie. Razem z moją koleżanka dojeżdżamy 20 km codziennie do większego miasta wojewódzkiego do pracy. Wymieniamy się - raz jadę ja, raz ona samochodem. W tamtym tygodniu zachorowałam i byłam 3 dni na zwolnieniu - moja koleżanka jeździła więc sama. Teraz w październiku szybko robi się ciemno. A nam zdarza się czasem zostać godzinkę czy pół po godzinach także 18/19 to często nasz czas powrotu. No wiec we wtorek koleżanka wracała koło 19 z pracy sama (bo ja byłam chora) U nas jest bardzo dużo lasów i jest taki odcinek ,że z 1O minut jedzie się lasem ciągle. Koleżanka wjechała więc w las. Było już bardzo ciemno. Ale przemierzałyśmy tą trasę tysiąc razy - więc jechała spokojnie i pewnie. Nagle gdzieś w połowie drogi musiała zahamować bo na drodze leżał duży konar drzewa. Nie miała szans go ominąć. Na drodze było ciemno, sami wiecie jak to na powiatowych drogach o tej porze- głucho i ciemno i nikogo nie ma jak trzeba, wiec musiała liczyć na siebie. Wysiadła, włączyła światła i zaczęła odsuwać ten konar. Jest fest babką więc dwie minutki i było po bólu. Wsiadła z powrotem do samochodu. Nie ujechała pół minuty jak nagle za nią jakiś samochód podjechał na tył jej samochodu bardzo szybko i zaczął świecić jej długimi światłami oślepiając. Nie chciał jej wyprzedzać i co chwila tylko oślepiał tymi długimi światłami. Przyspieszyła - on też przyspieszył, zwolniła żeby ją wyminął, ale jadący za nią samochód też zwolnił. Przestraszyła się bo wyglądało to tak jakby ją po prostu ścigał. Zadzwoniła do męża ,że już dojeżdża do domu ,ale ,że ktoś ja goni i żeby wyszedł przed dom bo się boi ( do ich domu prowadzi jeszcze nie całkiem zamieszkała ulica przez pola- generalnie mieszkają na peryferiach ) Dojechała do domu , wjechała na podwórko i wybiegła z samochodu - mąż już na nią czekał. Samochód , który za nią jechał zatrzymał się przed jej domem. Była bardzo wystraszona, cała się trzęsła i zaczęła krzyczeć do męża, że to ten samochód.Generalnie kompletnie puściły jej nerwy. Podeszli do tego samochodu. Z samochodu wysiadła para. Mąż mojej koleżanki też trochę się zdenerwować wtedy no i zaczął do nich wołać czego chcą i czemu mu straszą żonę - mogła się przez nich zabić, uciekając. Parka, taka w średnim wieku, podbiegła i zaczęła tłumaczyć. Jechali do domu z urlopu i nagle zauważyli ,ze na drodze stoi oświetlony samochód ( to był samochód mojej koleżanki) i jakiś facet wylatuje niemal kucając z lasu, otwiera drzwi z tyłu wozu i wślizguje się do tego stojącego wozu. Wydało im się to co najmniej dziwne. Bo robił to bardzo po kryjomu jakby przed kimś się chowając. Podjeżdżając bliżej zauważyli wsiadająca koleżankę, ale faceta na tylnym siedzeniu, gdzie powinien był siedzieć - jeżeli jechał razem z wsiadająca kobieta, już nie. Byli już bardzo blisko i stwierdzili, że coś jest nie tak. No bo gdzie ten wsiadający facet, no nie ? Zapalili długie światła i wtedy zauważli ,że ten facet podniósł ręce jakby chciał coś zrobić kierowcy. Zaczeli świecić długimi światłami i on się wystraszył i znów położył czy chował na tym siedzeniu. I tak kilka razy. Niestety moja koleżanka wtedy przyspieszyła bo się ich wystraszyła - więc zaczęli ją gonić. Zdali sobie sprawę, że jadąca kobieta może być w niebezpieczeństwie.No więc pojechali za nią. W sumie byli w szoku no bo nie byli pewni na sto procent, nie wiedzieli co robić czy trąbić, czy wzywać policję, mieli tylko nadzieję ,że moja koleżanka gdzieś stanie na chwilę. Dlatego tak szaleli z tymi światłami. Po ich wyjaśnieniach wszyscy podbiegli do samochodu. Drzwi tylne były otwarte. Na siedzeniu nie było faceta. Ale był kawałek sznura. Morderca najprawdopodobniej chciał moją koleżankę udusić, albo zacząć dusić i zmusić do zjazdu w las, a resztę sami sobie odpowiedzcie ... nam ta historia zmroziła krew w żyłach. Dziewczyny napisałam ja po to ,żeby was ostrzec. NIGDY. Przenigdy nie zatrzymujcie się po ciemaku na drodze !!! I zawsze jak wsiadacie do samochodu - obejrzyjcie się za siebie !"
Oto link:
http://www.netkobiety.pl/t2274.html
[ Dodano: 2009-11-12, 01:17 ]
Sytuacje z takimi pułapkami są częstsze. Podobna sytuacja:
"Opowiem Wam niesamowitą historię, która przytrafiła się mojej koleżance. Mieszkamy w małym powiatowym miasteczku na południu Polski. Żeby nie siać paniki - nie zdradzę dokładnie gdzie. Razem z moją koleżanka dojeżdżamy 20 km codziennie do większego miasta wojewódzkiego do pracy. Wymieniamy się - raz jadę ja, raz ona samochodem. W tamtym tygodniu zachorowałam i byłam 3 dni na zwolnieniu - moja koleżanka jeździła więc sama. Teraz w październiku szybko robi się ciemno. A nam zdarza się czasem zostać godzinkę czy pół po godzinach także 18/19 to często nasz czas powrotu. No wiec we wtorek koleżanka wracała koło 19 z pracy sama (bo ja byłam chora) U nas jest bardzo dużo lasów i jest taki odcinek ,że z 1O minut jedzie się lasem ciągle. Koleżanka wjechała więc w las. Było już bardzo ciemno. Ale przemierzałyśmy tą trasę tysiąc razy - więc jechała spokojnie i pewnie. Nagle gdzieś w połowie drogi musiała zahamować bo na drodze leżał duży konar drzewa. Nie miała szans go ominąć. Na drodze było ciemno, sami wiecie jak to na powiatowych drogach o tej porze- głucho i ciemno i nikogo nie ma jak trzeba, wiec musiała liczyć na siebie. Wysiadła, włączyła światła i zaczęła odsuwać ten konar. Jest fest babką więc dwie minutki i było po bólu. Wsiadła z powrotem do samochodu. Nie ujechała pół minuty jak nagle za nią jakiś samochód podjechał na tył jej samochodu bardzo szybko i zaczął świecić jej długimi światłami oślepiając. Nie chciał jej wyprzedzać i co chwila tylko oślepiał tymi długimi światłami. Przyspieszyła - on też przyspieszył, zwolniła żeby ją wyminął, ale jadący za nią samochód też zwolnił. Przestraszyła się bo wyglądało to tak jakby ją po prostu ścigał. Zadzwoniła do męża ,że już dojeżdża do domu ,ale ,że ktoś ja goni i żeby wyszedł przed dom bo się boi ( do ich domu prowadzi jeszcze nie całkiem zamieszkała ulica przez pola- generalnie mieszkają na peryferiach ) Dojechała do domu , wjechała na podwórko i wybiegła z samochodu - mąż już na nią czekał. Samochód , który za nią jechał zatrzymał się przed jej domem. Była bardzo wystraszona, cała się trzęsła i zaczęła krzyczeć do męża, że to ten samochód.Generalnie kompletnie puściły jej nerwy. Podeszli do tego samochodu. Z samochodu wysiadła para. Mąż mojej koleżanki też trochę się zdenerwować wtedy no i zaczął do nich wołać czego chcą i czemu mu straszą żonę - mogła się przez nich zabić, uciekając. Parka, taka w średnim wieku, podbiegła i zaczęła tłumaczyć. Jechali do domu z urlopu i nagle zauważyli ,ze na drodze stoi oświetlony samochód ( to był samochód mojej koleżanki) i jakiś facet wylatuje niemal kucając z lasu, otwiera drzwi z tyłu wozu i wślizguje się do tego stojącego wozu. Wydało im się to co najmniej dziwne. Bo robił to bardzo po kryjomu jakby przed kimś się chowając. Podjeżdżając bliżej zauważyli wsiadająca koleżankę, ale faceta na tylnym siedzeniu, gdzie powinien był siedzieć - jeżeli jechał razem z wsiadająca kobieta, już nie. Byli już bardzo blisko i stwierdzili, że coś jest nie tak. No bo gdzie ten wsiadający facet, no nie ? Zapalili długie światła i wtedy zauważli ,że ten facet podniósł ręce jakby chciał coś zrobić kierowcy. Zaczeli świecić długimi światłami i on się wystraszył i znów położył czy chował na tym siedzeniu. I tak kilka razy. Niestety moja koleżanka wtedy przyspieszyła bo się ich wystraszyła - więc zaczęli ją gonić. Zdali sobie sprawę, że jadąca kobieta może być w niebezpieczeństwie.No więc pojechali za nią. W sumie byli w szoku no bo nie byli pewni na sto procent, nie wiedzieli co robić czy trąbić, czy wzywać policję, mieli tylko nadzieję ,że moja koleżanka gdzieś stanie na chwilę. Dlatego tak szaleli z tymi światłami. Po ich wyjaśnieniach wszyscy podbiegli do samochodu. Drzwi tylne były otwarte. Na siedzeniu nie było faceta. Ale był kawałek sznura. Morderca najprawdopodobniej chciał moją koleżankę udusić, albo zacząć dusić i zmusić do zjazdu w las, a resztę sami sobie odpowiedzcie ... nam ta historia zmroziła krew w żyłach. Dziewczyny napisałam ja po to ,żeby was ostrzec. NIGDY. Przenigdy nie zatrzymujcie się po ciemaku na drodze !!! I zawsze jak wsiadacie do samochodu - obejrzyjcie się za siebie !"
Oto link:
http://www.netkobiety.pl/t2274.html
Ostatnio zmieniony 12 lis 2009, 07:25 przez Alan, łącznie zmieniany 1 raz.
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
kto wierzy w takie opowieści to chyba nigdy nie jechał nocą autem
Jadąc na światłach długich, wystarczy odległość 200m aby nic nie zobaczyć.
A jeżeli drugi samochód coś widział tzn. że musiał być bardzo blisko....a wtedy zupełnie inaczej by to wyglądało...natomiast od ruszenia mineło co najmniej 30sek. co oznacza, że auto ściagające było bardzo daleko, za górką/zakrętem... zero szans na zobaczenie czegokolwiek.
Oczywiście sytuacje z konarem i wsiadającym "obcym" nie raz miały miejsce na drogach, ale nikt postronny nie mógłby tego zobaczyć.
Po za tym.... "Wysiadła, włączyła światła i zaczęła odsuwać ten konar" - tzn. że jechała bez świateł? i Jesli dała radę odsunąć konar, to równie dobrze mogła go objechać!
Jadąc na światłach długich, wystarczy odległość 200m aby nic nie zobaczyć.
A jeżeli drugi samochód coś widział tzn. że musiał być bardzo blisko....a wtedy zupełnie inaczej by to wyglądało...natomiast od ruszenia mineło co najmniej 30sek. co oznacza, że auto ściagające było bardzo daleko, za górką/zakrętem... zero szans na zobaczenie czegokolwiek.
Oczywiście sytuacje z konarem i wsiadającym "obcym" nie raz miały miejsce na drogach, ale nikt postronny nie mógłby tego zobaczyć.
Po za tym.... "Wysiadła, włączyła światła i zaczęła odsuwać ten konar" - tzn. że jechała bez świateł? i Jesli dała radę odsunąć konar, to równie dobrze mogła go objechać!
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
-
- Posty: 409
- Rejestracja: 26 sie 2007, 21:51
- Lokalizacja: Szczecin
- Płeć:
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Hehe, tania i głupia ściema. Jeżeli za samochodem stał tir na światłach, to trzeba być ślepym żeby nie zobaczyć kogoś na tylnym siedzeniu. Albo go nie poczuć, usłyszeć. Urban legends to są nowoczesne bajki z dreszczykiem ale tak jak z bajkami, najważniejszy jest w nich morał: uważać, nie zostawiać dzieciaka samego w supermarkecie, nie brać autostopowiczów, nie brać drinków od nieznajomych itp. itd. Jak już wczesniej napisałem, ściemę z konarem, tirowcem, światłami itp. itd. słyszałem tylko w tym roku już dwa razy od dwojga różnych ludzi.
Tutaj zachodzi bardzo fajne zjawisko, roboczo można nazwać to skracaniem łańcuszka, a wygląda to tak: jeżeli usłyszałem od znajomego, że jego znajomy ma znajomego, który ... to przekazując dalej ściemę nie wymieniam już wszystkich tylko skracam łańcuszek pośredników. Tym sposobem odnosi się wrażenie, że sprawa zawsze dotyczy kogoś bliskiego.
Tutaj zachodzi bardzo fajne zjawisko, roboczo można nazwać to skracaniem łańcuszka, a wygląda to tak: jeżeli usłyszałem od znajomego, że jego znajomy ma znajomego, który ... to przekazując dalej ściemę nie wymieniam już wszystkich tylko skracam łańcuszek pośredników. Tym sposobem odnosi się wrażenie, że sprawa zawsze dotyczy kogoś bliskiego.
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
Co by nie było w każdej historii jest ziarno prawdy. Jakiś rok temu jechałem z kumplem autem. Przejeżdżaliśmy przez miejscowość Kalników obok granicy z Ukrainą. Robił się wieczór i nie było całkiem ciemno. Wjeżdżając do Kalnikowa zauważyliśmy obok znaku drogowego dziwną postać w czarnym płaszczu. A co bardziej nas zdziwiło miał zasłonięta twarz jakąś ciemną chustą. Jechaliśmy dość szybko, i jak minęliśmy od razu popatrzyliśmy w lusterka wsteczne(ja się odwróciłem kolega prowadził), o dziwo postać stała jakieś 10-15 metrów dalej. Jechałem do znajomego z liceum który mieszkał w tej miejscowości. Opowiedział on ,że jakieś 23 lat temu jak on był małym łepkiem. Mieszkał tu jakiś facet, odwaliło mu i zabił 2 ludzi, matkę i dziecko. Potem powiesił się na drzewie. Drzewo ścieli. Stało niedaleko miejsca gdzie go widzieliśmy. Mówił, że to nie nowość że kierowcy to widzą. Jak wracaliśmy niczego już nie było. Dziwne ? Dziwne.. Są rzeczy które wyjaśnić ciężko. Nawet kościół nie zaprzecza, o istnieniu miejsc nawiedzonych. Co ciekawe ostatnio ujawnił że jest ich coraz więcej.
Potrzebuję tylko wolności
sory ze odkopie tematFredi pisze:Jadąc na światłach długich, wystarczy odległość 200m aby nic nie zobaczyć.
chyba jezdzisz na zwyklych zarowkach
Kup zarowki Philips GT 150 a bedziesz widzial dokladnie na dlugosc 3 slupkow czyli 300m, intensywne biale swiatlo,koszt zarowek 52 zl za H4..uzywalem taki w aucie poprzednim..teraz latam na bixenonach
oto one dla przykladu :
http://allegro.pl/item844618678_philips ... ratis.html
- PanJa
- Posty: 38
- Rejestracja: 17 mar 2009, 17:25
- Lokalizacja: z daleka
- Tytuł użytkownika: warit w pom. kasku
- Płeć:
O swiatełkach
Jako ze jestem posiadaczem 2 fiatow ( ducato i scudo ) polecam te klosze i zwykle H7
Przy długich światłach wymiękaja nawet szperacze ( ocz. jesli klosze sa czyste i nieporysowane ) , można pokusić się nawet o szukanie zaginionych spadochroniarzy na drzewach bądź radzieckich bombowców atomowych
Jako ze jestem posiadaczem 2 fiatow ( ducato i scudo ) polecam te klosze i zwykle H7
Przy długich światłach wymiękaja nawet szperacze ( ocz. jesli klosze sa czyste i nieporysowane ) , można pokusić się nawet o szukanie zaginionych spadochroniarzy na drzewach bądź radzieckich bombowców atomowych