Rozsądek i sprzęt

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

StaszeK pisze:Wiele z tekstów zamieszczonych na tym forum (pomijam bezwartościową paplaninę) pasuje bardziej do forum turystycznego niż do survivalowego.
Czy to żle?
StaszeK, z twojego postu czuć pewną jeśli nie pogardę, to przynajmniej wyższość adepta survivalu nad turystą.
To forum dla ludzi lubiących aktywność na powietrzu, a czy ktoś się realizuje wędrując po górach, pływając na kajaku, zwiedzając jaskinie czy robiąc zdjęcia roślinom w lesie, co to za różnica? Przynajmniej można się dowiedzieć czegoś o innych pasjach, mających u podstawy tą samą wartość: kontakt z przyrodą.

Czy każdy musi nocować pod płachtą albo w szałasie, przy ogniu rozpalonym za pomocą pocierania drewienek?
" YOU create your own reality "
StaszeK
Posty: 349
Rejestracja: 30 paź 2008, 21:46
Lokalizacja: Kraków
Płeć:
Kontakt:

Post autor: StaszeK »

Hillwalker, źle odbierasz moje wypowiedzi.
Już u samej góry naszego forum pod napisem RECONNET.PL są słowa: SURVIVAL, TURYSTYKA, MILITARIA. Więc mam świadomość, że nie jest to, jak napisał Tanto, ani czysto survivalowe, ani też czysto turystyczne forum, ani też czysto militarne. Jest to mieszanka. Ja sam częściej jestem turystą (skłaniającym się często w kierunku minimalizmu - chodzi o sprzęt oczywiście) niż survivalowcem.

Ale jeżeli w danym wątku toczy się rozmowa o survivalu, to nie mieszajmy pojęć i nie mylmy turystyki z survivalem. Chyba wyjaśniłem to już dostatecznie jasno w poprzednim poście.
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Tanto pisze:Błagam, tylko nie zaczynajcie kolejnej dyskusji próbującej zdefiniować pojęcie 'survival'
Tak. Mission Impossible.
Czasami turystyka niezauważenie przechodzi w survival. To nie są pojęcia wymienne i masz powody, StaszeK, by się irytować, ale każdy przyzna, że nieraz się przenikają. Załamanie pogody, wypadek...
" YOU create your own reality "
StaszeK
Posty: 349
Rejestracja: 30 paź 2008, 21:46
Lokalizacja: Kraków
Płeć:
Kontakt:

Post autor: StaszeK »

Toż to przecież napisałem już wcześniej, że prawdziwy survival zaczyna się najczęściej wówczas, kiedy kończy się sprzęt i zostaje nam głównie to co mamy w głowie. Oczywiście, że nawet jednodniowy wypad w pobliskie góry może zakończyć się prawdziwym survivalem.
I tak niestety czasami bywa.
Ale nie nazywajmy wyjazdów turystycznych survivalowymi.

I proponuje zakończyć już te dywagacje bo Tanto albo Fredi zaraz przeniosą te wypowiedzi do mogilnika.
hesus1982
Posty: 12
Rejestracja: 06 lip 2009, 21:30
Lokalizacja: Zbuczyn

Post autor: hesus1982 »

Dziul wsadził kij w mrowisko:)
Ja myślę, żeby każdy wydawał pieniądze- swoje czy rodziców- na co chce. Wybór zawsze jest duży. Można wyjść do drogiego klubu i wydać 500zł w jeden wieczór, można kupić dobrą kartę graficzną do komputera, a można wydać taką sumę na sprzęt turystyczny. Można też zainwestować w przyszłość (np. studia) swoją albo bliskich. Odkładać na emeryturę (możliwe, że Dziul tak robił- w sumie to bym się nie zdziwił bo na ZUS nie ma co liczyć)
Dlatego jeszcze raz powtórzę, niech każdy wydaje pieniądze na co chce, kieruje się swoimi potrzebami. OK pewnie powiecie, że nasze potrzeby zostały upośledzone przez świat reklamy- więc jeśli komuś to nie pasuje to zawsze może upolować jakieś zwierzę i zrobić sobie buty czy ubranie. Zamiast noża można używać ostrego kamienia/ krzemienia. W dzisiejszych czasach można kupić g...wno za kilka zł albo za kilkaset. Żeby przestrzec się przed takimi zakupami, podzielić uwagami, mamy takie fora.
Dziul ja mogę tylko zadać pytanie, czy robiłeś testy sprzętu tego z biedronki ze sprzętem firm produkujących od dziesięcioleci?? Może w swoim życiu używałeś tylko sprzętu z lat 70-tych a teraz tego biedronkowego więc co możesz powiedzieć o nowych technologiach.
A jeśli chodzi o noże to ostatnio chciałem przeciąć zamrożoną rybę nożem za kilkanaście zł........... złamał się:/ Inny przykład to bagnet do AK-47 (powiedzmy rosyjska stal) Może i twardy, ale zakleszczył się w metalowej pochwie......... już nie będę dalej opisywał co ja wtedy przeszedłem.
Awatar użytkownika
ojny
Posty: 8
Rejestracja: 25 lut 2010, 14:12
Lokalizacja: Opole
Płeć:

Post autor: ojny »

parę dni mnie nie było i widzę że też wsadziłem kij w mrowisko z morą tyle że mrówkom się bardzo nie spodobał mój kij :mrgreen: ale co mi tam i tak mam swoje zdanie :) a czy to gó.no za parę złoty czy za kilkaset i tak najlepszy jest sprzęt który każdy sobie upodobał
nawet jak to będzie gumowy nóż to i tak będzie lepszy dla niego od wszystkich innych :-D
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

U mnie w robocie hitem ostatniego roku jest satelitarna nawigacja do samochodu. Niby fajny sprzęt i może się przydać czasem ale zawsze się zastanawiam po co to człowiekowi do dojeżdżania do roboty, co robi od 15 lat, a do przejechania ma całe 3 km i to prostą trasą, obwodnicą. Zapytałem się kolegi i mi powiedział "by się nie zgubić". I to faktycznie chyba działa, bo się ani razu jeszcze nie zgubił w drodze z domu do roboty i na odwrót :roll:
Awatar użytkownika
PJ
Posty: 23
Rejestracja: 09 lut 2010, 17:51
Lokalizacja: Gdynia
Gadu Gadu: 5951779
Płeć:
Kontakt:

Post autor: PJ »

Widzę, że jak zawsze przy takich dyskusjach temat się trochę rozjechał. Więc wracam do pierwszego postu.
Jakoś nikt nie zwrócił uwagi na różnice czasów w jakich swoją przygodę z turystyka zaczynali forumowicze. Kiedyś to co dzisiaj część nazywa "survivalem" było zwykłym uprawianiem turystki przy totalnym braku sprzętu. Chodzenie do lasu na kilka dni z nożem i czasem siekierką, a do tego z kocem - bo nic innego w zasięgu nie było, bez namiotu i jedynie z menażką pamiętającą którąś tam wojnę światową było ZWYKŁĄ TURYSTYKĄ. Każdy radził sobie jak umiał przystosowując do warunków ekstremalnych zwykłe noże kuchenne gerlacha, lub trofiejny bagnet od mauzera, a farbując mundurek harcerski w plamy cebulą robił sobie pierwszy strój maskujący. Jadło się wszystko, co dało się złapać lub znaleźć - korzystając z wiedzy babć i dziadków. Spało się w szałasach na barłogu z trzciny, świerkowych gałęzi lub wrzosu i to była normalka. Potem z czasem - wiekiem - te umiejętności doskonalone na kolejnych wyprawach, traktowane już były w latach 90-tych za sztukę przetrwania :-D . Na początku XXI w. społeczeństwo wychowane na dziesiątkach filmów dostępnych na VHS, a później i w necie oraz wszelkiego rodzaju poradnikach, traktujące namiot i śpiwór jako rzecz normalną, a nie tak jak my za luksus - wyprawę z zabraną małą ilością sprzętu traktuje jak survival. To są dwie różne drogi dochodzenia do tego samego. My zaczynaliśmy od niczego i dalej to doskonaliliśmy z czasem zauważając "pomocność" nowych rozwiązań i techniki, a oni zaczynając od sprzętu i powoli go redukując uczą się radzenia sobie bez tych wszystkich dodatków. Nie da się dzisiejszej młodzieży wprowadzać w ten świat starymi metodami. Oni mają zupełnie inny bagaż doświadczeń i wiedzy zupełnie różnej od naszej - wywodzą się ze społeczeństwa informatyczno-komercyjnego i dlatego jest im trudniej obyć się bez tych wszystkich udogodnień. Po prostu oni zaczynają z przeciwnej strony. ;-) Trzydzieści parę lat próbuję im w tym pomóc i już kilka razy zmieniałem metody.
Dlatego chwała tym, którzy - jak wynika z postów na tym forum są dużo młodsi ode mnie i do wielu rzeczy dochodzili sami, a wiedzą i doświadczeniem mogą naprawdę zakasować wielu "starych".
No i zgadzam się ze Staszkiem, że survival zaczyna się tam, gdzie kończy się sprzęt, a zaczynają kłopoty i trudności. I wtedy zostaje tylko doświadczenie, pełna improwizacja i ta determinacja, chęć przeżycia bez której cały ten survival jest tylko sztuką dla sztuki.
I w życiu zdarzyło mi się to jedynie raz i to w miejscu, gdzie całe moje "puszczaństwo" niewiele mogło mi pomóc.
Co do sprzętu. Według mnie dobry jest wtedy, kiedy jest skuteczny w danych warunkach. I taka siekierka Fiskars, choćby, najlepsza i najdroższa niewiele pomoże w lasach nad Rio Napo w Amazonii, gdzie do wszystkiego i tak najlepsza jest lekka i poręczna maczeta za 10-12zł - od torowania drogi, obierania manioku, strugania strzałek, przez oprawianie ryb, ścinanie drzew do pielenia upraw i kopania. Sprzęt dobry jest taki, jaki mamy i umiemy się nim sprawnie posługiwać.
No i dajmy młodym szanse. Niech zaczynają od GPS i nadmuchiwanych namiotów z butlą sprężonego powietrza. Z czasem patrząc na innych zmienią upodobania - wiem, sprawdzałam :lol:
Ufff... koooooniec :-)
ODPOWIEDZ