Wojskowe racje żywnościowe - Wasze opinie
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Wojskowe racje żywnościowe - Wasze opinie
temat założyłem, ponieważ chciałem się dowiedzieć od Was (z Waszych opinii, lub tego co przeczytaliście/zasłyszeliście) jaki jest najlepszy/najsmaczniejszy zestaw MRE, lub jakie jest najlepsze danie główne . Od siebie dodam że kumpel jadł MRE z daniem głównym "omlet" i powiedział że przemilczy ocenę tego "dania" .
Będę wdzięczny za jakieś opinie, porady na temat tych zestawów
Będę wdzięczny za jakieś opinie, porady na temat tych zestawów
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2012, 16:29 przez mirus176, łącznie zmieniany 1 raz.
- aciepk
- Posty: 689
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:32
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: UCePe ssie
- Płeć:
Mój osobisty ranking:
1. Beef w mushrooms
2. Veggie burger in bbq sauce
3. Beef ravioli
4. Chickern breast
5. Spaghetti with meat sauce
6. Chesee tortelini
Miałem okazję próbować wszystkich menusów z roku bodajże 2006 i to są moi faworyci jeżeli chodzi o dania główne. Reszta mi nie smakowała.
Jednak z MRE nie można przesadzać bo powodują zatwardzenie i bonusa w postaci ostrych gazów (przynajmniej u mnie)
Ogólnie to jedz ale z umiarem i nigdy, ale przenigdy nie ruszaj dodatków zawierających rodzynki to jest największe paskudztwo jakie można w wojskowych racjach żywnościowych znaleźć po puddingu w racjach UK.
1. Beef w mushrooms
2. Veggie burger in bbq sauce
3. Beef ravioli
4. Chickern breast
5. Spaghetti with meat sauce
6. Chesee tortelini
Miałem okazję próbować wszystkich menusów z roku bodajże 2006 i to są moi faworyci jeżeli chodzi o dania główne. Reszta mi nie smakowała.
Jednak z MRE nie można przesadzać bo powodują zatwardzenie i bonusa w postaci ostrych gazów (przynajmniej u mnie)
Ogólnie to jedz ale z umiarem i nigdy, ale przenigdy nie ruszaj dodatków zawierających rodzynki to jest największe paskudztwo jakie można w wojskowych racjach żywnościowych znaleźć po puddingu w racjach UK.
Witam,
mnie raczej interesowało jakie rację polecacie - tzn. jakich armii ? Słyszałem, że co by nie mówić o francuzach to rację mają bardzo dobrze w porównaniu z innymi. Jednak miałem problemy żeby je dostać...pomógłby ktoś ? I oczywiście wasze typy racji.
Moim zdaniem opisywanie, które zestawy MRE bardziej komuś smakują mija się z celem bo przecież są "gusta i guściki", hmm ? : ]
mnie raczej interesowało jakie rację polecacie - tzn. jakich armii ? Słyszałem, że co by nie mówić o francuzach to rację mają bardzo dobrze w porównaniu z innymi. Jednak miałem problemy żeby je dostać...pomógłby ktoś ? I oczywiście wasze typy racji.
Moim zdaniem opisywanie, które zestawy MRE bardziej komuś smakują mija się z celem bo przecież są "gusta i guściki", hmm ? : ]
- aciepk
- Posty: 689
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:32
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: UCePe ssie
- Płeć:
No to mów, że racje żywnościowe, bo MRE to MRE, czyli amerykańskie Meal Ready to Eat... Racje innych armii nazywają się inaczej i zazwyczaj są to racje dzienne a nie na jeden posiłek...
I te gusta i guściki dotyczą także racji żywnościowych armii różnych państw, komuś polskie mielonki nie smakują a komuś wręcz przeciwnie. Ktoś na ruskiej kaszy z puszki mógłby lecieć cały czas, a ktoś woli zupę serową zrobioną z sera z puszki z racji ADFu zagryzaną puddingiem z racji UK....
I te gusta i guściki dotyczą także racji żywnościowych armii różnych państw, komuś polskie mielonki nie smakują a komuś wręcz przeciwnie. Ktoś na ruskiej kaszy z puszki mógłby lecieć cały czas, a ktoś woli zupę serową zrobioną z sera z puszki z racji ADFu zagryzaną puddingiem z racji UK....
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Tytuł użytkownika: DD Hammocks
- Kontakt:
Eee...no właśnie jakby tak Mirus pyta o co innego...a ja jako inna osoba zupełnie o co innego
I ponieważ właśnie różnym osobą różne rzeczy smakują osobiście chciałem spytać się o właśnie Francuskie, których nazwy niestety nie znam.
MRE - naszych kochanych Hamburgożerców także nie miałem szczęścia kosztować, aczkolwiek napewno kiedyś to zrobię bo w sumie samo żarcie jako typowe "rozpakuj, podgrzej, zjedz" lubię i mam nadzieję, że któryś Numer MRE też mi zasmakuję. Ale wracając do Francuskich..."Jak to się je..." ? : ]
I zapewniam, że rozróżniam skrót MRE od innych racji ;]
I ponieważ właśnie różnym osobą różne rzeczy smakują osobiście chciałem spytać się o właśnie Francuskie, których nazwy niestety nie znam.
MRE - naszych kochanych Hamburgożerców także nie miałem szczęścia kosztować, aczkolwiek napewno kiedyś to zrobię bo w sumie samo żarcie jako typowe "rozpakuj, podgrzej, zjedz" lubię i mam nadzieję, że któryś Numer MRE też mi zasmakuję. Ale wracając do Francuskich..."Jak to się je..." ? : ]
I zapewniam, że rozróżniam skrót MRE od innych racji ;]
Ostatnio zmieniony 24 cze 2008, 22:11 przez Wolf, łącznie zmieniany 1 raz.
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
ja akurat nie mam duzego doswiadczenia w wojskowym zarciu, raptem probowalem kilku polskich zestawow i kilku mre'sow .
mre zjesc sie da, choc to niezle swinstwo, dosc dobrze sie pakuje ale chyba zamiast tego lepiej kupic jakis obiadek liofilizowany - lepiej i smaczniej na tym wyjdziemy a cenowo podobnie.
Ale...w sklepach teraz jest bardzo duzo produktow instant, wiec moze troszke inwencji tworczej i samemu cos skompletowac? potem do grubej folii, zelazkiem przejechac i juz.
Wtedy mamy takie zarełko jakie lubimy.
mre zjesc sie da, choc to niezle swinstwo, dosc dobrze sie pakuje ale chyba zamiast tego lepiej kupic jakis obiadek liofilizowany - lepiej i smaczniej na tym wyjdziemy a cenowo podobnie.
Ale...w sklepach teraz jest bardzo duzo produktow instant, wiec moze troszke inwencji tworczej i samemu cos skompletowac? potem do grubej folii, zelazkiem przejechac i juz.
Wtedy mamy takie zarełko jakie lubimy.
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Pomyślmy - uwodniony ryż z MREsa jest zjadliwy po 12 latach. Czym musi być nafaszerowany żeby przetrwać te 12 lat w saszetce ? Nawet nie jest przechowywany w chłodzie.
Polecam liofilizaty. Dzięki temu nie nosimy wody. Trzeba je uwodnić kiedy chcemy je zjeść i to jest główna zaleta - ciężar. Pakowane są w dość pancerne i ciężkie folie aluminiowe ale da się to jakoś przeżyć. Jedyne co wkurza to objętość. Niestety nikt nie wpadł na to by wypompować z opakowania powietrze przed jego zamknięciem. Dzięki temu tracimy miejsce w plecaku. Liofilizaty nadają się na dłuższe wyprawy. Dzięki nim można zapewnić sobie 3 posiłki przez 20 dni niosąc tylko 8,3 kg (30 podwójnych porcji travelluncha). Niestety 70 L jest wypełniony w 2/3 objętości. No i niestety cena ale jeśli nie ma innego wyjścia trzeba zapłacić.
Własna inwencja wspomniana przez Frediego bardzo się może przydać. Istnieje na sieci mnóstwo przepisów na wartościowe posiłki z kasz, kaszek, makaronów, preparatów sojowych, pemmikanu itd. Trzeba tylko pomyśleć. Wychodzi taniej niż liofilizat i można zapakować to zgodnie z naszymi oczekiwaniami.
Polecam liofilizaty. Dzięki temu nie nosimy wody. Trzeba je uwodnić kiedy chcemy je zjeść i to jest główna zaleta - ciężar. Pakowane są w dość pancerne i ciężkie folie aluminiowe ale da się to jakoś przeżyć. Jedyne co wkurza to objętość. Niestety nikt nie wpadł na to by wypompować z opakowania powietrze przed jego zamknięciem. Dzięki temu tracimy miejsce w plecaku. Liofilizaty nadają się na dłuższe wyprawy. Dzięki nim można zapewnić sobie 3 posiłki przez 20 dni niosąc tylko 8,3 kg (30 podwójnych porcji travelluncha). Niestety 70 L jest wypełniony w 2/3 objętości. No i niestety cena ale jeśli nie ma innego wyjścia trzeba zapłacić.
Własna inwencja wspomniana przez Frediego bardzo się może przydać. Istnieje na sieci mnóstwo przepisów na wartościowe posiłki z kasz, kaszek, makaronów, preparatów sojowych, pemmikanu itd. Trzeba tylko pomyśleć. Wychodzi taniej niż liofilizat i można zapakować to zgodnie z naszymi oczekiwaniami.
- aciepk
- Posty: 689
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:32
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: UCePe ssie
- Płeć:
Ten ryż i jego odmiana które występują w MRE czyli smażony ryż z jakimś groszkiem to cała esencja MRE, czyli plastik...PA pisze:Pomyślmy - uwodniony ryż z MREsa jest zjadliwy po 12 latach. Czym musi być nafaszerowany żeby przetrwać te 12 lat w saszetce ? Nawet nie jest przechowywany w chłodzie.
A z żarełka w teren to nigdy nie zapomnę czasów kiedy to brało się do plecaka słoik z pulpetami/gołąbkami/parówkami w sosie i kaszę gryczaną i to się w lesie przyrządzało. To był dopiero luksus
Wiesz Valdi - nie zrażaj się. Tutaj same świry. Kupują MREsy wiedząc o ich walorach smakowych, właściwościach zatwardzających i płacą za niego ciężkie pieniądze. Jedzą, fotografują się z nim, a potem marudzą, że paskudne w smaku, działa jak laremid i drogie. A jak komuś mówisz o liofilizacie za 20 zł to twierdzą, że drogi
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Ja mile wspominam MREsy jakie przywieźli ( co ciekawe ) chłopaki z zabezpieczenia lotów Luftwaffe. Były to te same produkty co można kupić dziś na allegro i w zasadzie nie różniły się niczym. Pamiętam jak mieliśmy trzydniowe przebazowanie w listopadzie i nocowaliśmy razem z naszymi gośćmi w okolicach Rewala podczas strzelań rakietowych. Bardzo mi smakowały ( szczególnie menu nr.11 - vegetarian spicy penne ). Niedawno zakupiłem kilka przez sentyment do nich - na pewno je zjem i uważam, że w porównaniu z wieloma gotowymi daniami z supermarketów są o wiele "bezpieczniejsze". Co warto wiedzieć : nie stosuje się przy ich produkcji żadnych (!) syntetycznych środków konserwujących jak benzoesan sodu, sorbinian potasu ani substancji wzmacniających smak i zapach typu glutaminian sodu czy adypinian potasu. Jeśli chodzi o produkty spożywcze produkowane dla armii USA stosuje się tylko dwe techniki konserwacji: sterylizacja radiacyjna i ultrafioletem. W wytycznych żywieniowych dla sił zbrojnych ( w całym NATO i 80% armii świata ) zabrania się stosowania takich substancji ! Jest tak z jednego prostego względu: są to substancje szkodliwe a w większych ilościach toksyczne ( np. sodium monoglutamate ), które poważnie zaburzają pracę nerek, wątroby i układu nerwowego. Benzoesan sodu jakkolwiek nieszkodliwy i obecny w wielu napojach i posiłkach, owszem powstrzymuje rozwój bakterii ale równocześnie powoduje upośledzenie tzw. resorpcji wtórnej w jelitach co objawia się gorszym przyswajaniem składników odżywczych i alkalizuje treść żołądkową ( czyli inaczej zmniejsza skuteczność soku żołądkowego i syntezy Trypsyny - jednego z enzymów trawiennych ). Sorbinian potasu dodatkowo wiąże magnez w nierozpuszczalne kompleksy, które tracimy wraz z kałem. Najgorsze ścierwo - glutaminian potasu - powoduje tzw. ekscytację neuronów ( w dawkach powyżej 0,1-0,2 g na kilogram masy ciała powoduje natychmiastową śmierć mózgu ) czyli inaczej zaniża ich próg reakcji na bodźce i synały. Daje to efekt wzmocnienia wrażeń smakowych na zakończeniach nerwowych języka i jamy ustnej , ale przedostaje się do krwi i pokonuje barierę krew/komórka. To powoduje wzmożoną aktywność neuronów, które gdy przekroczą pewien poziom aktywności - obumierają. Ta substancja obniża ten poziom. Mówiąc w skócie - zabija to szare komórki, powoduje chaos w procesie myślowym i szybsze zmęczenie nie wspominając o trwałych uszkodzeniach mózgu przy długotrwałym spożywaniu. Wiele badań w instytutach wojskowych i placówkach cywilnych potwierdziło to juz w latach 70-tych, ale fakt ten jest objęty taboo jeśli chodzi o produkcję "cywilną'. Osobiście uważam, że powinno się unikać produktów zawierających glutaminian sodu ( którego nie znajdziemy w MRE ) gdyż osłabia umysł, męczy i oszukuje zmysły czyniąc z mało wartościowego pokarmu "ucztę dnia". Warto poszperać w sieci - chociaż głownie można o tym poczytać w jęz angielskim.
oto link do filmu na google, który tylko naświetla problem ( j.ang ):
http://video.google.pl/videosearch?q=as ... =glutamate
W wersji polskiej jest o tym mowa w dobrej pracy pt. Rakotwórcz słodycz:
http://video.google.pl/videosearch?q=ra ... emb=0&aq=f#
gdzie traktuje się o kolejnym związku: Aspartamie ( sztuczny słodzik ), którego tez nie wolno stosować w żarciu NATO.
Wojsko nie pozwala na narażanie żołnierzy na subst. szkodliwe z przyczyn oczywistych. Dlaczego mimo to można to znaleźć w "cywilnym" żarciu ? To proste: to jest wielomiliardowy interes polegający na sprzedaży masowo produkowanych produktów niskiej jakości w sieciach typu McDonald, Taco Bell, PizzaHut, supermarketach, w chipsach, zupkach instant itp. Jako, że wybrałem specjalizację toksykologia podczas studiów i dowiedziałem się co nieco, i badam to zagadnienie od wielu lat muszę się przy okazji tematu MRE ( dawno nie odswieżanego ) podzielić wiedzą w trosce o zdrowie jakiej media nie wykazują wcale. Owszem film pt. Rakotwórcza Słodycz ( link powyżej ) był emitowany na Planete wielokrotnie ale co smuci to powszechna reakcja widzów: kolejna teoria spiskowa ( jak spiski to dlaczego od razu teorie ? Dowodów jest tyle, że łatwo obudzic się w schizofrenii dwóch światów pomiędzy manipulacją mediów i ukrywaną prawdą ). Więc reasumując: MRE są jak najbardziej wartościowe i o niebo zdrowsze niż zupki Winiary czy Knorr, które może i smakują ale nigdy nie zabieram ich na biwaki - dobre są jako ostateczność w obliczu głodu, ale generalnie więcej szkodzą niż wnoszą.
Dla zainteresowanych: posiadam ogromną bazę dokumentalistyki w podobnych zagadnieniach - głownie w jęz. ang. Chętnie podzielę się lub skieruję anglojęzycznych w kierunku konkretnych pozycji - niestety polskojęzyczne zasoby są niezwykle biedne ze względu na powszechną ignorancję elit intelektualnych w naszym kraju ( co mnie zasmuca bardzo - w USA, UK, Kanadzie postawa obywatelska stanowi fenomen, który w Polsce jest czymś co zanikło prawie całkowicie )
Sorry za długi post. Pozdrawiam.
oto link do filmu na google, który tylko naświetla problem ( j.ang ):
http://video.google.pl/videosearch?q=as ... =glutamate
W wersji polskiej jest o tym mowa w dobrej pracy pt. Rakotwórcz słodycz:
http://video.google.pl/videosearch?q=ra ... emb=0&aq=f#
gdzie traktuje się o kolejnym związku: Aspartamie ( sztuczny słodzik ), którego tez nie wolno stosować w żarciu NATO.
Wojsko nie pozwala na narażanie żołnierzy na subst. szkodliwe z przyczyn oczywistych. Dlaczego mimo to można to znaleźć w "cywilnym" żarciu ? To proste: to jest wielomiliardowy interes polegający na sprzedaży masowo produkowanych produktów niskiej jakości w sieciach typu McDonald, Taco Bell, PizzaHut, supermarketach, w chipsach, zupkach instant itp. Jako, że wybrałem specjalizację toksykologia podczas studiów i dowiedziałem się co nieco, i badam to zagadnienie od wielu lat muszę się przy okazji tematu MRE ( dawno nie odswieżanego ) podzielić wiedzą w trosce o zdrowie jakiej media nie wykazują wcale. Owszem film pt. Rakotwórcza Słodycz ( link powyżej ) był emitowany na Planete wielokrotnie ale co smuci to powszechna reakcja widzów: kolejna teoria spiskowa ( jak spiski to dlaczego od razu teorie ? Dowodów jest tyle, że łatwo obudzic się w schizofrenii dwóch światów pomiędzy manipulacją mediów i ukrywaną prawdą ). Więc reasumując: MRE są jak najbardziej wartościowe i o niebo zdrowsze niż zupki Winiary czy Knorr, które może i smakują ale nigdy nie zabieram ich na biwaki - dobre są jako ostateczność w obliczu głodu, ale generalnie więcej szkodzą niż wnoszą.
Dla zainteresowanych: posiadam ogromną bazę dokumentalistyki w podobnych zagadnieniach - głownie w jęz. ang. Chętnie podzielę się lub skieruję anglojęzycznych w kierunku konkretnych pozycji - niestety polskojęzyczne zasoby są niezwykle biedne ze względu na powszechną ignorancję elit intelektualnych w naszym kraju ( co mnie zasmuca bardzo - w USA, UK, Kanadzie postawa obywatelska stanowi fenomen, który w Polsce jest czymś co zanikło prawie całkowicie )
Sorry za długi post. Pozdrawiam.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...