Rak pręgowany
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- rumcajs
- Posty: 124
- Rejestracja: 12 lip 2010, 23:49
- Lokalizacja: Pszów
- Tytuł użytkownika: samotnik z wyboru
- Płeć:
Rak pręgowany
Takim podstawowym przepisem na raka to po prostu żywego raka wrzucić do gotującej się i osolonej wody(ginie od razu) i gotować jakieś 10-20 minut aż będzie czerwony.Zastanawia mnie czy to jedyny sposób na przyrządzenie dania z raka.Druga kwestia to być może śmieszna ale nie dawno złapałem takiego raka pręgowatego i nie mogłem się przełamać żeby go wziąść do ręki,czy taki rak może np szczypcami zrobić jakąś ranę czy coś w tym sensie?Po za tym jak transportować żywego raka,czy musi mieć wodę?
[ Dodano: 2010-08-26, 17:08 ]
Ciekaw jestem jak wygląda sytuacja prawna pozyskania raka pręgowanego ze zbiorników PZW.Prawo mówi wyraźnie że raka pręgowanego nie wolno rozprzestrzenić ani z powrotem wpuszczać do stawu,ale czy połów raka pręgowatego z wód PZW jest legalny?Bo mnie się wydaje że strażnicy rybaccy nie odróżnili by pułapki na ryby od pułapek na raki dlatego że do tej pułapki na raki można teoretycznie złowić też rybę.Ciekawy jestem jak to wygląda w świetle prawa.
[ Dodano: 2010-08-26, 17:08 ]
Ciekaw jestem jak wygląda sytuacja prawna pozyskania raka pręgowanego ze zbiorników PZW.Prawo mówi wyraźnie że raka pręgowanego nie wolno rozprzestrzenić ani z powrotem wpuszczać do stawu,ale czy połów raka pręgowatego z wód PZW jest legalny?Bo mnie się wydaje że strażnicy rybaccy nie odróżnili by pułapki na ryby od pułapek na raki dlatego że do tej pułapki na raki można teoretycznie złowić też rybę.Ciekawy jestem jak to wygląda w świetle prawa.
Ostatnio zmieniony 27 sie 2010, 18:52 przez rumcajs, łącznie zmieniany 1 raz.
Raka łapiesz zaraz za głową, za tą dużą część pancerza (plecy ?) w takim wypadku nie ma szans sięgnąć szczypcami. Raki na ognisko transportowaliśmy jakieś 10km w plecaku, potem do wiadra wody, a po ugotowaniu do jajecznicy. Niewiele z nich zostało po oczyszczeniu, bo poza tym co wyskubaliśmy ze szczypiec zdobyliśmy około 200-300g z odwłoków, a raków było ze 2-3kg
- rumcajs
- Posty: 124
- Rejestracja: 12 lip 2010, 23:49
- Lokalizacja: Pszów
- Tytuł użytkownika: samotnik z wyboru
- Płeć:
yoger, też słyszałem że rakiem nie można się najeść tylko raczyć mięskiem bo podobno mięso z raka to delikatesy.Chciał bym po prostu spróbować tego mięsa jak smakuje.A co się stanie jeśli ten rak chwyci cię tymi szczypcami?A w czym trzymaliście te raki przez te 10km?Bo z tego co wiem to tylko żywe raki nadają się do gotowania z tego względu że ich mięso szybko się psuje.
Ostatnio zmieniony 27 sie 2010, 18:54 przez rumcajs, łącznie zmieniany 1 raz.
dlaczego nie można się najeść? kto Ci broni nazbierać tyle raków ? Mięso raka doskonale smakuje. Ale dobrze wrzucić do wody nie tylk sól, ale także ząbek czosnku i trochę piętruszki.rumcajs pisze:yoger, też słyszałem że rakiem nie można się najeść tylko raczyć mięskiem bo podobno mięso z raka to delikatesy.Chciał bym po prostu spróbować tego mięsa jak smakuje.A co się stanie jeśli ten rak chwyci cię tymi szczypcami?A w czym trzymaliście te raki przez te 10km?Bo z tego co wiem to tylko żywe raki nadają się do gotowania z tego względu że ich mięso szybko się psuje.
A co się stanie jak rak chwyci Cię szczypacami? będzie znak . Kości Ci nie połamie. Ale nie próbuj wyrywać palca. Bo się przekonasz, że te niby tępe szczypce sa ostre jak żyletka i nie tyle rak, któy dość delikatnie zaciska, ale Ty sam przetniesz sobie skóre dość głęboko.
Złap go drugą ręką za jego szczypce, wtedy on puści - wiem, wiem, panika, strach, ból - toteż albo kolega Tobie pomoże (rak się boi abyś czegoś takiego jemu nie zrobił i puszcza). Ale najlepiej to nie dać się złapać.
Jak strona prawna, z łapaniem raków w wodach PZW.. hm, w ustawie IIRP była że rak to tez ryba . Ale obecnie ? Nie wiem, przyznaje się bez bicia.
Rakami można się najeść, ale uznałbym go raczej za delikates w warunkach polowych. Przenosiliśmy poprostu luzem w plecaku szkolnym, może nie były najszczęśliwsze, ale przed wrzuceniem do gara jeszcze żyły. O aspekt prawny nikt mnie na szczęscie nie pytał kiedy je łapałem No i chwyt za 'plecy' gwarantuje, że nie zostaniesz załapany, chyba że spróbójesz go pocałować ^^
- rumcajs
- Posty: 124
- Rejestracja: 12 lip 2010, 23:49
- Lokalizacja: Pszów
- Tytuł użytkownika: samotnik z wyboru
- Płeć:
Po przemyśleniach to doszedłem do wniosku że połów raka pręgowanego jest legalny tylko pułapka jest nielegalna,czyli ręką złapać można i wziąć ale na pułapki racze już nie, bo to sprzęt rybacki i tym samym bez uprawnień to kłusownictwo. Przynajmniej ja tak to widzę pod względem prawa.
A ciekaw jestem jaka przynęta na raka,bo raka podobno dobrze łowić na rybkę, a czy są jakieś inne przynęty na raka?
A ciekaw jestem jaka przynęta na raka,bo raka podobno dobrze łowić na rybkę, a czy są jakieś inne przynęty na raka?
Ostatnio zmieniony 27 sie 2010, 18:57 przez rumcajs, łącznie zmieniany 1 raz.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Co do sposobów przyrządzania raka to oprócz ugotowania w osolonej wodzie można piec bezpośrednio na żarze. Pancerz chitynowy robi wtedy za naturalną folię alu.
Smak ma przewyborny.
Inna potrawa to zupa racza. W necie jest multum przepisów, ale można też eksperymentować samemu. Podstawą jest wywar z oczyszczonych wcześniej pancerzy. Jako wkładka mięsna - mięsko ze szczypiec i odwłoka. Reszta ingrediencji wg uznania.
Oprócz "nielegalnych" bębenków i podrywek można łapać raki za pomocą kijka Y.
Od zmierzchu raki zaczynają intensywnie żerować na płyciznach (da się nęcić). Raczka przyszpilamy do dna Y i wyciągamy ręką.
Kolejną metodą jest połów na żabkę. Potrzebny jest kołek, kilkanaście metrów żyłki i przynęta. Na przynętę może posłużyć żaba (rozdeptana) lub grubo posiekane rosówki owinięte w gazę, rybie lub kurze flaki. Kołek z przywiązanym jednym końcem żyłki wbija się w ziemię przy brzegu. Drugi koniec z przynętą wrzucasz do wody. Branie raka sygnalizuje napięta żyłka. I teraz zaczyna się dopiero cała zabawa. Należy powoli ściągać żyłkę. Będzie można wyczuć, że coś na końcu "siedzi" i delikatnie szarpie. Gdyby opór ustał, zostawiasz przynętę tak jak jest - rak do niej wróci. W pobliżu brzegu trzeba się zastanowić jak wyjmiemy raka. Y tutaj się nie za bardzo sprawdzi i lepiej zastosować mały podbierak. Siatka podbieraka musi być od przodu delikatnie zakopana w mule lub piachu bo raki lubią chwytać się krawędzi i puszczać przynętę w ostatniej chwili. Podobnie naprowadza się na rękę. Dłoń z "otwartym" kciukiem wbija się grzbietem w muł lub piach. Na dłoń naprowadza się przynętę z rakiem. Gdy rak znajdzie się na środku dłoni zamykamy kciuk w kierunku małego palca.
Rak nie ma na tyle siły aby przeciąć skórę. Co najwyżej uszczypie.
Edit.
Przedwczoraj złowiłem raka błotnego na kanapkę z białego robaka i kukurydzy. Powędrował do wody oczywiście.
Smak ma przewyborny.
Inna potrawa to zupa racza. W necie jest multum przepisów, ale można też eksperymentować samemu. Podstawą jest wywar z oczyszczonych wcześniej pancerzy. Jako wkładka mięsna - mięsko ze szczypiec i odwłoka. Reszta ingrediencji wg uznania.
Oprócz "nielegalnych" bębenków i podrywek można łapać raki za pomocą kijka Y.
Od zmierzchu raki zaczynają intensywnie żerować na płyciznach (da się nęcić). Raczka przyszpilamy do dna Y i wyciągamy ręką.
Kolejną metodą jest połów na żabkę. Potrzebny jest kołek, kilkanaście metrów żyłki i przynęta. Na przynętę może posłużyć żaba (rozdeptana) lub grubo posiekane rosówki owinięte w gazę, rybie lub kurze flaki. Kołek z przywiązanym jednym końcem żyłki wbija się w ziemię przy brzegu. Drugi koniec z przynętą wrzucasz do wody. Branie raka sygnalizuje napięta żyłka. I teraz zaczyna się dopiero cała zabawa. Należy powoli ściągać żyłkę. Będzie można wyczuć, że coś na końcu "siedzi" i delikatnie szarpie. Gdyby opór ustał, zostawiasz przynętę tak jak jest - rak do niej wróci. W pobliżu brzegu trzeba się zastanowić jak wyjmiemy raka. Y tutaj się nie za bardzo sprawdzi i lepiej zastosować mały podbierak. Siatka podbieraka musi być od przodu delikatnie zakopana w mule lub piachu bo raki lubią chwytać się krawędzi i puszczać przynętę w ostatniej chwili. Podobnie naprowadza się na rękę. Dłoń z "otwartym" kciukiem wbija się grzbietem w muł lub piach. Na dłoń naprowadza się przynętę z rakiem. Gdy rak znajdzie się na środku dłoni zamykamy kciuk w kierunku małego palca.
Rak nie ma na tyle siły aby przeciąć skórę. Co najwyżej uszczypie.
Edit.
Przedwczoraj złowiłem raka błotnego na kanapkę z białego robaka i kukurydzy. Powędrował do wody oczywiście.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
raki doskonale sobie radzą z oddychaniem powietrzem atmosferycznym - warunek jeden -muszą byc wilgotne. Jeśli tylko nie zasuszysz raka podczas transprotu, to jestes w stanie transportować go na dużą odległość - czyli liczy się czas, nie odległość.rumcajs pisze:A w czym trzymaliście te raki przez te 10km?Bo z tego co wiem to tylko żywe raki nadają się do gotowania z tego względu że ich mięso szybko się psuje.
Stare sposoby- koszyk wiklinowy, wyłożony mokrą szmatą, ewentualnie równiż przykryty mokrą szmatą.
I co najważniejsze. Podchodź raki od tyłu i tak aby w momencie paniki wpadł Ci sam w rękę. Nie bój się o szczypce bo jak koledzy już powiedzieli, nie boli. Jedyny problem w tym, że człowiek zaatakowany przez takiego szczypca, odruchowo wyszarpuje rękę. Wtedy można sobie znaczek zrobić na palcu, ale nie będzie to nic poważnego.
Z moich doświadczeń wynika tez, że raki idą do światła, a przynajmniej się go nie boją. Zaczaj się w nocy gdzieś przy pomoście, na kamienistym lub zarośniętym roślinami dnie i poświeć latarką.
Z moich doświadczeń wynika tez, że raki idą do światła, a przynajmniej się go nie boją. Zaczaj się w nocy gdzieś przy pomoście, na kamienistym lub zarośniętym roślinami dnie i poświeć latarką.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Na żarze giną szybko. Czy rak gotowany czy z ogniska, zawsze wyciągałem jelito tylne (z odwłoka). W tym celu delikatnie wyłamywałem środkową "blaszkę". Najpierw w lewo (do trzasku) a później w prawo. Następnie pociągnięcie i całe jelito wychodzi. Mięso odwłoka nie przesiąka podczas obróbki termicznej zawartością jelita.rumcajs pisze:wolfshadow, ale przed tym upieczeniem to się go uśmierca czy jak?
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Cześć - jestem tu nowy - ale stary wiekiem. Zaplątałem się z forum wiatrówkowego.
Odświeżę temat - raki są pyszne, jednak najlepsze gotowane w wodzie z solą i koprem. Zawsze łapałem je ręką od tyłu za pancerz - często całą dłonią, kleszcze są niegroźne - jedynie końcówki kleszczy mogą przebić skórę - ale co tam - nigdy się tym nie przejmowałem. Łapanie ręką jest o tyle skuteczniejsze od widełek, że w razie spłoszenia delikwenta często wpada nam sam do ręki pryskając do tyłu. Można też łapać raki w dzień w strumieniach - szukając ich pod korzeniami. Jest to łapanie " na oślep, na dotyk" często za szczypce właśnie z narażeniem na ukłucia końcówkami szczypiec. Wiele razy słyszałem, że raki "piszczą " podczas gotowania (czytaj męczą się). Występuje to tylko w wypadku, gdy jakiś oszołom próbuje ugotować na raz setkę raków w małej ilości wrzątku. Temperatura wody po wrzuceniu dużej ilości raków gwałtownie spada. Rozwiązanie - duża ilość wrzątku - lub gotowanie porcjami. Jeśli chodzi o transport - duża ilość pokrzyw uchroni raki podczas transportu i przechowywania - nawet powyżej 24 godzin.
Pozdro
Jurek
Odświeżę temat - raki są pyszne, jednak najlepsze gotowane w wodzie z solą i koprem. Zawsze łapałem je ręką od tyłu za pancerz - często całą dłonią, kleszcze są niegroźne - jedynie końcówki kleszczy mogą przebić skórę - ale co tam - nigdy się tym nie przejmowałem. Łapanie ręką jest o tyle skuteczniejsze od widełek, że w razie spłoszenia delikwenta często wpada nam sam do ręki pryskając do tyłu. Można też łapać raki w dzień w strumieniach - szukając ich pod korzeniami. Jest to łapanie " na oślep, na dotyk" często za szczypce właśnie z narażeniem na ukłucia końcówkami szczypiec. Wiele razy słyszałem, że raki "piszczą " podczas gotowania (czytaj męczą się). Występuje to tylko w wypadku, gdy jakiś oszołom próbuje ugotować na raz setkę raków w małej ilości wrzątku. Temperatura wody po wrzuceniu dużej ilości raków gwałtownie spada. Rozwiązanie - duża ilość wrzątku - lub gotowanie porcjami. Jeśli chodzi o transport - duża ilość pokrzyw uchroni raki podczas transportu i przechowywania - nawet powyżej 24 godzin.
Pozdro
Jurek
ślepy herbu ślepowron
- Badziu
- Posty: 14
- Rejestracja: 12 gru 2010, 13:22
- Lokalizacja: Lipsko (Mazowsze)
- Gadu Gadu: 11599105
- Tytuł użytkownika: Birdwatcher
- Płeć:
Ciężko spotkać teraz raka. Kiedyś występowały w przydrożnych rowach i można je było łapać koszykami, teraz populacja się znacznie zmniejszyła. Raki potrzebują czystej wody.Ciek pisze:Co do raków to nie trzeba przetrzebiać jezior.
Jak byłem jeszcze dzieciakiem mój tata złapał na wędkę raka. Trzymałem go sobie w małym oczku, karmiłem dżdżownicami. Z tego co pamiętam bałem się go dotykać ze względu na szczypce . Rak przeżył u mnie sporo czasu. Potem został wypuszczony.
- Armat
- Posty: 439
- Rejestracja: 05 sty 2011, 16:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Technokrata
- Płeć:
Moje ostatnie posty w tym temacie zostaly usuniete zanim mialem szanse podeprzec sie zrodlem.
W poscie bylo:
Cytat pochodzi z ksiazki SAS - Szkola Przetrwania, autor John Wieseman, wydawnictwo MUZA SA, Warszawa 2001
Rozdzial KLIMAT I TEREN, strona 85, trzeci akapit od gory.
"Wszystkie skorupiaki szybko sie psuja oraz moga zawierac szkodliwe pasozyty. Trzeba je jesc mozliwe szybko - dlatego do czasu gotowania przechowuje sie je w wodzie. Gotowac nalezy na zywo - albo wrzucic do wrzacej wody (zdychaja prawie natychmiast), albo wlozyc do zimnej wody i podgrzewac (usypiaja i nie czuja bolu). Gotowac przez 20 minut."
W poscie bylo:
Zirkau napisal, ze to czarny humor i nie nalezy tego traktowac powaznie. Po tym modzi usuneli moje posty bez szansy wytlumaczenia z mojej strony.Armat pisze:Jak chcecie żeby się raki ani trochę nie męczyły to należy je wrzucać do zimnej wody i ją powoli podgrzewć. Raki usną i umrą we śnie
Cytat pochodzi z ksiazki SAS - Szkola Przetrwania, autor John Wieseman, wydawnictwo MUZA SA, Warszawa 2001
Rozdzial KLIMAT I TEREN, strona 85, trzeci akapit od gory.
"Wszystkie skorupiaki szybko sie psuja oraz moga zawierac szkodliwe pasozyty. Trzeba je jesc mozliwe szybko - dlatego do czasu gotowania przechowuje sie je w wodzie. Gotowac nalezy na zywo - albo wrzucic do wrzacej wody (zdychaja prawie natychmiast), albo wlozyc do zimnej wody i podgrzewac (usypiaja i nie czuja bolu). Gotowac przez 20 minut."
Ostatnio zmieniony 09 maja 2011, 14:55 przez Armat, łącznie zmieniany 1 raz.
It's not a bug, it's a feature!
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
dziwne stwierdzenie. Wraz ze wzrostem temp. otoczenia rośnie szybkość przemiany u tych zwierząt. Stają się coraz bardziej aktywne.
Druga sprawa: wraz ze wzrostem temperatury, spada ilość rozpuszczonego tlenu w wodzie. Zwierzęta te są też bardzo wrażliwe na jego brak - szczególnie nasze krajowe gatunki.
W coraz cieplejszej wodzie zwierzęta te będą znacznie bardziej pobudzone, szukać będą miejsca z lepiej natlenioną wodą, aż po próby opuszczenia niekorzystnego miejsca. Kiedy temp. ciala osiąga temp. 40C zaczyna się proces ściannia białek. Nie wiem jak to ma działać, że zasną nie czując bólu.
Sam hoduję skorupiaki i nie wyobrażam sobie jak powolne podgrzewanie może je uspokajać.
Druga sprawa: wraz ze wzrostem temperatury, spada ilość rozpuszczonego tlenu w wodzie. Zwierzęta te są też bardzo wrażliwe na jego brak - szczególnie nasze krajowe gatunki.
W coraz cieplejszej wodzie zwierzęta te będą znacznie bardziej pobudzone, szukać będą miejsca z lepiej natlenioną wodą, aż po próby opuszczenia niekorzystnego miejsca. Kiedy temp. ciala osiąga temp. 40C zaczyna się proces ściannia białek. Nie wiem jak to ma działać, że zasną nie czując bólu.
Sam hoduję skorupiaki i nie wyobrażam sobie jak powolne podgrzewanie może je uspokajać.
- BRAT_MIH
- Posty: 352
- Rejestracja: 21 sty 2011, 17:29
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 5219235
- Tytuł użytkownika: Mihu
- Płeć:
Nie prawda ! Odnośnie gotowania powoli. Kiedyś koleś namówił mnie na raki,swoim sposobem garnek z woda wzięliśmy ze sobą z domu, nałapaliśmy raki i wrzuciliśmy do tego gara, żeby nie uciekły. Po tym postawiliśmy je na ognisku i gotowały się. Bardzo pukały szczypcami w garnek i piszczały (chyba skorupki). Niezbyt dobrze się z tym czułem w oczekiwaniu na jedzenie. Jak kolega pokazał mi co z tego raka się je, to się załamałem wręcz. Strasznie mi ich szkoda było, tego mięska jest tyle co na paznokciu.Armat pisze:Gotowac nalezy na zywo - albo wrzucic do wrzacej wody (zdychaja prawie natychmiast), albo wlozyc do zimnej wody i podgrzewac (usypiaja i nie czuja bolu)
Raki są fajne, hodowałem w akwarium, bardzo ciekawe do obserwacji
"Nie ma nikt na świecie domu jak my mamy, jest zielony latem , zimą śnieżnobiały, mamy dach z gałęzi, z mchu miękkiego łóżko, lampą jest nam księżyc ponad leśną dróżką. Idą, idą leśni, kompas mają z gwiazd ... "
- Armat
- Posty: 439
- Rejestracja: 05 sty 2011, 16:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Technokrata
- Płeć:
Nie twierdze, ze ta metoda faktycznie usypia te raki, czy powoli je usmierca.
Podalem ja tylko jako kolejna, ktora jest w uzyciu.
Tu troche wiecej informacji:
- Slow heating in salt water from room temperature results in increased activity when the water reaches a temperature of around 30°C/86°F. This activity lasts 2-3 minutes and then subsides.
Cytat ze strony: http://www.lobster.um.maine.edu/index.php?page=22
EDIT: To co piszczy to chityna w pancerzach.
Podalem ja tylko jako kolejna, ktora jest w uzyciu.
Tu troche wiecej informacji:
- Slow heating in salt water from room temperature results in increased activity when the water reaches a temperature of around 30°C/86°F. This activity lasts 2-3 minutes and then subsides.
Cytat ze strony: http://www.lobster.um.maine.edu/index.php?page=22
EDIT: To co piszczy to chityna w pancerzach.
It's not a bug, it's a feature!
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
Survival is no fun. If it is fun, that means you are camping.
hm, z tego co tam piszą, można w ten sposób uśpić czułość homara/raka, by po wrzuceniu do wrzatku nie podwijał ogona pod siebie. Ale nie jest to sposób na szybką śmierć, tylko na to by ładnie wyglądał po śmierci.
Widziałem kiedyś takie gotowanie z wolnym podgrzewaniem. Jest dokładnie jak kolega BratMih opisał. Raki szaleją by się uwolnić.
Widziałem kiedyś takie gotowanie z wolnym podgrzewaniem. Jest dokładnie jak kolega BratMih opisał. Raki szaleją by się uwolnić.