Wypad rowerem w marcu.

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
dziul
Posty: 199
Rejestracja: 06 mar 2010, 14:27
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 1399656
Płeć:

Wypad rowerem w marcu.

Post autor: dziul »

Poczytałem tematy tutejsze o survivalu globalnym i "BOB- Bug Out Bag"...
Zastanowiłem się co bym zrobił gdyby... czyli jak najłatwiej i najlepiej ewakuować się z miasta w którym mieszkam na jakieś zapasowe zacisze.
Założyłem że
1. nie będzie to środek lata czyli spanko muszę mieć cieplejsze niż w moich łazęgach.
2. nie będzie możliwości zaopatrzenia w żywność czyli żarełko na całą drogę zabieram ze sobą.
3. założyłem że wodę da się zdobyć bądź filtrując, bądź od mijanych "dobrych ludzi"
4. w sytuacji ewakuacji samochód odpada (zakorkuje się natychmiast wszystko)
5. "z buta" za wolno czyli też słabo...
6. spróbujemy więc rowerem :)
7. zakładałem oddalenie się o ok 150-250 km czyli prowiant i sprzęt na ok 5-6 chłodnych dni.
8. Doszedłem do wniosku że olewam swój dobytek i ratuję własne najzacniejsze i najważniejsze dupsko a rodzina niech śmiga ze mną na rowerach jak chce. Powielenie zestawu podstawowego nie stanowi przecież problemu a nawet ułatwia wiele spraw.

Błysk inteligencji w pierwszy dzień wiosny, pakowanie i START

Próba to próba... nie chciało mi się śmigać przez miasto , trasę znam i rowerem po chodnikach też się nie raz śmigało więc korki mi nie straszne. Przejazd przez całą Warszawę rowerem zajmuje mi (nie jestem wyczynowcem) ok 2-3 h .

Celem było sprawdzenie jak się poruszać rowerem omijając drogi główne.
Wytyczyłem sobie trasę drogami lokalnymi , gminnymi i leśnymi...
I żeby było prościej od Tłuszcza :)
Czyli dojazd PKP

A teraz najfajniejsze :D

Ponieważ naprawdę rewelacyjny serwis foto www.23hq.com pozwala zamieścić tylko 30 zdjęć miesięcznie za darmochę... a ja z zasady nie lubię płacić jeśli nie muszę zapodam Wam relację w 2 odcinkach :diabel2: ... dziś początek

POCZĄTEK

Myślę że opisy pod zdjęciami są wyczerpujące... a ciąg dalszy za MIESIĄC :D
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Opisy są przejajcarskie :lol:
Widzę, że zabrałeś domowe konserwy.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
Armat
Posty: 439
Rejestracja: 05 sty 2011, 16:37
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Technokrata
Płeć:

Post autor: Armat »

Świetny wypad :D
Też jestem za tym, żeby brać rower, jeżeli to możliwe. 8-)
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 832
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Fajny wypad.
Sam mam zamiar jakiś dłuższy zrobić ale najpierw muszę kupić nowy rower :-( A zdjęciem 11 mnie rozłożyłeś na łopatki... ja tyle jem w jeden dzień :-/
Stryjon
Posty: 18
Rejestracja: 24 gru 2010, 22:56
Lokalizacja: Legionowo
Płeć:

Post autor: Stryjon »

mam pytanie czy żarcie i woda była w jakikolwiek sposób uzupełniana czy to starczyło na te 6 dni?
Awatar użytkownika
BRAT_MIH
Posty: 352
Rejestracja: 21 sty 2011, 17:29
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 5219235
Tytuł użytkownika: Mihu
Płeć:

Post autor: BRAT_MIH »

Żarcia mało jak na rowerowe zmaganie się z drogą :-/ Ja bym zjadł i później głodował, albo musiał szukać tych roślin i robali o których niektórzy tu mówią czasem :-P Też miałem taką opcję, że dokupię sakwy i zacznę podróżować rowerem, od nowości (prawie dwa lata) ze 200 km ma przejechane. Wędrówki piesze mnie nie ciągną, bo chodzić nie lubię i już. Ale później wyszła opcja przez to forum dmuchanego kajaka i rower będzie dalej w kurzu stał.

Wrzuć zdjecia na picassę i będzie wszystko na raz :)
"Nie ma nikt na świecie domu jak my mamy, jest zielony latem , zimą śnieżnobiały, mamy dach z gałęzi, z mchu miękkiego łóżko, lampą jest nam księżyc ponad leśną dróżką. Idą, idą leśni, kompas mają z gwiazd ... "
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Rzeczywiście, świetna relacja :D
Sarny-gamonie, hahah :D
dziul pisze:7. zakładałem oddalenie się o ok 150-250 km czyli prowiant i sprzęt na ok 5-6 chłodnych dni.
Z własnego doświadczenia wiem, że człowiek z solidną nadwagą jeżdżący 500-800km rocznie w ramach treningu jest w stanie zrobić 350km w 3 dni zachowując jeszcze rezerwy energii. Ale to oczywiście przy braku grząskiego błota na trasie. ;-)
Awatar użytkownika
dziul
Posty: 199
Rejestracja: 06 mar 2010, 14:27
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 1399656
Płeć:

Post autor: dziul »

na zdj.11 jest TYLKO zawartość chlebaka ...
w plecaku przymocowanym z drugiej strony roweru zachomikowałem jeszcze tylko 2 słoiki (domowego mięcha) , puszkę truskawek w lekkim syropie, jeszcze kilka kaszek porannych ( bo lubię łakocie ;) ), puchę brzoskwiń która łyknięta została do śniadania TWORZĄC dodatkowy gar do gotowania.
Gdzieś tu na Forum ktoś pytał jak zrobić pokrywkę do puchy... moja metoda zgnieść z dwóch stron puszkę (jak już jest owalna to odcięte denko inie wpada do środka)

aaa... jeszcze w psim-worze upchane pętko kiełbachy i bochenek chleba jechał :)

Stryjon czytaj "założenia" ... tylko wodę uzupełniałem
Awatar użytkownika
Marshall
Posty: 694
Rejestracja: 25 lut 2011, 23:27
Lokalizacja: Gdańsk, Łomża
Gadu Gadu: 63140
Tytuł użytkownika: f o t o g r a f
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Marshall »

Ekstra!! Ostatnio mi również takie rowerowe wyprawy chodzą po głowie...
Sent from my Baobab Tree. Marshall® | Adam Marczak
Stryjon
Posty: 18
Rejestracja: 24 gru 2010, 22:56
Lokalizacja: Legionowo
Płeć:

Post autor: Stryjon »

Przeczytałem założenia tylko wtedy nie powiedziałeś że to nie wszystko i się zastanawiałem jak ty na tym 6 dni pociągniesz (stały wysiłek). Ja może mam takie odczucie ponieważ nie należę do osób, które jedzą mało ;-)
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

BRAT_MIH pisze:Ale później wyszła opcja przez to forum dmuchanego kajaka
to zobaczymy Mihu jak ty schudniesz kiedy za galernika sam będziesz robił :mrgreen: i nie będzie BRAT_MIH jeno HUDY_MIH :mrgreen:

Rower fajna rzecz i szybciej w czasie przenosi :) fajna wyprawa :) dziul
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 792
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Ciekawe, ciekawe... , czekam na dalszy ciąg. Właśnie dziś zacząłem przygotowywać rowery do sezonu. Twój temat więc mi spadł jak z nieba.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
earthtraveler
Posty: 79
Rejestracja: 04 cze 2010, 09:35
Lokalizacja: Kozłowo
Gadu Gadu: 6793090
Tytuł użytkownika: Lubię sobie połazić
Płeć:

Post autor: earthtraveler »

Skoro o rowerach mowa to i ja swoje dorzucę..Parę lat temu a dokładnie chyba 10 i ja wędrówki rowerowe przebywałem,zdało sie ze Polskę wzdłuż i wszerz się przejechało od Zakopanego po Hel.Przygoda niesamowita połączona z samozaparciem i hartem ducha w pokonywaniu każdej górki i wiatru ciągle wiejącego w twarz,jednak wszystkie te przeszkody były niczym w porównaniu z uczuciem jakie towarzyszyło przy dojezdzie do każdego nieznanego miejsca czy zakrętu...
Jak sobie teraz wspominam ile było szaleństwa w tych naszych i moich czasem szaleńczych pościgach rowerowych przez Polskę..
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Świetna relacja. Kaszka z Biedronki to jest to, podobnie jak brzoskwinie w puszce... że też Jarek ma taki uraz do tego sklepu; rozumiem, gdyby dyskont nazywał się KACZKA, ale niewinna Biedronka...
" YOU create your own reality "
Awatar użytkownika
dziul
Posty: 199
Rejestracja: 06 mar 2010, 14:27
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 1399656
Płeć:

Post autor: dziul »

:mrgreen:

No to OK.... żeby Was dłużej nie dręczyć to opowiem Wam do końca historię "marcowego wypadu"... ale na foty i tak poczekacie :-P

Po znalezieniu w lesie oznak Zimy za Wyszkowem (fotorelacja) , postanowiłem odnaleźć źródła rzeczki Prut w okolicy miejscowości Ochudno i tam zorganizować sobie biwak.
Hmmm... jak na tą porę roku (roztopy) nie był to najszczęśliwszy pomysł.
Przebrnąłem jednak przez błotniste leśne dróżki i wlazłem z rowerem głębiej w las.

Obluzgawszy, w myślach, do co najmniej 3 pokoleń, debili którzy nawrzucali do lasu sterty plastikowych butelek PET...
...wymyślając już na głos matkom dzieci, których pieluchy jednorazowe znalazłem w worku 20m od drogi ... znalazłem w końcu zaciszne miejsce w gąszczu świerkowym.

Wydobyłem swój (znany z innych postów) namiot z Biedronki (czy Lidla ... sorki ale w moim wieku już nie ta pamięć), wydobyłem psiwór, otrzymany kiedyś jako bonus na stacji benzynowej, za zatankowane punkty paliwowe, karimatkę... i zacząłem budowę domostwa... :)

Namiocik biedronkowy wożę w zasadzie jako ochronę przed robactwem, które wylazło już z zimowych schowków i okrutnie nienapasione jest ... choć w zasadzie to jeszcze za wcześnie ale już się pokazuje.
Ponieważ nie zabieram omasztowania ani szpilek, rozpinam namiocik na patykach albo wprost pod sznurkiem zawieszonym między drzewami itd... ogólnie jakie warunki tyle rozwiązań.

Ponieważ zapowiadana była chłodna noc, dodatkowo rozpiąłem jako tropik nad namiotem plandekę budowlaną 2x3 żeby stworzyć coś w formie termosu.

Szybkie gotowanko kolacji (mięcho ze słoika z suszonymi warzywami i makaronem) a wieczorna herbatka już była zaparzana po zmroku.

Hmmm... Po zimie mocno osłabła mi kondycha i w czasie jazdy często się pociłem.
Dodatkowo niesprzyjające było to że trasę wytyczyłem sobie lasami.
Krótko: wjazd do lasu > rozbieranie się > wyjazd z lasu > wiatr czyli ubieranie się > przepocenie + wiatr no i wieczorem chyba zaczęło mnie telepać. Na szczęście 2 polopiryny C na noc i rano nie trzeba było wzywać karetki do lasu u źródeł Prutu ;-) .
Troszkę słuchania radyjka słuchawką i nie wiem kiedy zasnąłem.

Poranek zaczął mi się ok 5.20

Czuję szturchnięcie w plecy.
>Zaspany już mam objechać swojego jakiegoś domownika ale orientuję się mgliście że wkoło szmata czyli nie ta chałupa...
>krótki "poranek kojota" czyli próba zlokalizowania swojego miejsca w świecie bez GPSa...
>jak już w końcu tryby się w głowie zazębiły...
>pierwsza myśl intelygenta ... "co jest k...?" :566:

Ponowne szturchnięcie już bardziej natarczywe i mocniejsze. Zlokalizowanie wroga ... którym okazuje się kret któremu na drodze stanął mój namiocik moja karimata a na karimacie ja...
No luuuudzie... ja nie wiedziałem że ten mały pierdziel ma tyle pary ! :idea:
Z początku to nawet pomyślałem że mnie jakiś leśnik przez namiot kopniakiem budzi :mrgreen:
Kiedy zacząłem już poniewierać słownie jego zapluty, kreci żywot , usłyszałem szmer po drugiej stronie namiotu.

No w mordę ( myślę sobie ) otoczony jestem ...
Miałem w namiocie zapiętą jedynie moskitierę. Na zewnątrz już było widno a plandeka sprawiała że w namiocie było całkiem czarno.
Myślałem że to jakiś pies z okolicznych wsi zapuścił się do lasu "na dożywianie"...
Nagle z za świerczka wystawia się łeb liska... :) młode bydlę widzę, jeszcze głupawe takie...

Młode nie młode, urocze nie urocze, ale patrzę a to bydlę na mój woreczek z chlebem się czai , który powiesiłem na sęczku świerkowym.

Spokojnie i cicho mówię do gnojka "nawet nie próbuj zasrańcu".
Zesztywniał na chwilę , gapi się na namiot ale mnie w cieniu, za moskitierą widocznie nie widzi.

No i wtedy...
... pierwszy raz w życiu widziałem tak durną mordę u jakiegokolwiek zwierza, człowieka, gada czy ptaka :mrgreen:

Wyobraźcie sobie lisa patrzącego jednym okiem i słuchającego jednym uchem w stronę namiotu a drugim okiem i uchem zwróconego w stronę zawieszonego woreczka na sęku... :mrgreen:

zez rozbieżny połączony ze zwisłym na bok ozorem :mrgreen:

Nie wytrzymałem oczywiście i parsknąłem ... uciekł pierdoła.

Myślę sobie... no dobra żyję w porąbanym kraju z drogim cukrem i paliwem, ale żeby lis do chleba się ślinił ? ... chyba muszę zweryfikować swój ogólny światopogląd. :roll:

Oczywiście po takich przeżyciach porannych już mi się odechciało spać więc poranny remanent sprzętu, śniadanko, kawka, pakowanie, zacieranie śladów pobytu i biwaku no i w drogę.

Poranna higiena, mycie garów w rzece Prut, małe pranko i jadę dalej.

Przy leśnej drodze do msc Porządzie jest cmentarz żołnierzy z I Wojny Światowej.

Są tam w/g tablicy informacyjnej pochowani zarówno żołnierze rosyjscy jak i niemieccy.
Na jednym z brzozowych krzyży jest tabliczka "tu leży żołnierz polski".
Hmmm... jaki durny ten świat.
Walczą ludziki na śmierć i życie bo jakieś tam polityczne i gospodarcze sprawy ich władcy do siebie mieli, a potem razem w jednym dole gniją.
Ciekawe ilu z nich wiedziało za co giną ? :-?

Widać że ten cmentarz jest dość zadbany i pielęgnowany.
Oczywiście jak na polskie warunki icon_twisted ...
Piszę to dlatego że np w ubiegłym roku przepędzałem zasrańca (i to jest jedne z łagodniejszych określeń na które zasługuje) z Cmentarza Żołnierzy Radzieckich koło Pułtuska.
Gnojek wszedł sobie na ten cmentarz żeby wysrać psa :!:
W Warszawie też Straż Miejska i Policja wystawia wiele mandatów "pieskowiczom" srającym przy cmentarzu żołnierzy przy Żwirki i Wigury.

No ale nic, koniec zadumy, postawiłem do pionu 2 krzyże które w zimie się obaliły i jadę dalej.

Po dojechaniu do miejscowości Lubiel nad Narwią, doszedłem do wniosku że mam już za sobą połowę zaplanowanej do przejechania odległości czyli ok 50 km po lasach i polach i czas zawracać.

No doobra ;-)
Przyznaję się że pomógł mi w podjęciu tej decyzji lodowaty, silny wiatr z przeciwka na całej trasie od wyjazdu z lasu... (nie wiem czemu ale na rowerze wiatr zawsze wieje w oczy :mrgreen: )

Postanowiłem wracać do Tłuszcza innymi drogami choć też polno-leśnymi.

Tankując wodę u mijanych gospodarzy, miło z niektórymi się gawędziło i dzięki temu bogatszy o wiedzę i ciekawostki z okolic, wracałem do Tłuszcza.

W okolicy wsi Mostówka jest zaznaczony "Las Podwojskowy" ... nie wiem skąd taka nazwa ale oprócz wysypanych śmieci i śladów szaleństw Quadowców, wojsk żadnych w okolicy nie zauważyłem.

Miało się już ściemniać, więc znalazłem sobie tam zaciszne, bezwietrzne miejsce na biwaczek.

Szyszki i badyle na bok, namiocik, ogniseczko, kiełbacha z patyka, radyjko. spanko.

OOOO !!! pospałem sobie solidnie do 10.00 ... :mrgreen:
Może dzięki braku ataków kretów i lisów ;-).

Kiełbacha poranna z ogniska , kawka , pakowanie , zacieranie śladów bytowania i w drogę.

Tłuszcz.

Za pierwszym razem tego nie zauważyłem... może nie byłem jeszcze zmęczony...

Na perony w Tłuszczu można się dostać jedynie kładką nad torami.
Podjazdy dla wózków z dziećmi czy inwalidzkich są tylko teoretyczne i wykonane zostały zapewne tylko dlatego że trzeba było jakoś "rozchodować" (czytaj> zapieprzyć) państwową kasę.
Stromizna pod jaką wykonane są podjazdy uniemożliwiła by wtachanie jakiegokolwiek wózka nawet Pudzianowi, a skrajna "prowadnica" dla koła jest tak blisko poręczy że nie ma możliwości aby nie uszkodzić osi koła.
No ale widocznie w Tłuszczu mieszkają jedynie zdrowi i bezdzietni ludzie skoro nikt z tym nic nie robi a jedynie upierdliwe "Dziule" to zauważają ... :-?

Obsobaczywszy całe PKP, Polskie Dworce Kolejowe (czy jak to się tam nazywa) i ogólnie Min. Infrastruktury i wszelkie pochodne ... zziajany wlazłem z rowerem pod pachą na tą zas...ą (zastanawiającą) kładkę.

Jednak nauczony tym i owym z Wileńskiej już wolałem dojechać na Mokotów rowerem :-P


Wnioski.

Nie sprawdziło mi się

1. Ładowarka solarna do telefonu kom (zdjęcie dodam) i nie polecam. Nawet nie to że "odmówiła" ale CAŁKOWICIE NIE NAWIĄZAŁA współpracy z SE C902
2. Jak zwykle ... od 36 lat (od kiedy zacząłem samodzielne wyprawy "pod namiot"), ZAWSZE zabieram ze sobą widelec. Przez te 36 lat moich wypadów, biwakowań, wypraw na ryby, podróży służbowych z postojami na leśnych parkingach... NIGDY i do NICZEGO nie użyłem widelca...
Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać że widelce w historii moich wojaży ewoluowały... od zwykłych sztućców, przez składane, aluminiowe do takich malutkich od bardziej wyszukanych i złożonych serwisów.
Jednak nadal z uporem ZABIERAM ZE SOBĄ NA WYPADY WIDELEC choć teraz już przynajmniej zacząłem się zastanawiać PO CO ? :mrgreen:

Sprawdziło się

1. Jak zwykle rewelacyjnie zdała egzamin moja mała , stara, ładowarka solarna do ładowania akumulatorków AA i AAA (zdjęcie dodam)

2. Fantastyczny gadżet to malutka lampka solarna ogrodowa (plastikowa to lekka), na 1 diodę , kupiona za 5 zł w OBI. Oświetla namiot w stopniu bardziej niż wystarczającym, a skupione diodą (po zdjęciu klosza) światło pozwala na spokojne zorientowanie się w ciemnym lesie i odnalezieniu namiotu po wyjściu na sikanie :mrgreen:
Jednocześnie nie wzbudza sensacji zbyt mocnym blaskiem w lesie.

3. Od kilku lat posiadam już piłę f-my FLO ze stałym brzeszczotem i pochwą, kupioną za kilkanaście zł w dziale ogród jakiegoś h-marketu i jest bardzo dobra.
Na ten wyjazd zabrałem piłę SKŁADANĄ tej samej firmy (też kupioną w cenie ok 10 zł). Nie zawiodła mnie i jestem o niej jak najlepszego zdania, choć po jednym wypadzie jeszcze nie czas na całkowity zachwyt ;-)

Co bym poprawił ?

1. Żarełka przywiozłem do domu tyle że na spoko mogłem jeszcze przeżyć 3-4 dni czyli łącznie założone 5-6 dni to na luziku.
Jak zauważyłem wysiłek zwiększył zapotrzebowanie na mikroelementy i witaminki. Plusszze czy jakieś inne badziewie chyba jednak jest nieodzowne. Jak wpadłem do domu to miałem ochotę zeżreć banany i pomarańcze nawet ze skórą :mrgreen:

2. W takich niezbyt komfortowych warunkach pogodowych jak teraz ... czyli grzejące słońce i lodowaty przejmujący wiatr sprzyja przeziębieniu. Warto pomyśleć o dodaniu do podręcznej apteczki Polopiryny a może i na wszelki wypadek jakąś Pyralginkę ? Gorączka w środku jakiegoś lasu z dala od ludzi to niefajna sprawa ;) Chyba nawet mniej zabawna niż rozwolnienie ... :)
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

dziul pisze:orientuję się mgliście że wkoło szmata czyli nie ta chałupa...
Bardzo zgrabnie napisana relacja i takich kwiatuszków jak u góry jest więcej... Ja już od dawna mam tak, że jak widzę "dziul", to wchodzę do działu i czytam, choćby to był dział w normalnych warunkach (czytaj- bez dziulowego posta) zupełnie mi obojętny.
dziul pisze:Warto pomyśleć o dodaniu do podręcznej apteczki Polopiryny
Wolę aspirynę, polopiryna wywołuje nadmierne pocenie, ale może to indywidualna reakcja...
" YOU create your own reality "
Awatar użytkownika
dziul
Posty: 199
Rejestracja: 06 mar 2010, 14:27
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 1399656
Płeć:

Post autor: dziul »

Dodałem resztę zdjęć z marcowego wypadu ... Na tym temat zakończyłem.

Hillwalker
Normalnie cały w pąsach zawstydzony pozostaję ... :oops: :mrgreen:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”