Zloty i biwaki w większej grupie na łonie natury vol. 2

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Zloty i biwaki w większej grupie na łonie natury vol. 2

Post autor: MlKl »

Każdy wypad w naturę większą grupą siłą rzeczy jest jakąś namiastką tego, co dawniej robiły ludy pierwotne czy ludzie lasu. Wbrew pozorom życie takiej hordy nie było zupełną wolnoamerykanką - jeżeli chcieli przeżyć, musieli stworzyć organizację, wybrać, czy wyłonić w inny sposób przywódcę, wyznaczyć plemienną policję. Rolę lekarza i opiekuna duchowego pełnił szaman, nauczycielami byli najstarsi członkowie plemienia, oni też pełnili rolę chodzącej kroniki.

Każdy z nas potrafi (albo mu się wydaje że potrafi) wyjść do lasu i w nim czas jakiś przetrwać. Ale zarówno puszczaństwo, jak i survival to nie tylko samotna walka z własną indolencją wobec wielkości Matki Natury. To również nauka życia w grupie, współdziałania i współzawodnictwa.

Warto o tym pogadać.


Przyjmujemy, że tutaj rozmawiamy o logistyce grupy dziesięciu i więcej uczestników - oczywiście nie ma żadnej przeszkody formalnej, by to co tutaj wypiszemy stosowane były w mniejszych grupach :) Jednocześnie nie zajmujemy się imprezami masowymi - czyli nie zastanawiamy się nad logistyką grupy większej niż pluton wojska.

Mniej więcej po przekroczeniu liczby dziesięciu uczestników maleje pole dla swobodnej improwizacji. Co jest zabawne, gdy wokół ogniska siedzi kilka osób, staje się uciążliwe, gdy tych osób będzie kilkanaście.



Ad rem:

Zakładanie obozu

W przypadku organizowania obozu/biwaku dla tak licznej grupy, niezbędnym jest wyznaczenie oboźnego - czyli osoby odpowiedzialnej za organizację obozowiska, wyposażonej przez członków grupy w prawo wydawania poleceń z tą materią związanych. Metoda wyłonienia dowolna - byle była skuteczna. Może to być po prostu pomysłodawca czy inicjator imprezy, albo osoba, która zgłosi swój akces i chęć w tym kierunku. Powinna to być osoba znająca teren, lub przynajmniej biorąca udział w rekonesansie - choć w przypadku obozu wędrownego nie jest to warunek sin qua non. Ale wtedy dobrze jest posiedzieć solidnie nad mapą w trakcie planowania wędrówki.

Oboźny podaje uczestnikom do wiadomości lokalizację miejscówki. W najprostszej wersji koordynaty GPS i niech się każdy sam martwi o logistykę. Ale zdecydowanie lepszą metodą jest stworzenie mapki z wytyczoną trasą - nie zawsze marsz na azymut jest drogą najlepszą. Wraz z koordynatami/mapką uczestnik powinien dostać nr telefonu, pod który ma dzwonić w razie zgubienia drogi, czy jakiegoś wypadku.

Oboźny ustala i ogłasza reguły i zasady, jakie będą na terenie obozowiska obowiązywać - akces uczestnika oznacza automatycznie akceptację warunków, które potem oboźny będzie egzekwował.
viewtopic.php?p=40202#40202 - Przykładowy regulamin, ogłoszony przez organizatora zlotu. Nie należy go traktować jak tablic Mojżesza - ale jest dobrą podstawą dla stworzenia własnego.

Oboźny powinien mieć swoją małą ekipę - jednego, lub kilku kolegów, którzy pomogą mu przygotować miejscówkę przed zlotem, i ewentualnie doprowadzić ją do porządku po nim. Jest to również zabezpieczenie na wypadek losowy - oboźny też człowiek, może zachorować, skręcić nogę etc. W takim przypadku wyręcza go któryś z zastępców. Ale to oboźny sobie dobiera zastępców i to on wyznacza zadania, może scedować np pokierowanie jakąś pracą zbiorową na któregoś z zastępców. Władza jest zawsze jednoosobowa - po prostu gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Raz jeszcze przypomnę - władza ta ma ściśle ograniczony zakres. Opiera się na dobrowolnym akcesie uczestnika, który zapoznaje się z opracowanym dla danego zlotu/biwaku regulaminem i akceptuje go przez sam fakt przybycia na zlot.

Władza oboźnego ma ograniczony zasięg - dotyczy wyłącznie zakładania obozowiska, wyznaczania miejsca na ognisko, latryny, kącika higieny, placu namiotowego, etc, i zasad korzystania z tych urządzeń. Za to jego polecenia na zlocie nie podlegają dyskusji - tak jak u Indian.

Demokracja jest dopóki się nie wyruszy na wojenną ścieżkę - od tej pory wódz stanowi prawo. Podobnie na zlocie/biwaku - dyskutować o założeniach można przed zlotem. Na zlocie należy się dostosować do regulaminu.

Do obowiązków oboźnego należy również ustalenie ramowego porządku dnia - czas ciszy nocnej, czas głównego (wspólnego) posiłku, czas przeznaczony na zajęcia typu pokaz szpeju, wyprawa poszukiwawcza, czy szkółka survivalowa.

Oboźny nie ma obowiązku samodzielnie wykonywać poszczególnych urządzeń obozowych - wyznacza do tego odpowiednią grupę uczestników, np przez wezwanie ochotników. Ale w razie ich braku może wskazać palcem - ty i ty kopiecie latrynę w tym miejscu. Albo do obeznanego z terenem uczestnika - ty idź i przyprowadź zbłąkaną duszyczkę.

Oboźny wyznacza ogólnie plac na część sypialną - nie wskazuje palcem gdzie konkretnie ma się rozbić dany uczestnik. Ale ma prawo interweniować, gdy uczestnik ewidentnie usiłuje się rozłożyć tak, że pozostali będą się plątać w jego linkach, porozciąganych w poprzek przejścia.

Przestrzeganie regulaminu, egzekwowanie, upomnienia

Na nic się zda nawet najlepszy regulamin, gdy nikt go nie przestrzega, ani nikt nie egzekwuje na bieżąco jego przestrzegania. Nie chodzi tu o pilnowanie porządku z pałką w ręku. Nie należy się bać, czy wstydzić zwrócić uwagę uczestnikowi, który postępuje nie tak. Roztrząsanie tego po zakończeniu zlotu na forum to musztarda po obiedzie, prowadzi jedynie do flame wars. Na forum jesteśmy tylko zbiorem indywidualistów, na zlocie działa coś co nazwałbym siłą grupy.

Rzeczy zaginione - przy okazji takiego spędu zawsze ktoś czegoś zapomni, ktoś weźmie potem i szuka. Jeżeli zauważyłeś, że ci czegoś brak jeszcze na zlocie - zapytaj. Może ktoś sprzątnął, bo zawadzało, albo przełożył na inne miejsce. Jeżeli zauważyłeś w domu - tym bardziej zapytaj - na forum, zanim zaczniesz krzyczeć o złodziejach...



Wybór miejsca na obóz

Osobiście lubię korzystać z miejsc, których właściciele mi pozwalają urządzić tam imprezę. Prywatny las, opuszczone gospodarstwo sadownicze, wreszcie tereny należące do gmin, a nie będące w gestii Lasów Państwowych - wystarczy się uśmiechnąć do wójta, co poniektóry jeszcze dofinansuje, albo chociaż Toi Toia gdzieś na uboczu postawi. Tereny takie potrafią być nie mniej dzikie, i urocze, jak dziewiczy las.

O ile nie korzystamy z wyznaczonych miejsc biwakowych, miejsce, wybrane na obozowisko powinno spełniać szereg warunków. Po pierwsze - musi być na tyle rozległe, by pomieściło wszystkich uczestników, nie zmuszając ich do bytowania jak śledzie w beczce. Znajdować się powinno z dala od uczęszczanych szlaków, w miejscu suchym, osłoniętym od wiatru, z dostępem do źródła wody w rozsądnej odległości.

Jeżeli któregoś z powyższych składników w lokalizacji brakuje, należy temu zaradzić, np dowożąc/donosząc wcześniej odpowiednią ilość wody, albo przygotowując odpowiednie naczynia na doniesienie jej przez uczestników już w trakcie trwania zlotu. Niestety - nie da się powiększyć np pieczary - tu pomoże jedynie wybór innej lokalizacji. Jeżeli wypadnie palić ognisko w szczerym polu, organizator może np załatwić, albo zlecić uczestnikom przywiezienie ze sobą i rozstawienie odpowiednich ekranów, np z płacht budowlanych, dookoła ogniska. Podobnie jest, jeżeli miejscówka nie zapewnia odpowiedniej ilości siedzisk. Nie zawsze dostępne są duże kłody, z których szybko i łatwo robi się improwizowane ławki. Ale można szybko zrobić np stołeczki z kawałka balika i przykręconej doń deseczki - balik zawsze się w lesie znajdzie, a deseczkę uczestnik musi ze sobą przytargać - ale trzeba go o tym wcześniej poinformować.

Należy się upewnić, czy w pobliżu znajduje się dostateczny zapas opału do obozowego ogniska - o ile takowe jest zaplanowane.

Natomiast na terenie lasów państwowych warto zaprzyjaźnić się z leśniczym - nie wyda oficjalnie zgody na dziki biwak, ale jak będzie wiedział, że nie kłusujemy i nie robimy żadnych głupot, to przymknie oko. Jeżeli pominiemy ten punkt - róbmy swoje tak, by nawet, jak nas najdzie, można go było przekonać, żeśmy normalni, las kochający puszczanie, a nie wandale.

Budowa namiotowiska


Jeżeli decydujemy się na "budownictwo indywidualne" należy wyznaczyć miejsce nieco oddalone od obozowego ogniska - zazwyczaj toczą się przy nim długie nocne rodaków rozmowy, zakłócające spokojny sen tym, którzy przedkładają go nad siedzenie przy ogniu do świtu.

O ile obozujemy w pobliżu wody, warto pamiętać, że nad ranem od wody ciągnie. W przypadku namiotu jest obojętne, jak go postawimy. W przypadku spania pod płachtą ustawienie jej spadku od strony wody zwiększa komfort spania nad ranem.

Dobrym pomysłem jest wykorzystanie posiadanych płacht do zbudowania pochylonego ekranu, otaczającego ognisko obozowe. Traci się wtedy nieco intymności wypoczynku, zyskuje sporo ciepła. O ile latem nie ma to znaczenia, to w chłodniejszych porach roku bywa istotne.


Jeżeli planujemy dłuższy pobyt w jednym miejscu, a pogoda jest niepewna, warto wziąć ze sobą przynajmniej jedną większą płachtę - rozciągnięta nad obozowiskiem pozwoli przetrwać ulewę bez taplania się w błocie.

Może to nie do końca survival - http://www.ferajna.airguns.pl/node/259 - to relacja z odbywających się rokrocznie zlotów Klubu Normalnych Inaczej w prywatnym lesie jednego z członków założycieli w Pludrach między Opolem a Częstochową. Tam właśnie przez kilka pierwszych dni lipca obozujemy pod płachtą 20x20 metrów rozciągniętą nad leśną drogą.

Namioty/tarpy/hamaki rozstawiamy/rozwieszamy z głową - tak, by jeden drugiemu nie zrywał odciągów idąc do swojego leża po ciemku.

Latryna

Dla tak licznej grupy wypada ją urządzić. Jeżeli planujemy kilka noclegów w jednym miejscu - kopiemy odpowiedniej wielkości dołek, najlepiej w osłoniętym miejscu, w jakimś wykrocie, czy obok pnia zwalonego drzewa. Warto, by było się czego przytrzymać w trakcie załatwiania sprawy.

W przypadku jednego noclegu wystarczy "cmentarzyk". Czyli wyznaczone miejsce, gdzie idący za potrzebą kopie sobie niewielki dołek (wystarczy wbić skośnie saperkę i ją przechylić w przeciwnym kierunku), który po zakończeniu się zasypuje i oznacza wbitym cienkim patyczkiem. Kolejny użytkownik kopie kilkanaście cm w bok i tak po linii spiralnej powstaje kolisty "cmentarzyk nieczystości". Zwijając biwak wyrywamy patyczki, i praktycznie nie ma śladu po latrynie.

Urządzeniem niezbędnym jest dyżurna saperka - stoi zawsze w wyznaczonym miejscu niedaleko ogniska, żeby była widoczna. Jej brak tamże oznacza, że kibelek zajęty i trzeba chwilkę poczekać.

Używanie tej saperki jako surogatu patelni w międzyczasie jest stanowczo złym pomysłem :P

Zostawianie w lesie grzybów papierzaków jeszcze gorszym. Zostawiajmy las w takim stanie, w jakim go zastaliśmy, albo w jeszcze lepszym.

W przypadku imprez stacjonarnych, urządzanych w cywilizowanym terenie, wynajem Toi Toia jest wcale niegłupim pomysłem - kosztuje toto z obsługą ok 200 zł na miesiąc. Postawić można tak, by się w oczy nie rzucało. Może to mało bushcraftowe, ale za to ekologiczne i wygodne. I nikt się nie przyczepi do organizatora...

Umywalnia

Nawet na jeden wieczór dla tak licznej grupy warto zorganizować umywalnię. Woda do mycia może pochodzić wprost z rzeczki, czy jeziora, wystarczy na drzewie podwiesić gruby, foliowy worek na śmieci z umocowaną w jednym z dolnych rogów plastikową rurką. Można to zrobić przy użyciu powertejpa. Rurkę albo podczepiamy tak, by jej koniec był powyżej poziomu wody, albo zaginamy i zabezpieczamy klamerką z drutu, czy jakimś klipsem, i napełniamy worek wodą. Wystarczy opuścić koniec rurki, albo ją rozgiąć, i mamy cienki strumień bieżącej wody jak z kranu. Można umyć ręce, czy opłukać gary.

W przypadku kilkudniowego biwaku w ten sam sposób zrobimy prysznic - ino wór wieszamy wyżej, a dookoła mocujemy płachtę, lub ciemną folię dla zachowania intymności ablucji. Latem napełniamy wór rano, pod wieczór mamy przyjemną ciepłą kąpiel. W chłodniejsze dni użyjemy kociołka lub czajnika zawieszonego nad ogniskiem do podgrzania odpowiedniej ilości wody.

Kuchnia obozowa

Aprowizacja jest bardzo ważnym elementem leśnego bytowania w większej grupie. Samotnie można ograniczyć mocno spożywane posiłki, ale Polak jak głodny, to i zły. Kilku głodnych Polaków w grupie - awantura gotowa. Dlatego bardzo ważnym elementem obozowiska jest obozowe ognisko i to, co nad nim, lub pod nim się piecze lub dusi. Oczywiście - można przyjąć formułę, że spotykamy się, żeby udawać pod okiem innych, że samotnie zmagamy się z naturą. Ale po co w takim razie się zlatywać? Jak już się spotkaliśmy, to się integrujmy. A najłatwiej się integrować przy wspólnej pracy i przy wspólnej uczcie. Można to połączyć poprzez wspólne przygotowanie posiłku, i późniejsze jego spożywanie.

Sprzęt kuchenny

Planując biwak większej grupy warto zadbać o sprzęt typu spory czajnik, krata nad ognisko, łańcuszki, na których to wszystko zawiśnie, i będzie można łatwo regulować wysokość nad ogniem. Pozyskiwanie tych sprzętów nie musi oznaczać wydawania kroci na specjalistyczne gary obozowe. Można przepatrzyć strychy i piwnice - częstokroć znajdzie się tam stary żeliwny gar, idealny na leśny kociołek, albo stary czajnik z dzióbkiem, którego już nikt nie użyje w kuchni, ale nad ogniskiem jeszcze wiele razy posłuży. Kratę do pieczenia nad żarem najłatwiej znaleźć na złomie - poczynając od półek ze starej lodówki po metalową rafkę do przesiewania piasku. Długi czas używaliśmy np do tego celu kraty z zezłomowanego kiosku RUCH.

Oczywiście należy ustalić przed zlotem, jakie sprzęty przynosimy, żeby nie wyszło, że jest trzy czajniki, a żadnego kociołka.

Organizacja składowania wspólnych wiktuałów.

Na taki zlot większość uczestników przywozi mnóstwo dobra, którym pragną się podzielić z innymi. Rolą organizatora jest wyznaczenie miejsca, w którym takowe dobro można położyć - wtedy wszyscy wiedzą, że jest do spożycia, i nic się nie zmarnuje. Najlepiej wygrodzić kawałek terenu linką, i rzucić tam np rozcięty worek foliowy w charakterze obrusa.



Ognisko obozowe

Ogień budzi w nas atawistyczne instynkty - czujemy się przy nim bezpiecznie i miło. Ognisko pełni jednocześnie wiele funkcji, jest również centrum życia towarzyskiego w obozowisku. Dlatego dobrze wokół niego przygotować jakieś siedziska w ilości, pozwalającej zmieścić się wszystkim uczestnikom. Na Obozach Łowców Przygód używamy ok 30 cm fragmentów balika fi ok 10 cm z przybitą w poprzek deseczką - spokojnie wystarcza, by sobie posiedzieć i spożyć posiłek. Można użyć zwalonych pni drzew, o ile są takie w pobliżu. Ale równie dobrze można na teren biwaku dostarczyć składane krzesełka turystyczne - traci się na klimacie, zyskuje na wygodzie. Jeżeli nie ma nic innego, można użyć karimat.

Ognisko rozpalamy na ziemi oczyszczonej ze ściółki, w miarę możliwości otaczamy je kamieniami, lub grubymi pniami zwalonych drzew, które dość długo będą opierać się żarowi i nie pozwolą pryskać iskrom w ściółkę. Kamienie do otaczania ogniska, czy do pieca ziemnego nie mogą pochodzić z rzeki, czy jeziora - mokre mogą gwałtownie pękać od żaru, rozsiewając gorące odłamki i żar ogniska na boki.

W przypadku stacjonarnego obozu, trwającego dłużej jak kilka dni warto skonstruować kuchnię polową - przygotowanie posiłków na niej jest łatwiejsze, niż nad ogniskiem - można je tez bardziej urozmaicić. Najprościej osiągniemy to, kopiąc dziurę w stoku pagórka z otworem kominowym i otworem, nad którym postawimy podgrzewane naczynie. Można również do budowy użyć kamieni i gliny, o ile ją znajdziemy.

Zaostrzone patyki nadają się tylko do kiełbasy, i na krótką metę. Będą ok, gdy robimy kulig, i ognisko jest jego finałową atrakcją. Wtedy każdy z uczestników dostaje kijek i porcję kiełbasy, samodzielnie ją opieka i zjada. W przypadku dłuższego biwaku, warsztatów sztuki przetrwania, czy leśnej kuchni warto stworzyć warunki do przygotowania choć jednego zbiorowego posiłku dziennie. W przygotowanie warto wciągnąć jak największą liczbę uczestników - świetnie wpływa to na integrację grupy i rozwijanie umiejętności współpracy w niej.

"Pojemność" jednego ogniska to ok 10 osób. Przy większej ilości uczestników warto rozpalić adekwatną liczbę mniejszych ognisk. Należy unikać tworzenia bałaganu - rozkładania dookoła ogniska pustych naczyń, sztućców odkładanych "na chwilkę" etc. Na puste naczynia warto zrobić prowizoryczną suszarkę obok umywalni/magazynu wody. Rosochata gałąź z dużą ilością krótko przyciętych gałązek świetnie pełni rolę wieszaka na kubki.

Koło ogniska mogą być jedynie ogólnodostępne przyprawy i naczynia w których się coś gotuje.

Wszelkie ostre i niebezpieczne przedmioty muszą być w widocznym miejscu.

Oznaczanie butelek z alkoholem: Najprostszy sposób: czerwona taśma izolacyjna wokół szyjki - wszystko będzie jasne, nikt nieświadomie nie zaciągnie procentów z butelki po Cisowiance.

W miarę możliwości należy jak najwięcej korzystać ze wspólnego czajnika i kratki do grillowania. Przy sporej ilości osób wokół ogniska nader często wywraca się kubek, postawiony w żarze, albo ktoś strąca przemyślnie podparty patyk z nadzianą kiełbasą. Takie rzeczy muszą się zdarzać - dlatego warto unikać, a jak się już coś takiego stanie, nie szukać awantury z winowajcą.

Przepisy kulinarne

W tym dziale będę systematycznie umieszczał przepisy na leśne dania.

ŚMIECI - Trzy warianty rozwiązania do wyboru by PuchalsW.

1. ŚMIECI 1 - Stawiamy trzy worki na wiklinowych stelażach na: szkło, plastik, puszki, i dół na odpadki organiczne. Puszki, i butelki plastikowe KOMPRESUJEMY.
2. ŚMIECI 2 - W zależności od okoliczności, już na etapie organizacji, umawiamy się co robimy ze śmieciami. Jeśli jest taka możliwość podjechania wozem, to organizator może odwieść śmieci do najbliższego kontenera, jeśli nie to dzielimy i zabieramy ze sobą.
3. ŚMIECI 3 - alternatywą do powyższych dwóch punktów jest: KAŻDY GROMADZI SWOJE ŚMIECI I WYNOSI JE Z LASU. Jak ktoś nie zaopiekuje się swoimi odpadkami: konsekwencją będzie napiętnowanie słowne, pałowanie, przywiązanie do drzewa i wcieranie japońskich papryczek w klejnoty i transzeje...

I propozycja Wolfshadowa porządkująca sprawę śmieci krótko i węzłowato:
Jeśli organizator nie zarządzi inaczej każdy zabiera własne śmieci. Wyjątek od tej reguły stanowią opakowania produktów, które zostawia się w wyznaczonym miejscu do dalszego wykorzystania przez zlotowiczów (np. wyjeżdżając wcześniej).

Myśli nieuczesane

Dział tutorialu, poświęcony uwagom czytelników, niekoniecznie ściśle w temacie.

dragonfly napisał/a:
Może jednak nie każdy zlot czy spotkanie musi mieć biesiadny charakter ? Jeść trzeba, owszem, ale nie każdy zlot, czy spotkanie grupy forumowych przyjaciół, muszą mieć charakter stacjonarnego biwaku, obozu ?


Uczta nie musi być główną atrakcją, na pewno nie powinna być atrakcją jedyną. Niemniej, gdy się spotykamy na czas dłuższy, niż kilka godzin, nasze organizmy domagają się papu. A spożywanie posiłku w grupie to też forma integracji. Nawet w wypadku spotkania na zasadzie wędrownego obozu.

Wszystko, co napisałem w tutorialu da się odnieść również do tej formy spędzania czasu. Z tego punktu widzenia obojętne jest, czy ognisko rozpalamy na jedną noc, czy kilka.

wolfshadow napisał/a:
Z przyczyn organizacyjnych nasze zloty opierają się głównie na 3 weekendowych dniach. Z czego najbardziej obleganym dniem jest sobota. Puchalsw, ze swoim kociołkiem naprowadził mnie na pewien pomysł, który zawarłem w harmonogramie.
Może przyjmijmy za regułę, że na każdym zlocie przygotowujemy jeden wspólny sobotni posiłek. Grupa organizująca wybiera formę jego przygotowania uwzględniając logistykę, czas przygotowania (coby nie zajęło całej soboty) i możliwości planowanej miejscówki. Forma powinna też być atrakcyjna dla przeciętnego mieszczucha/niedzielnego grillownika.
Poranne wyjście w teren też zostaje wpisane w kanon zlotowy.


Podziękowania

Tutorial ten jest w istocie pracą zbiorową - wykorzystuję w nim bezczelnie podpowiedzi mądrzejszych i bardziej w temacie doświadczonych kolegów.

Im wszystkim należą się wyrazy uznania i podzięki.

dwie_sety, wolfshadow, dragonfly, anioł, hejtyniety, PuchalsW, Kopek

Jeżeli kogoś pominąłem - proszę się upominać :)

Z tegorocznego wątku pozlotowego :

Zaproponowane przez hejtyniety podstawowe punkty regulaminu - do przedyskutowania, bo faktycznie takie "dziesięcioro przykazań" warto stworzyć.

1. Koło ogniska mogą być jedynie ogólnodostępne przyprawy i naczynia w których się coś gotuje.

2. Wszelkie ostre i niebezpieczne przedmioty muszą być w widocznym miejscu.

3. Oznaczanie butelek z alkoholem: Po tym jak Gryf zaciągnął bimberka, a przy częstowaniu co chwile ktoś pytał czy to ma procent proponuję aby wszystkie butelki w których jest alkohol były oznaczone. Najprostszy sposób: czerwona taśma izolacyjna wokół szyjki - wszystko będzie jasne

4. Wspólne jedzenie w jedno miejsce: problem niewykorzystania jedzenia. Na wiosnę jeden kurczak przewisiał cały zlot na drzewie i musieliśmy go wyrzucić. Proponuję, alby kawałek terenu otoczyć białą linką i wewnątrz tego składować wspólne żarcie. Nie będzie wtedy krępacji w braniu jedzenie, a za razem nikt nie będzie miał pretensji, że mu kiełbasa znikła. Dla kucharzy też będzie lepiej, bo od razu będą widzieli ile i czego mają


5. Trzymanie garów przy ognisku - może skończyć się ich zdeptaniem lub wdeptaniem w ziemie. bije do tytanowego sporka wgniecionego w ziemię, którego dwa razy wykopywałem i kładłem na kamień. Rozwiązanie podobne jak w przypadku żarcia - wyznaczyć teren, gdzie się odkłada zawadzające gary. Każdy będzie wiedział gdzie ich szukać a ryzyko zniszczenia lub zgubienia spada.

Wolfshadow:

Warsztaty. Co się da proponuję wpychać na wieczór. Słyszałem, że hejtyniety, przytargał elegancką lampę, która robiła z nocy dzień.
Dokładny czas wypadu zbierackiego lepiej jest podawać do ogólnej wiadomości w piątek wieczorem. Wiadomo, że odbywa się w sobotę rano ale w tym roku Słońce zbiło szron dopiero ok. 9.00. Dodatkowo jeśli wyjście jest o 9.00 to jestem przeciwny czekaniu na maruderów, parzących sobie herbatkę i przecierających oczy. Chcę = mogę.

Żarcie. Rosołek był pycha. Ekipa, która się wzięła za jego przygotowanie stanęła na wysokości zadania. Fajnie by było gdyby taki rosołek był stawiany na "małym ogniu" w piątek w nocy. Zawsze ktoś tam siedzi do wczesnych godzin porannych i mógłby podrzucać po 2-3 patyczki aby rosołek sobie delikatnie pyrkał. Rano, po wygramoleniu się ze śpiwora, coś takiego jest lekiem dla ciała i duszy. Driver, przez najbliższy miesiąc pewnie nie spojrzy na drób. Po godzinie 10.00 kocioł powinien być już przygotowany na dziką zupę. Bo w przeciwnym razie każdy będzie coś podjadał i nie miał chęci do pomocy przy oczyszczaniu zbiorów.

Kopek:

Jeżeli chodzi o warsztaty zbierackie to mam pewien pomysł. Chciałbym byśmy połączyli je z wędrówką kilkugodzinną po terenach zlotowych.. Jedziemy przecież nieraz przez całą Polskę. Warto było by nacieszyć oko. Wiąże się to oczywiście z w miarę wczesnym wyjściem i nieczekaniem na maruderów. W tym miejscu proszę też by na tych warsztatach poczekać chwileczkę na kopiącego. Troszkę to zajmuje. A nie każdy się do tego kwapi.

Jeszcze jedno. Nie koncentrujmy wszystkiego na sobocie. Rozbijmy warsztaty na piątek i sobotę. Zlotowicze mogą zgrzeszyć i wziąć wolne 2 razy do roku z pracy, szkoły itd.

PuchalsW:

1. ŚMIECI - powiem szczerze, że wokół obozu panował niesamowity bajzel. I nie mam pretensji do tego, że śmieci gromadzone były w jednym miejscu, ale że: puste butelki, słoiki, worki foliowe (znajdowane nawet po okolicznych krzakach), papiery, rozładowane baterie (przegięcie IMHO) leżały dosłownie wszędzie.
Jesteśmy bandą dorosłych, odpowiedzialnych i świadomych ekologicznie (wydaje mi się) ludzi, i powinniśmy też mieć odrobinę estetyki we krwi. Osoba z zewnątrz oglądając zdjęcia Zlotowe może odczuwać lekki niesmak widząc ten bajzel.
Tak więc postuluję:
- już na początku zlotu postawić trzy worki na wiklinowych stelażach na: szkło, plastik, puszki, i dół na odpadki organiczne. Puszki, i butelki plastikowe KOMPRESUJEMY.
2. ŚMIECI 2 - W zależności od okoliczności, już na etapie organizacji, umawiamy się co robimy ze śmieciami. Jeśli jest taka możliwość podjechania wozem, to organizator może odwieść śmieci do najbliższego kontenera, jeśli nie to dzielimy i zabieramy ze sobą.
3. ŚMIECI 3 - alternatywą do powyższych dwóch punktów jest: KAŻDY GROMADZI SWOJE ŚMIECI I WYNOSI JE Z LASU. Jak ktoś nie zaopiekuje się swoimi odpadkami: konsekwencją będzie napiętnowanie słowne, pałowanie, przywiązanie do drzewa i wcieranie japońskich papryczek w klejnoty i transzeje (wiem, wiem, Driver to nawet to polubił)
4. GARY mój dodatek: tak jak i hejtyniety, wkurzały mnie gary dosłownie oblepiające ognisko. No ale jak to pogonić, będą się walały po całym terenie.
Parthagas swojego czasu nauczył mnie jak szybko i łatwo zrobić sobie zgrabną suszarkę na gary. Proponuję, aby taką suszareczkę szybciutko zrobić na początku każdego Zlotu, i tam składować gary. Nie będą upiaszczone, podeptane, i będą czyściutkie.
5. Zlot Na Stojaka to faktycznie problem.... jak się nie uda skołować kłód do siedzenia, to niech co druga osoba w odpowiedniej odległości rozłoży karimatę BW, i jest git. Na Zlocie Ci co chcieli siedzieć, byli deptani przez tych co stali wokół ogniska. Może warto przyjąć zasadę, że wokół ognia się siedzi (na karimatach, legowiskach, czy balach) a rozmowy w kółkach na stojąco urządzamy obok?
6. Warsztaty - napiszę tak: jak ktoś nie chce uczestniczyć, to niech się nie deklaruje. Ja nie mam z tym problemu, bo fajnie się z Gryfem bawiliśmy, a i wiele osób podchodziło, podglądało, pytało się. Więc pewnie niejeden skorzysta z moich miniwarsztatów... Wiem jednak, że pozostali organizatorzy warsztatów byli co najmniej lekko wkurzeni. Ludzie się do tego przygotowywali, a zostali olani.

Offtime:

Jedyna organizacja jaka powinna mieć miejsce to zabezpieczenie miejscówki.
1. Plac na namioty
2. Palenisko (koniecznie z czymś do siedzenia woku)
3. Dostęp do wody pitnej
4. Bezpieczny parking
5. Dokładny plan dojścia/dojazdu z dworca PKP, PKS i bezpiecznego parkingu.
6. Jeśli ma być wspólny kocioł to plan co do kotła kto ma przytargać.


Ponieważ już kiedyś to rozpocząłem, tamtego wątku już edytować nie mogę, skopiowałem to, co tam było, dorzuciłem esencję z tegorocznych dyskusji - i możemy znowu pogadać o stworzeniu takiego tutoriala zlotowego.
Ostatnio zmieniony 20 paź 2011, 14:26 przez MlKl, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

Ze śmieciami to nie są 3 warianty do wyboru ale 2 warianty i jedna uwaga.

Uwaga dotyczy zachowania porządku na miejscówce.

Te dwa warianty skompilowałbym raczej do jednego:
Jeśli organizator nie zarządzi inaczej każdy zabiera własne śmieci. Wyjątek od tej reguły stanowią opakowania produktów, które zostawia się w wyznaczonym miejscu do dalszego wykorzystania przez zlotowiczów (np. wyjeżdżając wcześniej).
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Zgadza się, na razie to umieściłem pod punktami PuchalsW-a, jeszcze pomyślę nad redakcją.

Tutorial powoli staje się coraz bardziej konkretny i wyczerpujący.
ODPOWIEDZ