z Polski do Hiszpanii na piechotę (i inne wycieczki)
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Ciek - ten avatar kojarzy mi się ze szpiegiem z Krainy Deszczowców, niejakim Carramba... Propaganda, którą nam serwujesz - jeszcze bardziej !
Polska wschodząca gospodarka szybko wynosi kraj do rangi europejskich potęg, bo tzw. "tygrysem" to już jesteśmy. A strefa euro ma się znakomicie i obyśmy jak najszybciej do niej dołączyli ! Howgh !
Polska wschodząca gospodarka szybko wynosi kraj do rangi europejskich potęg, bo tzw. "tygrysem" to już jesteśmy. A strefa euro ma się znakomicie i obyśmy jak najszybciej do niej dołączyli ! Howgh !
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Nieeeee, to był Tajemniczy Don Pedro, wpisuje się w temat o Hiszpanii bo Kraina Deszczowców to też widać jacyś latynosiDragonfly pisze:Ciek - ten avatar kojarzy mi się ze szpiegiem z Krainy Deszczowców, niejakim Carramba...
Vi veri universum vivus vici Widzisz,w TV albo w gazecie żeby propagandę sobie zafundować to trzeba zapłacić, a u mnie za darmo, okazja!Dragonfly pisze:Propaganda, którą nam serwujesz - jeszcze bardziej !
"Tygrys z Zielonej Wyspy" to brzmi prawie jak tytuł jakieś książki z serii o Tomku Wilmowskim, czy tam czymś Uśmiałem się, dziękiDragonfly pisze:Polska wschodząca gospodarka szybko wynosi kraj do rangi europejskich potęg, bo tzw. "tygrysem" to już jesteśmy. A strefa euro ma się znakomicie i obyśmy jak najszybciej do niej dołączyli ! Howgh !
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Mnie się przypomina "Złoto dla zuchwałych" i krakanie... Szczególnie epizod kiedy most był tylko chwilę...
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
witka z Estelli
France* mam juz za soba, porazka Europy (szczegoly jak wroce)
w Hiszpanii leje i wieje, nie wiem czy mnie to nie polozy
trzymajcie kciuki
*tak ma byc
pozdrawiam
maciek
France* mam juz za soba, porazka Europy (szczegoly jak wroce)
w Hiszpanii leje i wieje, nie wiem czy mnie to nie polozy
trzymajcie kciuki
*tak ma byc
czytac, CZYTAC ! ! !Ciek pisze:thrackan napisał/a:
Orety, ładnie! Pisałeś, że nie robisz zdjęć... A może prowadzisz zapiski w jakimś notatniku? Możemy liczyć na obszerniejszy opis wędrówki, gdy wrócisz?
Przyłączam się do tego pytania
pozdrawiam
maciek
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny
- thrackan
- Posty: 911
- Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
- Lokalizacja: Warszawa
- Gadu Gadu: 2123627
- Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
- Płeć:
- Kontakt:
Orety, daj jakiś znak, gdzie jesteś. Wróciłeś już, czy zapuszczasz w Hiszpanii korzenie?
Kilka zdjęć: http://www.23hq.com/thrackan/album/list
- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
witka z Wawki
wróciłem, wkrótce spróbuję napisać coś więcej, na teraz mam koszmarnie zasyfiony komputer (chyba jakiś wirus albo co, nie znam się na tym), jest wolniejszy ode mnie.
na razie chciałbym podziękować WSZYSTKIM, którzy w JAKIKOLWIEK sposób przyczynili się do tego, że wyszedłem, doszedłem i szczęśliwie wróciłem
pozdrawiam
maciek
wróciłem, wkrótce spróbuję napisać coś więcej, na teraz mam koszmarnie zasyfiony komputer (chyba jakiś wirus albo co, nie znam się na tym), jest wolniejszy ode mnie.
na razie chciałbym podziękować WSZYSTKIM, którzy w JAKIKOLWIEK sposób przyczynili się do tego, że wyszedłem, doszedłem i szczęśliwie wróciłem
pozdrawiam
maciek
Ostatnio zmieniony 02 mar 2012, 15:58 przez orety, łącznie zmieniany 1 raz.
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny
- puchalsw
- Posty: 1742
- Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
- Lokalizacja: Zielona Białołęka
- Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
- Płeć:
No i dobrze. Bo wyczuwałem atmosferę niepokoju na forum. Jak się ogarniesz, to daj znać.orety pisze:witka z Wawki
A z zasyfionym kompem najlepiej postąpić jak ze stajnią Augiasza.
- skopiować pliki osobiste na pendrajwa, DVD
- format c:, i reinstalacja czystego systemu.
- po zainstalowaniu zakładamy antyvira (AVG jest darmowy i dobry). Pozwalamy systemowi ściągnąć wszystkie patche i aktualizacje.
- kopiujemy pliki osobiste z wcześniejszym przeskanowaniem pod kontem zawirusowania.
Czyszczenie systemu takiego jak Winda średnio pomaga. Ja na domowym średnio raz na pół roku instaluję system na nowo.
Aha: i zmień przeglądarke....
F..k it, I'll Do It Myself!
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
oj często winny jest nie "zasyfiony komp", a po prostu zasyfiony komp. (weź poprawkę na fakt, że od pół roku Twój komp się pokrywał kurzem i nawet wentylatorek nie działał, aby go choć trochę przedmuchać). Odkręć pokrywę przejedz dokładnie odkurzaczem i powinien lepiej chodzić.
Kurz = gorsze odprowadzanie ciepła + przegrzewanie hardware'u = spadek wydajności.
Kurz = gorsze odprowadzanie ciepła + przegrzewanie hardware'u = spadek wydajności.
- orety
- Posty: 402
- Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
- Lokalizacja: z innej bajki
- Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
- Płeć:
dzięki za rady w sprawie komputera
zasyfiła go żonka podczas mojej nieobecności, ale już podobno umówiła się z magikiem od tych spraw, tak więc niebawem wszystko powinno być O.K.
ale do rzeczy...
na wstępie chciałbym zwrócić uwagę, że żaden ze mnie http://www.tinyurl.pl/?M6mjKU1v , niemniej zrobię co w mojej mocy abyście nie nudzili się czytając moje wypociny
z domu wyruszyliśmy 4 sierpnia całą rodziną, ja odbiłem przy Trasie Toruńskiej, piechotą na górę i do autobusu na wylotówkę w kierunku Łodzi
nie jest łatwo złapać stopa łysemu chłopu o wadze 114 i wzroście 186 z dwoma plecakami, jednak nocując pomiędzy Łodzią a Kaliszem w domu w trakcie budowy 5 sierpnia ok. godziny 16 byłem już w Głogowie,
tamże zasięgnąłem języka, w wyniku czego z przewodnikiem, niosącym jednocześnie mój mały plecak na wieczór dotarłem do Jakubowa
po bezskutecznych próbach dopukania się na plebanię rozłożyłem łóżko w bramie kościoła, będącej jednocześnie dzwonnicą i tak spędziłem drugą nockę
rano udało mi się namierzyć kościelnego, od którego dowiedziałem się, że ks. proboszcz jest na urlopie, a wikary pojechał gdzieś służbowo
w/w kościelny wyprawił mnie na drogę zopatrzając w credencial ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Credencial ) , różaniec, długopis, którego zapomniałem wziąć z domu oraz w jabłka z własnego sadu i cebulę z ogródka
i poszedłem...
było bardzo gorąco, obładowany 2 plecakami pociłem się niemiłosiernie, jednak trochę błądząc po drodze udało mi się dotrzeć tego dnia do Grodowca, do sanktuarium Matki Bożej Grodowieckiej: http://maps.google.pl/maps?ll=51.54379, ... 9&t=h&z=18
Kościół stoi na wzniesieniu, dochodząc usłyszałem, że coś się wewnątrz dzieje...
okazało się, że trafiłem na imprezę Trzeźwych Alkoholików (Chloru, coś dla Ciebie), którzy przyjęli mnie jak swego, poczęstowali kolacją, a tamtejszy ks. proboszcz umożliwił kąpiel i pranie oraz pokazał mi salę w której mogłem się przespać
nogi bolały już potężnie, bąble rosły...
rano po śniadaniu ruszyłem w dalszą drogę, nie będąc pewnym, czy dobrze idę, pytałem osoby spotkane po drodze, w wyniku czego w Polkowicach od przygodnie spotkanego rowerzysty pozyskałem mapę okolicy
zaczęło padać...
nieźle już przemoknięty we wsi Sobin usiłowałem dopukać się na plebanię, a gdy nikt nie otwierał, spróbowałem u okolicznych mieszkańców
pierwsza próba wypadła niepomyślnie, pan posłał mnie na drzewo, mimo, że prosiłem tylko o możliwośc schronienia się w stodole i gorącą wodę na jakąś herbatę
za to dalej...
drzwi otworzył mi starszy pan, gdy tylko opowiedziałem się kim jestem, wyraźnie się ucieszył, zaprosił do domu i ugościł
świadek historii: wraz z rodziną przesiedlony po II wojnie z Podola opowiadał mi o tamtych czasach, poza tym dowiedziałem się sporo o technologii wydobycia miedzi i po raz pierwszy w życiu jadłem gołąbki faszerowane siekaną kaczką (własnego chowu), co ciekawe podane ze śmietaną
gaducha trwała do późnego wieczora, w międzyczasie wróciła z pielgrzymki do Częstochowy żona gospodarza
rano po śniadaniu, zaopatrzony w wałówę na dalszą drogę poszedłem dalej
doszedłszy do Chocianowa próbowałem przespać się na plebanii, a gdy mi odmówiono, spędziłem noc w lesie pod tarpem, komarów było niewiele
dalej szlak wiódł przez podmokły las (Slaq, coś dla Ciebie), w Gromadce po nieudanej próbie przenocowania u lokalnego proboszcza (znów się zgubiłem) zaszedłem do Urzędu Gminy, gdzie moja skromna osoba wywołała spore poruszenie, rzekłbym nawet entuzjazm
korzystając z przychylnej atmosfery zrobiłem małe pranko i zaopatrzony w mapę tym razem z naniesionym szlakiem Św. Jakuba zostałem podprowadzony do tegoż szlaku przez jednego z pracowników Urzędu
następna była Osła, gdzie spędziłem noc w Rekolekcyjnym Domu Chleba: http://maps.google.pl/maps?q=gromadka&h ... e&t=h&z=19 , rano wykąpany, oprany, wykarmiony i zaopatrzony w prowiant oraz błogosławieństwo wyruszyłem w dalszą drogę
do Bolesławca, gdzie zostałem gościnnie przyjęty przez siostry zakonne (micha, prysznic, łóżko, dostęp do internetu)
kolejnym miastem gdzie nocowałem, był Lubań, tutaj również siostry zakonne zaopiekowały się mną z iście polską gościnnością
w Jędrzychowicach ostatni nocleg na polskiej ziemi wypadł mi w domu parafialnym, będącym jednocześnie czymś pomiędzy domem kultury i biblioteką, tym razem łóżka i prysznica nie było, jednak dach nad głową również sporo załatwiał, zwłaszcza, że znów padało
padało nadal, gdy rano, wykonawszy ostatnie na dłuższy okres czasu telefony przekroczyłem w Zgorzelcu graniczny most na Nysie
pozdrawiam
maciek
[ Dodano: 2011-12-28, 17:35 ]
pozdrawiam
maciek
zasyfiła go żonka podczas mojej nieobecności, ale już podobno umówiła się z magikiem od tych spraw, tak więc niebawem wszystko powinno być O.K.
ale do rzeczy...
na wstępie chciałbym zwrócić uwagę, że żaden ze mnie http://www.tinyurl.pl/?M6mjKU1v , niemniej zrobię co w mojej mocy abyście nie nudzili się czytając moje wypociny
z domu wyruszyliśmy 4 sierpnia całą rodziną, ja odbiłem przy Trasie Toruńskiej, piechotą na górę i do autobusu na wylotówkę w kierunku Łodzi
nie jest łatwo złapać stopa łysemu chłopu o wadze 114 i wzroście 186 z dwoma plecakami, jednak nocując pomiędzy Łodzią a Kaliszem w domu w trakcie budowy 5 sierpnia ok. godziny 16 byłem już w Głogowie,
tamże zasięgnąłem języka, w wyniku czego z przewodnikiem, niosącym jednocześnie mój mały plecak na wieczór dotarłem do Jakubowa
po bezskutecznych próbach dopukania się na plebanię rozłożyłem łóżko w bramie kościoła, będącej jednocześnie dzwonnicą i tak spędziłem drugą nockę
rano udało mi się namierzyć kościelnego, od którego dowiedziałem się, że ks. proboszcz jest na urlopie, a wikary pojechał gdzieś służbowo
w/w kościelny wyprawił mnie na drogę zopatrzając w credencial ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Credencial ) , różaniec, długopis, którego zapomniałem wziąć z domu oraz w jabłka z własnego sadu i cebulę z ogródka
i poszedłem...
było bardzo gorąco, obładowany 2 plecakami pociłem się niemiłosiernie, jednak trochę błądząc po drodze udało mi się dotrzeć tego dnia do Grodowca, do sanktuarium Matki Bożej Grodowieckiej: http://maps.google.pl/maps?ll=51.54379, ... 9&t=h&z=18
Kościół stoi na wzniesieniu, dochodząc usłyszałem, że coś się wewnątrz dzieje...
okazało się, że trafiłem na imprezę Trzeźwych Alkoholików (Chloru, coś dla Ciebie), którzy przyjęli mnie jak swego, poczęstowali kolacją, a tamtejszy ks. proboszcz umożliwił kąpiel i pranie oraz pokazał mi salę w której mogłem się przespać
nogi bolały już potężnie, bąble rosły...
rano po śniadaniu ruszyłem w dalszą drogę, nie będąc pewnym, czy dobrze idę, pytałem osoby spotkane po drodze, w wyniku czego w Polkowicach od przygodnie spotkanego rowerzysty pozyskałem mapę okolicy
zaczęło padać...
nieźle już przemoknięty we wsi Sobin usiłowałem dopukać się na plebanię, a gdy nikt nie otwierał, spróbowałem u okolicznych mieszkańców
pierwsza próba wypadła niepomyślnie, pan posłał mnie na drzewo, mimo, że prosiłem tylko o możliwośc schronienia się w stodole i gorącą wodę na jakąś herbatę
za to dalej...
drzwi otworzył mi starszy pan, gdy tylko opowiedziałem się kim jestem, wyraźnie się ucieszył, zaprosił do domu i ugościł
świadek historii: wraz z rodziną przesiedlony po II wojnie z Podola opowiadał mi o tamtych czasach, poza tym dowiedziałem się sporo o technologii wydobycia miedzi i po raz pierwszy w życiu jadłem gołąbki faszerowane siekaną kaczką (własnego chowu), co ciekawe podane ze śmietaną
gaducha trwała do późnego wieczora, w międzyczasie wróciła z pielgrzymki do Częstochowy żona gospodarza
rano po śniadaniu, zaopatrzony w wałówę na dalszą drogę poszedłem dalej
doszedłszy do Chocianowa próbowałem przespać się na plebanii, a gdy mi odmówiono, spędziłem noc w lesie pod tarpem, komarów było niewiele
dalej szlak wiódł przez podmokły las (Slaq, coś dla Ciebie), w Gromadce po nieudanej próbie przenocowania u lokalnego proboszcza (znów się zgubiłem) zaszedłem do Urzędu Gminy, gdzie moja skromna osoba wywołała spore poruszenie, rzekłbym nawet entuzjazm
korzystając z przychylnej atmosfery zrobiłem małe pranko i zaopatrzony w mapę tym razem z naniesionym szlakiem Św. Jakuba zostałem podprowadzony do tegoż szlaku przez jednego z pracowników Urzędu
następna była Osła, gdzie spędziłem noc w Rekolekcyjnym Domu Chleba: http://maps.google.pl/maps?q=gromadka&h ... e&t=h&z=19 , rano wykąpany, oprany, wykarmiony i zaopatrzony w prowiant oraz błogosławieństwo wyruszyłem w dalszą drogę
do Bolesławca, gdzie zostałem gościnnie przyjęty przez siostry zakonne (micha, prysznic, łóżko, dostęp do internetu)
kolejnym miastem gdzie nocowałem, był Lubań, tutaj również siostry zakonne zaopiekowały się mną z iście polską gościnnością
w Jędrzychowicach ostatni nocleg na polskiej ziemi wypadł mi w domu parafialnym, będącym jednocześnie czymś pomiędzy domem kultury i biblioteką, tym razem łóżka i prysznica nie było, jednak dach nad głową również sporo załatwiał, zwłaszcza, że znów padało
padało nadal, gdy rano, wykonawszy ostatnie na dłuższy okres czasu telefony przekroczyłem w Zgorzelcu graniczny most na Nysie
pozdrawiam
maciek
[ Dodano: 2011-12-28, 17:35 ]
dopiero wyszedłem z Polski...sar pisze:Hej, haczyłeś Euskadi?
pozdrawiam
maciek
Ostatnio zmieniony 07 mar 2012, 15:35 przez orety, łącznie zmieniany 4 razy.
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Jestem wolny jak konik polny
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Czekamy na drugą część relacji, po opuszczeniu Polski.
Już tylu użytkowników forum rozpisywało się o tym, gdzie to nie chcieliby iść i jakie ogromne odległości pokonać. Młodzi, silni, ambitni... A tu dojrzały facet wziął d.... w troki i po prostu poszedł, i wrócił, zawstydzając małolatów.
Już tylu użytkowników forum rozpisywało się o tym, gdzie to nie chcieliby iść i jakie ogromne odległości pokonać. Młodzi, silni, ambitni... A tu dojrzały facet wziął d.... w troki i po prostu poszedł, i wrócił, zawstydzając małolatów.
" YOU create your own reality "