Pierwsza noc w lesie
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Pierwsza noc w lesie
Jako, że wypad w bory tucholskie spalił na panewce (bynajmniej dla mnie), postanowiłem udać się w lasy położone bliżej mego domostwa bo drogi miałem ok 15 km, było to w lasach pomiędzy Sitnem,Kobysewem i Smołodzinem.
Nic ciekawego się nie działo, nie padało, na widziałem w lesie dzikiej zwierzyny( inaczej niż na na polach, gdzie upatrzyłem sarenki...)
oczywiście obowiązkowo wypiłem pyszną herbatkę z igieł świerkowych, dziś spróbowałem w zaparzyć z sosnowych - ble...
na zdjęciu mojego "schronienia" widać jeszcze nie ukończony dołek na ognisko więc proszę mnie za to nie karcić..
Ognisko miałem przygotowane na wypadek gdyby w nocy zrobiło się bardzo zimno i nijak nie mógł bym pod śpiworem wytrzymać, a do ugotowania herbatki i podgrzania prowiantu rozpaliłem malutki płomyczek...
w nocy przespałem ok 7 godzin - o 4 nad ranem przebudziłem się i uznałem, że idę do domu ;]
Moje główne założenie na następny wypad to sprawienie sobie 70l plecaka, na mojej "wyprawie" używałem 2 (Kostkę i Magnum'a 28l), nosić się dało ale najwygodniej nie było, na pytanie po co 2 plecaki na 1 noc odpowiem że sprawdzałem "sprzęt" jego przydatność i wygodę, tu na 5 gwiazdek na 5 zasłużyła moja bluza na której przedzieranie się przez chaszcze nie robiło najmniejszego wrażenia.
zdjęcia co prawda nie są pierwszej jakości bo robione komórką i głównie z nudów
Nazwy miejscowości piszemy jaką literą Masz literówek trochę w tekście
Pozwoliłem sobie zedytować nazwy miasteczek i obiecuje poprawę
Nic ciekawego się nie działo, nie padało, na widziałem w lesie dzikiej zwierzyny( inaczej niż na na polach, gdzie upatrzyłem sarenki...)
oczywiście obowiązkowo wypiłem pyszną herbatkę z igieł świerkowych, dziś spróbowałem w zaparzyć z sosnowych - ble...
na zdjęciu mojego "schronienia" widać jeszcze nie ukończony dołek na ognisko więc proszę mnie za to nie karcić..
Ognisko miałem przygotowane na wypadek gdyby w nocy zrobiło się bardzo zimno i nijak nie mógł bym pod śpiworem wytrzymać, a do ugotowania herbatki i podgrzania prowiantu rozpaliłem malutki płomyczek...
w nocy przespałem ok 7 godzin - o 4 nad ranem przebudziłem się i uznałem, że idę do domu ;]
Moje główne założenie na następny wypad to sprawienie sobie 70l plecaka, na mojej "wyprawie" używałem 2 (Kostkę i Magnum'a 28l), nosić się dało ale najwygodniej nie było, na pytanie po co 2 plecaki na 1 noc odpowiem że sprawdzałem "sprzęt" jego przydatność i wygodę, tu na 5 gwiazdek na 5 zasłużyła moja bluza na której przedzieranie się przez chaszcze nie robiło najmniejszego wrażenia.
zdjęcia co prawda nie są pierwszej jakości bo robione komórką i głównie z nudów
Nazwy miejscowości piszemy jaką literą Masz literówek trochę w tekście
Pozwoliłem sobie zedytować nazwy miasteczek i obiecuje poprawę
Ostatnio zmieniony 20 maja 2012, 22:23 przez Roid, łącznie zmieniany 2 razy.
Dobrze, że wybrałeś się na test siebie i "sprzętu. Mam uwagę do sposobu postawienia płachty, zrobiłeś w niej dziury na kije? No i podejrzewam, że konstrukcja by nie wytrzymała sprawdzianu wiatrem
Co do plecaka, to na jedną noc na pewno nie potrzebujesz 70L. Im większy na początek będzie plecak, tym więcej niepotrzebnych gratów do niego zapakujesz
Jak będziesz się rozglądał za plecakiem, to lepiej od razu dobry kup.
Co do plecaka, to na jedną noc na pewno nie potrzebujesz 70L. Im większy na początek będzie plecak, tym więcej niepotrzebnych gratów do niego zapakujesz
Jak będziesz się rozglądał za plecakiem, to lepiej od razu dobry kup.
Fajnie, że się zdecydowałeś wybrać, ale tak jak Valdi mówi - nie sprawiaj sobie dużego plecaka. Jeżeli śpiwór nie zajmuje ogromnej ilości miejsca to wystarczyć powinien spokojnie plecak 30-40l, będzie miejsce na wszystko, co potrzebne, a zostanie jeszcze żeby dorzucić dodatkową bluzę czy więcej jedzenia, jakbyś planował się na kilka dni wybierać.
survivalist.pl - portal dla ludzi kochających naturę, survival i ambitniejszą turystykę
- Apo
- Posty: 744
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Chwalić, chwalić i jeszcze raz chwalić. Dałeś przykład tym, którzy nadal takowej nocki sobie nie zorganizowali Co do plecaka to mam takie same sugestie, jak koledzy powyżej. Ja moją 40-stkę biorę spokojnie na wyjazdy "długie".
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Roid, no i gitara, tak trzymać.
Powodzenia i czekamy na dalsze recki.
Ps. mówiłem, że trójmiasto się rozrasta, ale...
Teraz ( w tej c.a. połowie miesiąca) robi się ciemno ok 21.30 a szarzeje ok. 4-tej. Podziwiam, jeśli na pierwszej nocce tyle przekimałeś Ja na pierwszej nocce prawie nie spałem.Roid pisze:w nocy przespałem ok 7 godzin - o 4 nad ranem przebudziłem się i uznałem, że idę do domu ;]
Powodzenia i czekamy na dalsze recki.
Ps. mówiłem, że trójmiasto się rozrasta, ale...
- BRAT_MIH
- Posty: 352
- Rejestracja: 21 sty 2011, 17:29
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 5219235
- Tytuł użytkownika: Mihu
- Płeć:
Nie bałeś się duchów i czupakabry :p ?? W 70l za dużo browarów wejdzie i ciężko Ci będzie. Jak Ci się nudzi weź się za rzeźbienie. Jak na pierwszy raz nieźle
"Nie ma nikt na świecie domu jak my mamy, jest zielony latem , zimą śnieżnobiały, mamy dach z gałęzi, z mchu miękkiego łóżko, lampą jest nam księżyc ponad leśną dróżką. Idą, idą leśni, kompas mają z gwiazd ... "
Dziękuje za pozytywne komentarze
Jedynie o 1 przebudziłem się na pół godziny..
Więc takiego plecaka i tak będę potrzebował, potem może sobie sprawię jakąś 40-stkę...
Mam nadzieję, że nie obrazicie się, iż quote'owałem tylko ostatni post, lecz zagadnienia się powtarzały
Aż sam się dziwię...BRAT_MIH pisze:Nie bałeś się duchów i czupakabry :p ??
Jedynie o 1 przebudziłem się na pół godziny..
Od ponad pół roku przygotowuje się do dużej wyprawy (9-10 dni) w Polskie i Czeskie Sudety( Z tego powodu trafiłem na to forum ).W 70l za dużo browarów wejdzie i ciężko Ci będzie.
Więc takiego plecaka i tak będę potrzebował, potem może sobie sprawię jakąś 40-stkę...
Mam nadzieję, że nie obrazicie się, iż quote'owałem tylko ostatni post, lecz zagadnienia się powtarzały
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
W naszych regionach straszą "pierwiastków"BRAT_MIH pisze:Nie bałeś się duchów i czupakabry
na ambonie spędziłem, nie wytrzymałem ciśnienia (dzików)CzarekS pisze: Ja swoja pierwsza nockę w lesie
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
Kolega widzę ma podobne plany w tym roku.
Jakoś w drugiej połowie czerwca planuję samotny kilkudniowy wypad gdzieś na kaszuby (nie spałem wcześniej sam w lesie, więc będzie wesoło/albo mniej).
A pod koniec sierpnia/początek września, też planuję poszwędać się po sudetach (najprawdopodobniej) albo biesach. Ale na to wpływa parę czynników. Również trafiłem tutaj przygotowując się do wyprawy ;]
Propsy za samotną nockę. Fajnie, że zaczynasz w tak młodym wieku.
pozdor
Jakoś w drugiej połowie czerwca planuję samotny kilkudniowy wypad gdzieś na kaszuby (nie spałem wcześniej sam w lesie, więc będzie wesoło/albo mniej).
A pod koniec sierpnia/początek września, też planuję poszwędać się po sudetach (najprawdopodobniej) albo biesach. Ale na to wpływa parę czynników. Również trafiłem tutaj przygotowując się do wyprawy ;]
Propsy za samotną nockę. Fajnie, że zaczynasz w tak młodym wieku.
pozdor
- Wojciech
- Posty: 22
- Rejestracja: 13 maja 2012, 17:26
- Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie
- Tytuł użytkownika: Dziad Leśny
- Płeć:
Gratuluję pierwszej nocki Roid! Podepnę się pod temat bo, tak samo jak Tobie, nie udało mi się dołączyć do wyprawy w Bory i wybrałem się na pierwszą noc sprawdzić sprzęcik, a przede wszystkim siebie.
Zabrałem ze sobą mój roboczy plecaczek 20l. Wewnątrz był śpiworek, mata, woda 1,5l (nie wypiłem nawet połowy, a nosić trza było), skromniutki prowiant (jak się okazało - również zbyt bogaty ), czapka (największe błogosławieństwo za jakie dziękowałem sobie całą noc i poranek) i drobiazgi typu papier itp. W kieszeni scyzoryk (nie przydał się), klucze z mini latarką, komóra.
Nie robiłem ogniska - chciałem być dyskretny. Nie brałem plandeki - wszelkie źródła zapowiadały bezchmurną noc. Nie wiem ile było stopni w nocy, ale trochę mną telepało, choć leżałem w rzeczach. Mam Jungle Bag'a, czyli komfort 7 - pewnie było w tych okolicach. Od ziemi było ciepło - mata spisała się na medal. Ubrany byłem jak na co dzień: sztruksy, t-shirt, lekka kurtka. Sprawy techniczne omówione, przejdźmy zatem do opowiadania...
Po obiado-kolacji wyruszyłem do Oliwy, oprowadziłem koleżanki po Pachołku, co nieco opóźniło start. W las wchodziłem, gdy było już szarawo. Nie mogłem znaleźć fajnego miejsca na nocleg, a zrobiło się ciemno, więc postanowiłem brać pierwsze jako takie. W tym momencie z zamyślenia wyrwał mnie ciemny kształt obok ścieżki. Za chwilę drugi na ścieżce jakieś 20m przede mną, wraz z gromadką maluchów. Fuknął, chrumknął i uciekliśmy na swój widok. Cofnąłem się kawałek i znalazłem przyjemną miejscówkę na skraju wzgórza, nieopodal ścieżki.
Stałem chyba z godzinę jak zaczarowany nasłuchując i oblekając dźwięki w kształty (całą orkiestrę szelestów, małych łapek i niuchania). Po omacku oczyściłem łoże z gałęzi i szyszek, rozłożyłem co trzeba i w kimę. Kolejna godzina zleciała mi na patrzeniu w gwiazdy i analizowaniu co tak szeleści dookoła. Strzelam, że było to stadko jeży i jakichś małych gryzoni. Zawzięcie mnie wąchały i próbowały wejść pod matę (te myszy?).
Na nogi postawił mnie powrót dzików. Mimo iż byłem święcie przekonany, że przecież nie ma się czego obawiać, kilka minut pukałem kijem w pień, żeby sobie poszły. Chyba nie były szczególnie przejęte, ale w końcu chrumkanie oddaliło się. Położyłem się i w tym momencie zapadła całkowita cisza. Zasnąłem na niecałe dwie godziny.
3:30 lekko pojaśniało, obudziłem się, wstałem i wyruszyłem na podbój Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Stokrotnie dziękowałem sobie za czapkę. Zrobiłem kilkanaście kilometrów po pięknych trójmiejskich wzgórzach i spotkałem raz jeszcze czarną, kosmatą mordę. Poza tym masę ptactwa - kosy, drozdy, a nawet czaplę; lisa, wiewióry, sarnę no i przede wszystkim pięknego jelenia, z którym przez dłuższą chwilę patrzeliśmy sobie w oczy.
Przed ósmą dotarłem z powrotem do Oliwy, a stąd do domu na drugie śniadanie.
Cały dzień lekko przysypiałem, ale byłem ze wszech miar zadowolony. Koniec.
Zabrałem ze sobą mój roboczy plecaczek 20l. Wewnątrz był śpiworek, mata, woda 1,5l (nie wypiłem nawet połowy, a nosić trza było), skromniutki prowiant (jak się okazało - również zbyt bogaty ), czapka (największe błogosławieństwo za jakie dziękowałem sobie całą noc i poranek) i drobiazgi typu papier itp. W kieszeni scyzoryk (nie przydał się), klucze z mini latarką, komóra.
Nie robiłem ogniska - chciałem być dyskretny. Nie brałem plandeki - wszelkie źródła zapowiadały bezchmurną noc. Nie wiem ile było stopni w nocy, ale trochę mną telepało, choć leżałem w rzeczach. Mam Jungle Bag'a, czyli komfort 7 - pewnie było w tych okolicach. Od ziemi było ciepło - mata spisała się na medal. Ubrany byłem jak na co dzień: sztruksy, t-shirt, lekka kurtka. Sprawy techniczne omówione, przejdźmy zatem do opowiadania...
Po obiado-kolacji wyruszyłem do Oliwy, oprowadziłem koleżanki po Pachołku, co nieco opóźniło start. W las wchodziłem, gdy było już szarawo. Nie mogłem znaleźć fajnego miejsca na nocleg, a zrobiło się ciemno, więc postanowiłem brać pierwsze jako takie. W tym momencie z zamyślenia wyrwał mnie ciemny kształt obok ścieżki. Za chwilę drugi na ścieżce jakieś 20m przede mną, wraz z gromadką maluchów. Fuknął, chrumknął i uciekliśmy na swój widok. Cofnąłem się kawałek i znalazłem przyjemną miejscówkę na skraju wzgórza, nieopodal ścieżki.
Stałem chyba z godzinę jak zaczarowany nasłuchując i oblekając dźwięki w kształty (całą orkiestrę szelestów, małych łapek i niuchania). Po omacku oczyściłem łoże z gałęzi i szyszek, rozłożyłem co trzeba i w kimę. Kolejna godzina zleciała mi na patrzeniu w gwiazdy i analizowaniu co tak szeleści dookoła. Strzelam, że było to stadko jeży i jakichś małych gryzoni. Zawzięcie mnie wąchały i próbowały wejść pod matę (te myszy?).
Na nogi postawił mnie powrót dzików. Mimo iż byłem święcie przekonany, że przecież nie ma się czego obawiać, kilka minut pukałem kijem w pień, żeby sobie poszły. Chyba nie były szczególnie przejęte, ale w końcu chrumkanie oddaliło się. Położyłem się i w tym momencie zapadła całkowita cisza. Zasnąłem na niecałe dwie godziny.
3:30 lekko pojaśniało, obudziłem się, wstałem i wyruszyłem na podbój Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Stokrotnie dziękowałem sobie za czapkę. Zrobiłem kilkanaście kilometrów po pięknych trójmiejskich wzgórzach i spotkałem raz jeszcze czarną, kosmatą mordę. Poza tym masę ptactwa - kosy, drozdy, a nawet czaplę; lisa, wiewióry, sarnę no i przede wszystkim pięknego jelenia, z którym przez dłuższą chwilę patrzeliśmy sobie w oczy.
Przed ósmą dotarłem z powrotem do Oliwy, a stąd do domu na drugie śniadanie.
Cały dzień lekko przysypiałem, ale byłem ze wszech miar zadowolony. Koniec.
Pozostaje mi również pogratulować tobie Wojciechu
Dość dziwne że cie w śpiworze telepało, mój (Pioneer 200 od Campusa) ma komfort 13 a było mi na tyle ciepło że się pociłem( co prawda leciutko, na tyle, że nie śmiałem zdejmować bluzy - wole tak niżeli by mnie miało telepać ;] )
Na noc przewidziałem kominiarkę, lecz było mi w niej za ciepło, a komary nie gryzły więc okazała się nie potrzebna, lecz czapka wieczorem i rano była bezcenna.
Z zwierzaków głownie obawiałem się małych gryzoni ponieważ obok mnie znajdowało się dość dużo jamek lecz na szczęście były puste.
Dość dziwne że cie w śpiworze telepało, mój (Pioneer 200 od Campusa) ma komfort 13 a było mi na tyle ciepło że się pociłem( co prawda leciutko, na tyle, że nie śmiałem zdejmować bluzy - wole tak niżeli by mnie miało telepać ;] )
Na noc przewidziałem kominiarkę, lecz było mi w niej za ciepło, a komary nie gryzły więc okazała się nie potrzebna, lecz czapka wieczorem i rano była bezcenna.
Z zwierzaków głownie obawiałem się małych gryzoni ponieważ obok mnie znajdowało się dość dużo jamek lecz na szczęście były puste.
Ja planuje wyruszyć w połowie sierpnia, kto wie może spotkamy się na szlaku...A pod koniec sierpnia/początek września, też planuję poszwędać się po sudetach (najprawdopodobniej) albo biesach. Ale na to wpływa parę czynników
Oj nasłuchać się było można, lecz głownie od rodziny która to nie rozumie i potępia moje postępowanie...W naszych regionach straszą "pierwiastków"
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Pukanie np. w czoło to normalne zjawisko. Nie każdy rozumie o co nam idzie. Wyobraź sobie, że tak jak za pierwszym razem srałem (przepraszam) ze strachu na każdy praktycznie odgłos tak teraz pewnikiem uruchomiłbym kamerę i użył noktowizora aby dziki sfilmować. Nawet kiedyś próbowałem na słuch podchodzić żerujące "diabły". Tylko wiesz, człowiek to taki "przyrodniczy niewypał", pewnie czarnuchy miały z tego niezły ubaw.Roid pisze:Oj nasłuchać się było można, lecz głownie od rodziny która to nie rozumie i potępia moje postępowanie...
Adrenalinkę czułem, to było cudne uczucie, przełamać strach...
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
- Hiskiasz
- Posty: 273
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
Ja swoją pierwsza nockę w lesie miałem rok temu w Sylwestra. Wybrałem zimę, bo nie znoszę robactwa, upałów i tłumów w lesie
A co do planów wakacyjnych, ktos wspominał góry. Ja z dzieciakami myślę o górach (Bieszczady, Beskid Niski lub może gdzieś w Sudetach), tak na tydzień mniej więcej, pewnie druga połowa sierpnia.
A co do planów wakacyjnych, ktos wspominał góry. Ja z dzieciakami myślę o górach (Bieszczady, Beskid Niski lub może gdzieś w Sudetach), tak na tydzień mniej więcej, pewnie druga połowa sierpnia.
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
- Apo
- Posty: 744
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Myślę nad jakimś spędem większej ilości ludzi z Północy, w czerwcu pewno nie wypali, ale jakiś weekend lipca?...merak pisze:Jakoś w drugiej połowie czerwca planuję samotny kilkudniowy wypad gdzieś na kaszuby (nie spałem wcześniej sam w lesie, więc będzie wesoło/albo mniej).
Wojciech Gratulacje! Kolejny włóczykij! Swoją drogą TPK ma mnóstwo ciekawych ścieżek i zakamarków. Służę radą, gdyż przeszłam część północną wzdłuż i wszerz robiąc mgr (za dnia i nocą)
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Mimo tego, że w lesie spędziłem nie jedną noc, lecz nie były to noce typowo turystyczne- typu karimata śpiwór,.....itd.....
Wybrałem się w okolice Tomaszowa Lubelskiego gdzie obecnie zamieszkuję, wstyd się przyznać ale mieszkam tu ok. 15lat i nie znam dokładnie całej okolicy.
Moim ambitnym planem jest to zmienić i poznać to co mam pod nosem , a następnie rozszerzać obszar wędrówek o cały kraj.
Wyprawę rozłożyłem na dwa dni(poznać sprzęt, siebie i potrzeby jakie wynikną w czasie podobnych wypraw)
29-30.kwietnia, wymarsz z TL godzina 11.00, powrót godz. 12.00 następnego dnia.
Cel do osiągnięcia, jezioro w sercu lasu-nocleg, za haczyć o miejscowość Żyłka , okolice miejscowości Bełżec- Kościowa Góra i powrót czerwonym szlakiem do TL.
Całość trasy wyniosła ok. 27km, lasy w tych okolicach są naprawdę piękne, ukształtowanie terenu zróżnicowane, sporo cieków wodnych i bagienek.
Wędrówka do jeziora przebiegła spokojnie, spotkałem tylko dwie sarny które towarzyszyły mi już przez cały dzień, w dziwny sposób nasze drobi przecinały się tego dnia wielokrotnie.
Dotarłem nad leśne jezioro, buło pięknie, w środku lasu ok. 20h wody.
Widziałem łabędzie, żeremie bobra i masę zaskrońców, padalców i kilka większych sztuk...
Stwierdziłem , że nocleg w tym miejscu to nieporozumienie ( no może w hamaku?) więc idę dalej.
Doszedłem nad rzeczkę Sołokija, kieruję się na południe, zaczynają się bagna, skaczę po kępach traw żeby wydostać się na wyższe partie terenu.
W końcu stwierdzam że idę na azymut, biorę mapę i kompas guzikowy, orientuję mapę i idę w głąb lasu. W czasie wędrówki , napotykam Łosia, początkowo go nie widzę ale słyszę tupanie ciężkich kopyt i parskanie informujące o niezadowoleniu z mojej obecności jako nieproszonego gościa.
Po jakimś czasie udaje mi się dojrzeć ciemną zwalistą postać łosia, decyduję się przekroczyć rzekę i przechodzę na drugą stronę. Słyszę w oddali platformę wiertniczą która umiejscowiona jest w pobliżu miejscowości Żyłka, przechodzę przez miejscowość i rozbijam nocleg nad rzeka.
Jest już szaro, w nogach mam ok. 18km, rozbijam obóz.
Ognia nie palę , ponieważ nie znam okolicy, więc żeby nie zdradzić swojej pozycji miejscowym , zjadam kolację przy blasku księżyca, pot z całodziennej wędrówki zmywam w odnodze rzeczki, prawdziwa ulga, ręcznik na grzbiecie i kąpiel na głębokości ok 30cm do dna.
Idę spać, do pierwszej w nocy gapię się w gwiazdy, coś łazi koło obozowiska ale mnie to już mało obchodzi, zasypiam. W nocy coś mnie łaskocze w śpiworze, macam ręką po ciemku, chwytam w dwa palce ściskam, czuję miękkie galaretowate ciało, wyrzucam na zewnątrz.
Rano okazuję się , że to pająk, spora sztuka.
Budzę się ok. 5.00 rano. Rozpalam ogień, robię śniadanie, chwilowy popas na zawiązanie sadła przed kolejną wędrówką.
Zbieram się do domu, spacer mija spokojnie, mijam kilka aut i żabę na środku polnej drogi.
Podsumowanie :
Wszystkie założenia osiągnięte, wyprawa fajna.
Zebrałem wiele nowych doświadczeń.
Straty: kilka pęcherzy na nogach ale kilka dni i już siedzę nad mapą, gdzie znowu idę!
https://picasaweb.google.com/1144639687 ... zJ_PkrT-YA#
Wybrałem się w okolice Tomaszowa Lubelskiego gdzie obecnie zamieszkuję, wstyd się przyznać ale mieszkam tu ok. 15lat i nie znam dokładnie całej okolicy.
Moim ambitnym planem jest to zmienić i poznać to co mam pod nosem , a następnie rozszerzać obszar wędrówek o cały kraj.
Wyprawę rozłożyłem na dwa dni(poznać sprzęt, siebie i potrzeby jakie wynikną w czasie podobnych wypraw)
29-30.kwietnia, wymarsz z TL godzina 11.00, powrót godz. 12.00 następnego dnia.
Cel do osiągnięcia, jezioro w sercu lasu-nocleg, za haczyć o miejscowość Żyłka , okolice miejscowości Bełżec- Kościowa Góra i powrót czerwonym szlakiem do TL.
Całość trasy wyniosła ok. 27km, lasy w tych okolicach są naprawdę piękne, ukształtowanie terenu zróżnicowane, sporo cieków wodnych i bagienek.
Wędrówka do jeziora przebiegła spokojnie, spotkałem tylko dwie sarny które towarzyszyły mi już przez cały dzień, w dziwny sposób nasze drobi przecinały się tego dnia wielokrotnie.
Dotarłem nad leśne jezioro, buło pięknie, w środku lasu ok. 20h wody.
Widziałem łabędzie, żeremie bobra i masę zaskrońców, padalców i kilka większych sztuk...
Stwierdziłem , że nocleg w tym miejscu to nieporozumienie ( no może w hamaku?) więc idę dalej.
Doszedłem nad rzeczkę Sołokija, kieruję się na południe, zaczynają się bagna, skaczę po kępach traw żeby wydostać się na wyższe partie terenu.
W końcu stwierdzam że idę na azymut, biorę mapę i kompas guzikowy, orientuję mapę i idę w głąb lasu. W czasie wędrówki , napotykam Łosia, początkowo go nie widzę ale słyszę tupanie ciężkich kopyt i parskanie informujące o niezadowoleniu z mojej obecności jako nieproszonego gościa.
Po jakimś czasie udaje mi się dojrzeć ciemną zwalistą postać łosia, decyduję się przekroczyć rzekę i przechodzę na drugą stronę. Słyszę w oddali platformę wiertniczą która umiejscowiona jest w pobliżu miejscowości Żyłka, przechodzę przez miejscowość i rozbijam nocleg nad rzeka.
Jest już szaro, w nogach mam ok. 18km, rozbijam obóz.
Ognia nie palę , ponieważ nie znam okolicy, więc żeby nie zdradzić swojej pozycji miejscowym , zjadam kolację przy blasku księżyca, pot z całodziennej wędrówki zmywam w odnodze rzeczki, prawdziwa ulga, ręcznik na grzbiecie i kąpiel na głębokości ok 30cm do dna.
Idę spać, do pierwszej w nocy gapię się w gwiazdy, coś łazi koło obozowiska ale mnie to już mało obchodzi, zasypiam. W nocy coś mnie łaskocze w śpiworze, macam ręką po ciemku, chwytam w dwa palce ściskam, czuję miękkie galaretowate ciało, wyrzucam na zewnątrz.
Rano okazuję się , że to pająk, spora sztuka.
Budzę się ok. 5.00 rano. Rozpalam ogień, robię śniadanie, chwilowy popas na zawiązanie sadła przed kolejną wędrówką.
Zbieram się do domu, spacer mija spokojnie, mijam kilka aut i żabę na środku polnej drogi.
Podsumowanie :
Wszystkie założenia osiągnięte, wyprawa fajna.
Zebrałem wiele nowych doświadczeń.
Straty: kilka pęcherzy na nogach ale kilka dni i już siedzę nad mapą, gdzie znowu idę!
https://picasaweb.google.com/1144639687 ... zJ_PkrT-YA#
Ostatnio zmieniony 22 maja 2012, 12:21 przez ZEN, łącznie zmieniany 3 razy.
No ładnie, teraz wszyscy będą się tu rozpisywać. Pogratulować samozaparcia, jeśli miałeś kiedyś z tym problemy, żeby się przełamać czy coś. Mi jeszcze do pierwszej samotnej nocki zostało trochę Ciekawi mnie tylko, czemu ten napar z igliwia sosnowego nie smakował? Może coś źle zrobiłeś. Ma bardzo dobry smak Spróbuj następnym razem, ew. w domu i może Ci inaczej wyjdzie.
- Wojciech
- Posty: 22
- Rejestracja: 13 maja 2012, 17:26
- Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie
- Tytuł użytkownika: Dziad Leśny
- Płeć:
Dziękuję, chętnie skorzystam, gdyż zamierzam eksplorować go dalej na północ. Na razie liznąłem część od Pachołka do Łysej Góry/Polany. Może w jakiś weekend da radę śmignąć tam gdzieś grupowo? W pojedynkę fajnie, ale trudno zasnąćApo pisze: Wojciech Gratulacje! Kolejny włóczykij! Swoją drogą TPK ma mnóstwo ciekawych ścieżek i zakamarków. Służę radą, gdyż przeszłam część północną wzdłuż i wszerz robiąc mgr (za dnia i nocą)
- Hiskiasz
- Posty: 273
- Rejestracja: 29 gru 2010, 19:44
- Lokalizacja: Poznań
- Tytuł użytkownika: Rafał
- Płeć:
Doświadczenia pierwszej nocy. Ten wątek mógłby się nazywać noc poślubna włóczykija haha
Survival to sztuka przetrwania w przyrodzie, ale to czy przetrwamy ostatecznie zależy od Wszechmogącego Stwórcy i Pana tej przyrody (Psalm 121)
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
-------
www: http://rafaldlugosz.prv.pl/ZD/ZD.html
Ja będę starał się wyskoczyć gdzieś w każdy weekend na jakiś biwak. Jestem otwarty na propozycję.Apo pisze:Myślę nad jakimś spędem większej ilości ludzi z Północy, w czerwcu pewno nie wypali, ale jakiś weekend lipca?...merak pisze:Jakoś w drugiej połowie czerwca planuję samotny kilkudniowy wypad gdzieś na kaszuby (nie spałem wcześniej sam w lesie, więc będzie wesoło/albo mniej).
Hej!
Panowie, gratulację z powodu przełamania się!
Wojtek, piszesz, że w nocy obwąchiwały cię jakieś małe gryzonie i chciały wejść pod matę jesteś pewien, że to nie był sen? Ja spałem wiele razy w lesie bez namioutu i nigdy nic mnie nie obwąchiwało... tylko wiewióry buszowały wokoło, ale one trzymały się na bezpieczny dystans.
Kolega pisał też o galaertowatym pająku w śpiworze, blech... dlatego noszę przy sobie moskitierę.
Moim zdaniem podczas samotnych nocek noktowizor jest bardzo przydatnym urządzeniem, uspokaja wyobraźnię i wzburzone nerwy Yaktra, czy tryb nokto w twojej kamerze daje jakieś rezultaty bez podświetlenia, czy trzeba wspomagać się źródłem podczerwieni żeby coś zobaczyć?
Panowie, gratulację z powodu przełamania się!
Wojtek, piszesz, że w nocy obwąchiwały cię jakieś małe gryzonie i chciały wejść pod matę jesteś pewien, że to nie był sen? Ja spałem wiele razy w lesie bez namioutu i nigdy nic mnie nie obwąchiwało... tylko wiewióry buszowały wokoło, ale one trzymały się na bezpieczny dystans.
Kolega pisał też o galaertowatym pająku w śpiworze, blech... dlatego noszę przy sobie moskitierę.
Moim zdaniem podczas samotnych nocek noktowizor jest bardzo przydatnym urządzeniem, uspokaja wyobraźnię i wzburzone nerwy Yaktra, czy tryb nokto w twojej kamerze daje jakieś rezultaty bez podświetlenia, czy trzeba wspomagać się źródłem podczerwieni żeby coś zobaczyć?