Pierwsza "wyprawka" z rodzinką - Wisła
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Pierwsza "wyprawka" z rodzinką - Wisła
Zainspirowany opisami kolegów zamieszczam krótką fotorelację z pierwszej wyprawki.
Miało być kilkudniowe wędrowanie połączone z poznawaniem okolicy i pływania jako takiego, ale wyszło inaczej i zmieściliśmy się w dwa dni. Najpierw trzeba było jeszcze coś załatwić, potem, we czwartek, już mieliśmy płynąć /w planach do niedzieli/, ale robiąc małe usprawnienie przewierciłem ponton i trzeba było go skleić
Wreszcie w piątek z silnym postanowieniem że z samego rana... i już o 12.00 byliśmy nad Wisłą
"Pani dyrektor" zawozi wózki do domu /mamy 800 m w linii prostej/ a my "stawiamy łódź".
Po godzinie jesteśmy już na wodzie, a po kilku/kilkunastu minutach pływania pierwsza atrakcja: tankowanie paliwa na Orlenie obok Galerii Kazimierz, oczywiście tu jest zakaz...
Trochę dalej znajome widoki, tym razem z nowej perspektywy
Pierwsze wspólne cumowanie na dziko, prostowanie nóg i takie tam
Drugie cumowanie obok urokliwej skarpy /niestety nie mamy foty/, przerwa na zupkę i kawę.
Nasze pierwsze śluzowanie - śluzowy tak nasz przetrzymał że zacząłem już szukać w necie nr. tel na śluzę ale w końcu nas usłyszał/zauważył.
Zadowoleni, zaraz po śluzowaniu, docieramy do klasztoru w Tyńcu.
Rozbijamy bazę w idealnym miejscu tuż pod znakiem, Erni zaznacza teren "E" szykujemy obozowisko i obowiązkowy punkt programu
Tak wygląda rano nasze obozowisko i okolica
O ile do tej pory deszczyk czasami pokapywał o tyle składaliśmy się w deszczu który nie opuścił nas do samego Krakowa.
Biorąc pod uwagę że płyniemy bardzo wolno, postanowiliśmy wracać, w poniedziałek dzieci rozpoczynają naukę i powinny być zdrowe. Wracamy, pożegnanie z Tyńcem. Przy okazji na przystanku Tramwaju wodnego robimy w knajpce zakupy płynów /woda szybko się kończy, a mieliśmy prawie 10l./
Kolejne śluzowanie i smutna wiadomość od 10 września śluza będzie zamknięta przez rok, czyli całego, planowanego rejsu szybko nie powtórzymy. Za śluzą prostowanie nóżek, zbieranie przepięknych kamyczków i w drogę.
Pada, wymiękamy, robimy przerwę w sympatycznej okolicy; herbata z cukrem dla wszystkich
Po kolejnych kilometrach w deszczu naszym oczom ukazuje się znajomy widok, jesteśmy w domu, no prawie
Składamy się w deszczu, wszystko mokre, ale wszyscy zadowoleni jeśli już pojawiają się żale, to o to że tak krótko
Przy okazji mijaliśmy różne takie tam, w tym katamarany, więc można było pogadać o większej i solidniejszej łajbie
P.s. Dodam że opis pojawił się na forum motorowodnym, plagiatuje bo może komuś się przyda, może kogoś zachęci na wodną wyprawę... a w ogóle to owszem lubię się chwalić
P.s. 2 To było trzecie pływanie tego pontonu i po dokładnym obejrzeniu dna dochodzę do wniosku że wzmacnianie pontonu nie jest konieczne. Nadal nad tym myślę ale uważam że można pływać bez wzmocnień.
Miało być kilkudniowe wędrowanie połączone z poznawaniem okolicy i pływania jako takiego, ale wyszło inaczej i zmieściliśmy się w dwa dni. Najpierw trzeba było jeszcze coś załatwić, potem, we czwartek, już mieliśmy płynąć /w planach do niedzieli/, ale robiąc małe usprawnienie przewierciłem ponton i trzeba było go skleić
Wreszcie w piątek z silnym postanowieniem że z samego rana... i już o 12.00 byliśmy nad Wisłą
"Pani dyrektor" zawozi wózki do domu /mamy 800 m w linii prostej/ a my "stawiamy łódź".
Po godzinie jesteśmy już na wodzie, a po kilku/kilkunastu minutach pływania pierwsza atrakcja: tankowanie paliwa na Orlenie obok Galerii Kazimierz, oczywiście tu jest zakaz...
Trochę dalej znajome widoki, tym razem z nowej perspektywy
Pierwsze wspólne cumowanie na dziko, prostowanie nóg i takie tam
Drugie cumowanie obok urokliwej skarpy /niestety nie mamy foty/, przerwa na zupkę i kawę.
Nasze pierwsze śluzowanie - śluzowy tak nasz przetrzymał że zacząłem już szukać w necie nr. tel na śluzę ale w końcu nas usłyszał/zauważył.
Zadowoleni, zaraz po śluzowaniu, docieramy do klasztoru w Tyńcu.
Rozbijamy bazę w idealnym miejscu tuż pod znakiem, Erni zaznacza teren "E" szykujemy obozowisko i obowiązkowy punkt programu
Tak wygląda rano nasze obozowisko i okolica
O ile do tej pory deszczyk czasami pokapywał o tyle składaliśmy się w deszczu który nie opuścił nas do samego Krakowa.
Biorąc pod uwagę że płyniemy bardzo wolno, postanowiliśmy wracać, w poniedziałek dzieci rozpoczynają naukę i powinny być zdrowe. Wracamy, pożegnanie z Tyńcem. Przy okazji na przystanku Tramwaju wodnego robimy w knajpce zakupy płynów /woda szybko się kończy, a mieliśmy prawie 10l./
Kolejne śluzowanie i smutna wiadomość od 10 września śluza będzie zamknięta przez rok, czyli całego, planowanego rejsu szybko nie powtórzymy. Za śluzą prostowanie nóżek, zbieranie przepięknych kamyczków i w drogę.
Pada, wymiękamy, robimy przerwę w sympatycznej okolicy; herbata z cukrem dla wszystkich
Po kolejnych kilometrach w deszczu naszym oczom ukazuje się znajomy widok, jesteśmy w domu, no prawie
Składamy się w deszczu, wszystko mokre, ale wszyscy zadowoleni jeśli już pojawiają się żale, to o to że tak krótko
Przy okazji mijaliśmy różne takie tam, w tym katamarany, więc można było pogadać o większej i solidniejszej łajbie
P.s. Dodam że opis pojawił się na forum motorowodnym, plagiatuje bo może komuś się przyda, może kogoś zachęci na wodną wyprawę... a w ogóle to owszem lubię się chwalić
P.s. 2 To było trzecie pływanie tego pontonu i po dokładnym obejrzeniu dna dochodzę do wniosku że wzmacnianie pontonu nie jest konieczne. Nadal nad tym myślę ale uważam że można pływać bez wzmocnień.
ForumWodne.pl - Fani przygód wodnych i wszystkiego czym da się pływać.
Łajba i owszem lekka /23kg./ ale bagażu jak się okazało całkiem sporo. Obejść można, ale... 1. planuje większą lajbę /choć szybko się to chyba nie ziści/; 2. nad śluzą jest obwodnica, po dwa pasy, barierka itp. Dołem chyba się nie da, może z drugiej strony. Zresztą na razie brak czasu na kilkudniowy wypad, dzieciaki musiałyby opuścić szkołę. Planowaliśmy dopłynąć do Oświęcimia, zaraz przed jest śluza o 12 metrowej różnicy poziomów, może za rok.
ForumWodne.pl - Fani przygód wodnych i wszystkiego czym da się pływać.
- taki robaczek
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 wrz 2011, 19:49
- Lokalizacja: Zagłębie
- Płeć:
Próbowaliśmy wszystkiego... oprócz gwizdka bo jeszcze sobie nie sprawiłem
Przed nami ze śluzy "wyszła" spora barka, bardzo powoli, podejrzewam że śluzowy poszedł na stronę
Widziałem na jakiejś motorówce trąbkę na sprężona powietrze, chyba się rozglądnę za podobną.
Przed nami ze śluzy "wyszła" spora barka, bardzo powoli, podejrzewam że śluzowy poszedł na stronę
Widziałem na jakiejś motorówce trąbkę na sprężona powietrze, chyba się rozglądnę za podobną.
ForumWodne.pl - Fani przygód wodnych i wszystkiego czym da się pływać.
- taki robaczek
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 wrz 2011, 19:49
- Lokalizacja: Zagłębie
- Płeć:
No to po jednym dla każdego z członków załogi: http://www.dealextreme.com/p/mini-porta ... 61?item=10ra_dek pisze:jeszcze sobie nie sprawiłem
Wyjdzie razem z przesyłką 5,32 $ (bo powyżej 3 szt. są tańsze/szt.) tylko trochę trzeba zaczekać ponieważ długo realizują czasem wysyłkę a potem jeszcze ta poczta .....
Kocham zwierzęta.
Są takie pyszne ......
Są takie pyszne ......
Planuję "małe" zakupy w jednym ze sklepów w PL, fajne gwizdki po 5 zł.
Planowałem taki zakup ale jak zawsze - zawsze coś, no i nie trafiłem na ładny
Chyba kupie takie: http://allegro.pl/gwizdek-ratunkowy-pomaranczowy-raksa-22090-i2582023130.html
P.s. "sprawny gwizdek" dobre
Planowałem taki zakup ale jak zawsze - zawsze coś, no i nie trafiłem na ładny
Chyba kupie takie: http://allegro.pl/gwizdek-ratunkowy-pomaranczowy-raksa-22090-i2582023130.html
P.s. "sprawny gwizdek" dobre
ForumWodne.pl - Fani przygód wodnych i wszystkiego czym da się pływać.
- Parthagas
- Posty: 798
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Fajna wyprawa rodzinna, gratuluję. Szkoda, ze pogoda niezbyt dopisała.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- BRAT_MIH
- Posty: 352
- Rejestracja: 21 sty 2011, 17:29
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 5219235
- Tytuł użytkownika: Mihu
- Płeć:
No wreszcie się wybrałeś Szkoda, ze pogoda lipna, ale przygoda była. Dzieciaki przynajmniej będą miały co w szkole opowiadać. Gwizdek najlepiej wypróbować w sklepie. Ja mam taki mały (w środku nie tej kulki jak dawniej bywało) i jak gwizdnę to zatyka uszy i głuchy się robię. Hałasuję tym na masie rowerowej, bo wtedy wszyscy hałasują Co to za silnik sobie sprawiłeś ? Daje radę , drogi ?
"Nie ma nikt na świecie domu jak my mamy, jest zielony latem , zimą śnieżnobiały, mamy dach z gałęzi, z mchu miękkiego łóżko, lampą jest nam księżyc ponad leśną dróżką. Idą, idą leśni, kompas mają z gwiazd ... "
2,5 b. fajny jest, choć za tą kasę /3,5 kzł./ to już bym raczej brał Suzuki - oszczędniejszy i cichszy, a tak w ogóle to wszystkie nowe są takie same nie licząc Yamaszek oczywiście
Silniczek kupiłem stary, Mercury 2,2 2T oczywiście, nie chcę pisać za ile bo sporo przepłaciłem, ale za to jest w super stanie. Podobne, jeszcze dobre można trafić w okolicy do 1 kzł. Silniczek daje radę aż za dobrze, oczywiście nie można rozwinąć większej prędkości ale wystarcza. Ten ponton tak naprawdę nie nadaje się pod spalinę, musiałem przerabiać pawęż a i tak przy gazie na fula silnik/śruba chowa się pod łajbę. Co do silnika; po sezonie byłoby lepiej szukać no ale nam się chciało pływać. Zresztą silnik będzie jako zapas do łajby którą planuję na /być może/ przyszły rok - intensywne prace projektowe w toku
[ Dodano: 2012-09-06, 17:25 ]
Zapomniałem, zrobiłem zakupy; jadą do mnie 4 gwizdki ratownicze, teraz to nas na każdej śluzie usłyszą
Ale za trąbką na 12v też się rozglądam
Silniczek kupiłem stary, Mercury 2,2 2T oczywiście, nie chcę pisać za ile bo sporo przepłaciłem, ale za to jest w super stanie. Podobne, jeszcze dobre można trafić w okolicy do 1 kzł. Silniczek daje radę aż za dobrze, oczywiście nie można rozwinąć większej prędkości ale wystarcza. Ten ponton tak naprawdę nie nadaje się pod spalinę, musiałem przerabiać pawęż a i tak przy gazie na fula silnik/śruba chowa się pod łajbę. Co do silnika; po sezonie byłoby lepiej szukać no ale nam się chciało pływać. Zresztą silnik będzie jako zapas do łajby którą planuję na /być może/ przyszły rok - intensywne prace projektowe w toku
[ Dodano: 2012-09-06, 17:25 ]
Zapomniałem, zrobiłem zakupy; jadą do mnie 4 gwizdki ratownicze, teraz to nas na każdej śluzie usłyszą
Ale za trąbką na 12v też się rozglądam
ForumWodne.pl - Fani przygód wodnych i wszystkiego czym da się pływać.
- taki robaczek
- Posty: 212
- Rejestracja: 12 wrz 2011, 19:49
- Lokalizacja: Zagłębie
- Płeć:
Zakładam że prąd się nie skończy, a ta na sprężone powietrze wystarczy tylko na kilka razy.
No i cena, elektryczna trąba, albo zwykły klakson, będzie pracować wiele lat. Klakson kosztuje nawet kilka razy mniej niż trąbka na powietrze która może wystarczyć na jedną wyprawę.
No i cena, elektryczna trąba, albo zwykły klakson, będzie pracować wiele lat. Klakson kosztuje nawet kilka razy mniej niż trąbka na powietrze która może wystarczyć na jedną wyprawę.
ForumWodne.pl - Fani przygód wodnych i wszystkiego czym da się pływać.