Strona 5 z 16
: 31 mar 2010, 21:19
autor: Valdi
A co Wy macie to tych miłych latających zyjątek
? Nie zauważyłem, że to one akurat "uprzykrzają pobyt w lesie. Po prostu je znam pod inną nazwa, która wam i tak nie powie nic.
: 31 mar 2010, 22:16
autor: dziul
Czyli wpleszczom nóżki wyrywać ? ... Czy skrzydełka ?
: 01 kwie 2010, 07:42
autor: Ciek
Aaaaaa, to te paskudy ... nawet nie znałem ich nazwy
Ciężko powiedzieć co robić, chyba pozostaje tylko przeczekać jeśli odstraszacze nie działają. Trochę tego u mnie jest ale nie aż tyle by wpadać w panikę.
: 01 kwie 2010, 08:02
autor: Fredi
tworzy się nowa paniczna akcja, może już pandemia?
kurcze, a na mrówki, które są bardziej upierdliwe to nikt nie narzeka?
Przecież to one zjadają zostawionego na chwilę batonika! To przez nie chodzimy głodni i do tego pogryzieni!
: 01 kwie 2010, 10:34
autor: dziul
Nie powinno się pożerać batoników bo później się waży 120 kg i jak się kica przez pole kukurydzy, to są trzęsienia ziemi po drugiej stronie Globu
Lepiej przed spaniem wyrzucić po kawałku batonika w różne strony. Mrówy polezą do batoników a my śpimy spokojnie
: 01 kwie 2010, 10:58
autor: wolfshadow
dziul pisze:
Lepiej przed spaniem wyrzucić po kawałku batonika w różne strony. Mrówy polezą do batoników a my śpimy spokojnie
W ten sposób pozbywając się mrówek przywabimy niedźwiedzie...
Albo strzygi i upiory (dzikie leśne baby?
)
: 01 kwie 2010, 13:59
autor: Blizbor
Fredi pisze:kurcze, a na mrówki, któe są bardziej upierdliwe to nikt nie narzeka?
Fredi, ale mrówka nie "sprzeda" Ci odkleszczowego zapalenia opon mózgowych lub boreliozy, a co najwyżej zeżre (z drobną pomocą koleżanek oczywiście) Twój prowiant
Kleszcze to najgorsze cholerstwo jakie żyje w lesie. Komary to jeszcze da się znieść, zwłaszcza że są na nie bardzo skuteczne sposoby (niekoniecznie chemiczne preparaty) a w przypadku kleszczy - nie da się przed nimi uchronić bez zastosowania dobrego repelentu.
: 01 kwie 2010, 14:07
autor: Ciek
Zazwyczaj się o tym nie mówi ale borelioza może skończyć się śmiercią. Pracowałem z kobitą, która na to zapadła. Długo chorowała, w końcu wysiadła jej wątroba. Do przeszczepu nie doczekała, a może nie był możliwy. Miała około 40 lat.
: 02 kwie 2010, 11:40
autor: Fredi
na kleszcze są też spsoby naturalne - jak na wszelkie badziewia
i żaden kleszcz mi nie sprzeda żadnych choróbsk - bo ja w taki handel nie wchodzę
: 02 kwie 2010, 12:17
autor: unabomber
Fredi pisze:na kleszcze są też spsoby naturalne - jak na wszelkie badziewia
i żaden kleszcz mi nie sprzeda żadnych choróbsk - bo ja w taki handel nie wchodzę
[center]
SŁUSZNIE PRAWI
DAĆ MU WÓDKI [/center]
: 15 kwie 2010, 09:15
autor: StaszeK
Ostatnio w jednej z książek podróżniczych "Transsibem nad Bajkał" T. Cyrola przeczytałem jak miejscowy przewodnik radził turystom zanurzyć na kilkadziesiąt sekund dłonie w mrowisku, następnie strzepnąć mrówki i tymi dłońmi natrzeć odsłonięte części ciała. Podobno to działa na komary i kleszcze.
Nie wiem bo nie sprawdzałem, ale jak sprawdzę to napiszę.
: 15 kwie 2010, 09:20
autor: Fredi
Staszku, jak tylko wybiorę się na bagna (być może w ten weekend) to sprawdzę tą metodę - o ile krwiożercze bestie już tam hasają (w co wątpię, to śpiochy przeokropne).
: 15 kwie 2010, 09:37
autor: Ciek
Chodzi o kwas mrówkowy? To może wygodniej będzie zrobić jakiś wyciąg z pokrzyw? Na wiki piszą, że kwas z pokrzyw neutralizuje się w 60st. c. więc odwar odpada.
: 15 kwie 2010, 09:42
autor: Fredi
zostaje tylko wyciąg - czyli spiryt, ale to może być dość droga impreza.....trzeba się temu przyjrzeć, skuteczności i zużyciu.
: 15 kwie 2010, 10:25
autor: Ciek
Szczerze mówiąc, to pisząc o wyciągu miałem na myśli prowizorkę w postaci pęczka pokrzyw zgniecionego patykiem w garnku z niewielką ilością wody. Czy kwas mrówkowy da się tym sposobem wypłukać i czy papka tym sposobem zrobiona nie będzie parzyć, to niestety nie wiem. Jakiekolwiek wcześniejsze przygotowanie w formie profesjonalnego wyciągu na alkoholu jest chyba bez sensu, bo już łatwiej zabrać ze sobą jakiś inny gotowy środek albo coś sprawdzonego np. piołun.
Co do samych kosztów robienia czegokolwiek na spirycie to są one bardzo niskie, trzeba tylko pamiętać, że to jest do użytku zewnętrznego. Denaturin (biały denaturat) kosztował jakieś 3 lata temu jak się tym tematem zainteresowałem chyba 4 zł za flaszkę 0,5 w sklepie, wiele razy widziałem jak ludzie po wsiach to na czysto pili i żyli, sam próbowałem dla nauki seteczkę i w smaku nieciekawy bo zawiera bitrex (w guglach okrzyknięty najbardziej gorzką substancją świata). Na upartego można to przedestylować i otrzymać praktycznie czysty spiryt spożywczy. Z tymi denaturatami to jest tak, że ta czacha na flaszce to lekka ściama, substancje „skażające” nie mają na celu zabijać albo oślepiać konsumentów tylko do tego zniechęcać przez okropny smaczek albo barwę. Dlatego denaturaty zawsze można było pić bez większych obaw, państwo wie, że moczymordy chleją nawet płyn z chłodnic samochodowych i nie bardzo chce inwestować w ich leczenie.
W ogóle denaturat to ciekawa sprawa, bo flaszka 0,5l białego denaturatu 92% w sklepie kosztuje (kosztowała?) 4 zeta (a przecież na ten koszt składa się jeszcze koszt substancji skażającej), a flaszka wódki mająca mniej niż połowę alkoholu 20 zł
W każdym razie do użytku zewnętrznego ten denaturin jest ok., bitrex ma występować też w płynach do mycia okiem więc musi być ok. w przypadku kontaktu zewnętrznego.
: 15 kwie 2010, 11:00
autor: Fredi
jeśli wyciąg to tylko na alkoholu - bo to on wyciąga
papka pokrzyw dobrze ugnieciona nie będzie parzyć, bo parzą tylko te małe haczyki, które się łamią w naszej skórze.
spiryt niestety będzie też bardzo wyszuszał skórę.
narazie trzeba popróbować bez dodatków, z samych mróweczek tudzież pokrzyw (muszę sprawdzić jak jest z ich mocą odstraszającą).
: 15 kwie 2010, 11:15
autor: Ciek
Może papkę przetrzeć przez jakiś materiał by wyeliminować ryzyko oparzenia?
W ogóle komary u was już gryzą? Byłem 2 tygodnie temu nad jeziorem i chyba ani jednego nie widziałem. Jadę w piątek zobaczyć czy już okoń bierze, bo ostatnio nawet puknięcia nie miałem (chyba tarło jest), to zobacze co i jak.
: 15 kwie 2010, 13:26
autor: thrackan
Ciek pisze:W ogóle komary u was już gryzą? Byłem 2 tygodnie temu nad jeziorem i chyba ani jednego nie widziałem.
Komary nie bardzo (chociaż jakimś cudem pierwszego skubańca widziałem już w... ostatnich dniach lutego w bloku). Za to kleszcze na potęgę. Jak przywiozłem z lasu trochę grzybków i wsadziłem pod silną lampę, to mi na białym stole zaczęły niezły maraton wielokierunkowy odstawiać. Inna sprawa, że w czasie spaceru też ich trochę z siebie zrzuciłem.
: 15 kwie 2010, 13:43
autor: Ciek
Kleszcze w grzybach??? Z ciekawości, co zbierasz? Smardze? Ucha bzowe?
: 15 kwie 2010, 15:01
autor: Kobra
Na komary to już czasami nie działają te nie które preparaty co są w sklepach... Jakoś specjalnie ja tam nie mam problemu z kleszczami. Jak poszedłem z kolegą na bagna to on miał ich z 20 a ja zaledwie z 4...
Jeśli już kleszcz rozkoszuję się naszą krwią to jakie jest zagrożenie że już nas czymś zaraził?
: 15 kwie 2010, 15:18
autor: thrackan
Ciek pisze:Kleszcze w grzybach??? Z ciekawości, co zbierasz? Smardze? Ucha bzowe?
Pustułki, brodaczki, mąkle, mąkliki, chrobotki, płucnice, misecznice, obrosty, odnożyce, pawężnice, przylepki, tarczownice i inne
Stawonogów się przy okazji zabiera mnóstwo
: 15 kwie 2010, 15:38
autor: Ciek
A coś co nie jest pod ochroną i można się tym najeść?
: 15 kwie 2010, 16:17
autor: Abscessus Perianalis
Kobra: Kleszcz RACZEJ nie zarazi Cię niczym dopóki nie zacznie 'wymiotować', toteż każdy sposób na usunięcie owego, który nie wywoła wymiotów, powinien być bezpieczny (wyciągnięcie/wykręcenie pęsetą). Dopóki ssie i nie smarujesz go masłem, to jest dobrze.
: 15 kwie 2010, 16:45
autor: thrackan
Ciek pisze:A coś co nie jest pod ochroną i można się tym najeść?
W Polsce będzie ciężko znaleźć coś, co spełnia oba warunki równocześnie. Chyba, że uzyskasz uprawnienia do zbioru płucnicy islandzkiej metodami ręcznymi. Ale nie wiem, jak toto się zdobywa. Ja jadę na zezwoleniu RDOŚ, ale zbierać mi wolno tylko minimalne próbki do celów badawczych.
Aczkolwiek jadłem kiedyś chrobotka reniferowego (i pewnie ze cztery inne gatunki - to było w czasach, kiedy każdego chrobotka o pokroju krzaczkowatym nazywałem chrobotkiem reniferowym
). Po dość długim gotowaniu był nadal twardy, głównie bezsmakowy z nutą grzybową, ale żołądek zapychał bez odczuwalnych skutków negatywnych. Kiedyś jeszcze spróbuje ponownie, ale już wedle wskazówek Mearsa z programu "The real heroes of Telemark".
: 15 kwie 2010, 20:11
autor: SmileOn
Miałem już na ubraniu trzy kleszcze z czego dwa podczas jednego spaceru, na szczęście żaden się nie wpił. Szybko w tym roku się pojawiły i w dużych ilościach. U mnie na wsi żeby złapać kleszcza musiałem chodzić po największych chaszczach a teraz tylko spacerowałem ścieżką leśną.