miśka pisze:Bo pytam się kto z Was karmi swoje dzieci śmieciami jakimi jest wszystko w sklepie to, co przetworzone?
Przetworzone? Przetworzone to na półkach sklepowych leży zarówno mięso jak i wszelkie rośliny.
miśka pisze:
Wszystko to, co się dzieje w organizmie, jest skutkiem substancji które do niego wprowadziliśmy.
I skutkiem niewprowadzania pewnych substancji.
miśka pisze:
Tak więc wegetarianizm nie ogranicza się do pustej czynności. Ja jeśli mam do wyboru buty skórzane które kupie raz na 4 lata a jakiś szit który po roku trafi na śmietnik zanieczyszczając przyrodę, to wolę wybrać te pierwsze.
To też jest puste podejście, bo nie zakłada zadania sobie trudu sprawdzenia np źródła licówki na takowe buty. ;]
miśka pisze:
Mięso uważane jest za potencjał jakiś niewystępujących nigdzie białek tylko dlatego że ma ich w sobie najwięcej czyli aż 6.
Tylko że tyle samo łącznie ma np muesli z mlekiem (i nie mam tu na myśli płatków pszennych ze sklepu czy mleka UHT).
Tyle może mieć kasza z warzywkami strączkowymi.
"Tyle samo" nie oznacza "takich samych".
miśka pisze:
Jeśli chodzi tu o konkurs to przegrywa mięso, które może poszczycić się jeszcze, wspomnianymi wcześniej, hormonami antybiotykami, chemikaliami nawet z roślin które spożywał, już nie mówiąc o toksycznym oleju na którym człowiek to usmaży).
Fałszujesz rzeczywistość wypowiedziami sugerującymi, iż każde mięso spływa szkodliwymi substancjami a wszystkie warzywa są od takowych wolne.
O sztucznym nawożeniu, herbicydach, insektycydach słyszałaś? Albo o pozysku mięsa z ekologicznych hodowli?
miśka pisze:
Doszłam do takiego stanu że przez węch wyczuwam toksyny z pożywienia.
Opowiedz nam jak pachną metale ciężkie, hormony albo jad kiełbasiany

Parosomia się kłania...
miśka pisze:
Ale żeby móc odróżnić potrzebę, nazwijmy ją biologiczną, od przyzwyczajenia czy nawet uzależnienia albo zachcianki, trzeba na dłuższy czas wyrzec się w pełni "ulepszonych" przez człowieka produktów i wtedy kierować się instynktem.
Nie instynktem ale wiedzą i doświadczeniem. Sam instynkt nie zapewni Ci prawidłowej diety.
slaq pisze:E tam, marudzenie. Byle by nie kupować w marketach.
Ja unikam - zawsze jest syf
Nie mogę na to patrzeć - ładne na plastykowych tackach, pocięte leży se ..ble..
Jakieś tragi, ryneczki i z uśmiechem do pań sprzedających - polecam
Wiele można się wywiedzieć i wiele zdobyć na zamówienie

Nie wiesz tego czy zawsze w supermarkecie jest syf. Chyba, że wniosek oparłeś na jakichś szerokich badaniach np sanepidu i zestawieniu wyników z dużych supermarketów, małych sklepów i targowisk. Jeśli tak - podziel się proszę takowymi.
Skąd wiesz, że na targowisku czy ryneczku nie sprzedają syfu? Skąd wiesz, czy nieznajoma uśmiechnięta sprzedawczyni nie wciska Ci właśnie kitu?
Ferowanie wyroków w stylu "sklepy be, targi cacy" to to samo co wyrokowanie "roślinki cacy, mięso syf".
Jesteśmy wszystkożerni a świat nie jest czarno-biały. Kluczem do sukcesu jest sprawne wyszukanie najlepszych produktów spośród mięs jak i roślin, tak w supermarkecie jak i na targu ale racjonalnie, unikając sloganów i stereotypów.
Co do padliny - to już taniec semantyki z uwarunkowaniami kulturowymi/kulinarnymi

To co dla jednych jest padliną - dla innych będzie całkiem świeżutkim mięskiem, idealnie skruszałym

I vice versa
