Strona 15 z 31

: 26 sie 2011, 22:55
autor: Dragonfly
Nie mam co prognozować bo byłoby to raczej wróżenie z fusów... Naprawdę nie wiem, czy uda mi się wyrwać po południu. Postaram się, ale to nic pewnego...

Maciek - jeżeli to ma być nocnik, to wykombinuj miejsce naprawdę z dala od cywilizacji... Bo wiesz, jak z AP damy koncert na dwa nosy... :-)

: 26 sie 2011, 22:57
autor: mwitek
Nie no spoko coś będziemy myśleć.

Mam jedno miejsce na oku, zobaczymy co grupa na to powie.

Lasu jest dużo jest w czym wybierać.

: 26 sie 2011, 23:10
autor: Dragonfly
Planuję sobie w przyszły weekend zrobić spacerek Gostynin - Kutno, szlakiem czerwonym, głównie doliną Skrwy, tzw "ozem gostynińskim" - ciekawy utwór geologiczny, kręty wał towarzyszący rzeczce na długości 14 kilometrów, charakteryzujący się falistym zarysem linii grzbietowej i stromymi stokami. Spory kawałek trasy to Obszar Chronionego Krajobrazu Dolina Skrwy Lewej w którym znajdują się dwa rezerwaty przyrody: rezerwat przyrody Drzewce i rezerwat przyrody Dolina Skrwy.
Odległość do przebycia - 22 km, 11 km dziennie. Początek - Gostynin, albo piątek popołudnie, albo sobota rano. Koniec - niedziela, godzina 18 w Kutnie.
Mapka tutaj: http://mapa.pojezierzegostyninskie.pl/
Oczywiście, odcinek Gostynin - Kutno.

Jeżeli znajdą się chętni, tym razem zaplanuję dokładnie trasę, z uwzględnieniem wiosek, "punktów zaopatrzenia" i planowanymi odpoczynkami.

Oczywiście - każdy bardzo mile widziany !
W razie czego - inny termin do uzgodnienia...
Co Wy na to ?

[ Dodano: 2011-08-26, 23:13 ]
Maciek - a tak w ogóle, to czegoś nie rozumiem... Co z tymi drożdżami ? Dlaczego jeszcze drożdże a nie zacier ? :-)

: 27 sie 2011, 10:15
autor: Abscessus Perianalis
Dragon, wtedy jeśli gdzieś wypadnę, to w okolicach CK, więc niestety. :| Ale zapraszam oczywiście do mnie. :) No i mam nadzieję, że dzisiaj dołączysz. :)

Pragnę przypomnieć, iż chwilowo nie mogę wykonywać połączeń, więc czekam aż do przyjazdu autobanu i jadę (z kimś lub bez). Jeśli zatem ktoś ma dotrzeć i będzie wiedział, że się spóźni ponad 40 minut, to niech dzwoni.

Kolejną rzeczą, którą bardziej wypadałoby oznajmić niż przypomnieć, to fakt, że jestem w trakcie oblewania dyplomu od wczoraj (miałem to przełożyć, jeno kumpeli się sytuacja pogmatwała no i nie mogłem pozwolić aby sama spożywała alkohol), więc nie liczcie na nadmierną elokwencję, czy schludny wygląd. :)

: 27 sie 2011, 11:43
autor: Dragonfly
Niestety, już wiem, że się nie urwę. Część rodziny zostaje do jutra, bo w zachodniej Polsce mają pojawić się gwałtowne burze po południu więc boją się jechać w tych warunkach. Swoją drogą - wg. modelu COAMPS, w Łodzi też ma padać, od 0:00 do 1:30. Temp. nad ranem koło 13 gradusów, wilgotność ponad 90%... Ale prawdziwych, dobrze znieczulonych, twardzieli nic nie jest w stanie załamać ! :-)

: 28 sie 2011, 13:46
autor: mwitek
Przeżyliśmy !!!!

Swoją drogą gdyby była zima to byśmy pozamarzali :D Przynajmniej męska część imprezy.

Jurku, znaleźliśmy bardzo fajne miejsce, które może zostać spokojnie Łagiewnickim miejscem spotkań gdyby się jeszcze kiedyś zdarzyło (a pewnie się zdarzy)

Link do fotosów (wiele ich nie ma, ale zawsze)
https://picasaweb.google.com/mwitek/Rek ... directlink

: 28 sie 2011, 13:49
autor: Abscessus Perianalis
No to wrócilim.

Rzeczywiście padało i chyba wiało całkiem nieźle, bo wyrwało mi kółko z plandeki (łącznie z przerwaniem tej linki wzmacniającej na brzegu!). Rano obudziło nas zimno, na dodatek z plandeka była już tylko zamocowana nad głową, reszta leżała radośnie mi na plecach i irytowała. Co dziwne - nie zmokliśmy.

Niestety, jako że sam spacerek był nastawiony na oblewanie mojego dyplomu i Maćkowego magistra, to nie jestem w stanie powiedzieć co się tam działo z pogodą w nocy. Wydaje mi się, że przespałem ten etap. Ewentualnie wydarzył się po godzinie, w której mój mózg wyłączył nagrywanie i poszedł odpoczywać. :P

Pomimo faktu, że młodzież na fejsiku określiła by naszą biesiadę jako epicką, dodając zapewne zdanie 'grubiej być nie mogło', to cały wypad miał też aspekt edukacyjny. Zanim dotarliśmy na miejsce i doczekaliśmy się na resztę chłopaków, to zrobiliśmy sobie długi spacerek po lesie łagiewnickim z Maćkiem i Mazazel, na którym nauczyłem się rozpoznawać kilka roślinek, kilku posmakowałem, no i poznałem grzybka o arystokratycznej krwi - wszystko dzięki Mazazel, która wiedzę w tej kwestii ma ogromną i całą drogę przestawiona była w tryb szukania. Poza tym spotkaliśmy dwie wesołe kózki ich alfonsa w postaci syczącego satanistycznego bociana. Poza czaszką lisa, nie widzieliśmy poza tym zwierzyny, chociaż specjalnie odwiedziliśmy zagrodę dzików, w której dość często je można spotkać.

Miejsce znaleźliśmy urokliwe, nad bagienkiem, którego woda barwą przypominała mocną kawę. Miejsce obfitowało w takie stworzonka jak komary, muchy, pająki, komary, żuki gnojarze(cała ich masa), komary i podobno kleszcze (sam nie zaobserwowałem - krótkie oględziny żadnego też nie wykazały). No i zapomniałbym wspomnieć, iż można było spotkać tam sporo komarów. W pewnym momencie jednak, przestały nas dręczyć, więc albo byliśmy już nieśmiertelni, albo miały już dość wódki. :P Rano nie widziałem żadnego. Pewnie wyginęły.
Teren zewsząd osłonięty gęstwiną, do tego z trzech stron dojście uniemożliwia woda, więc dopiero około 10 rano przypełzli jacyś zbłąkani turyści usiłujący bajoro ominąć. (Maciek był wniebowzięty, od razu ich polubił :P) Już zostało ustalone, że miejscówka stanie się naszym leśnym domem w granicach miasta i będziemy odwiedzać ją częściej. Poranek upłynął na kontemplacji, poszukiwaniu różnych rzeczy, jedzeniu śniadanka, sprzątaniu miejsca (łącznie z syfem, który walał się oprócz naszego, wyszły 2 worki) i obserwacja kolegi Łukasza co rusz spadającego z hamaka zrobionego przez Maćka.
Twierdził, że konstrukcja jest w sposób oczywisty wadliwa. My jednak znamy prawdę - dwuwarstwowy hamak jest już zbyt skomplikowanym urządzeniem. :P

W planach mieliśmy bardzo dużo rzeczy. Wyszło niewiele, choćby ze względu na to, żem nie spał w nocy przed wyjazdem i nie miałem na nic siły. Kilka jednak udało się zrealizować. Nóż łyżkowy, który robiliśmy w ognisku zimą okazał się całkiem niezły i na pewno nie jedną łychę wyskrobie. Dowiedziałem się, że istnieje mugga posiadająca 50% DEET, która dość dobrze sprawdziła się podczas wypadu. Zrobiliśmy jerzynową herbatkę, proste podpłomyki (:D), pomagaliśmy w nawigacji szukającym nas kolegom wydając odpowiednie dźwięki, testowaliśmy wytrzymałość 2mm linki, szukaliśmy zagubionych okularów i pasztetu pomidorowego, który okazał się być paprykowym, co spowodowało ogólny niesmak, nocą czekaliśmy na el chupacabrę, która niestety nie ujawniła się, przejrzeliśmy podstępny plan rambo-leśnika zatopionego w stawie i oddychającego przez trzcinę i tak dalej i tak dalej.

Oj działo się. Wielka szkoda, że nie udało Ci się dotrzeć Dragon.
Pierwszy raz byłem w tym lesie - wcześniej byłem do niego nastawiony sceptycznie - wydawał mi się raczej wielkim parkiem, jednak po tym spacerku bardzo zmieniło się jego postrzeganie. Bardzo fajne miejsce dla ludzi którzy nie bardzo mają czas aby jechać gdzieś dalej.
Zdjęć było mało. Bardzo mało. Ja nie robiłem wcale, cośtam jeszcze może mieć Maciek, ale czort wie czy jest sens je wrzucać - nie widziałem.
ED: No i znowu piszemy na raz. :P BTW - link nie działa.

: 28 sie 2011, 14:12
autor: mwitek
Kurze powinien działać
Wstawiam jeszcze raz na, kliknięty z picassy "link do tego albumu"
https://picasaweb.google.com/mwitek/Rek ... directlink

EDYTA:
Już wiem co popsułem. Już naprawiłem.


EDYTA2:

Poprawiłem link teraz już chyba musi działać

EDYTA3

Aż chciałoby się dziś też iść w las

: 28 sie 2011, 14:18
autor: Lechu333
Niestety nie działa...

: 28 sie 2011, 14:59
autor: Mazazel
Było faaantastycznie:) co prawda chytry plan spakowania sie w malutki plecaczek (bo przecież jest ciepło i na pewno nie będzie padać) nie do końca sie sprawdził ale czyż w tak doborowym gronie mogłabym cierpieć z zimna;p Spotkanko naładowało mnie mnóstwem pozytywnej energii za co wielkie dzięki:)

Acha, prawdziłam, wszystkie grzybki były jadalne;p

: 28 sie 2011, 21:42
autor: mwitek
Pod wieczór dnia następnego z odpowiednimi syndromami mam czelność orzec co następuje:

Dzicz poszła w dzicz i nastąpił upadek moralności wszelakiej :D

Kogo nie było niech żałuje :D

: 28 sie 2011, 22:51
autor: Dragonfly
Z wiekiem dochodzę do coraz mocniejszego przekonania, że samo żłopanie wódy nie wystarczy... :-)

No, żałuje, żałuje... Jak nie wiem co !

: 29 sie 2011, 15:29
autor: Abscessus Perianalis
Mhm.. Tylko mnie tak te paskudy pogryzły? Cały czas muszę walczyć ze sobą co by się nie drapać.
Maciek, też troszkę przepłukany jestem, ale jakoś bez rewelacji.

Właśnie, bo w sumie to o kilku rzeczach nie wspominaliśmy.
Po pierwsze, to butla od blueta odmówiła posłuszeństwa i chwilowo mała jest przymocowana na stałe. (uszczelka musiała puścić - po odłączeniu gaz cały czas się ulatnia, zdarzyło się wam?)
Po drugie, to pamiętajcie o kierunku wiatru podczas zakładania plandeki, bo ja założyłem ją tak jak mi gałązki podpasowały, no i otwartą częścią w kierunku obozu, dzięki czemu w nocy wiatr mi z niej zrobił żagiel. :P Stąd najwyraźniej tak duże zniszczenia. (mea culpa)
Po trzecie, 4l wody to za mało na wypadzik z nocką w taką pogodę. Zwłaszcza jeśli reszta ma jej stanowczo mniej. (Maciek, jak będziemy szli tam w najbliższym czasie, to trza ukryć ze 2 butle 5l na wszelki - warto mieć jakiś zapas na takie sytuacje, a niestety bagnisko nie nadaje się do niczego nawet z najlepszym filtrem)
Po czwarte, Dragon co z tym spadochronem? Bo się panowie napalili.
Po piąte, to na następnym wypadzie robimy małe warsztaty. Skrobanie, gotowanie śmisznych rzeczy, rozpalanie ognia łukiem i szlifowanie umiejętności rozpalania krzesiwem, oraz może jakiś szałas byśmy zaczęli ogarniać na stałe. (drewna Ci tam dostatek) Czyli spożywanie ograniczamy jedynie do piwka, jeśli ktoś będzie miał ochotę, ewentualnie coś mocniejszego własnej roboty wieczorkiem - warunek jest jeden - ma być smaczne. :D (orzechówka może być, pod warunkiem, że sami ją zrobicie :P) (jedzonko też tylko smaczne pichcimy - zwykłe podpłomyki odpadają, wsjo ma być luksusowe :P)

Mam nadzieję, że pomysł pasuje, zwłaszcza żeśmy o tym rozmawiali. :) Jak będę wiedział kiedy wracam, to oczywiście poinformuję odpowiednio wcześniej, no a teraz zastanówcie się nad tematami, doczytajcie jak jakieś braki są i będziemy działać. :) (Maciek, przekaż pomysł chłopakom niezrzeszonym)

Dragon, mam nadzieję, że tym razem dasz radę dojechać - Twoja wiedza nam się bardzo przyda. :)
Mazazel, kiedy Ty wyjeżdżasz? Mam nadzieję, że uda mi się wrócić do Łodzi zanim to nastąpi, to może znajdziesz czas aby dołączyć.
Reszta ludzików, Tommy, Kopek: postarajcie się mieć trochę czasu pod koniec września, miło by było.

Co do Świętokrzyskich lasów, to postaram się coś zorganizować jak wspominałem, ale nie wiem jak z czasem stać będę. No i życzę wam panowie, aby udało wam się co najmniej dwa wypady zaliczyć zanim powrócę. :D

: 29 sie 2011, 15:45
autor: Kopek
Abscessus Perianalis pisze:Reszta ludzików, Tommy, Kopek: postarajcie się mieć trochę czasu pod koniec września, miło by było.

Zlot planuje zaliczyć. U mnie o prócz czasu to brakuje teraz pieniążków. Jak gdzieś bliżej to we wrześniowy jakiś weekend może być osiągalny. Może Sulejowski PK. Z Łodzi do Piotrkowa wygodny dojazd.

: 29 sie 2011, 16:06
autor: Mazazel
Mam nadzieje znaleźć czas dołączyć:) Nie ma mnie 5-15, reszta września jestem.

Połaziłam wczoraj po terenie dawnego toru wyścigowego na Rudzie. Jest tam masa, masa roślin jadalnych także jak ktoś chciałby się podszkolić z oznaczania, to zapraszam. Możnaby np czeremchy nazbierać na nalewkę;) Tyle, że nie jest to bardzo odludne miejsce, natomiast plus że roślinek jest sporo w jednym miejscu.

: 29 sie 2011, 18:19
autor: mwitek
Racja,
Mały zapasik zakopać wypada.
Zakładając adaptację polanki na stałe miejsce Łagiewnickie można poczynić także przygotowania stałego szałasu.
Warsztaty wszelakie też mi pasują, chętnie coś podłubię itp.

Przyszykowałbym też materiał pod nodię na zimną jesienną noc (wreszcie chciałbym się zmierzyć z rozpaleniem takiego ogniska)

Poza tym miałem coś jeszcze wczoraj na myśli, ale kurde nie zapisałem od razu i niestety :/

Aaa oprócz wody, ukryłbym także powiedzmy jakiś podstawowy awaryjny sprzęt, powiedzmy palnik na dyktę i jakiś mały zapas, puszkę po czymś do ewentualnego gotowania.

Btw, mam taką duuużą puchę po pomidorach bodajże czy czymś dostarczanym do pizzerii, którą możnaby było wykorzystać jako kociołek i także skryć na miejscówce.

: 29 sie 2011, 18:36
autor: Abscessus Perianalis
Można, jeno trza jeszcze parę razy najpierw tam pobiwakować, co by sprawdzić jak często się zdarzają takie buce jak ostatnio z rana.. :P

: 29 sie 2011, 18:44
autor: mwitek
O tym myślałem pod kątem szałasu. Bo nie sądzę, żeby ktosnam znalazł zapasy jak je dobrze skryjemy w bagienku :D

: 29 sie 2011, 21:10
autor: Dragonfly
Taaa, spadochron... A ile może trwać aukcja na Allegro ? Trzeba się było wcześniej zebrać... :-)
Ale - dla Was wszystko: http://allegro.pl/spadochron-z-angielsk ... 94261.html. Jeszcze kilkanaście dni na zastanowienie się nad zrzutą i sfinalizowaniem sprawy. Nawet tanio, segmenty prostokątne, tylko ten kolor niebiański...

Przy czym - jak mówiłem: obejrzałem sobie kilka różnych spadochronów, głównie takich nad piwnymi ogródkami i nastawienie mam nader sceptyczne. Zdecydowanie lepszy i tańszy wydaje mi się jakikolwiek stylon, czy nawet ortalion. Mogę wziąć na najbliższe spotkanie gotowy hamak brezentowy i kawał stylonu, który wystarczy tylko przyciąć do odpowiedniej długości...
AP - z wiatrem to jest tak, że krótko przed burzą zaczyna kręcić aż w końcu wiać w kierunku, z którego burza nadchodzi. Mówi się, że "burza idzie pod wiatr"... Nie czyń więc sobie wyrzutów... :-)

Ja tam nie wiem, ale kilka razy robiłem sobie zupkę z dzikiej marcheweczki z dodatkiem cykorii czy pokrzywy. Pychotka, chociaż na kostce rosołowej ! Marchewki i cykorii na Mazowszu multum - na każdym rowie kilogramy można nazbierać.
Co Ty na to, Mazazel ? :-)
A w ogóle to zawsze staram się poczęstować doskonałą zupką własnej kompozycji i zawsze, no, prawie zawsze, ludzie odmawiają, po czym wyciągają standardowy zestaw młodego chemika produkcji chińskiej, czy wietnamskiej i wchłaniają to z apetytem. Co za diabeł w tych Waszych "rosołkach" kusi ? A ten mi mówi, że jadał będzie wyłącznie coś smacznego... :-)

No, to kiedy się spotykamy ? :-)

Edyta:

Kopeczku Drogi - nie chciałbym Cię angażować nie w porę... Daj znać, kiedy będziesz już na luzie - zaplanujemy sobie połazkę po Twoich Ługach, OKi ? :-) Może być nawet tęga zima ! :-)

: 29 sie 2011, 21:38
autor: mwitek
Fakt, ten niebieski taki jakis oczojebny jak to mawiają

Co do stylonu to ja go chętnie pomacam, także weź ze sobą tak jak proponujesz na jakieś spotkanko najbliższe.

Na pewno będzie lepszy od mojego ciężkiego hamakosa. Wszystko co lżejsze będzie lepsze. Materiał mam nie dość, że gruby i ciężki to zupełnie przewiewny. Aby tylko plus ma taki, że jest zielony i mocny :D
Ale objętościowo i wagowo przesadzony.

: 30 sie 2011, 08:26
autor: Kopek
Kopeczku Drogi - nie chciałbym Cię angażować nie w porę... Daj znać, kiedy będziesz już na luzie - zaplanujemy sobie połazkę po Twoich Ługach, OKi ? :-) Może być nawet tęga zima ! :-)
OKi ;-) Tęga zima. Przyznam się, że boje się takiej nocki. Scout Hannah raczej się nie nada. :-D

: 30 sie 2011, 09:59
autor: yoshi
mwitek pisze: Zakładając adaptację polanki na stałe miejsce Łagiewnickie..
Dajcie jakiś namiar na mapce na tą polankę, przyda się.
Co bo BUCY - Łagiewniki w sezonie "spacerowym" niestety nie gwarantują intymności :-|
Pozdro

: 30 sie 2011, 10:32
autor: mwitek
yoshi drogi
spreparuje mapkę i podam ci na priv albo coś coby osobom postronnym nie udostępniać namiarów, jedynie teraz mogę hipotetycznie "strzelić" gdzie to było. Następnym razem sczytam współrzędne z gpsa.

: 30 sie 2011, 12:33
autor: Dragonfly
Yoshi - należy zauważyć, że pojęcie "sezon spacerowy" w odniesieniu do Łagiewnik oznacza każdy, pogodny dzień o dowolnej porze roku. Przerwy w "sezonie spacerowym" występują wyłącznie, kiedy leje, dmie lub sypie... :-)

: 30 sie 2011, 14:39
autor: yoshi
Dragonfly pisze:Yoshi - należy zauważyć, że pojęcie "sezon spacerowy" w odniesieniu do Łagiewnik oznacza każdy, pogodny dzień o dowolnej porze roku. Przerwy w "sezonie spacerowym" występują wyłącznie, kiedy leje, dmie lub sypie... :-)
..dlatego między innymi chciałem zobaczyć na mapie lokalizację, bo obawiam się, że lokalizacja może nie wypalić :-(

Taka anegdotka - z zeszłej zimy w Łagiewnikach :)..
Spaceruję po lesie z aparatem, podpatrując zwierzątka, zasadniczo unikając ścieżek.
Skradam się, kucam to tu, to tam, mijam w dali różnych spacerowiczów..
W końcu wychodzę na drogę i zaczepia mnie jakiś biegacz:
- Aaa, to Pan kłusownik - mówi z uśmiechem.
- Słucham? - odparłem ze zdziwieniem.
- Niedaleko minąłem dwie staruszki, które ostrzegły mnie, żebym uważał na kłusownika, co się czai po krzakach, ubrany w białą kurtkę i zielone spodnie. Staruszki poszły w stronę leśniczówki.
- Owszem, kłusuję ale z aparatem - odparłem i rozstaliśmy się pokojowo. :)
Tym razem pokojowo, nie wiadomo na kogo trafi się innym razem.