Strona 16 z 20

: 20 maja 2013, 20:04
autor: Zirkau
jeśli już zdecydowałbym się na pierwszego optimusa. Terra Solo Cockset.

Ten czajniczek jest milusi ale jego pojemność całkowita to .... 00,7 litra. Jest zamknięty, więc zagotujesz tylko 0,5 litra wody (nadmiar bardzo lubi wylewac się przez dziubek). jak masz termos wiecej niż 2 szklanki pojemności, to będziesz musiał dwa razy gotować wodę.

W pierwszym masz też 0,5 litra użytkowe, ale jest otwarty, możesz wsypać zawsze zupę do środka, zjeść i łatwo umyć. Do Terra Kettle będziesz potrzebował dodatkowy kubek.

Ja bardzo lubię zestaw harcerz, ale dla jednej osoby trochę za duże, ale przynajmniej się dobrze gotuje. by mieć około 0,7 litra płynu albo gotowego produktu zalewam tylko na 2/3 więc ryzyko wylania małe.

Terra Solo byłby bardzo dobrym wyborem. Szczególnie że wymiary takie, że bez problemu wchodzą kartusze gazowe.

: 20 maja 2013, 20:29
autor: Q_x
Do "Harcerza" (menażka armii czeskiej w moim wypadku) jakoś nie mogę się przekonać. Fajne, poręczne, bezproblemowe, ale wcale nie letkie i wcale się dobrze w tym nie gotuje. Menażka (bez małego rondla), kubek "zginany" plastikowy 250 ml i sporek - w tym gotuję i tym jem. O metalowych sztućcach można zapomnieć, porysują ameinium (stal i tytan też, ale nie tak łatwo), więc bym żarcie mieszał jakąś gałązką.
Talerzopokrywka jest cudownie praktyczna, to jest mój ulubiony punkt programu.

Szukam jakiegoś rondelka czy rondlokubka, tak właśnie od pół litra do litra. Z rączką składaną i z pokrywką. I żeby kosztował normalnie, tzn ze dwie dychy. I nie ma. Wkurzę się, to kupię dziwkę i będę w misce gotował, stalowej, z marketu. koszt - 10 zł, miskę mam i nie będzie żal jak się zużyje.

Więc jak Cię chłopie stać, to bierz i się nie zastanawiaj, zrób sobie prezent na otwarcie sezonu. Hobby się nigdy nie opłaca, bo to hobby.

200g to leciutkie, 2 części - to super, w jednej będzie szama, w trakcie szamania w drugiej zrobi się mała kawa czy sos. Nie ma to uroku i poręczności wielkiego rondla i talerza czy talerzomiski, ale też chyba nie o to chodzi, żeby na dworze jadać wytwornie. Czy może coś mi się kićka na starość... Najeść z tego się nie najesz, po co się oszukiwać, ale głodny też nie będziesz.

: 22 maja 2013, 14:49
autor: Lazau
Ok dzięki za odpowiedzi jeszcze się pozastanawiam.

: 22 maja 2013, 19:00
autor: Zirkau
Nad czym się chcesz zastanawiać?

Terra Solo jest fajny - i na ognisko i na palnik - brałbym gdybym chciał mieć ładne i funkcjonalne.
Obrazek

Czajnik to zbytek, wygodny, ale nie obowiązkowy. - choć nie ukrywam, że bardzo mi się ten czajniczek podoba. Ale recenzja z NGT tego czajniczka trochę mnie ostudziła.

: 24 maja 2013, 10:05
autor: Lazau
Nie mogę znaleźć go na NGT, możesz zarzucić linkiem?

: 24 maja 2013, 11:36
autor: Zirkau
noooo, faktycznie. Dziś pod hasłem Kawiarka jest ..... camelbak :(, ale gość nie był specjalnie zadowolony, głównie z uwagi na przegrzewającą się rączkę w czajniczku.

: 24 maja 2013, 17:57
autor: swiety
a czy te osłonki na rączkach na ognisku się nie przypalą ?

: 24 maja 2013, 18:45
autor: Zirkau
dobre pytanie. Kto z cywilizowanych ludzi gotuje na ognisku ? :p :566: , tu chyba wszyscy :mrgreen:

O tym nie pomyślałem. :567:

: 25 maja 2013, 00:03
autor: SmileOn
Nie musisz od razu całego gara w płomienie wstawiać, można przecież na brzeżku ustawić :D

: 25 maja 2013, 08:44
autor: Zirkau
Wiesz jak jest - chwila nie uwagi i masz już przypalone, nadtopione. Czasem lepiej po prostu od razu zdjąć to z rączki.

: 25 maja 2013, 09:20
autor: Michal N
Używam podobnych garów Primusa i jeszcze nie udało mi się spalić rączek. Wstawiam tak jak napisał SmileOn.

: 29 maja 2013, 12:33
autor: Mr.Bogus
To jeszcze jeden pomysł na gotowanie w terenie.

Zaczerpnięty u braci ze wschodu:

Obrazek

: 29 maja 2013, 19:13
autor: ZEN
Tylko jak to żelazo przytroczyć do plecaka :p

: 29 maja 2013, 19:20
autor: ColdDemons
Bracia Rosjanie mają polot. :) Fajne zdjęcie!

: 31 maja 2013, 19:51
autor: Lazau
Może ten?

http://www.decathlon.pl/czajnik-quechua-id_8246382.html

A do tego to:

http://www.decathlon.pl/menaka-nieprzyw ... 70011.html
Tylko ten kubeczek bez sensu bo mam stalowy.

Albo to, tylko może być przy małe
http://www.decathlon.pl/menaka-dla-1-os ... 01708.html
I bez sensu sztućce

: 31 maja 2013, 21:03
autor: Q_x
Lazau, coś widzę, że błądzisz...

Czajnik służy wyłącznie do gotowania wody, ew. robienia naparów w środku. Jeździsz na pikniki, campingi - sprawdzi się każdy. A jak łazisz z tym na plecach, to nie będziesz tego chciał dźwigać, mówię Ci. Niepowlekane/nieanodyzowane, z okrągłym dnem (= bez rantu, więc ten ostatni wygląda OK), na moje, będą lepsze, bo łatwiej to będzie doczyścić, nie porysuje się arcycenna powłoka. Czajniki z rantem za to się tak łatwo nie zsuną z palnika.

Teflon w terenowej kuchni to dla mnie jakiś oksymoron. Kreozot i przypalone żarcie się szoruje piachem, żaden teflon tego nie zdzierży. Jeżeli już coś biorę teflonowego, to małą patelenkę z marketu, taką na jedno jajko. Waży strasznie dużo (circa 300g z pokrywką), więc taszczę ją wyłącznie na krótsze spacery. Trzeci rok już leci i jakoś nie żałuję, że kupiłem (z 15 złociszy kosztowała, pokrywkę musiałem dostać w prezencie)

I, zbliżając się do końca, 300g z hakiem i 40 zł to dość dużo, jak na miskę o pojemności 850 ml, nawet jeśli jest z przykrywką. Stalowy kubek z marketu jest większy (1l), lżejszy i sporo tańszy. Czeska/harcerska menażka jest chyba bardziej praktyczna, większa, tańsza, a wagowo wychodzi podobnie (znaczy po odjęciu mniejszego rondla waży coś koło 350-400g). Przykrywkę do kubka można wyciąć w dwie minuty z puszki po piwie.

Myślę o zakupie samej dziwki - i na tym koniec, bo markowym gratom zawsze czegoś brak. Kubki (albo michy i talerze do ich przykrycia) są w marketach w różnych kształtach i rozmiarach - ja trafiłem litrową cylindryczną stalową michę o wadze 90g i gdybym miał czym ją złapać, to bym z nią łaził. Uchwyt z drutu mi nie przypasił.

: 31 maja 2013, 22:19
autor: Gryf
Q_x pisze:Czeska/harcerska menażka jest chyba bardziej praktyczna, większa, tańsza, a wagowo wychodzi podobnie (znaczy po odjęciu mniejszego rondla waży coś koło 350-400g).
Kurnia! Od 30 lat łażę z taką menażką po górach i lasach i do łba mi nie przyszło, że to wagowe "nic" może mieć coś wspólnego z ciężarem mającym znaczący wpływ na wagę mojego plecaka. Przy ogólnym tonażu mojego plecaka kilka gram więcej czy mniej nie stanowi dla mnie kompletnie najmniejszej różnicy. Widziałem łzy i gorycz na twarzach zawodników, którym pogniotła się tytanowa zastawa w plecaku, rozumiem ich ból! :lol:

http://milusha.rajce.idnes.cz/2009-12-3 ... 31_120.jpg - już jestem fanem tego obozowego czajniczka! Wiadro musztardy do tych zawijasów! :mrgreen:

: 01 cze 2013, 09:06
autor: Q_x
Gryf, każdy przecież łazi po swojemu, na forum masz surwiwalowców, krzaczarzy, wędkarzy, turystów, militarystów, (foto-)myśliwych, ratowników, harcerzy, spływaczy... I każda grupa ma swoje preferencje. Ja po prostu lezę przed siebie, bo mnie to leczy z cywilizacyjnych obciążeń.

Jeżeli stalowa micha z marketu jest lżejsza i tańsza od aluminiowej michy z Decathlonu przy tej samej funkcjonalności, to chyba warto o tym przypomnieć zanim ktoś utopi kasę - dla Ciebie niedużą, dla kogoś - może prezent na urodziny, raz w roku. I może lepiej, kiedy się kupi coś, co się naprawdę przydaje - mam tak i z Leathermanem Style (50zł), i z Vickiem Huntsmanem (40 zł) i niepodziewanie ze stalowym sporkiem od dra Ojtam Ojtam (drogą wymiany).
kilka gram więcej czy mniej nie stanowi dla mnie kompletnie najmniejszej różnicy
.

Mam spory mięsień z przodu, na plecy jestem w stanie dołożyć tylko tyle, żeby jakoś złapać równowagę. Jak na plecy właduję za dużo, zaczynają mi puchnąc nogi. Jedyne, co bym chciał kupić i nosić, to uchwyt do garów (tzn. dziwka zamiast drucików), na razie, tak jak u Ciebie, wygoda przeważa i wolę dźwigać więcej, ale nie oblewać się wrzątkiem z powodu gramotnego drucianego uchwytu, ale balansuję na granicy możliwości.

W sumie w ciągu 2011 i 2012 roku mój bagaż schudł o połowę, przez samą prawie racjonalizację i rękodzielnictwo, jedyny znaczący wydatek w tym czasie to był Junle Bag - skądinąd śpiworek wcale nie lekki jak na to ciepło, co daje (dziś dołożyłbym 400g i wziął coś 2x tańszego, ale cieplejszego). W 2013 zacząłem dokładać rzeczy pod kątem zwiększenia możliwości, tak, żebym zamiast wyłącznie spania w hamaku, mógł przekimać się na glebie, albo żebym nie marzł jak zwykle. Kondycję też mam lepszą.

Na sprzęt patrzę pod kątem swoich potrzeb i możliwości (motorycznych, wydolnościowych i finansowych). Tytanu nie "dźwigam", a jak się znajdzie kiedyś kasa na litrowy kubek, to wolę ją "przechodzić", tzn. dołożyć 200km więcej trasy po Mazurach czy Borach, niż kupić tytan. Tym bardziej, że, jak się nosi 200g garów, to zysk jest maksimum 200g i nie ma bata, że będzie lżej. Chyba, że baloniki z helem ktoś przyczepi.

: 01 cze 2013, 09:54
autor: Marshall
Z ostatniego Małego Zlotu:

[center]
Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek
[/center]

: 01 cze 2013, 13:24
autor: Gryf
Q_x, Generalnie zgadzam się z tobą przy czym zaznaczam, że moje wybory na górskie leśne wypady nie oscylują między mosiężnym kotłem a kuchnią polową raczej między aluminium i cienka nierdzewką i jednocześnie nie licytuję się z kilkoma czy kilkunastoma gramami. Borykam się raczej z rozmiarami, wolę zabrać mniejsze i więcej niż większe i mniej. Dlatego też słusznie prawisz, że lepiej jest pracować nad kondychą niż upierać się nad jakimś nie wiadomo jakim lekkim szmelcem. Lepiej nosić jak się prosić.
Spotykałem w górach cwaniaków minimalizujących tonaż swojego plecaka dzieląc czojsy na pół, a potem sępili bo przymierali głodem na szlaku. Ja wychodzę z założenia, że na żarełku, higienie i komforcie w górach nie oszczędzam.

[ Dodano: 2013-06-20, 01:41 ]
http://www.crazycrow.com/mm5/merchant.m ... 22-100-000 - jakie fajne i jaka taniocha!

: 24 cze 2013, 09:06
autor: Predator
Mięso pieczone na rozgrzanym kamieniu i klasycznie na patyku.

Obrazek Obrazek

Na kamieniu wychodzi super, ale trzeba cieniej kroić i dłużej piec.
Większe zdjęcia na blogu ;)

: 24 cze 2013, 10:54
autor: GawroN
Ja ostatnio eksperymentowałem z palnikiem żelowym - w sumie przy ok 18 stopniach, bez wiatru zagrzałem litr (raz 700 ml potem 300ml ) i zużyłem połowę żelu.
Obrazek

: 24 cze 2013, 11:41
autor: Marshall
GawroN pisze:(...) zagrzałem litr (raz 700 ml potem 300ml ) i zużyłem połowę żelu.
Zagrzałeś, nie zagotowałeś, tak?

: 24 cze 2013, 15:55
autor: GawroN
diabeł tkwi w szczegółach - zagotowałem - był kąt prosty i dodatkowo 10 stopni :)

: 28 cze 2013, 03:06
autor: Abscessus Perianalis
GawroN, jeśli chodzi o żel spirytusowy, a wydaje mi się, że o nim mówisz, to mam podłe wrażenie, iż nada się, ale żeby zalegać w jakimś ciemnym miejscu na wszelki wypadek (bo w sumie to zagotować się coś da w mękach). Na wypady, jeśli nie palę ognisk, biorę gazówkę, która jest o niebo szybsza, zaś wtedy gdy mogę rzeczone palić, to nie biorę nic. Palnik gazowy jest pewnie trochę cięższy i zajmuje więcej miejsca, ale na żelu wodę gotowałem naprawdę długo (dawno to było, ale z pewnością ponad 15minut) i to w zamkniętym pomieszczeniu (w sensie domek na działce, na ganku palnik gasł), a zużywa się niesamowicie szybko. (zeszłoroczny palnik na dyktę z puszki od coli był na oko trzykrotnie wydajniejszy, a gotowałem używając tego samego gara - nie mówiąc o ekonomiczności rozwiązania)

Piszę, nie po to żeby wyrazić opinię o produkcie który testowałem lata temu, tylko raczej z zapytaniem: czy coś w tej kwestii się zmieniło, czy dalej jest to gówno, które można mieć na wszelki wypadek, ale normalne użytkowanie mija się z celem?

Edzia: Zrobiłem mały rekonesans i widzę, że teraz można dużo taniej toto kupić (w sensie żel do uzupełnienia puchy, właściwie to cenowo podobnie do dykty, pytanie czy nie lepiej jednak dyktą palić, skoro wydajność dużo większa?)