Zestaw survivalowy
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- wojtekzerek
- Posty: 45
- Rejestracja: 24 mar 2008, 14:55
- Lokalizacja: Starachowice
- Gadu Gadu: 4865584
- Płeć:
Zestaw survivalowy
Dawno, dawno temu był sobie już taki temat
Zestaw survivalowy jest jednym z najważniejszych elementów Twojego ekwipunku. Jest to zbiór kilku(nastu) przedmiotów, które, noszone zawsze przy sobie, kolosalnie zwiększają Twoje szanse na przetrwanie w chwili Wielkiej Próby. Zawartość zestawu nie jest ściśle określona. Każdy na podstawie własnych doświadczeń i, najczęściej, odpowiedniej literatury komponuje własną wersję puszki survivalowej. Niezwykle istotnym jest, aby wypracować sobie nawyk noszenia swojego zestawu ciągle przy sobie, niech stanie się Twoim drugim telefonem komórkowych czy drugim portfelem. W chwili zagrożenia życia z pewnością nie pożałujesz. Wynika z tego, że powinien być on stosunkowo mały. Nie usiłuj skompletować go w jeden dzień, bo to niemożliwe, a jeśli możliwe, to wyjdzie Ci kicha. Za perfekcyjnym zestawem survivalowym trzeba się nachodzić, naszukać. Im więcej czasu poświęcisz na przygotowanie go, tym będzie lepszy. Staraj sie przemyśleć każdy element pod wieloma aspektami: przydatności, rozmiaru, Twoich umiejętności poradzenia sobie bez tego.
Do rzeczy. Zaczynamy od pojemnika. Powinno być niewielkie, dobrze jeśli metalowe, koniecznie wodoodporne. O zawartości nie będę się rozpisywał, bo nie czuję się na tyle doświadczony i nie chcę wprowadzać adeptów survivalu w błędy. Zamiast tego zamieszczę fragment książki Johna Wisemana "SAS, szkoła przetrwania" dotyczący właśnie zestawu survivalowego. Potem opiszę własny zestaw.
Osobiście posiadam 2 zestawy survivalowe: miejski i wiej... tfu, leśny. Leśny to puszka po wodzie po goleniu STR8:
Zawartość:
1. Smecta 1 saszetka i arkusik plastrów z opatrunkiem od cięcia; podklejone do klapy
2. żyłka wędkarska 35m
3. świeczka
4. sznurek do paczek, około 20m
5. arkusz a4 papieru
6. nitka do szycia dżinsu, polecam, rewelacyjna i tylko 3zł/szpulka
7. ołówek
8. drut miedziany, 1m, drut wchodzi do wnętrza szpulki nici
9. zapałki, paczka wypchana po brzegi
10. agrafki sztuk 5
11. światło chemiczne, awaryjne źródło światła, dostępne w sklepach wędkarskich
12. ibuprom sztuk 2
13. igły różnych rozmiarów
14. worek na śmieci
15. skalpel
16. ciężarki ołowiane
17. haczyki rożnych rozmiarów;
18. blaszane pudełeczko na pozycje 17 oraz 18
19. sól
Zestaw jest jeszcze (niestety) niekompletny. Brakuje w nim jeszcze dwóch skalpelków, soczewki szklanej oraz krzesiwa. Wszystko ładnie się pakuje i zostaje całkiem sporo miejsca, które wypycham watą.
Zestaw miejski to blaszana puszka po paście do butów. Powstał z racji tego, że zestaw pierwotny był za duży, a w ciągu zwykłego dnia, w szkole czy na ulicy również mogą przytrafić sie sytuacje, kiedy taki przedmiot będzie użyteczny. Jednak wymaga on innego pudełka, czegoś w kształcie prostokąta, ponieważ obecny pojemniczek niewygodnie nosi się w kieszeni spodni przez co noszę go w kurtce, ale zima się kończy i trzeba znaleźć mu inne miejsce.
Zawartość:
1. sznurek do paczek
2. nitka i 2 igły
3. ołówek
4. śr. przeciwbólowe sztuk 2
5. zapalniczka
6. woreczek na przedmioty 7-11
7. kartka papieru
8. 2 plasterki
9. żyletka
10. światło chemiczne
11. agrafki
Zaznaczam, że nie jest to żaden wzór zestawu survivalowego, jest to tylko moja jego wersja. Wzorować można się na zdjęciach z książki, swój podałem tylko jako przykład. Z pewnością nie wyczerpałem tematu związanego z zestawem survivalowym, a zatem zapraszam do dzielenia się wiedzą z tego zakresu.
pozdrawiam
Wojtek
Zestaw survivalowy jest jednym z najważniejszych elementów Twojego ekwipunku. Jest to zbiór kilku(nastu) przedmiotów, które, noszone zawsze przy sobie, kolosalnie zwiększają Twoje szanse na przetrwanie w chwili Wielkiej Próby. Zawartość zestawu nie jest ściśle określona. Każdy na podstawie własnych doświadczeń i, najczęściej, odpowiedniej literatury komponuje własną wersję puszki survivalowej. Niezwykle istotnym jest, aby wypracować sobie nawyk noszenia swojego zestawu ciągle przy sobie, niech stanie się Twoim drugim telefonem komórkowych czy drugim portfelem. W chwili zagrożenia życia z pewnością nie pożałujesz. Wynika z tego, że powinien być on stosunkowo mały. Nie usiłuj skompletować go w jeden dzień, bo to niemożliwe, a jeśli możliwe, to wyjdzie Ci kicha. Za perfekcyjnym zestawem survivalowym trzeba się nachodzić, naszukać. Im więcej czasu poświęcisz na przygotowanie go, tym będzie lepszy. Staraj sie przemyśleć każdy element pod wieloma aspektami: przydatności, rozmiaru, Twoich umiejętności poradzenia sobie bez tego.
Do rzeczy. Zaczynamy od pojemnika. Powinno być niewielkie, dobrze jeśli metalowe, koniecznie wodoodporne. O zawartości nie będę się rozpisywał, bo nie czuję się na tyle doświadczony i nie chcę wprowadzać adeptów survivalu w błędy. Zamiast tego zamieszczę fragment książki Johna Wisemana "SAS, szkoła przetrwania" dotyczący właśnie zestawu survivalowego. Potem opiszę własny zestaw.
Osobiście posiadam 2 zestawy survivalowe: miejski i wiej... tfu, leśny. Leśny to puszka po wodzie po goleniu STR8:
Zawartość:
1. Smecta 1 saszetka i arkusik plastrów z opatrunkiem od cięcia; podklejone do klapy
2. żyłka wędkarska 35m
3. świeczka
4. sznurek do paczek, około 20m
5. arkusz a4 papieru
6. nitka do szycia dżinsu, polecam, rewelacyjna i tylko 3zł/szpulka
7. ołówek
8. drut miedziany, 1m, drut wchodzi do wnętrza szpulki nici
9. zapałki, paczka wypchana po brzegi
10. agrafki sztuk 5
11. światło chemiczne, awaryjne źródło światła, dostępne w sklepach wędkarskich
12. ibuprom sztuk 2
13. igły różnych rozmiarów
14. worek na śmieci
15. skalpel
16. ciężarki ołowiane
17. haczyki rożnych rozmiarów;
18. blaszane pudełeczko na pozycje 17 oraz 18
19. sól
Zestaw jest jeszcze (niestety) niekompletny. Brakuje w nim jeszcze dwóch skalpelków, soczewki szklanej oraz krzesiwa. Wszystko ładnie się pakuje i zostaje całkiem sporo miejsca, które wypycham watą.
Zestaw miejski to blaszana puszka po paście do butów. Powstał z racji tego, że zestaw pierwotny był za duży, a w ciągu zwykłego dnia, w szkole czy na ulicy również mogą przytrafić sie sytuacje, kiedy taki przedmiot będzie użyteczny. Jednak wymaga on innego pudełka, czegoś w kształcie prostokąta, ponieważ obecny pojemniczek niewygodnie nosi się w kieszeni spodni przez co noszę go w kurtce, ale zima się kończy i trzeba znaleźć mu inne miejsce.
Zawartość:
1. sznurek do paczek
2. nitka i 2 igły
3. ołówek
4. śr. przeciwbólowe sztuk 2
5. zapalniczka
6. woreczek na przedmioty 7-11
7. kartka papieru
8. 2 plasterki
9. żyletka
10. światło chemiczne
11. agrafki
Zaznaczam, że nie jest to żaden wzór zestawu survivalowego, jest to tylko moja jego wersja. Wzorować można się na zdjęciach z książki, swój podałem tylko jako przykład. Z pewnością nie wyczerpałem tematu związanego z zestawem survivalowym, a zatem zapraszam do dzielenia się wiedzą z tego zakresu.
pozdrawiam
Wojtek
Carry less by knowing more.
No ten pierwszy zestaw to raczej nie jest EDC Ja bym takiego wypasionego to nie zabrał nawet na miesięczną wyprawę. Pudełko duże. Nie jest wodoodporne.
Od czasów napisania przez Wisemana książki minęło już sporo czasu. Teraz latarki bywają lżejsze od świeczki, bardziej odporne na czynniki zewnętrzne oraz kosmicznie energooszczędne. To samo dotyczy leków, środków opatrunkowych, wszelkiego rodzaju nożyków itp. Posiadanie dobrego krzesiwa nie wymaga noszenia zapałek. Smecta jest środkiem dobrym dla dzieci. Laremid jest lepszy. Żyletką czy skalpelem bardziej się pokaleczysz niż cokolwiek nią zrobisz. Zamieniłbym ją na jakiegoś małego Vicka z nożyczkami (np. Climber). Plasterkami niczego nie zwojujesz. Zamiast nich wrzuć do zestawu taśmę "duck tape", większy kompres. Jeśli się coś stanie to lepiej sobie tym poradzisz. Polecam również listek lub dwa Steri-strip jeśli to prawdziwy zestaw survivalowy zabierany na wycieczki. 2 tabletki ibupromu to za mało. Albo więcej albo wcale. Sznurka i nici masz za to nazwijane po wsze czasy Żyłkę można nawinąć na coś innego niż trzymać ją na oryginalnej wielkiej szpulce. Światełka chemiczne tej wielkości na nic się nie zdadzą (latarka). Brakuje kompasu (przynajmniej takiego małego - najlepszy imho jest Recta DMT ale to już wydatek) , pojemnika na wodę (worki do zbierania mleka matki lub kondom nienawilżany), awaryjnej rozpałki lub środka opatrunkowego w postaci tamponu(ów), tabletek do odkażania wody (ale można ją również wygotować więc nie są niezbędne). Jak wprowadzisz modyfikację to będziesz musiał zmienić również opakowania bo okażą się za duże. Pozdrawiam.
Od czasów napisania przez Wisemana książki minęło już sporo czasu. Teraz latarki bywają lżejsze od świeczki, bardziej odporne na czynniki zewnętrzne oraz kosmicznie energooszczędne. To samo dotyczy leków, środków opatrunkowych, wszelkiego rodzaju nożyków itp. Posiadanie dobrego krzesiwa nie wymaga noszenia zapałek. Smecta jest środkiem dobrym dla dzieci. Laremid jest lepszy. Żyletką czy skalpelem bardziej się pokaleczysz niż cokolwiek nią zrobisz. Zamieniłbym ją na jakiegoś małego Vicka z nożyczkami (np. Climber). Plasterkami niczego nie zwojujesz. Zamiast nich wrzuć do zestawu taśmę "duck tape", większy kompres. Jeśli się coś stanie to lepiej sobie tym poradzisz. Polecam również listek lub dwa Steri-strip jeśli to prawdziwy zestaw survivalowy zabierany na wycieczki. 2 tabletki ibupromu to za mało. Albo więcej albo wcale. Sznurka i nici masz za to nazwijane po wsze czasy Żyłkę można nawinąć na coś innego niż trzymać ją na oryginalnej wielkiej szpulce. Światełka chemiczne tej wielkości na nic się nie zdadzą (latarka). Brakuje kompasu (przynajmniej takiego małego - najlepszy imho jest Recta DMT ale to już wydatek) , pojemnika na wodę (worki do zbierania mleka matki lub kondom nienawilżany), awaryjnej rozpałki lub środka opatrunkowego w postaci tamponu(ów), tabletek do odkażania wody (ale można ją również wygotować więc nie są niezbędne). Jak wprowadzisz modyfikację to będziesz musiał zmienić również opakowania bo okażą się za duże. Pozdrawiam.
Trochę duży ten zestaw, mój zawiera: mały kompas, krzesiwo+ hubka,4 agrafki, parę laremidów, trochę dratwy nawiniętej na igłę, metr drutu miedzianego, prezerwatywa,nadmanganian potasu. Do tego osobno scyzoryk Jak dla mnie na polskie warunki w sam raz, pewnie gdy bym jechał gdzieś w dziki zakątek świata to bym go powiększył.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
PA, wątpię by ktokolwiek używał świeczki jako latarki. Ja mam ją w swoim zestawie, służy mi czasami do tego by rozpalić z niej ognisko. Szczególnie w wietrzne dni. Latarki również nie użyjesz jako małego podgrzewacza. ,PA pisze:. Teraz latarki bywają lżejsze od świeczki, bardziej odporne na czynniki zewnętrzne oraz kosmicznie energooszczędne. ).
,Oj trudno w naszych czasach znaleźć takie kondonyPA pisze:.(worki do zbierania mleka matki lub kondom nienawilżany)
Pisał przecież że użyje waty do wypełnienia. Jak dla mnie to świetna rozpałka.PA pisze:. awaryjnej rozpałki .
Poza tym się zgadzam z tobą,
pozdrawiam
Mając krzesiwo i nóż nie widzę konieczności używania świeczki do rozpalania. Biorąc pod uwagę motto zawarte w stopce Wojtka uważam, że powinien się tego nauczyć.
Kondomy nienawilżane można dostać w dobrze zaopatrzonej aptece. Nie podam nazwy firmy bo nie chcę robić reklamy (ale nazwa zaczyna się na "C" i kończy na "s").
Tampon to wata tylko mocno skompresowana i z ochraniaczem więc łatwiej ją przechować. Jeśli ma służyć za opatrunek (tylko nie bezpośrednio na ranę) to powinna być czysta. Takiej co jest poupychana w szpary pudełka do rany sobie nie przyłożę. Ale to już są szczegóły.
Jakbym teraz miał mieć taki survival kit do lasu (na długą wycieczkę) to wybrałbym:
- mały nożyk (scyzoryk victorinox climber 82g) lub multitoola (leathermana micra 50g),
- latarkę petzla e+lite 24g,
- krzesiwo mini (takie bez magnezu) 20g,
- tabletki do odkażania wody 2g,
- kompas (w sumie niepotrzebny bo kompas do lasu powinno się nosić zawsze i nie tylko w zestawie)
- tampon,
- kondom,
- drut 1,5m,
- sznurek 3m,
- duck tape 1-2m,
- kompres duży (lub 2 opatrunki indywidualne - cywilne),
- steri-strips 1-2 listki,
- maść tribiotic 3 saszetki,
- małą rolkę plastra (mała to znaczy naprawdę mała czyli 1 metr),
- chusteczki leko 3 szt.,
- igłę i nić,
- lek przeciwbólowy (nurofen forte) 10 tab.
- laremid 1 listek.
Zestaw myśliwsko/wędkarski zawsze mnie śmieszy bo trudno złowić rybę mając profesjonalny sprzęt wędkarski, a co dopiero 30 metrów żyłki i haczyk. Ale z niezbędnych rzeczy można dołączyć kilkanaście haczyków (bo lubią się urywać), kilkanaście śrucin, spławik i żyłki (główną dłuższą 0,25, i cieńszą przyponową 0,15). Żyłę przyponową najlepiej od razu przywiązać do haczyków i zrobić gotowe przypony. Przypomnę jednak, że w naszym kraju są pewne przepisy dotyczące łowienia śródlądowego
Do miasta to już całkiem insza para kaloszy.
Kondomy nienawilżane można dostać w dobrze zaopatrzonej aptece. Nie podam nazwy firmy bo nie chcę robić reklamy (ale nazwa zaczyna się na "C" i kończy na "s").
Tampon to wata tylko mocno skompresowana i z ochraniaczem więc łatwiej ją przechować. Jeśli ma służyć za opatrunek (tylko nie bezpośrednio na ranę) to powinna być czysta. Takiej co jest poupychana w szpary pudełka do rany sobie nie przyłożę. Ale to już są szczegóły.
Jakbym teraz miał mieć taki survival kit do lasu (na długą wycieczkę) to wybrałbym:
- mały nożyk (scyzoryk victorinox climber 82g) lub multitoola (leathermana micra 50g),
- latarkę petzla e+lite 24g,
- krzesiwo mini (takie bez magnezu) 20g,
- tabletki do odkażania wody 2g,
- kompas (w sumie niepotrzebny bo kompas do lasu powinno się nosić zawsze i nie tylko w zestawie)
- tampon,
- kondom,
- drut 1,5m,
- sznurek 3m,
- duck tape 1-2m,
- kompres duży (lub 2 opatrunki indywidualne - cywilne),
- steri-strips 1-2 listki,
- maść tribiotic 3 saszetki,
- małą rolkę plastra (mała to znaczy naprawdę mała czyli 1 metr),
- chusteczki leko 3 szt.,
- igłę i nić,
- lek przeciwbólowy (nurofen forte) 10 tab.
- laremid 1 listek.
Zestaw myśliwsko/wędkarski zawsze mnie śmieszy bo trudno złowić rybę mając profesjonalny sprzęt wędkarski, a co dopiero 30 metrów żyłki i haczyk. Ale z niezbędnych rzeczy można dołączyć kilkanaście haczyków (bo lubią się urywać), kilkanaście śrucin, spławik i żyłki (główną dłuższą 0,25, i cieńszą przyponową 0,15). Żyłę przyponową najlepiej od razu przywiązać do haczyków i zrobić gotowe przypony. Przypomnę jednak, że w naszym kraju są pewne przepisy dotyczące łowienia śródlądowego
Do miasta to już całkiem insza para kaloszy.
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
Zgadzam się z tobą PA, umiejętność rozpalania ognia krzesiwem jest według mnie obowiązkowa i niezbędna. Jednakże są sytuacje gdzie świeczka jest naprawdę przydatna, jako że życie nie jest proste występują momenty gdzie sie przydaje. Weźmy np. sytuacje z mojego ostatniego wypadu. Spaliśmy na ambonie więc o ognisku nie było mowy. Temperatura była równa -10 stopni. Szczególnie doskwierała mojemu towarzyszowi który miał słaby śpiwór. Zapaliliśmy świeczkę, i chodź może to sie wydaje śmieszne- podgrzewaliśmy niewielkie ilości wody z cukrem w łyżce nad świeczką. Zawsze to jakieś ciepło w organizmie i ogrzało nas trochę. Wiem, znam sposoby zrobienia piecyka choćby z puszki po piwie, jednak dopadła nas noc, jako że w moich okolicach nie ma turystów puszki też nie znaleźliśmy.
Warto mieć kawałek wosku z knotem przy sobie.
PA, co do żyłki i haczyka. Już kilka razy miałem szczęście zostawić na noc żyłkę i haczyk z przynętą. Miałem szczęście złowić rybkę. Mało bo mało, w całej mojej karierze- ale jest to możliwe. Wiem to kłusownictwo, ale darujcie mi , i darujcie mi tekstów o tym :-/ .
Warto mieć kawałek wosku z knotem przy sobie.
PA, co do żyłki i haczyka. Już kilka razy miałem szczęście zostawić na noc żyłkę i haczyk z przynętą. Miałem szczęście złowić rybkę. Mało bo mało, w całej mojej karierze- ale jest to możliwe. Wiem to kłusownictwo, ale darujcie mi , i darujcie mi tekstów o tym :-/ .
- wojtekzerek
- Posty: 45
- Rejestracja: 24 mar 2008, 14:55
- Lokalizacja: Starachowice
- Gadu Gadu: 4865584
- Płeć:
Ja osobiście wyrosłem z tzw zestawu survivalowego nienaruszalnego i zapakowanego hermetycznie. Miałem kiedyś taką puszkę i nigdy jej nie otworzyłem - nie jestem (niestety, albo stety) pilotem patrolującym dżunglę z szansą na zestrzelenie, ani też nie wierzę w globalny konflikt i wojnę nuklearną po której zostanę sam na świecie na gruzach cywilizacji.
Mój wyjazdowy "zestaw nie zestaw" to luźno wrzucone do kieszeni plecaka lub do rowerowej sakwy duperele:
- zapałki w pudełeczku, czasami krzesiwo - okazjonalnie, raczej dla zabawy. Niegdyś miałem też ze sobą parę tabletek paliwka turystycznego, ale zarzuciłem ten pomysł, zawsze jakaś podpałka się znajdzie.
- victorinox spartan (dzięki temu mam też pęsetę i otwieracze zarówno do piwa, bełta i paprykarza szczecińskiego), nie odczuwam potrzeby posiadania skalpeli
- czołówka petzl tikka
- kompas
- długopis (nie biorę notesu, ani żadnych kartek, wypracowań nie będę pisał, jak coś trzeba zapisać to na odwrocie mapy lub jakimś bilecie, których mam pełno po kieszeniach)
- mapa - w terenie zawsze! w woreczku strunowym
- kawałek linki, na oko ze 2 metry, wcale nie słynny paracord
- chusteczki higieniczne
- papier do d...y!!! w woreczku
- mini apteczka (plastry, kompres, ibuprom)
- dwie igły, mocna nitka, ciasno upchane w małym woreczku
(a ponadto: klucze do domu, dokumenty, portfel, pudełko na okulary - bo nosze, ale czasami zdejmuję, telefon).
Ten zestaw przysypuję z kieszeni jednego plecaka do innego albo wspomnianej sakwy rowerowej. W sumie mógłbym to zapakować do jakiejś saszetki albo ładownicy, ale w kieszeni luźno lepiej mi się to wszytko układa niż upchane w jeden pakunek.
Mój wyjazdowy "zestaw nie zestaw" to luźno wrzucone do kieszeni plecaka lub do rowerowej sakwy duperele:
- zapałki w pudełeczku, czasami krzesiwo - okazjonalnie, raczej dla zabawy. Niegdyś miałem też ze sobą parę tabletek paliwka turystycznego, ale zarzuciłem ten pomysł, zawsze jakaś podpałka się znajdzie.
- victorinox spartan (dzięki temu mam też pęsetę i otwieracze zarówno do piwa, bełta i paprykarza szczecińskiego), nie odczuwam potrzeby posiadania skalpeli
- czołówka petzl tikka
- kompas
- długopis (nie biorę notesu, ani żadnych kartek, wypracowań nie będę pisał, jak coś trzeba zapisać to na odwrocie mapy lub jakimś bilecie, których mam pełno po kieszeniach)
- mapa - w terenie zawsze! w woreczku strunowym
- kawałek linki, na oko ze 2 metry, wcale nie słynny paracord
- chusteczki higieniczne
- papier do d...y!!! w woreczku
- mini apteczka (plastry, kompres, ibuprom)
- dwie igły, mocna nitka, ciasno upchane w małym woreczku
(a ponadto: klucze do domu, dokumenty, portfel, pudełko na okulary - bo nosze, ale czasami zdejmuję, telefon).
Ten zestaw przysypuję z kieszeni jednego plecaka do innego albo wspomnianej sakwy rowerowej. W sumie mógłbym to zapakować do jakiejś saszetki albo ładownicy, ale w kieszeni luźno lepiej mi się to wszytko układa niż upchane w jeden pakunek.
- strzelec Radom
- Posty: 13
- Rejestracja: 13 wrz 2007, 13:17
- Lokalizacja: Radom
- Gadu Gadu: 4305162
- Płeć:
- rafalb
- Posty: 16
- Rejestracja: 07 lut 2008, 15:26
- Lokalizacja: Łuków
- Gadu Gadu: 2422065
- Tytuł użytkownika: szwędacz...
- Płeć:
- Kontakt:
Ja, podobnie jak Regent, wyrosłem z zestawu survivalowego zamkniętego w metalowej puszeczce. Żeby nie robić bałaganu w ekwipunku mam na drobiazgi przeznaczoną sakiewkę biodrową która mieści większość z rzeczy przez Was wypisanych. Nie umieszczam w niej jednak jakiś półśrodkow w postaci kondonów do przenoszenia wody. Zamiast tego siedzi tam (w osobnej kieszonce) plastikowy bidonik włożony do metalowego kubka. Nie wkładam tam też części innych "zasobników", po co nosić w zasobniku survivalowym części apteczki np. kompresy i plastry. W moim zasobniku biodrowym na wszeli wypadek siedzi tylko opatrunek osobisty do szybkiego użycia w nagłej potrzebie. Po prostu nie zamierzam tracić w sytuacji ekstremalnej plecaka który sam zawsze waży ok 7kg.
No i jeszcze jedna sprawa, z mojego zastawu korzystam sukcesywnie w razie potrzeb, po wyprawie uzupełniam jego skład. Nie uznaję"nienaruszalnego" zestawu survivalowego.
Pozdrawiam, łojant
No i jeszcze jedna sprawa, z mojego zastawu korzystam sukcesywnie w razie potrzeb, po wyprawie uzupełniam jego skład. Nie uznaję"nienaruszalnego" zestawu survivalowego.
Pozdrawiam, łojant
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
Wyrosłem, wyrosłem, wyrosłem, wyrosłem.... Gadanie...... Mnie siedzenie w tym temacie czyni przezornym. Mam przy sobie niezbędnik, i jak idę z plecakiem często mam apteczkę! I co Dziwne??, wiem wiem Zdążyło mi się z niej skorzystać, będąc światkiem wypadku....A puszka? co to za problem mieć ją w kieszeni! i również się przydaje....... czy nikomu nie zda żyło się stracić guzik, czy np zamek poszedł w cholerę(wtedy np. agrafka się przyda), czy np zapałki ( zawsze się przydadzą nie tylko do rozpalania ognia!!)...... A kondon?? nie tylko nadaje sie do przenoszenia wody...
- rafalb
- Posty: 16
- Rejestracja: 07 lut 2008, 15:26
- Lokalizacja: Łuków
- Gadu Gadu: 2422065
- Tytuł użytkownika: szwędacz...
- Płeć:
- Kontakt:
Łosz kurde...no to gratuluje! Ja jeszcze nie doszedłem do takiego extra light. Dumny jestem bo jeszcze niedawo targałem 15kgPA pisze:Zabawne. Mój sprzęt na miesięczną wyprawę razem z plecakiem waży 4-5 kgłojant pisze: Po prostu nie zamierzam tracić w sytuacji ekstremalnej plecaka który sam zawsze waży ok 7kg.
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Tytuł użytkownika: DD Hammocks
- Kontakt:
Jeśli ja myślę o zestawie survivalowym to widzę coś co mam zawsze przy sobie. I tutaj puszka jest według mnie dużo bardziej praktyczna niż np. sakwa biodrowa. Na egzamin na uczelnie, na rozmowę o pracę będąc w garniturze raczej sakwy sobie nie założe. Mieszkając w mieście w moim zestawie ( skoro muszę już używać tego określenia) znajduję się tylko kilka rzeczy( igła, nitka, argafki, małe opatrunki, zapalniczka itp drobiazgi). I wszystko mieści się w pochewce razem z multitoolem. Podrzucę fotki jak tylko dorwę się aparatu. Multitool ma ładną czarna skórzana pochwę i noszę go na pasku nawet do garnituru( marynarka go zakrywa) Podkreślam-te kilka rzeczy mam zawsze przy sobie.
A jeśli chodzi o wyprawy to moim zdaniem nie może być tu mowy a żadnym zestawie survivalowym. To jest po prostu sprzęt, który pakuje na wyjazd. I tu wszystko zależy od tego gdzie, z kim, na ile itp, itd.
Survival z założenia jest niespodziewany dlatego tylko to co mamy zawsze ze sobą możemy ewentualnie nazwać takim zestawem.
Nazywanie wypadu na biwak do lasu wyprawą survivalową przyprawia mnie o mdłości...
A jeśli chodzi o wyprawy to moim zdaniem nie może być tu mowy a żadnym zestawie survivalowym. To jest po prostu sprzęt, który pakuje na wyjazd. I tu wszystko zależy od tego gdzie, z kim, na ile itp, itd.
Survival z założenia jest niespodziewany dlatego tylko to co mamy zawsze ze sobą możemy ewentualnie nazwać takim zestawem.
Nazywanie wypadu na biwak do lasu wyprawą survivalową przyprawia mnie o mdłości...
Nazywanie tego jakimś tam zestawem survivalowym też bym nie nazywał i nie przenosił rzeczy codziennych do sfery sacrum.Jeśli ja myślę o zestawie survivalowym to widzę coś co mam zawsze przy sobie. I tutaj puszka jest według mnie dużo bardziej praktyczna niż np. sakwa biodrowa. Na egzamin na uczelnie, na rozmowę o pracę będąc w garniturze raczej sakwy sobie nie założe. Mieszkając w mieście w moim zestawie ( skoro muszę już używać tego określenia) znajduję się tylko kilka rzeczy( igła, nitka, argafki, małe opatrunki, zapalniczka itp drobiazgi). I wszystko mieści się w pochewce razem z multitoolem. Podrzucę fotki jak tylko dorwę się aparatu. Multitool ma ładną czarna skórzana pochwę i noszę go na pasku nawet do garnituru( marynarka go zakrywa) Podkreślam-te kilka rzeczy mam zawsze przy sobie.
Są takie rzeczy na niebie i ziemi, o których się jezuitom nie śniło, mój panie.
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Tytuł użytkownika: DD Hammocks
- Kontakt:
- wojtekzerek
- Posty: 45
- Rejestracja: 24 mar 2008, 14:55
- Lokalizacja: Starachowice
- Gadu Gadu: 4865584
- Płeć:
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- Tytuł użytkownika: DD Hammocks
- Kontakt:
Na wstępie proszę o wydzielenie kilku ostatnich do osobne wątku postów jeśli można:)
wojtekzerek No właśnie dokładnie o to chodzi. Nie można zaplanować survivalu jako takiego. To nieprzewidziane okoliczności sprawiają, że najzwyklejsza sytuacja życiowa może przerodzić się w sytuacje, w której będzie trzeba walczyć o życie. Dlatego jeśli już mamy miec coś co możemy z czystym sumieniem nazwać zestawem przeżycia/przetrwania to musimy to mieć zawsze przy sobie.
I nie zmienia to wcale faktu, że będąc na jakimś wypadzie możemy ćwiczyć i szlifować różne umiejętności. Specjalnie napisałem różne a nie survivalowe. Żadna umiejętność na tym świecie nie jest z definicji survivalowa ale każda może za taką posłużyć.
wojtekzerek No właśnie dokładnie o to chodzi. Nie można zaplanować survivalu jako takiego. To nieprzewidziane okoliczności sprawiają, że najzwyklejsza sytuacja życiowa może przerodzić się w sytuacje, w której będzie trzeba walczyć o życie. Dlatego jeśli już mamy miec coś co możemy z czystym sumieniem nazwać zestawem przeżycia/przetrwania to musimy to mieć zawsze przy sobie.
I nie zmienia to wcale faktu, że będąc na jakimś wypadzie możemy ćwiczyć i szlifować różne umiejętności. Specjalnie napisałem różne a nie survivalowe. Żadna umiejętność na tym świecie nie jest z definicji survivalowa ale każda może za taką posłużyć.
- wojtekzerek
- Posty: 45
- Rejestracja: 24 mar 2008, 14:55
- Lokalizacja: Starachowice
- Gadu Gadu: 4865584
- Płeć:
Dokładnie. Czasem odnoszę wrażenie, że ludzie utożsamiają słowo survival z, na przykład, wyjściem do lasu bez jedzenia lub coś w ten deseń. Tu nie ma co dyskutować, to survive znaczy przetrwać, czyli survival to sztuka zachowania życia, dawania sobie większej szansy, i to nie tylko w lesie. A czym dla każdego z osobna jest survival, to już inny temat.
Carry less by knowing more.
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
Po pierwsze chciałbym wszystkich uświadomić, że nie ma czegoś takiego jak KONDON!!
Jest za to KONDOM!! i proszę, zapamiętajcie to sobie! ...bo się później z was dziewczyny będą śmiały
PA: nazwa, ktorą podałes, nie jest nazwą firmy - producent prezerwatyw serii New Carress nazywa się Unimil. (i nie jest to żadna reklama, a nawet jeśli, to mam to gdzieś - bo to dobre produkty i mogę śmiało polecić je każdemu ).
a jeśli chodzi o zestaw... to powinien być taki aby ratował nam tyłek w opresji, a nie robił z nas rambo przed kolegami.
Więc moim skromnym zdaniem powinien zawierać:
-źródło ognia (najbardziej uniwersalne - krzesiwo)
-coś ostrego (ale bez paranoi, musi być to też wygodne w użyciu i nie jednorazowe - czyli mały scyzoryk)
Mając te dwie rzeczy i min. umiejętności - możemy się ogrzać, przetrzymać noc, przyrządzić coś do jedzenia, wezwać pomoc/zwrócić na siebie uwagę....
-Latarka mała, oszczędna i przyświeci i wezwie pomoc, a gwizdek może w tym pomóc.
Pamiętajcie, że cały czas mówimy o Polsce, ew. Europie.
Od razu możecie wyrzucić wędkarskie niezbędniki, bo aż tak nie zgłodniejecie aby musieć łowić ryby.
A zestaw agrafek, igła i nitka - przyda się i w lesie i w mieście.
Alfabet morse'a do niczego się wam nie przyda, chyba że chcecie zaszpanować przed pilotem (który też zresztą nie musi go znać i wtedy zgłupieje) - nie te czasy, teraz trzeba tylko wiedzieć, że 6 sygnałów na minutę (czy to dźwiękowych czy świetlnych) - to wzywanie pomocy! a 3 sygnały - oznacza - "widzę cię/ słyszę cię".
Apteczka to osobny temat.
Jeśli nie wiecie gdzie jesteście i gdzie jest ratunek - to kompas też się nie przyda! chyba, że razem z mapą - to już jest jakaś możliwość (choć nie łatwa).
Jest za to KONDOM!! i proszę, zapamiętajcie to sobie! ...bo się później z was dziewczyny będą śmiały
PA: nazwa, ktorą podałes, nie jest nazwą firmy - producent prezerwatyw serii New Carress nazywa się Unimil. (i nie jest to żadna reklama, a nawet jeśli, to mam to gdzieś - bo to dobre produkty i mogę śmiało polecić je każdemu ).
a jeśli chodzi o zestaw... to powinien być taki aby ratował nam tyłek w opresji, a nie robił z nas rambo przed kolegami.
Więc moim skromnym zdaniem powinien zawierać:
-źródło ognia (najbardziej uniwersalne - krzesiwo)
-coś ostrego (ale bez paranoi, musi być to też wygodne w użyciu i nie jednorazowe - czyli mały scyzoryk)
Mając te dwie rzeczy i min. umiejętności - możemy się ogrzać, przetrzymać noc, przyrządzić coś do jedzenia, wezwać pomoc/zwrócić na siebie uwagę....
-Latarka mała, oszczędna i przyświeci i wezwie pomoc, a gwizdek może w tym pomóc.
Pamiętajcie, że cały czas mówimy o Polsce, ew. Europie.
Od razu możecie wyrzucić wędkarskie niezbędniki, bo aż tak nie zgłodniejecie aby musieć łowić ryby.
A zestaw agrafek, igła i nitka - przyda się i w lesie i w mieście.
Alfabet morse'a do niczego się wam nie przyda, chyba że chcecie zaszpanować przed pilotem (który też zresztą nie musi go znać i wtedy zgłupieje) - nie te czasy, teraz trzeba tylko wiedzieć, że 6 sygnałów na minutę (czy to dźwiękowych czy świetlnych) - to wzywanie pomocy! a 3 sygnały - oznacza - "widzę cię/ słyszę cię".
Apteczka to osobny temat.
Jeśli nie wiecie gdzie jesteście i gdzie jest ratunek - to kompas też się nie przyda! chyba, że razem z mapą - to już jest jakaś możliwość (choć nie łatwa).
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."