Życie bez pieniędzy.

dyskusje na tematy nie związane z tematyką Forum (co wcale nie oznacza że można tu pisać co tylko się zamarzy)

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Fredi
Posty: 1015
Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
Lokalizacja: Skierniewice
Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
Płeć:

Post autor: Fredi »

Pewnie połowa tej filozofii została dodana przez pomysłowego dziennikarzyne....
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Następny:


Większości z nas wydaje się, że to pieniądze rządzą światem. Ale Mark Boyle myśli inaczej. Boyle zamienił całe swoje życie w radykalny eksperyment i zadeklarował, że będzie żył bez gotówki, kart kredytowych, pożyczek i innych form finansowania.

Ten brytyjski absolwent ekonomii zainspirowany został przez wezwanie Gandhiego, aby samemu stać się zmianą, którą chcemy zaobserwować na świecie. Po sześciu latach pracy na stanowisku kierownika w firmie z organiczną żywnością w Bristolu w Wielkiej Brytanii, Boyle zdecydował się wyruszyć w nowym, śmiałym kierunku.
"Pewnej nocy w 2007 roku siedziałem z przyjacielem dyskutując o problemach świata i próbowaliśmy wybrać jeden z nich, któremu moglibyśmy poświęcić swoje życie, aby pomóc go rozwiązać" – wyjaśnia ekonomista w rozmowie z CNN.

"Wtedy do mnie dotarło, że u podstawy tego wszystkiego leżą pieniądze, które łączą nas z naszymi działaniami, niezależnie, czy to są firmy, w których się ciężko pracuje i niewiele zarabia, czy zajmujemy się rolnictwem, czy nawet jest wojna. I właśnie dlatego postanowiłem sprawdzić, czy da się żyć bez tego".

Mark sprzedał swój dom na łodzi i zaczął przygotowywać się do nowego życia. Umieścił ogłoszenie, w którym prosił o namiot, samochód z przyczepą kempingową lub jakąś inną formę schronienia i od razu przekonał się o ludzkiej życzliwości.

"Prośba o przyczepę kempingową to był żart i nie oczekiwałem, że dostanę coś takiego" – powiedział. "Ale jedna kobieta miała starą przyczepę, której już nie potrzebowała, ale musiała płacić za jej utrzymanie, więc mi ją dała".

Przynajmniej Boyle mógł mieć więc dach nad głową. Jego przyczepa została zabrana na farmę organiczną, gdzie zgłosił się do ochotniczej pracy trzy dni w tygodniu w zamian za miejsce, w którym mógłby mieszkać i hodować swoje warzywa.

Wtedy jeden z przyjaciół zrobił mu tani piecyk na drewno, którym mógłby ogrzewać przyczepę, a mając także kilka nowych gadżetów, jak baterie słoneczne i przyczepę na rower, był gotów wyruszyć w drogę.

Miał gotować swoje jedzenie na kuchence zrobionej z dwóch starych puszek, a myć miał się pod prysznicem, którym w zasadzie był czarny plastikowy worek zawieszony na drzewie, a w którym woda była ogrzewana przez słońce.

Jego toaletą miała być dziura w ziemi przysłonięta kawałkami drewna, aby osłonić się przed wzrokiem osób przypadkiem przechodzących w pobliżu.

Boyle postanowił mieć całkiem puste kieszenie i nawet nie nosić klucza do przyczepy, której postanowił nie zamykać. Stwierdził, że będzie się uczył bardziej ufać światu. Wtedy uznał, że naprawdę jest gotowy na zmiany, a zmienić się miało dosłownie wszystko.

Nawet jego śniadanie pierwszego dnia miało być inne. Poranna kawa nie była już opcją, a składniki na śniadanie teraz zbierane miały być wokół przyczepy.

"Piłem herbatę z pokrzywy, czasem z werbeny cytrynowej, jeśli taką znalazłem" – mówi.

"To wszystko jest bardzo zdrowe: żelazo, wapń, antyoksydanty. Pije też herbatę z babki lancetowatej, która rośnie wszędzie, nawet w pęknięciach na drodze".

Choć nie było i nie jest łatwo, było wiele wyzwań i wiele poświęceń, osiemnaście miesięcy później Mark nadal prowadzi takie życie. Jak powiedział CNN, on naprawdę to pokochał i nigdy nie był szczęśliwszy ani zdrowszy.

"Kilka pierwszych miesięcy było trudnych, szukałem swojej drogi" – przyznaje. "Jeśli pomyślisz o tym, jak trudna jest zmiana domu lub zmiana pracy, wyobraź sobie, że zmieniasz wszystko od razu. Ale po kilku miesiącach stało się to łatwe. Wszystko sobie dopracowałem".

Niezwykła podróż Marka przedstawiona jest w jego nowej książce, zatytułowanej "The Moneyless Man" (z ang. "Człowiek bez pieniędzy"), w której opisuje szczegółowo wyzwania, jakie pojawiły się na jego trudnej drodze do nowego świata. Wyjaśnia też filozofię, która nim kieruje i sprawia, że społeczeństwo może być bardziej uczciwe, szczęśliwe i bezpieczne, kiedy podstawą relacji nie są pieniądze.

Jakiekolwiek zyski z książki zostaną zainwestowane w kupienie ziemi i stworzenie tzw. społeczności "Freeconomy community", w której ludzie będą mogli spróbować żyć bez pieniędzy.

Zainteresowanie eksperymentem Marka jest różne. Choć wielu ludzi bardzo go popiera, jest też spora grupa, która ostro go krytykuje, zwłaszcza na forach internetowych.

"Zabawne, że jeśli nie ma się w tych czasach ogromnego telewizora plasmowego, ludzie myślą już, że jesteś ekstremistą" – śmieje się Boyle.

"Ludzie albo są nastawieni bardzo pozytywnie, albo bardzo negatywnie do tego, co robię. Myślę, że układa się to na poziomie 70 procent i 30 procent. Ale staram się tym nie przejmować. Żyjemy w końcu w świecie bardzo nastawionym na pieniądze".

Oczywiście nie każdy może i chce żyć tak, jak Mark – z tym zgadza się sam pomysłodawca. Ale jest przekonany, że ludzie mogą żyć bez pieniędzy, jak on, i w wyniku tego być nawet szczęśliwsi.

"Nie ma jednego rozwiązania, które będzie dobre dla wszystkich. Każdy ma inne potrzeby" – zauważa Mark.

"Chodzi jednak o ograniczenie konsumpcji w sposób, który nam odpowiada, a jest wiele drobnych sposobów, które może zastosować każdy z nas, przynosząc korzyść sobie i środowisku. Choćby podwożenie innych do pracy swoim samochodem".

Pamiętając o tym samemu, Boyle przeznaczył pieniądze ze sprzedaży swego domu na łodzi na założenie portalu społecznościowego justfortheloveofit.org, który ma pomóc łączyć ludzi w lokalnych społecznościach poprzez prosty akt dzielenia się czymś.

Użytkownicy portalu oferują swoje umiejętności, miejsce, narzędzia czy inne rzeczy, którymi mogą podzielić się za darmo. Kiedy potrzebujesz czegoś, po prostu o to prosisz. To koło dobroci. Obecnie strona ma blisko 18 tysięcy użytkowników w 131 krajach, którzy dzielą się 315 757 umiejętnościami, 62 033 narzędziami i 287 miejscami.

"Pomysł ze stroną ‘Just For The Love Of It’ wydaje się być bardzo oryginalny" – mówi Em Butler, który jest jednym z użytkowników.

Jak na razie przygoda Marka wiele nauczyła jego samego, ale zainspirowała także innych, by szli jego drogą, choć sam ma filozoficzne podejście do swego sukcesu.

"Po prostu wstaję co rano i mówię sobie, że jeśli to się stanie, to się stanie" – wyjaśnia. "Po prostu staram się brać takie życie, jakie przychodzi i cieszyć się tym, co przyniesie."


Z Onetu.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

To wciąż pasożytnictwo na innych i systemie. Koleś dostał to, to i tamto. Gdyby każdy zrobił tak jak on to przyczep by nie było. Na zdjęciu napakowany 30-40 latek więc może sobie siedzieć pod gruszą. Ja czekam na artykuł pod tytułem „80-latek wybiera życie na łonie natury o ZUS mówi ********** i ************oraz żeby się *********”. Pewnie się nie doczekam.

Prawdziwymi „miszczami” przetrwania w kapitalizmie, ale bez zbędnego balastu filozoficznego, to są ludzie z wioski gdzie mam domek nad jeziorem. Założenie, od którego wyszli brzmiało „od pracy boli głowa”. Dlatego, od czasu gdy się zmienił ustrój, nie pracują. Zamiast tego ciągną każdy możliwy zasiłek, dopłatę, zapomogę. Powodzi im się tak dobrze, że niedawno byli w stanie kupić na wynajem 3- pokojowe mieszkanie w pobliskim miasteczku (bez kredytu). Inwestują też w fundusze inwestycyjne ale te kilka ostatnich lat było słabych. Dzień zaczynają sobie spokojnie od papieroska, około południa. Głowa nieco pobolewa od wieczornego jabolka ale zdecydowanie mniej niż po 8 – godzinnym dniu pracy. Później opalanie / TV / gra na komputerze. Papierosek. Wieczorem jabolek.

Ciężko było mi w to uwierzyć, ale w Polsce zasiłek można dostać na wszystko, nawet na głupotę. Dlatego co jakiś czas dwoje dzieciaków (właściwie to już chyba pełnoletnich degeneratów) idzie sobie gdzieś i rozwiązuje (właściwie to nie rozwiązuje) test wykazujący, że są debilami. Nie jest to specjalny wysiłek bo mają dobre przygotowanie, zarówno teoretyczne (edukacja zakończona na pierwszych klasach szkoły podstawowej), jak i praktyczne (umysły od lat nie zmącone myślą). I kasa na głupotę płynie bo głupota widać jest w cenie skoro za nią płacą, a za inteligencję nie. Chyba najlepiej by było gdybyśmy wszyscy byli debilami. Nawet ogródka nie uprawiają, w końcu żarcie właściwie samo do nich przychodzi w paczkach z gminy, kościoła, Caritasu i innych miejsc, a ryby same wskakują w sieci. Więc się nie opłaca dla tych kilku marchewek. Chciałem odkupić od nich ich kawałek ziemi porośnięty chwastami bo graniczy z moim ale nie chcieli sprzedać. Cena ziemi idzie w górę, więc po co sprzedawać skoro niczego nie brakuje, zwłaszcza, że do ziemi też są dopłaty, nawet jak porosła chwastami, no a od uprawiania boli głowa. Więc się nie opłaca robić. Nie opłaca się też sprzedać. Najlepiej chlapnąć jabolka.

Na Onecie o nich nie napiszą, za mało medialni są. Takich ludzi u nas są dziesiątki tysięcy, może nawet setki tysięcy i żaden Brytol im nie podskoczy :)
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

Ha! Już widzę jak poniesie co po niektórych w społeczno-ekonomiczne spory. Ta tematyka to jedna z tych co sprawia, że patrzę w dal i ulegam zadumie, ale zwykle swoje przemyślenia na ten temat pozostawiam sobie, gdyż 5/10 osób reaguje zawsze agresywnie - mniej lub bardziej. I każdy chyba się zgodzi, że jak rozmawia się o pieniądzach to wyciągamy wszelkie argumenty i przykłady by poprzeć czy obalić wszystkie teorie i koncepcje, a z pewnością trudno jest dojść do porozumienia. To już moim zdaniem jest znakiem, że tkwi w tym jakiś głęboko osadzony problem ( lub nawet wiele problemów ), który tyka naszego życia bezpośrednio. Kasa, kasa, kasa...

Na początku powinniśmy zdefiniować czym owe pieniądze są. Wybaczcie, ale dyskusja o tym musi dotyczyć czegoś co wszyscy uznamy za dokładnie to samo. I jak dla jednego pięniędzmi można nazwać już muszle i nasiona czym były dla Polinezyjczyków, skrzydła motyli dla Dogonów, kawałki obsydianu, pióra, kości czy zęby drapieżnych kotów dla ludzi z innych kultur, epok i kontynentów. Tą samą funkcję pełniło złoto, srebro, minerały dopóki...

Najprościej historię pieniądza i obecną perwersję w jego obiegu najlepiej obrazuje ostatnio popularna "kreskówka" - Pięniądze jako dług ( Money as debt ), którą można sobie zobaczyć za free na googlevideo. I te 5/10 osób, o których wspomniałem reaguje właśnie agresją lub cześciej zaprzeczeniem ( uwielbiam jego ang. odpowiednik - denial ) po "lekturze" tej jakże banalnie prostej historii. Najczęsciej te reakcje, o których mówię są wywołane niemożliwością przełamania banalnie prostej pułapki logicznej, którą w cyniczny sposób wykorzystują banki od setek lat. Mówiąc inaczej, czym ateizm jest dla religii tym teorie Miltona Friedmana dla ekonomii - nasza wiara w pieniądze jest już tak szczelnie przylegająca do myślenia, że niczym poszukujący swoich okularów pan Hilary, aż śmieszna i komiczna. Polecam przetestować swoje półkule mózgowe i obejrzeć ten niezwykle wartościowy dokument.

W tym świetle to o czym mówił Ciek jest pewnym aspektem współczesnego systemu - nawet gdy dotyczy to dziesiątek tysięcy ludzi w naszym kraju to odbywa się to tylko dlatego, że system ten pozwala na takie "przecieki" i "pasożytnictwo" z racji swojej skali, socjalistycznego zabarwienia ( tak tak - kapitalizm nie kłóci się z socjalizmem czy komunizmem - patrz Chiny ) i populizmu. Zresztą Karol Marks w dzisiejszych czasach miałby ubaw po pachy.

Gdy spojrzymy na pieniądze jak na wartość reprezentowaną przez naszą pracę, czy wartość mającą faktyczne oparcie na dobrach rzadkich, trudnych do zdobycia, czy niemożliwych do "tworzenia z powietrza" ( jak to się dziś odbywa w bankach ) np. złoto* to ciekaw jestem czy panowie z okolic Cieka mogliby funkcjonować dłużej niż jeden cykl wegetacyjny ? Ciekaw jestem czy ich "system" zadziałałby gdyby wszyscy wdrożyli zasadę "od roboty boli głowa". Takie coś ma miejsce tylko tam gdzie wśród milionów znajdą się tysiące cwaniaczków. 500 lat temu musieliby solidnie się uzbroić i zostać rozbójnikami...

Przykład z Onetu, przywołany przez Hillwalkera to przykład powrotu do jednego z aspektów ekonomii opartej na zasobach a nie na pieniądzu. Kiedyś wymiana barterowa i umowne formy płatności ( tally sticks w historycznej Anglii, dziś tzw. LETS popularne w Californii ) stanowiły podstawę ekonomii. Nie ma się co wdawać w ocenę takiego systemu w dziesiejszych i historycznych czasach, gdyż zmieniły się również formy i dystrybucja władzy co komplikuje te oceny do granic możliwości. Jedno nad czym warto się zastanowić to czy wyceniamy naszą pracę, energię, zasoby, czas, czy surowce - wtedy dopiero możemy zacząć dyskutować o tym czy można żyć bez pieniędzy czy nie.

* czy wiecie, że całe złoto wydobyte po dziś dzień na Ziemi szacuje się, że po przetopieniu w jedną sztabkę o kształcie sześcianu dałoby nam bryłę o długości boku ok 18,5 m ? Niech to uświadomi dlaczego do początku XX wieku papierowe pięniądze były oparte na rezerwie złota i srebra. Wraz z kolejnymi dekadami to oparcie na tym niemożliwym do stworzenia z niczego kruszcu całkowicie zanikło. Tak właśnie doszło do perwersji i nie mamy co gadać o pieniądzach sensu stricto.
zmęczon
Posty: 58
Rejestracja: 04 lut 2008, 10:33

Post autor: zmęczon »

Trackan :
To był "Najazd z przeszłości" Hogana. Ale nie podniecaj się ta książką za bardzo, na papierze wszystko wygląda cudownie, bo papier jest cierpliwy, a ludzie niczego nie pamiętają. Tymczasem tego typu eksperymenty na ludziach już nie raz przeprowadzano. I to zarówno życie komunie, jak i wychowywanie bez kontaktu emocjonalnego z innymi ludźmi. Nic dobrego z tego nie wyszło.

Ciek : Ten pan i ci sąsiedzi nie są pasożytami. Oni w zamian za mało wartościowe przedmioty materialne świadczą ludziom rozrywkę. Tak samo jak szansonistka Doda, czy reżyser Wajda. Ludzie mogą sobie o nich pogadać, mogą się poczuć lepsi. Oczywiście do czasu, aż się znudzą, albo dojdzie do jakiejś zmiany warunków. W wersji zabawnej brzmi to tak :

Latał sobie z radarem pewien gacek młody
I po drodze omijał przeróżne przeszkody,
Lecz właśnie gdy się cieszył, że je tak omija,
Wpadłszy na jedną z przeszkód rozbił sobie ryja.

w wersji okrutnej tak :
http://wspomnienia.salon24.pl/65740,5-2 ... pogrzebowy

Stalker :
Na chomiku jest opowiadanie Kuttnera "Parytet żelaza", które ułatwia zrozumienie pojęcia pieniądza : http://chomikuj.pl/Liliomfi/Ebooki/K...K
Awatar użytkownika
KOCUR
Posty: 7
Rejestracja: 22 maja 2010, 16:37
Lokalizacja: KRAKÓW
Płeć:

Post autor: KOCUR »

Pieniądze i dobra materialne zaczęły mieć znaczenie gdy człowiek porzucił koczowniczy tryb życia i osiadł w jednym miejscu. Od tego czasu zaczęło się te ludzkie "chomikowanie".. Owszem dzięki pieniądzom możemy wszystko kupić, spełnić każdą nasza zachciankę ,ale czy dzieki temu jesteśmy szczęśliwsi? Tylko pozornie.. Człowiek osiadły w jednym miejscu stracił pokorę wobec natury i uwierzył w to że może nad nią zapanować . Z biegiem czasu zapomniał ,że właściwie wszystko czego mu potrzeba do życia daje mu przyroda,więc ona zaczęła jawić mu się jako straszna i dzika od której trzeba się odgrodzić betonem i cudami techniki.
Zawsze gdy ktoś próbuje mi udowadniać wyższość cywilizowanego człowieka nad dzikimi ludami ,podając argumenty "medycyna,technika,komunikacja,długość życia" ,to ujawnia tym swą niewiedzę i ignorancję.
Gdy biały człowiek jedzie to Buszmenów W południowej Afryce to wydaje mu się ,że ci ludzie są biedni i nieszczęśliwi ,bo żyją tak prymitywnie. Tylko że on ogląda świat przez szkła swojego stylu życia ,swojej technologicznej cywilizacji. Z ciekawością przygląda się tym ludziom ,ale sam nie wytrzymał by takiego życia nawet przez tydzień (to jego umysł jest przeszkodą,nie warunki życia).
Drugie kłamstwo naszej cywilizacji tyczy się długości życia dzikich plemion. Wiele razy widziałem na filmach dokumentalnych starców wśród indian amazonki ,czy Buszmenów. Z tego co wiem ,to Indianie z północnej Ameryki też byli okazami zdrowia i długowieczności. Gdzieś czytałem ,że biali osadnicy dziwili się temu ,że w wioskach indiańskich są starcy którzy tryskają zdrowiem ,siłą i energią . Cały sekret tkwił w tym ,że Indianie w dużej większości byli nomadami.Życie łowiecko zbierackie wymagało od nich wytrzymałości i tężyzny fizycznej (czego naszym cywilizowanym 8 godzinowcom brakuje ). Indianie byli też bardzo czyści i dbali o higienę (czego nie można było powiedzieć o XVIII/ XIX Europejczykach ) . To u nas w tym czasie ludzie umierali w młodym wieku, chorowali i cierpieli głód (bo tylko szlachta i bogaci mieszczanie mieli pełne brzuchy).
A co do medycyny ,to wiedza Indiańskich szamanów ,Celtyckich druidów ,czy czarowników , była niewyobrażalna. To prawda że nasza współczesna medycyna jest bez porównania efektywniejsza,le dzikie plemiona dzięki swojej wiedzy o ziołach też świetnie dawały i dają sobie radę.
To że pieniądze są niezbędne do życia ,to fikcja ,iluzja naszej cywilizacji. Systemu którego każdy z nas jest częścią i niewolnikiem zarazem ..
A wszystkim którzy tak współczują dzikim plemionom i na siłę chcą ich cywilizować polecam książki Sat- Okha :mrgreen:
Treasure Hunter
Posty: 722
Rejestracja: 01 lut 2008, 02:11
Lokalizacja: Górny Śląsk
Tytuł użytkownika: DD Hammocks
Kontakt:

Post autor: Treasure Hunter »

* czy wiecie, że całe złoto wydobyte po dziś dzień na Ziemi szacuje się, że po przetopieniu w jedną sztabkę o kształcie sześcianu dałoby nam bryłę o długości boku ok 18,5 m ?
Stalker- możesz podać jakieś źródło? Ta ilość nawet mnie zaintrygowała.
Awatar użytkownika
przeszczep
Posty: 364
Rejestracja: 10 lut 2009, 14:57
Lokalizacja: warszawa
Gadu Gadu: 9000624
Tytuł użytkownika: zagorzały turysta
Płeć:

Post autor: przeszczep »

Stalker pisze:* czy wiecie, że całe złoto wydobyte po dziś dzień na Ziemi szacuje się, że po przetopieniu w jedną sztabkę o kształcie sześcianu dałoby nam bryłę o długości boku ok 18,5 m ?
To by znaczyło że jest tam 6 331 625 litrów objętości złota, a to już daje jakiś pogląd na ilość tego złota ;)
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

KOCUR - tylko nie zapominaj o tym, że czasu już nie cofniemy i powrót dla nas nie będzie tym samym niż gdybyśmy nigdy tu nie doszli. Tyle się przy takiej okazji mówi o "powrocie" do natury, aczkolwiek jak to sobie niby mamy wyobrażać ? Za współczesnymi nawoływaniami do wejścia w New Age i inne "globalne przebudzenia" czy "narodziny świadomości planetarnej" kryją się idee czysto lucyferiańskie promowane przez zwolenników New World Order, a wizje typu The Venus Project czy Zeitgeist są niezwykle niebezpieczne, ze względu na prosty fakt iż są kolejnymi kompletnymi utopiami i biada tym co dadzą się złapać w tą pułapkę. Recepta na wszelkie bolączki istnieje od dawna, ale niestety trzeba odnowić w sobie wiarę...
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

KOCUR pisze:Owszem dzięki pieniądzom możemy wszystko kupić, spełnić każdą nasza zachciankę ,ale czy dzieki temu jesteśmy szczęśliwsi?
Pieniądze to bardzo dobry wynalazek, ułatwiający nam wszystkim życie. To nie one są problemem, tylko człowiek.
" YOU create your own reality "
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

A jaka jest ta recepta?
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

Odpowiem dyplomatycznie - znajdziesz chyba w każdym hotelu.

P.S. Może nie w Polsce. O ironio...
Ostatnio zmieniony 25 maja 2010, 21:17 przez Stalker, łącznie zmieniany 1 raz.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Płatny seks?
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

Każdy znajduje to czego szuka... ;)
Awatar użytkownika
KOCUR
Posty: 7
Rejestracja: 22 maja 2010, 16:37
Lokalizacja: KRAKÓW
Płeć:

Post autor: KOCUR »

To prawda że nie cofniemy czasu,ale nasza cywilizacja jest "żarłoczna" i prędzej czy puzniej przyroda upomni się o swoje. (że wspomnę o rzece która upomniała się ostatnio o swoje tereny zalewowe ,które zabudował jej człowiek ).
Rozmnażamy się jak króliki ,zanieczyszczamy morza,rzeki i powietrze ,jak myślicie ile to jeszcze będzie trwało? My ludzie może nie zmienimy podejścia do życia sami z siebie ,ale matka ziemia sama to na nas kiedyś wymusi.
Co ma wspólnego z tym pieniądz? Pieniądze nie są złe same w sobie ,ale to one podsycają chciwość , zachłanność i obsesję doznawania nieustannej przyjemność . To nieodłączne cechy naszej natury ludzkiej ,ale to cywilizacja pieniądza i posiadania podsyca w nas te złe instynkty. Nomadzi nie "chomikują " wokół siebie bogactw materialnych i biorą z przyrody tylko tyle ile im do życia potrzeba,żyją z nią w harmonii . My bierzemy znacznie więcej.. a to właśnie wiąże się z kulturą pieniądza- posiadanie. Coraz więcej i więcej..
P.S : nie wyznaje NEW AGE, ale nie ukrywam, tęsknię za harmonią z przyrodą .. :mrgreen:
Awatar użytkownika
Morg
Posty: 470
Rejestracja: 09 mar 2008, 23:29
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1586833
Płeć:

Post autor: Morg »

Ciek pisze:Płatny seks?
Mysle ze chodzilo o biblie ;]
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Buszmeni, czy inne pierwotne ludy koczownicze, jako relikt dawnej kultury, żyją sobie jak żubry pod ochroną. Nie płacą podatków, ubezpieczeń itp. W naszych realiach niewiele można zdziałać: powłóczyć się po lasach państwowych, Bieszczadach. Na dłuższą metę jest się narażonym na "eksmisję" ze strony leśników, straży, kłusowników, turystów, kał-dowców i tym podobnych. Gdyby ktoś zakupił jakiś większy areał ziemi (a na to potrzebne są pieniądze, i to konkretne) i tam chciał stworzyć własny raj, będzie musiał płacić podatek od nieruchomości, niby niewielki, ale to też pieniądze, np. za 2,3 ha płacę rocznie 80pln. Tyle można zarobić spokojnie, sprzedając np. rękodzieło na targu, zbierając puszki, czy złom. Można sobie na tym terenie postawić szałas, bungalow (pieniądze-ok. 20tys.!) lub domek z bala do 25m2 - na zgłoszenie do gminy ( projekt 1tys., mapka ok. 500pln). Dobrze jest mieć własne ujęcie wody, np. studnię - wykonanie to koszt min. 3,5 tys. pln. Gdy głębinowa - potrzebna dodatkowo pompa, z braku kasy - ręczna, tylko nie wiem, czy z większych głębokości da radę zaciągnąć. Aby wyżywić się na własnym terenie, należy przygotować ziemię pod siew i sadzenie (zakup zboża, nasion traw, sadzeniaków, drzewek i krzewów owocowych, narzędzi rolniczych, zwierząt hodowlanych). Nawozy, opryski to dodatkowe koszta, bez tego gó-wno urośnie, nie w tych czasach, chyba, że gatunki zmodyfikowane genetycznie, a tego przecież nie chcemy. Oczywiście wszystkie te materiały możemy ukraść i wyjdzie znacznie taniej, ale w razie wpadki czeka nas inne łono (a nawet kilka), bynajmniej nie natury. W tym czasie zlicytują nam działkę. Tak mniej więcej się kształtuje ówczesna sytuacja życia bez pieniędzy, czasy Dzikiego Zachodu, kiedy wystarczyło ogrodzić ziemię, postawić jakąś chatkę i przybić karteczkę z napisem :"To moje" już się skończyły. Czekajmy więc spokojnie na zmierzch cywilizacji. Gdy przeżyjemy, nowe perspektywy otwierają się przed nami.
PS. Koszt zrujnowanego gospodarstwa w ciekawym miejscu (Warmia, Mazury) z 10ha różnorodnej ziemi (uprawna, łąki, bagna, las) to ok. 250, 300 tys. he, he, he!
Temat był przeze mnie, jak widać, nieco przetrawiony, z naciskiem na nieco.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Parthagas, Warmia i Mazury to fajne tereny ale drogie, w mojej okolicy można kupić hektar ziemi rolnej za 10 kawałków, i to w całkiem fajnych miejscach i ziemia ta jeść nie woła, z dopłat spokojnie się podatek rolny zapłaci i jeszcze zostaną jakieś drobniaki. Łąki itp. bywają jeszcze tańsze. Co do kosztów to chyba lekko przesadziłeś z tymi 20 kawałakami za szałas, poniżej tej kwoty udało nam się zbudować mały piętrowy domek przy ogródku mający za zadanie pełnić rolę sypialni na lato (w sumie chyba 25m na dole + poddasze ze skośnym dachem) i to od podstaw, z dobrych materiałów+ piecyk koza, plastykowe okna, dach (blacha) itd. Przy pewnej dozie samodzielności i bez zbędnych fajerwerków można postawić całoroczną chatkę za 100 kawałków + 10h ziemi za drugie 100. Koszty budowy to wyliczenia mojego ojca, budowlańca z 30 letnim doświadczeniem. Niby dużo ale za podobne do mojego 50m mieszkanko w Poznaniu wołają (i sprzedają) 300.

Bardzo ciekawym patentem stosowanym gdzieniegdzie są przyczepy kempingowe - nowe wozy Drzymały, ludzie sobie kupują samą ziemię i stawiają większą przyczepę. Nie trzeba żadnych pozwoleń, a mieszkać można spokojnie przez 6 miesięcy w roku. Jak ma się jeszcze przyłącze do prądu i wody to jest zupełny wypas.

Osobiście zawsze nęciła mnie wizja mieszkania na barce ale u nas z jakieś niezrozumiałej przyczyny wodniaków zawsze traktowało się jak trędowatych. Mam nadzieję, że do czasu gdy będę gotowy na ucieczkę z wielkiego miasta za jakieś 10-15 lat to się zmieni.

Chcieć to móc.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Pisałem o bungalowie za 20 tys., czyli dużym wozie Drzymały, a nie szałasie.
Na przykład ten z Twojej okolicy
http://moto.allegro.pl/item1040823484_d ... oznan.html
Chcesz dotacje, musisz spełnić normy unijne odnośnie warunków hodowli zwierząt, przechowywania obornika itd. oraz w każdym przypadku płacić na kwartał KRUS - 350pln.
Też postawiłem domek za 25tys. pln. z poddaszem, ale to jest 25 tys., a nie za darmo, a mówimy o życiu bez pieniędzy. Dotacje to też pieniądze.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Parthagas pisze:Też postawiłem domek za 25tys. pln. z poddaszem
A możesz opisać mniej więcej z czego zbudowany, o jakiej powierzchni całkowitej/użytkowej i kiedy budowałeś? Jeżeli nie chcesz pisać tego na forum otwartym, to PW będzie równie mile widziane ;-) :-D
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Żadna tajemnica - 20m2 dół z antresolą 12m2 na kimanie + 12m2 zadaszony taras. Konstrukcja drewniana, szkieletowa, niepodpiwniczona (słupki betonowe), wszystko docieplone 10cm wełną mineralną.
Obrazek
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Stalker
Posty: 175
Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: Samotnik
Płeć:

Post autor: Stalker »

Parthagas: Mieszkałem w czymś takim ( tzn. 13 metrowa wersja "mobile-home" z sypialnią, łazienką z wanno-kabiną prysznicową, kuchnio-jadalnią i "dużym" pokojem-salonem ) przez rok na farmie w UK. Podłączony byłem do bieżącej wody i prądu oczywiście, a energię cieplną uzyskiwałem z gazu ziemnego ( tiaaa ). Jako "bungalow" spisywało się to rewelacyjnie w tym i w zimie, a zima 2005 była dosyć sroga ( na warunki angielskie na granicy klęski żywiołowej - temperatury opadały poniżej zera na wiele wiele dni ).

Po niewielkich nakładowo zabiegach można z czegoś takiego urządzić konkretne mieszkanko przystosowane do naszych - zimowych warunków ( kwestia odpowiedniej izolacji - świetne pole do popisu dla wykorzystania metod tradycyjnych i naturalnych ). Doposażenie w piecyk opalany drewnem i zadbanie o dostęp do "pozakomunalnej" wody ( zawsze można wywiercić studnię uprzednio odstawiwszy taki domek na bok i postawić na nawiercie z pompą ręczną w środku co widziałem w Anglii na innej farmie ) pozostawia nas tylko z problemem ewentualnej elektryczności. Jedyną wadą takich przyczep jest wielość palnych materiałów użytych do konstrukcji i wysokość sufitu w środku. Zaletą - lekkość i mobilność konstrukcji oraz cena.

P.S. Mówię tu o tej dużej przyczepie campingowej - nie o domku widocznym powyżej.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

U mnie dół chyba 4x7m podłoga z płytek, poddasze (sypialnia) z dachem dwuspadowym, przy ścianie 1,2m wysokości, podłoga z drewna, schody na piętro drewniane. Zbudowane z suporexu 24x24x~50cm, poszycie dachowe z blachy stylizowanej na dachówkę. Na dole przeszklone drzwi + 2 okna (otwiera się tylko jedno), na górze 1 większe okno (otwiera się). Całość zbudowana na wylewce betonowej. W założeniu to miało być coś na kształt bliźniaka przylegającego do podobnej konstrukcji sąsiada więc jedna ściana jest w całości zabudowana ale chyba sąsiadowi się nie spieszy. Więc jest bliźniak - jedynak. Zbudowaliśmy to generalnie na planie zrujnowanego chlewu/altanki, który był tam wcześniej. Całkowitego kosztu nie znam, tymi sprawami się zajmuje mój ojciec. Z tego co pamiętam to około 20 kafli za wszystko. Zdjęcia przez PW jeśli ktoś chce.
Walker95
Posty: 52
Rejestracja: 09 paź 2009, 15:01
Lokalizacja: Poland
Płeć:

Post autor: Walker95 »

A ja tu tak czytam...

Dzisiaj w szkole rozmawialiśmy o afrykanach.
Owszem, że żyją w biedocie, chorobach i przeludnieniu (chociaż to wszystko nieco uogólnienie)
Ale zastanawiam się - czy oni, bez konta w banku, podatków do zapłacenia, wyborów do udziału, polityki, telewizji, internetu... nie mają szczęśliwszego życia w swojej prostocie? :-/

Przynajmniej nie musi się taki martwić, że jak pójdzie do lasu po coś do jedzenia, to wyjdzie leśniczy i zabroni...
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Leśniczy nie ma prawa ci zabronić zbierania runa leśnego ale w sumie coś w tym jest. Mnie dotyka bardzo fakt, że niby miałbym płacić za łapanie rybek. Nie ukrywam, nie robię tego z różnych względów. Jestem kłusownikiem (o ile można tak nazwać kogoś, kto rybek w zasadzie i tak nei zabiera tylko łapie i wypuszcza). Przede wszystkim takich, że za "to samo" ale w 2 miejscach gdzie mieszkam (w tygodniu i na weekend) miałbym płacić dwa razy (w sumie nawet 3) za to samo czyli prawo porzucania wędką. Gdyby jeszcze jakoś się to pzekładało na jakośc wód ale opłaty cały czas rosną, a ja z każdym rokiem łapię coraz mniej i mniej mimo wydawania coraz większej kasy na sprzęt i zdobywania coraz większego doświadczenia i jak ta tendencja się utrzyma to chyba za jakiś czas przestanę łapać w ogóle bo ryb już nie będzie. W zbiornikach nad którymi bywam nie tylko nie przeprowadza się zarybiania ale wręcz rybki odławia :(
ODPOWIEDZ