soohy pisze:Po co ze sobą brać materiał do robienia pochodni, jak rzadko jest wykorzystywana w terenie, a poza tym można wykorzystać szczapki sosnowe, które wiele osób ze sobą nosi w razie niepowodzenia przy rozpalaniu ognia w niekorzystnych warunkach atmosferycznych.
Cytując samego siebie po ośmiu latach, chciałem odświeżyć wątek :568:
Przechadzając się w lesie (gospodarczym?) mieszanym, gdzie występują sosny warto zwrócić uwagę na pozostałe pnie tak jak tutaj ze zdjęcia. Po odgarnięciu śniegu, można ocenić czy to pień sosny mając odrobinę doświadczenia. Jednak do najłatwiejszych to nie należy.
Obozowisko bez śladu, znów nikogo tutaj poza mną nie było.
Pochodnię wykonałem rozwarstwiając leszczynowy patyk na 4 części, nawpychałem w to smolne szczapki różnej gradacji i podpaliłem mały kawałek od zapalniczki. Wolno się zajmowało, bo było bardzo mokre, po chwili całość odpaliłem w ognisku. Taka pochodnia może posłużyć 15-30minut.
Muszę spróbować pomysłu Marshalla.