Bóbr - przyjaciel czy wróg?
: 07 cze 2010, 10:08
Chciałbym zadać wam kilka pytań na temat bobrów.
W moich okolicach ślady działalności bobrów są bardzo liczne. I to zarówno w Poznaniu, gdzie pracuję w tygodniu, jak i w Niwach (Gm. Dobiegniew), gdzie jestem na weekendy. W zasadzie początkowo bardzo cieszyło mnie, że widzę oznaki ich działalności ale ostatnio mam coraz bardziej mieszane uczucia. W Poznaniu bobry żyją przy małym strumyku, jakieś 200 metrów od mojego domu (dzielnica Naramowice, okolice kampusu UAM jeśli kogoś to interesuje). Jest tam taka fajna łączka ze strumykiem (Różany Potok) szerokość strumyka to jakieś 50 cm w mojej okolicy. Ślady bobrów odkryłem rok temu. Od tego czasu w promieniu około 50 metrów od domniemanego siedliska każde drzewo zostało podgryzione. Większość znacznie. Pierwsze drzewa już leżą. Jak to mniej więcej wygląda możecie zobaczyć tutaj:
http://picasaweb.google.pl/112826880055 ... eNaTegoBEC#
Oczywiście zdjęcie jest wybiórcze, ale widać, że problem (?) jest, zwłaszcza, że podgryzione drzewo rośnie sobie zaraz przy ścieżce na kampus (dla zainteresowanych Poznaniaków jest to ok. 100 metrów na południe od obserwatorium) więc przy szlaku czasem uczęszczanym i jest niebezpieczeństwo, że w końcu komuś się zwali na łeb.
Na łączce nie ma zbyt wiele drzew. Sądzę, że jeśli tempo wygryzania się utrzyma to za jakieś 2-3 lata drzew nie będzie wcale. Niezbyt mi się to podoba bo lubię to miejsce.
Jeśli chodzi o Niwy, moje weekendowe siedlisko nad jeziorem Osiek, to ślady bobrów widziałem odkąd się tam sprowadziłem (4 lata temu?). Ostatnio jest bardzo duże nasilenie zarówno występowania tego dziwnego zwierzęcia, jak i efektów jego bytności w postaci zwalonych drzew. Tutaj uczucia mam bardzo mieszane. Z jednej strony cieszy mnie podgryzanie drzew na samym brzegu bo czasem tworzą się bardzo klimatyczne miejscówki do spiningowania jak poleci większy dąb albo świerk, na który później można sobie wejść z wędką. Z drugiej jednak strony upadłych drzew jest cała masa, a co gorsza boberki wręcz upodobały sobie okazy bardziej dorodne. Drzew leci na serio sporo, na tyle dużo, że jakoś raz w roku musimy sobie organizować małą akcję … oczyszczania ścieżki nad jeziorem piłami bo nie idzie jechać rowerami. Sądzę, że bobrów jest coraz więcej, wniosek taki wyciągam z rosnącej ilości podgryzionych drzew oraz częstotliwości spotkań. Jeszcze rok temu bobry widziałem tylko co jakiś czas (raz w miesiącu?) w tym roku widuję je już praktycznie na co drugim wypadzie z wędką nad wodę (chodzę głównie wieczorami od 19ej). Wydaje mi się, że stają się one też coraz mniej płochliwe. W ten weekend bóbr wylazł sobie z wody na ścieżkę gdzie stałem i odplątywałem wędkę, był jakieś 3 metry ode mnie. Z początku myślałem, że mnie nie zauważył ale gdy się poruszyłem bardziej energicznie i odezwałem to zamiast panicznie uciekać do wody ten się na mnie popatrzył i leniwie odwrócił. Tydzień temu miałem taką akcję, że dwa bobry przepłynęły sobie praktycznie pode mną podczas gdy stałem z wędką na sporym zwalonym (przez bobry) drzewie, jeden przepłynął jakieś 5 metrów ode mnie, a drugi praktycznie pod moimi nogami. Oba starałem się jakoś przepłoszyć bo się bałem, że mi ryby przepłoszą ale zupełnie nie reagowały na głos. Drugi z przepływających bobrów był na tyle bezczelny, że po przepłynięciu mi pod nogami wylazł z wody jakieś 10 metrów ode mnie na gałąź innego zwalonego drzewa (nie wiem przez kogo) i się gapił do czasu aż sobie nie poszedłem.
Co o tym myślicie? Czy uważacie, że to są szkodniki? Co właściwie (i czy cokolwiek) jest naturalnym wrogiem bobra zapobiegającym jego nadmiernemu rozprzestrzenianiu się? Czy występują one tak licznie w waszych okolicach? Czy odnosicie wrażenie, że jest ich coraz więcej?
I jeszcze pytania bardziej praktyczne jeżeli jest tutaj osoba, która faktycznie zna się na tych zwierzakach: czy jest możliwość zamontowania w terenie jakiś urządzeń (właściwie to chyba kołek drewna), które mogłyby służyć bobrom do gryzienia zamiast drzew? W chacie mam coś takiego jak … drapak dla kota, czy dla bobra można coś takiego zrobić? Co mogłoby być atraktorem (drapak mam posypany kocimiętką)?
Czy jeżeli bobry podgryzają w miarę równomiernie drzewo rosnące nad brzegiem a ja chciałbym żeby poleciało do wody, nie na brzeg (miejscówka na rybki), to czy mógłbym jakoś zachęcić je do podgryzania drzewa z jednej tylko strony? Jeżeli tak, to jak? Pomalować jakąś farbą stronę od brzegu by nie chciały tam gryźć?
W moich okolicach ślady działalności bobrów są bardzo liczne. I to zarówno w Poznaniu, gdzie pracuję w tygodniu, jak i w Niwach (Gm. Dobiegniew), gdzie jestem na weekendy. W zasadzie początkowo bardzo cieszyło mnie, że widzę oznaki ich działalności ale ostatnio mam coraz bardziej mieszane uczucia. W Poznaniu bobry żyją przy małym strumyku, jakieś 200 metrów od mojego domu (dzielnica Naramowice, okolice kampusu UAM jeśli kogoś to interesuje). Jest tam taka fajna łączka ze strumykiem (Różany Potok) szerokość strumyka to jakieś 50 cm w mojej okolicy. Ślady bobrów odkryłem rok temu. Od tego czasu w promieniu około 50 metrów od domniemanego siedliska każde drzewo zostało podgryzione. Większość znacznie. Pierwsze drzewa już leżą. Jak to mniej więcej wygląda możecie zobaczyć tutaj:
http://picasaweb.google.pl/112826880055 ... eNaTegoBEC#
Oczywiście zdjęcie jest wybiórcze, ale widać, że problem (?) jest, zwłaszcza, że podgryzione drzewo rośnie sobie zaraz przy ścieżce na kampus (dla zainteresowanych Poznaniaków jest to ok. 100 metrów na południe od obserwatorium) więc przy szlaku czasem uczęszczanym i jest niebezpieczeństwo, że w końcu komuś się zwali na łeb.
Na łączce nie ma zbyt wiele drzew. Sądzę, że jeśli tempo wygryzania się utrzyma to za jakieś 2-3 lata drzew nie będzie wcale. Niezbyt mi się to podoba bo lubię to miejsce.
Jeśli chodzi o Niwy, moje weekendowe siedlisko nad jeziorem Osiek, to ślady bobrów widziałem odkąd się tam sprowadziłem (4 lata temu?). Ostatnio jest bardzo duże nasilenie zarówno występowania tego dziwnego zwierzęcia, jak i efektów jego bytności w postaci zwalonych drzew. Tutaj uczucia mam bardzo mieszane. Z jednej strony cieszy mnie podgryzanie drzew na samym brzegu bo czasem tworzą się bardzo klimatyczne miejscówki do spiningowania jak poleci większy dąb albo świerk, na który później można sobie wejść z wędką. Z drugiej jednak strony upadłych drzew jest cała masa, a co gorsza boberki wręcz upodobały sobie okazy bardziej dorodne. Drzew leci na serio sporo, na tyle dużo, że jakoś raz w roku musimy sobie organizować małą akcję … oczyszczania ścieżki nad jeziorem piłami bo nie idzie jechać rowerami. Sądzę, że bobrów jest coraz więcej, wniosek taki wyciągam z rosnącej ilości podgryzionych drzew oraz częstotliwości spotkań. Jeszcze rok temu bobry widziałem tylko co jakiś czas (raz w miesiącu?) w tym roku widuję je już praktycznie na co drugim wypadzie z wędką nad wodę (chodzę głównie wieczorami od 19ej). Wydaje mi się, że stają się one też coraz mniej płochliwe. W ten weekend bóbr wylazł sobie z wody na ścieżkę gdzie stałem i odplątywałem wędkę, był jakieś 3 metry ode mnie. Z początku myślałem, że mnie nie zauważył ale gdy się poruszyłem bardziej energicznie i odezwałem to zamiast panicznie uciekać do wody ten się na mnie popatrzył i leniwie odwrócił. Tydzień temu miałem taką akcję, że dwa bobry przepłynęły sobie praktycznie pode mną podczas gdy stałem z wędką na sporym zwalonym (przez bobry) drzewie, jeden przepłynął jakieś 5 metrów ode mnie, a drugi praktycznie pod moimi nogami. Oba starałem się jakoś przepłoszyć bo się bałem, że mi ryby przepłoszą ale zupełnie nie reagowały na głos. Drugi z przepływających bobrów był na tyle bezczelny, że po przepłynięciu mi pod nogami wylazł z wody jakieś 10 metrów ode mnie na gałąź innego zwalonego drzewa (nie wiem przez kogo) i się gapił do czasu aż sobie nie poszedłem.
Co o tym myślicie? Czy uważacie, że to są szkodniki? Co właściwie (i czy cokolwiek) jest naturalnym wrogiem bobra zapobiegającym jego nadmiernemu rozprzestrzenianiu się? Czy występują one tak licznie w waszych okolicach? Czy odnosicie wrażenie, że jest ich coraz więcej?
I jeszcze pytania bardziej praktyczne jeżeli jest tutaj osoba, która faktycznie zna się na tych zwierzakach: czy jest możliwość zamontowania w terenie jakiś urządzeń (właściwie to chyba kołek drewna), które mogłyby służyć bobrom do gryzienia zamiast drzew? W chacie mam coś takiego jak … drapak dla kota, czy dla bobra można coś takiego zrobić? Co mogłoby być atraktorem (drapak mam posypany kocimiętką)?
Czy jeżeli bobry podgryzają w miarę równomiernie drzewo rosnące nad brzegiem a ja chciałbym żeby poleciało do wody, nie na brzeg (miejscówka na rybki), to czy mógłbym jakoś zachęcić je do podgryzania drzewa z jednej tylko strony? Jeżeli tak, to jak? Pomalować jakąś farbą stronę od brzegu by nie chciały tam gryźć?