survival nieco w innym sensie

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

śpioch
Posty: 10
Rejestracja: 29 sie 2010, 21:21
Lokalizacja: Tajne :)
Płeć:

survival nieco w innym sensie

Post autor: śpioch »

Survival utożsamia się z bytowaniem w lesie, teoretycznie przy zachowaniu jakiejś samowystarczalności i wykorzystaniu miejscowych zasobów. Ale w istocie to angielskie słowo oznacza ogólnie: przetrwanie, a w sensie zbioru technik bywa tłumaczone jako: sztuka przetrwania. Czy musi więc dotyczyć tylko przetrwania poza cywilizacją? :-)

Ostatnio sporo czytałem książek i oglądałem programów, w których jakiś człowiek rzucony nagle do innego miasta albo i kraju, odcięty od rodziny i pieniędzy, zachowywał pełen optymizm i dobrze sobie radził. Jakim cudem? Czasami jako uchodźca znajdował sympatię i pomoc wśród miejscowej ludności. To jednak, że ktoś dał mu pajdę chleba, nie czyniło jeszcze jego sytuacji rewelacyjną. Szybko wszakże był w stanie ją poprawić, wkręcając się w różne przedsięwzięcia zapewniające mu jakiś zarobek i miejsce do spania.

Zacząłem się więc zastanawiać, czy ja również umiałbym sobie poradzić w obcym mieście jak owi bohaterowie powieści i programów? Odpowiedź, poparta analizą życiowych doświadczeń, wypadała negatywnie – ja, odcięty od swoich, w przeciągu tygodnia musiałbym umrzeć z głodu. :-? Można się pocieszać, że przecież powieści i programy opowiadają o wybitnych bohaterach, nic więc dziwnego, że takie asy poradziły sobie lepiej ode mnie...

To prawda, trzeba jednak pamiętać, że dla nich zapewnienie sobie przetrwania było tylko marginesem działalności, zaś głównym celem np. podjęcie walki zbrojnej z przeważającymi siłami wroga; ja natomiast, gdybym miał zatroszczyć się tylko o swoje bierne przetrwanie, to już by mnie przerosło. Chciałbym oczywiście to zmienić, ale nie wiem, jak? Wszelkie znane mi podręczniki przetrwania zasadzają się na dziwnym przekonaniu, że samo dotarcie do cywilizacji już zapewni byt. :lol:

Co prawda są też jakieś tam opracowania na temat przetrwania w mieście, ale dotyczą raczej technik utrzymania już wcześniej zapewnionego bytu (np. zabezpieczenia się przed kradzieżami), tymczasem nie znalazłem nic na temat tego pierwszego krytycznego etapu organizacji sobie przetrwania – poza wspomnianymi już powieściami i programami o uchodźcach, kurierach AK itp., ale więcej tam sensacji, niż praktycznych rad.

Mój ojciec opowiadał, że w młodości "za komuny" uprawiał "wycieczki samowystarczalne", np. kupował tanio w Polsce kryształy, jechał do Czechosłowacji, tam sprzedawał je wielokrotnie drożej, kupował tanio papierosy, wracał do Polski i sprzedawał wielokrotnie drożej... W ten sposób wycieczka sama na siebie zarabiała. :-) Handlel przeważnie zajmował tylko kilkadziesiąt minut na początku po przyjeździe (wielu ludzi chciało kupować), a potem już miał wolny czas. Niestety nie umiał mi powiedzieć, jak dzisiaj zorganizować taką samowystarczalną wycieczkę - ustrój się zmienił, realia się zmieniły. Zresztą bohaterowie w/w powieści i programów byli w gorszej sytuacji niż mój ojciec, bo początkowo nie mieli niczego do przehandlowania, a jednak jakoś sobie radzili.
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

śpioch pisze:Survival utożsamia się z bytowaniem w lesie, teoretycznie przy zachowaniu jakiejś samowystarczalności i wykorzystaniu miejscowych zasobów.
Ależ nic podobnego. Pisano na tym forum wiele razy, że to pojęcie znacznie szersze. Wyjaśniasz co oznacza to słowo po angielsku, tylko komu? To jakby wyjaśniać producentowi noży do czego służy osełka.
śpioch pisze:ja, odcięty od swoich, w przeciągu tygodnia musiałbym umrzeć z głodu
Spróbuj. Nie tak łatwo umrzeć z głodu w tydzień czasu :-D

Szukaj na Reconie, o ludziach żyjących sobie w mieście lub na jego obrzeżach bez pracy, bez pieniędzy. Zresztą na pewno wiele razy minąłeś na ulicy osoby żyjące bez zameldowania i stałego źródła dochodu i nie zawsze są to wykolejeńcy, narkomani i pijaki. Może zagadnąć?
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Co do turystyki "zarobkowej" polegającej na handlu różnymi wyrobami to coś takiego jest niezwykle trudne i chyba już faktycznie nie funkcjonuje. Problem leży w tym, że na krótkim wyjeździe bardzo ciężko znaleźć wytwórcę konkretnego towaru z niską ceną. Zazwyczaj natykamy się na n-tego pośrednika i często bywa tak, że oferowany przez niego towar jest tańszy u nas w kraju u bezpośredniego importera – hurtownika niż u lokalnego sprzedawcy – detalisty.

Taką akcję miałem np. w Stambule, gdzie jako pamiątkę kupiłem sobie sporej wielkości fajkę wodną. Zapłaciłem praktycznie tyle samo co musiałbym zapłacić w kraju (1,5 godziny się targowałem i wypiłem 3 herbaty) ale mam fajkę ze Stambułu a nie allegro.

Drugim problemem jest kwestia podaży i popytu. Za PRLu podaż była tak niska, że dawało się towar sprzedać na pniu. Dzisiaj mamy nadpodaż wszystkiego. W tej sytuacji sprzedać cokolwiek jest trudno. Przykład z Tunezji: podrobione skarpetki „Armani” ( :-P ) można dostać na bazarze za równowartość 1,50 zł, różne rzeczy ze skóry od portfeli, przez torebki (w tym podróbki znanych firm) , a na płaszczach skończywszy też ileś tam razy taniej niż w PL. Tylko co z nimi zrobić na miejscu? Nikt nie da gwarancji, że się da sprzedać. Poza tym jak to właściwie przywieźć, skoro do samolotu można wsadzić 10-15-20 kg?

W PRLu było zwyczajnie pomieszanie z poplątaniem, a dziś już tego nie ma. Nie ma sensu łączyć handlu z wypoczynkiem bo znacznie bardziej opłaca się zamówić towar przez Internet, sprowadzić go sobie jakoś przesyłką i sprzedać (próbować sprzedać) bez ruszania się z domu. Taka forma importu wyjdzie z pewnością taniej niż przewiezienie czegoś osobiście. Poza tym można więcej czasu poświęcić na wyszukanie lepszej oferty niż biorąc coś od człowieka z ulicy, który zazwyczaj ma przebitkę idącą w wielokrotność rzeczywistej wartości.

Co do "innych form" surwiwalu to cały czas myslę o założeniu tematu w sensie "jak żyć nie pracując po 10 godzin dziennie?" ale nie mogę się jakoś zebrać w siebie. Z pewnością jednak nie tylko nas dwóch ten temat interesuje ;-)
śpioch
Posty: 10
Rejestracja: 29 sie 2010, 21:21
Lokalizacja: Tajne :)
Płeć:

Post autor: śpioch »

Hillwalker pisze:Wyjaśniasz co oznacza to słowo po angielsku, tylko komu? To jakby wyjaśniać producentowi noży do czego służy osełka.
Oj, nie marudź, po prostu chciałem zrobić taki ładny wstęp ;-)
Hillwalker pisze: na pewno wiele razy minąłeś na ulicy osoby żyjące bez zameldowania i stałego źródła dochodu i nie zawsze są to wykolejeńcy, narkomani i pijaki. Może zagadnąć?
Jeśli nie wyglądają na wykolejeńca, narkomana czy pijaka, to po czym poznam, że nie mają zameldowania i stałego źródła dochodu? (zresztą jak można nie mieć zameldowania? Chyba każdy ma podany w dokumentach ten adres, pod którym kończył 18 lat, czyli dom rodziców)
Ciek pisze: myslę o założeniu tematu w sensie "jak żyć nie pracując po 10 godzin dziennie?"
Proponuję skrócenie i przy okazji ulepszenie: "jak żyć nie pracując?" icon_twisted
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Coś robić trzeba, łapanie ryb by je zjeść np. też jest formą pracy. Mnie cały czas zwyczajnie zastanawia koncepcja porzucenia wielkiego miasta i osiedlenia się gdzies na wsi tylko nie bardzo wiem z czego mogłby płynąć pieniądze. Myślę o dopłatach do upraw rolnych (najlepiej działy specjalne produkcji rolnej) albo premii na zalesianie i finansowo jest to całkiem realne biorąc pod uwagę fakt, że gdybym posprzedawał mieszkania to byłoby całkiem sporo kasy na kupno ziemi. Może bez jakiś cudów ale zdolność inwestycyjną oceniam całkiem wysoko, na równowartość kilkudziesięciu hektarów ziemi. Tylko co właściwie z nią robić jeśli się nic nie potrafi? :cry:
Awatar użytkownika
rob30
Posty: 247
Rejestracja: 02 sty 2010, 23:18
Lokalizacja: Sosnowiec/Spojené kr
Płeć:

Post autor: rob30 »

Ciek pisze:Tylko co właściwie z nią robić jeśli się nic nie potrafi? :cry:
To już było przerabiane na forum!. Zostaje Ci tylko kariera w policji! :lol:
Z głupim człowiekiem nie warto gadać, więc stulcie pyski i proszę siadać!
śpioch
Posty: 10
Rejestracja: 29 sie 2010, 21:21
Lokalizacja: Tajne :)
Płeć:

Post autor: śpioch »

Ciek - skoro chcesz zalesić ziemię, to właśnie będziesz miał dopłatę za to, że z nią nic nie robisz :-D Inna sprawa, że to się opłaca tylko przy słabej, piaszczystej ziemi, której możesz wiele hektarów tanio kupić. Ale równie dobrze - skoro piszesz, że masz jakieś mieszkania - to możesz wynajmować te mieszkania lokatorom i żyć z tego. Mieszkania to dobry kapitał, nie wypuszczałbym ich z ręki. Jednak to wszysko, o czym mówimy, to już nie "wolne życie włóczęgi", tylko życie rentiera, który nie chodzi do pracy, bo zarabia na posiadaniu jakiegoś kapitału. Oczywiście - również miła perspektywa, ale niezupełnie "survivalowa". :lol: Bohaterowie, o których na początku wspominałem, musieli uciekać do innego miasta albo i kraju nie posiadając żadnego kapitału. Nie mieli nawet ze sobą jakichś wielkich bagaży, często w ogóle nic nie mieli poza nędznym ubraniem na grzbiecie, a w skrajnie pechowym przypadku mieli strój jeńca czy więźnia po ucieczce. To jest dopiero survival! :p I jak oni to robili, że przeżyli?
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Post autor: unabomber »

Ciek pisze: Z pewnością jednak nie tylko nas dwóch ten temat interesuje ;-)
Z pewnością nie jest Was tylko dwóch. :mrgreen: ;-)
Myślę, że wszystko się sprowadza do zlikwidowania setek pośredników między nami a naszą pracą - konkretnie zyskiem płynącym z niej.

Czy pasożyt może mieć pasożyty? No nie da się ukryć, ze może... :-/
Zima weryfikuje.
Awatar użytkownika
Preano
Posty: 104
Rejestracja: 31 sty 2010, 14:06
Lokalizacja: Konopiska
Gadu Gadu: 7236513
Płeć:

Post autor: Preano »

Całkowita racja, Unabomber. Ta patologia pośrednicza niesamowicie urosła, pośrednik (pasożyt) ma pośrednika (pasożyta) i stąd podbijanie cen.
„Nie mogliśmy dopuścić do siebie myśli o zrezygnowaniu – pokusa byłaby zbyt silna”
J.Pałkiewicz: Syberia - wyprawa na biegun zimna
sylwester2091
Posty: 277
Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Post autor: sylwester2091 »

śpioch pisze: ... (zresztą jak można nie mieć zameldowania? Chyba każdy ma podany w dokumentach ten adres, pod którym kończył 18 lat, czyli dom rodziców)...
oj chyba kompletnie nie rozumiesz co znaczy zameldowanie...

Po pierwsze to gdzie mieszkają twoi rodzice lub gdzie mieszkałeś (miałeś zameldowanie) w momencie wyrobienia dowodu nie ma żadnego znaczenia. Według polskiego prawa jeśli zmienisz adres zameldowania powinieneś również wymienić dowód na nowy. Aha, można nie posiadać zameldowania wtedy w dokumentach zostawią Ci puste miejsce.
Awatar użytkownika
Rzez
Posty: 667
Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
Lokalizacja: Mölndal
Gadu Gadu: 2437677
Tytuł użytkownika: F&L
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Rzez »

Ciek pisze:Co do "innych form" surwiwalu to cały czas myslę o założeniu tematu w sensie "jak żyć nie pracując po 10 godzin dziennie?" ale nie mogę się jakoś zebrać w siebie. Z pewnością jednak nie tylko nas dwóch ten temat interesuje ;-)
No ba, wbrew pozorom można mieć 4 godzinny tydzień pracy, wszystko dzięki łatwości wymiany informacji w obecnych czasach.

Timothy Ferriss ,,The 4-Hour Workweek'' ISBN 9780307353139.

Inne zagadnienia i :
- pracować nikt nie nakazuje,
- jak zwykle, trzeba znaleźć swoją równowagę, więcej czasu wolnego = mniej kasy i na odwrót (stylizowany fakt),
- po co pracować w firmie/zawodzie, którego się nie lubi?:) Nie ma to zbytniego sensu.

Co do twojego pytania Śpioch - ,,Masz głowę i **** to kombinuj'' :). Bardzo przydatna jest łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Jeżeli masz z tym problem - idź na warsztaty z komunikacji lub zacznij przeprowadzać ,,testy'' w mieście. Po prostu postaraj się zagadać dowolną osobę na ulicy i wyciągnąć z niej jakieś informacje (lub na dyskotekę --> zdobyć nr telefonu dziewczyny, która sie Tobie podoba). Jest to chyba dosyć standardowy trening, opiswał go m.in. Marcin Kossek podczas wykładu o ATPS.
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Heh, Śpioch, to nie takie proste żeby las wyrósł. Nie wystarczy go tylko zasadzić (do czego potrzebujeszziemi, która jest droga albo jej nie ma wcale ale też ludzi bo sam nie dasz rady i nie umiesz, czyli kasy), trzeba jeszcze o niego zadbać żeby rósł.

Co do wynajmu mieszkań to jest to wyjątkowo kiepski biznes, zwłaszcza jak się lokatorzy nie utrzymują długo.
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Post autor: unabomber »

śpioch pisze: ... (zresztą jak można nie mieć zameldowania? Chyba każdy ma podany w dokumentach ten adres, pod którym kończył 18 lat, czyli dom rodziców)...
Widać, ja nie jestem każdy bo z tyłu w dowodzie mam: "(brak)". :mrgreen:
Z tym lasem to sprawa nie jest prosta. Tak, jak Panowie piszą, trzeba zasadzić, ogrodzić, dbać a i kasa z tego nie jest jakaś strasznie wielka. Rzecz w tym, że potrzeba do tego całkiem sporo ziemi a mając jej tyle (kto na nią zarobi? kredyty, spadki się nie liczą... ;-) ) - czyli jak już Wielki Bank okaże nam łaskę i udzieli kredytu - to lepiej jest na Niej robić coś innego. Chociażby hodować sarenki - więcej trzeba włożyć ale i kasa konkretniejsza.
Najlepiej hodować konopie ale tych narkotycznych nie wolno a na te przemysłowe trzeba z góry mieć zakontraktowanego odbiorcę. Odbiorcą (pewnym) są Instytuty (np. Włókien Naturalnych w Poznaniu) tylko, że tu jest masa papierkowej roboty. Na szczęście, dzięki naszym działaniom (Kanaba, Spliff) niedługo jej będzie znacznie mniej.
Las jest dobrym rozwiązaniem wtedy gdy mam tyle ziemi, ze sami nie wiemy co z nią zrobić.

Wiem, bo właśnie kupuję kawałek ziemi w okolicy i kombinuje co by tu na niej... ;-)
Zima weryfikuje.
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Konopie są niezłym materiałem opałowym jeśli przerobi się je na pelety. Jedna z firm, które robiłem to był biznes biogazownia + uprawa ale ze względu na atmosferę nagonki na konopie przerzucono się na wierzbę energetyczną + skup słomy od pobliskich rolników. Całkiem niezły biznes ale kapitałowo niestety nie do udźwignięcia dla przeciętngo człowieka. Przydaje się też wsparcie z Unii (generalnie chyba żadna komercyjna inwestycja w energię odnawialną nie ma racji bytu bez tego).

Fajna gazetka Panie Kaczynski, wspieram duchowo, sam nie palę (święty nie jestem bo jarałem w ogólniaku) ale zawsze byłem przeciwko idiotycznym zakazom uprawy. Sprawa konopii to jeden z moich ulubionych absurdów życia codziennego, skoro w ortokatolickim kraju zwalczają dane nam przez Boga roślinki. Chociaż oczywiście tzw. "listów z cegłą" chyba nic nie przebije. Gdzież jest niegdysiejszy Stanisław Bareja?

Możesz napisać coś więcej o tej ziemi. Przeznaczenie na lokatę, inwestycję, czy budowę siedliska?
śpioch
Posty: 10
Rejestracja: 29 sie 2010, 21:21
Lokalizacja: Tajne :)
Płeć:

Post autor: śpioch »

unabomber pisze: Myślę, że wszystko się sprowadza do zlikwidowania setek pośredników między nami a naszą pracą - konkretnie zyskiem płynącym z niej.
Czy pasożyt może mieć pasożyty? No nie da się ukryć, ze może... :-/
Tak, to jest fenomen przyrodniczy, żeby łańcuch pasożytów był tak długi, że każdy pojedynczy pasożyt ma niewielki zysk i sam też głoduje. :lol: Można psioczyć na sklepikarza, który pobiera prowizję od towarów, ale jeśli opłaci wszystkie podatki i koszty utrzymania sklepu, to sam też nie jest bogaty. Urzędnik, który pobiera te podatki, również cienko przędzie, a i budżet państwa, dla którego te podatki zbiera. Gdzie więc u licha znika ten zysk? :evil: Mówi się wprawdzie, że w przyrodzie nic nie ginie, ale właśnie – to w przyrodzie. Ludzie zaś stworzyli system znacznie gorszy od przyrodniczego...

System jest dla siebie, jak nowotwór, pleśń
Zapamiętaj dobrze tej mądrości pieśń
Na nic siła pracy, gdy mechanizm zły
Wszystkie nasze trudy wyssą jego kły
System widzi ludzi jak robactwa rój
Mieli nasze życia i wypuszcza gnój
A gdy się nie zgadzasz, da Ci celi mrok
I między kratami odmierzy Twój krok

Pamiętam odcinek programu Cejrowskiego o slumsach w Brazylii, gdzie tak naprawdę ludzie żyją nie gorzej, niż my. Owszem, mają domki z dykty, ale w tamtym klimacie lepszych nie trzeba, a posiadają nawet w nich klimę. Kiedy rząd dawał im normalne mieszkania i prace, to rzucali to i wracali do slumsów, bo szara strefa jest wolna od wszystkich tych krępujących przepisów i pasożytów. :-P
sylwester2091 pisze: to gdzie mieszkają twoi rodzice lub gdzie mieszkałeś (miałeś zameldowanie) w momencie wyrobienia dowodu nie ma żadnego znaczenia. Według polskiego prawa jeśli zmienisz adres zameldowania powinieneś również wymienić dowód na nowy.
Tak, ale czy ktoś mnie zmusza do zmiany zameldowania? Adres zameldowania mam w domu rodziców, bo tam mi wyrobiono dowód, ale potem wyjechałem do innego miasta. W tym sensie mówię, że adres zameldowania to de facto dom rodziców, bo tam każdy kończył 18 lat i taki adres ma podany w dowodzie. Co więcej, mój ojciec miał podany adres domu rodzinnego, który już nie istnieje, bo tę ulicę wyburzono :lol: Po iluś latach wymienił dokumenty na nowe z nowym adresem, ale przez długi czas miał adres-widmo :lol:
Rzez pisze: Bardzo przydatna jest łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Jeżeli masz z tym problem - idź na warsztaty z komunikacji lub zacznij przeprowadzać ,,testy'' w mieście. Po prostu postaraj się zagadać dowolną osobę na ulicy i wyciągnąć z niej jakieś informacje (lub na dyskotekę --> zdobyć nr telefonu dziewczyny, która sie Tobie podoba). Jest to chyba dosyć standardowy trening, opiswał go m.in. Marcin Kossek podczas wykładu o ATPS.
Są informacje, które łatwo wyciągnąć od każdej osoby na ulicy (którędy do centrum?), a są takie informacje, które niewiele osób chce mi podać, np. właśnie nr. telefonu. Robiłem takie testy i na kilkadziesiąt dziewczyn (ładnych) tylko dwie podały mi swój telefon. To już jednak nieco odmienny temat od tematu tego wątku :mrgreen:
unabomber pisze: Widać, ja nie jestem każdy bo z tyłu w dowodzie mam: "(brak)". :mrgreen:
Jasne, prawo tego nie zabrania, ale podobno więcej z tego kłopotu, niż korzyści, bo za każde wykroczenie Cię aresztują, skoro nie znają adresu, pod który przesłać mandat. Tak czytałem - nie wiem, czy to prawda?
unabomber pisze: Z tym lasem to sprawa nie jest prosta. Tak, jak Panowie piszą, trzeba zasadzić, ogrodzić, dbać...
Eee... Mam rodzinę na wsi, pewien rolnik tam na marnej ziemi posadził iglaki, nie ogradza ich i nie widzę też, żeby tam wiele przy nich robił. Ale on te iglaki również sprzedaje jako choinki bożonarodzeniowe. Sarny zresztą również tam mieszkają i dziki, bo młodnik to dla nich fajne ukrycie. To już jednak - zupełny offtop. Miał być wątek, jak sobie radzić po ucieczce do innego miasta, jak bohaterowie powieści, a zrobił się jakiś wątek na temat spekulacji ziemią :lol:
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Post autor: unabomber »

Jasne, prawo tego nie zabrania, ale podobno więcej z tego kłopotu, niż korzyści, bo za każde wykroczenie Cię aresztują, skoro nie znają adresu, pod który przesłać mandat. Tak czytałem - nie wiem, czy to prawda?
Nie wiem czy to prawda ale jeszcze nie zdarzyło mi się żeby mnie zawinęli z ulicy za brak zameldowania. Z innych powodów - tak (np. za podanie fałszywego adresu). Za to kilkanaście razy było tak, że moi znajomi dostawali mandat (np. za przejście na czerwonym świetle, piwo na ulicy) a ja kończyłem z upomnieniem. Być może Panowie z Bronią mają jakieś podstawy ku temu aby mnie w takiej sytuacji aresztować, jednak stawiam na to, że po prostu powinni ustalić adres pobytu a mogą to zrobić przez radio (sprawdzając zgodność) lub na komisariacie (ja składam oświadczenie). Oczywiście tak sobie dywaguję, jak jest to nie wiem, może kompetentni koledzy z forum się wypowiedzą, bo wydaje mi się że jest tu ktoś znający się na rzeczy ;-) )...
Mandatów nie dostaję bo to po prostu skórka nie warta wyprawki...

Ciek,
Na inwestycję i budowę siedliska. Na dom mnie nie stać, kredytów nie biorę z zasady więc szukam jakiegoś fajnego kawałka ziemi a co na nim to się okaże... Zbieram pomysły!


P.S. Off top się robi, bo przeprowadzka z/do innego miasta to żadna sztuka i trudno to nazwać survivalem. Sam zaliczyłem kilkanaście takich zmian i uważam że w nowym mieście zdecydowanie łatwiej jest coś zacząć od początku.
Jak to śpiewał Cugowski:
(...)"spalone mosty to najlepszy w życiu start" ;-)
Zima weryfikuje.
śpioch
Posty: 10
Rejestracja: 29 sie 2010, 21:21
Lokalizacja: Tajne :)
Płeć:

Post autor: śpioch »

unabomber pisze: po prostu powinni ustalić adres pobytu a mogą to zrobić przez radio (sprawdzając zgodność)
A w jaki sposób sprawdzą adres pobytu, skoro nie masz tam zameldowania?
unabomber pisze: przeprowadzka z/do innego miasta to żadna sztuka...
Co innego przeprowadzka z toną bagaży do kupionego wcześniej mieszkania i załatwionej wcześniej pracy, a co innego desperacka ucieczka tylko z tym, co akurat masz w kieszeniach :-) No ale jeśli wiesz (Ty lub inni na tym forum) jak sobie poradzić w takiej sytuacji, to powiedz! Właśnie o to pytam. Aczkolwiek nawet książkowym super-komando-bohaterom było w takiej sytacji ciężko.
Awatar użytkownika
rob30
Posty: 247
Rejestracja: 02 sty 2010, 23:18
Lokalizacja: Sosnowiec/Spojené kr
Płeć:

Post autor: rob30 »

To przerażające, jak wielu ludzi nie wyobraża sobie życia bez adresu zameldowania. Biedne ofiary SYSTEMU!
śpioch
Posty: 10
Rejestracja: 29 sie 2010, 21:21
Lokalizacja: Tajne :)
Płeć:

Post autor: śpioch »

Szczerze mówiąc – trochę sobie nie wyobrażam, bo w każdym urzędzie, biurze, sekretariacie uczelni każą podać adres zameldowania i potem pod ten adres przychodzą różne druki, więc nie wiem, jak się to załatwia bez adresu? Wiem oczywiście, że w Wielkiej Brytanii nie ma adresów zameldowania (ani nawet konstytucji :mrgreen: ) a kraj działa, ale tam jest inny system prawny.
Awatar użytkownika
Hillwalker
Posty: 271
Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Płeć:

Post autor: Hillwalker »

Podawaj adres mailowy, taki każdy może mieć bez żadnych nakładów :-D .
Internet ostatnim bastionem wolności i enklawą jeszcze nie zdobytą przez wspomniany SYSTEM!

Ostatecznie zawsze można podać adres komisariatu a potem odebrać papierki.
" YOU create your own reality "
Awatar użytkownika
Fredi
Posty: 1015
Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
Lokalizacja: Skierniewice
Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
Płeć:

Post autor: Fredi »

rozróżnić musisz adres zameldowania, od zamieszkania i korespondencyjnego!
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Post autor: unabomber »

śpioch pisze:
A w jaki sposób sprawdzą adres pobytu, skoro nie masz tam zameldowania?

Po prostu składasz oświadczenie. Składanie fałszywych zeznań jest przestępstwem. istotny jest też Ostatni adres zameldowania.
śpioch pisze: Co innego przeprowadzka z toną bagaży do kupionego wcześniej mieszkania i załatwionej wcześniej pracy, a co innego desperacka ucieczka tylko z tym, co akurat masz w kieszeniach :-) No ale jeśli wiesz (Ty lub inni na tym forum) jak sobie poradzić w takiej sytuacji, to powiedz! Właśnie o to pytam. Aczkolwiek nawet książkowym super-komando-bohaterom było w takiej sytacji ciężko.
Może nie z tym co w kieszeniach ale z tym co na plecach. Mam taką zasadę, że cały mój "materialny" dobytek zawsze mogę wziąć ze sobą na plecach. To nie dotyczy - oczywiście - rzeczy dzięki którym aktualnie zarabiam kasę (np. dwudziestu replik ASG i PB, 70 kg butli z Co2 itede, itepe...).
Zazwyczaj nic nie mam umawiane wcześniej, po prostu jak robiło mi się duszno, brałem wypłatę i przenosiłem się gdzieś indziej. Nigdy nie było ciężko, raczej właśnie bardzo lekko. Ciężkie są rzeczy, które nas kotwiczą w jednym miejscu. Widocznie inne książki czytaliśmy... ;-)
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2010, 22:35 przez unabomber, łącznie zmieniany 1 raz.
Zima weryfikuje.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Żeby przeżyć w obcym terenie, trzeba posiadać jakieś umiejętności, które możemy wykorzystać pracując u ludzi, np.:
wieś - prowadzenie ciągnika, podstawowe prace polowe, układanie słomy, siana na przyczepie, obrządzanie zwierząt, posługiwanie się kosiarką, kosą ,piłą spalinową.
miasto - budowlanka, kładzenie paneli podłogowych, płytek, rozbiór mięsa, przyrządzanie posiłków, itp.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

unabomber pisze:śpioch napisał/a:


A w jaki sposób sprawdzą adres pobytu, skoro nie masz tam zameldowania?


Po prostu składasz oświadczenie. Składanie fałszywych zeznań jest przestępstwem. istotny jest też ostatni adres zameldowania.
wprowadzanie w błąd co do własnych danych to wykroczenia - mandat od 20 do 500 zł (art 65 par.1 kw). Mandat kredytowany może zostać nałożony jedynie na osobę posiadającą meldunek stały bądź czasowy w Polsce. Osoba nie posiadająca meldunku może być ukarana mandatem gotówkowym (czyli płatny na miejscu funkcjonariuszowi). Jeśli nie ma gotówki to się zaczynają schody ale to nie o tym wątek ;)
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
zmęczon
Posty: 58
Rejestracja: 04 lut 2008, 10:33

Post autor: zmęczon »

śpioch pisze: Są informacje, które łatwo wyciągnąć od każdej osoby na ulicy (którędy do centrum?), a są takie informacje, które niewiele osób chce mi podać, np. właśnie nr. telefonu. Robiłem takie testy i na kilkadziesiąt dziewczyn (ładnych) tylko dwie podały mi swój telefon. To już jednak nieco odmienny temat od tematu tego wątku :mrgreen:
A nieprawda, to jest temat jak najbardziej tożsamy. Już co najmniej od czasów zdobycia przez Żydów Jerycha wiadomo że najłatwiejszym i najskuteczniejszym sposobem przetrwania we wrogim środowisku miejskim jest znalezienie kobiety, która przechowa i nakarmi. Oczywiście szukanie ładnej, która by wzięła do siebie jakiegoś frajera znikąd jest niemal samobójstwem. Szukać należy zdesperowanych.
ODPOWIEDZ