Pozwolę sobie skromnie zabrać głos.
Otóż w sytuacji awaryjnej najlepszym narzędziem jest to, które akurat posiadamy lub możemy łatwo wykonać.
Po drugie- narzędziem (jakiekolwiek by ono nie było) należy się umieć bardzo dobrze posługiwać.
W Ameryce Płd. maczetą bawią się już trzyletnie dzieci! Maczeta w ich warunkach to woda, ogień, pożywienie, schronienie i broń. Jest tam najważniejszym narzędziem, bez którego przeżycie jest niemal niemożliwe! Nie ścinają nią tylko lian i krzaczków, ale i drzewa na łodzie czy domy. Indianin maczetą zrobi i dom i łódź i sidła i truciznę. Maczeta jest w końcu poręczniejsza i bardziej wszechstronna od siekiery, która z kolei jest przyrządem stricte specjalistycznym. Choć w kręgach drwali czy cieśli potrafią siekierą zdziałać cuda.
W naszych warunkach klimatycznych południowoamerykańskie maczety nie mają jednak racji bytu. Są za długie, za cienkie i często za lekkie. W naszym klimacie znacznie lepiej sprawują się "maczetopodobne" parangi, tasaki, goloki itp.
Jako narzędzie alternatywne użyta może być również porządna saperka (np. Cold Steel).
Wszystko jednak zależy od kilku czynników.
Jeżeli jadę po drewno na opał do kominka to biorę spalinówkę i siekierę lub golok.
Jeżeli mam budować schronienie w lesie na długi czas jako bazę wypadową to biorę wszystko co się przyda.
Jeżeli na weekend jadę sam w góry poobcować z naturą to zawsze jest dylemat, ale w tej sytuacji siekiera zawsze odpada. Robi tyle hałasu, że zawsze może ściągnąć uwagę leśniczego- a nie mam zamiaru się mu tłumaczyć z ogniska i ścinania drzewek.
Jeżeli jadę z kilkuosobową grupą (dwoje to już grupa), to jest już większe pole do popisu, bo każdy może dźwigać co innego. Ale i tak siekiery zwykle nie bierzemy, bo dużych drzew nie ścinamy. Drzewo grubości przeciętnej nogi też można golokiem ścinać przy odpowiedniej technice. Dużych polan też nie łupiemy bo skąd i poco.
Ale na podwórku mam kilka siekier, kliny, młoty itd, bo na podwórku jak z ojcem drzewo przywieziemy (a przywozimy zwykle tylko te położone przez wichury liściaste), to spalinówka nie zawsze da się podejść, bo ma za krótki miecz, a piła" moja Twoja"... nie mam do niej cierpliwości żeby korzeń topoli nią ciachać.
Rodzajów siekier i maczet jest tyle co pił i cukierków.
Dobra maczeta jest tańsza od dobrej siekiery.
Jeżeli chcemy ściąć element wyżej położony (galez, korzeń na skarpie), to maczeta wydaje się nie tylko poręczniejsza, ale i bezpieczniejsza. Chybiony cios siekierą może okazać się okaleczającym lub śmiertelnym. Maczety maja dodatkowo linki na nadgarstek.
Ile razy widziałem rąbiących jak w amoku, gdy przy całym impecie uderzeń obuch leciał w sobie tylko znanym kierunku, albo jak wypuszczali przy zamachu siekierę z rąk!
Podsumowując:
Podczas wyjazdów survivalowo-wypoczynkowo-rekreacyjnych siekiery nie zabieram.
Jeżeli jadę sam to biorę goloka i dwa dobre noże (duży i mały składany-chociażby scyzoryk ogrodniczy). Jeżeli jest nas więcej to dodatkowo ostrą saperkę i piłę składaną albo dobrą łancuchową. Czasami jeszcze ktoś weźmie multitoola jak się uprze i tyle. Na kilka dni wystarcza to aż nadto.
Jeżeli jednak będę chciał postawić chatę, szałas całoroczny lub się okopać, to wezmę oczywiście siekierę i to pewnie nie jedną!
Pozdrawiam i przepraszam, za aż tak długi post.
[ Dodano: 2011-03-21, 00:14 ]
). Teoria przewidywała organizowanie na miejscu możliwie świeżego patyka, wyginanie w łuk i mocowanie na końcach.
Tak to się nie baw! Jak patyk albo któreś mocowanie puści... nie będzie zabawnie...
Lepiej sznurek trzy mocniejsze kawałki drewulca, dobry nóż i masz piłe jak ta lala! I może z nią wrócisz nawet, bo tak Ci się spodoba...
[ Dodano: 2011-03-21, 00:17 ]
Razowiec pisze:W pewnych warunkach więc i u nas musiało być zapotrzebowanie na podobne narzędzia...
No ba! I dziś u naszych drwali można to zobaczyć. Nie zawsze się im opłaca czasowo łańcuchówką powalonego pniaka z gałęzi czyścic i wtedy jeden tnie następne drzewo, a drugi macha takim ustrojstwem i to nawet skutecznie, ale w ręku tego jeszcze nie miałem i nie wiem jak z funkcjonalnością. Do rąbania chyba nie bardzo.