No to ja też wrzucę trochę informacji:
Doczu zgodnie ze złożoną wcześniej obietnicą (słowny chłopak), testował jedną z możliwych miejscówek zlotowych. Ja byłem tylko z doskoku i nosiłem w plecaku różne nietypowe przedmioty. W sobotę wędrowała ze mną królicza tuszka z podrobami a w niedzielę patelnia.
Standardowo były kiełbaski jako uzupełnienie diety. Jeśli chodzi o płyny to skosztowałem wyśmienitej tarninówki Docza. Oczywiście sam przyspałem ze zbiorem tarniny w tym roku.
Kilka fotek:
Rozkładanie poncho-namiotu:
Misterne konstrukcje ekranujące:
Pod takim maleństwem kimał Doczu:
O wodę nie musieliśmy się martwić - była w wersji instant:
Takie napary dodawały energii:
Widok na ognisko z "lotu ptaka":
Permanentny ślinotok
Króliczek piekł się troszkę dłużej niż powinien ze względu na zmienny wiatr. Na szczęście nie wysechł na wiór i zachował soczystość.
Doczu pisze:Dziękuję Wolfshadow za towarzystwo[...]
A ja z kolei dziękuje Doczowi, że zrozumiał moją potrzebę wracania na noc w domowe pielesze. W nagrodę za samotne nocowanie poczęstowałem go czosnkiem niedźwiedzim i przygotowałem niedzielne śniadanie ze wspomnianych podrobów.