Benzyna a drewno. Czyli pie... kotka za pomocą młotka.

dyskusje na tematy nie związane z tematyką Forum (co wcale nie oznacza że można tu pisać co tylko się zamarzy)

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

Doczu - w tej reklamie nie było, jaka jest początkowa temperatura gotowanej wody. :-)

Thrackan - ależ proszę ! Kilka fotek z wiślanych łach:

Wyspa pod Tarnobrzegiem - dokładnie naprzeciw kopalni siarki. Pomimo widocznych krzewów - zero czegokolwiek suchego za wyjątkiem zwiędłych ale grubych liści. Trzeba by ciąć świeże gałęzie na ognisko - odpada, bo masakryczna robota...

Obrazek

Ujście Sanu do Wisły. Jakość fotek tragiczna, bo praktycznie pstrykane było to podczas zmierzchu. Kompletna pustynia, drewno, które widać - przegniłe, widoczne w oddali zarośla to świeże, zielone łozy. Niepalne... :-)

Obrazek
Obrazek

Wyspa za Annopolem. Jak wyżej - nic, co kwalifikowałoby się na ognisko, nawet najmarniejsze.

Obrazek

Zwinięty biwak na wyspie za Wyszogrodem (widać nowy most). Przyjrzyj się dobrze roślinności... :-)

Obrazek

Czerwińsk - jak wyżej...

Obrazek

A tutaj - widok z Wisły na Twoją Warszawę, chmurną i deszczową... :-)

Obrazek

I znowu nagiąłeś do offtopa... :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Oj Smoq :mrgreen:
W każdym miejscu, które ukazałeś na fotach Wiślanych - znalazł bym Ci drwa 8-)
Jak Ty nie znalazłeś drwa przy ujściu Sanu do Wisły ??
Jakiem tam na suma się czaił, to jarałem porządnie noc całą :mrgreen:
W tych wiklinowych zaroślach leży pełno drewna naniesionego przez wodę. Chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać.
A spływu pozazdrościć - me marzenie Wisłę spłynąć i połowić 8-)
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

thrackan pisze:O zdjęcia poproszę, bo terenu w środku Polski zupełnie pozbawionego paliwa na ognisko nie mogę sobie wyobrazić. Jeżeli oczywiście nie bierzemy pod uwagę zbiorników wodnych i terenów zurbanizowanych.
Ok, Wisła to ciek wodny, ale wciąż uważam, że pokazałeś miejsca, które są dość naciąganym argumentem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę okresowe zalewanie tychże. Prawdę mówiąc, spodziewałem się już prędzej, że znasz lokalizację jakichś plantacji... bo ja wiem... dyni "po horyzont". ;-)

W takie miejsca zawsze trzeba przynieść swoje paliwo. Drewno/naftę/benzynę/gaz. I tyle. Inna sprawa, że da się pozyskać ten nieszczęsny opał idąc trochę dalej na brzeg rzeki. Ewentualnie można zabrać do jednostki pływającej wystarczającą ilość drewna do zagotowania czegoś ciepłego na dwóch biwakach. Zwłaszcza ka wynalazku typu samowar/Kelly Kettle. Jeżeli dobrze widzę, płynąłeś tradycyjną dwuosobówką. Miejsca tam wbród :-)

Ale oczywiście palnik gazowy to najwygodniejsze rozwiązanie po całym dniu machania.
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

A widzisz, Sławek ! Te kilka lat temu, jak robiłem fotkę z wysepką pod Tarnobrzegiem, pomyślałem, że nikt nie uwierzy. Zrobiłem więc zbliżenie krzaczorów. Jutro znajdę to pokażę - golutki piach pod gałeziami ! :-)
Zasadniczo, na wiślanych łachach opału jest tyle, że ognicho pod niebiosa można rozjarać... :-) Ale są miejsca, gdzie się nie da... Te, które opisuję, zlazłem wzdłuż i wszerz - i nic.
Ujście Sanu... To, co widać na fotce - to San właśnie. Wisła byłaby "za plecami". Tam było z kilometr gołego piachu, a potem gąszcz łoz.. Za łozami łąki, potem wał i wieś. Pewnie tam by się coś znalazło, ale wyobrażasz sobie po 8 - 10 godzinach wiosłowania, kiedy człowiek głodny, noc za pasem, ciąganie drew na ognisko przez chaszcze a potem po kilometrowej łasze ? :-) Owszem, po drugiej stronie rzeki - zwykły las, ale się ściemniało i trzeba było dosyć pospiesznie szukać w miarę rozsądnego miejsca na biwak. Wyszło, jak wyszło... :-)

Generalnie - od Dęblina, do ujścia Wisły, zasadniczo, większe wyspy są zalesione i nie ma problemu z opałem. Są za to inne problemy - praktycznie wszystko to rezerwaty i ostoje, więc powinno się omijać. Ale jesienią, kiedy ptactwo szykuje się do odlotu i zbiera w ogromne stada na wysepkach - gęsi, kaczki wszelkie, czaple rozmaite, pomniejsze ptasie bractwo, nad tym szybujące wzdłuż koryta po dwie, czy więcej par - orły "łomignoty", bandyckie mewy, rybitwy... Wrażenia nie do opisania, nie do zapomnienia... Ognisko można sobie darować... :-)

[ Dodano: 2011-02-07, 23:31 ]
thrackan pisze:pokazałeś miejsca, które są dość naciąganym argumentem
- no taaaa ! :-)
Pewnie, mogłem zabrać drewno kominkowe i pelety z domu, nie ? :-)

Thrackan - zrozum... Po wysepce można sobie chodzić i szukać... Ta wysepka pod Tarnobrzegiem jest malutka i bardzo długa. Oprócz widoczenej kępy zarośli, nic tam nie ma. Popatrz na ślady - moje są świeże, ale wyspę ktoś schodził totalnie. Nawet cienia miejsca po ognisku tam nie było, a zapewne bywała tam okoliczna młodzież, bo puszek po piwie i innego syfu - owszem. A wożenie opału na wieczór, w kajaku... Pomysł dosyć oryginalny, nie powiem ! :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Dragonfly pisze: Ognisko można sobie darować... :-)
Gdzie darować ? Nad Wisłą?
- szalony :-P

Wiem, że nad Wisłą jest super - łażę tam od wielu lat.
Od Warszawy do ujścia Pilicy, czyli na południe, zlazłem bardzo dużo tych rejonów z buta. Zarówno jeden i drugi brzeg i epickie przeprawy na wyspy :mrgreen:
Po najgorszych bagnach, taplarach i wciągających piaskach - czasem palących od słońca straszliwie :-P

I uważam, że jest to najlepszy teren wypadowy jaki może być. Zwłaszcza latem kiedy w lasach nie zapalimy ogniska :mrgreen: Zresztą, mgły, sumy, słowiki, dziki ech..uwielbiam :-D
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

Slaq - no, z tym łowieniem to nie wiem... Wisłę spłynąłem kilka razy. Zawsze sam, więc jak chciało mi się odezwać do kogoś, to przeważnie do wędkarzy, których jest naprawdę mnóstwo na brzegami tej rzeki. Ale na pytanie - "biorą ?", zawsze, czy to pod Krakowem, czy pod Gdańskiem, odpowiedź była jedna: "a gdzie tam !" :-)
No, nie... Kiedyś, zdaje się, że w Tarchominie, na łódce siedziały dwie panie, starsza i ładna, młodziutka... Ta starsza odpowiedziała, że biorą i nawet czuć było entuzjazm od niej... :-) Szkoda, że młoda milczała jak grób z oczętami wbitymi w spławik... :-)

Sławek - Wisła nawigacyjnie jest dosyć trudną rzeką, nie niebezpieczną ale trudną właśnie. Spływając, raczej się człowiek nie nudzi, a wprost przeciwnie - ma co robić i na co uważać. Więc albo łowienie, albo spływanie... :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Dragonfly pisze: Wisła nawigacyjnie jest dosyć trudną rzeką, nie niebezpieczną ale trudną właśnie. Spływając, raczej się człowiek nie nudzi, a wprost przeciwnie - ma co robić i na co uważać. Więc albo łowienie, albo spływa
No wiem, trochę tam popływałem od wyspy do wyspy :mrgreen:
Przecież nie mogłem usiedzieć na miejscu 8-)

A łowienie to na przykosach bardziej (na kancie) - zakotwiczony na płyciźnie i w tych 2-4 metrowej szerokości głębiach łowisz.
Nie był bym takim baranem, by łowić ot tak i "se płynąć" 8-)
Nurt za szybki i jak coś weźmie większego to klops :-P
Ciągnięty przez suma po rzece :mrgreen:
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

Sławek - idziesz Ty, kurna, spać ? :-)
Obaj będziemy tak o Wiśle marzyli - do rana ? :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

No właśnie miałem pisać, że idź już spać :mrgreen:
Dobrej nocy życzę zatem :-D
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Dragonfly pisze:- no taaaa ! :-)
Pewnie, mogłem zabrać drewno kominkowe i pelety z domu, nie ? :-)
Popatrz, jaka dyskryminacja. Paliwo do palnika to bez szemrania wozisz, a szczapka drewna to już "be" i powinna sama po brzegu Cię gonić. Jak szkocki chłopak taksówkę w słynnym dowcipie o oszczędzaniu na opłatach za transport. :mrgreen:

Nie chodzi mi o pełnowymiarowe ognisko kupalne z kuso odzianymi dziewojami gratis. Chodzi o małe ognisko w puszce/KK/samowarze. Spójrz, na jakich ilościach Puchal i Pimpek ugotowali łącznie około 4,5 litra wody ( viewtopic.php?p=47241#47241 ). A Puchal jeszcze bezczelnie na reszcie kiełbaski smażył. A jakby tego było mało to panowie sami sobie tam z domów drewno przynieśli. Szczyt arogancji, nieprawdaż? :-P ;-)
Dragonfly pisze:Thrackan - zrozum... Po wysepce można sobie chodzić i szukać... Ta wysepka pod Tarnobrzegiem jest malutka i bardzo długa. Oprócz widoczenej kępy zarośli, nic tam nie ma. Popatrz na ślady - moje są świeże, ale wyspę ktoś schodził totalnie. Nawet cienia miejsca po ognisku tam nie było, a zapewne bywała tam okoliczna młodzież, bo puszek po piwie i innego syfu - owszem.
Nijak nie daję rady zrozumieć o co Ci chodzi.

Jak mi każesz szukać drewna na Marszałkowskiej w "tej mojej Warszawie", to też go nie znajdę, chociaż będę z niej widział dwa parki i sprzedawcę choinek.

Palnik i paliwo do niego znalazłeś na którejś z tych wysepek? Czy może jednak przywiozłeś ze sobą? Też Ci zajęło miejsce w kajaku, prawda?

Ale ja jestem dziwak i na stałe noszę w plecaku kawałki kory brzozowej, świeczkę i źródło ognia... :-P

Tak w ogóle mam wrażenie, że nasza rozmowa z PW nieco zdominowała wątek. ;-) :-D
A tam już doszliśmy do konkluzji, że różnimy się podejściem do wędrowania i raczej stanowisk nie zmienimy w najbliższej przyszłości.

Pozdrawiam,
thrackan
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

thrackan pisze:Paliwo do palnika to bez szemrania wozisz, a szczapka drewna to już "be"
- :-)
Thrackan - na trzy tygodnie wstarczyły mi dwa litry benzyny. Czy wystarczyłaby szczapka drewna ? :-)

Widzisz, to jest tak: benzynę (czy gaz) idę do sklepu i kupuję. Drewno muszę pozbierać - czy je będę później woził, czy doraźnie, kiedy chcę użyć...
thrackan pisze:doszliśmy do konkluzji, że różnimy się podejściem do wędrowania
- pewnie. Czym innym jest kilkugodzinny wypad nad Wisłę ze sprzętem, pozbieranie kilku szczapek, przetestowanie sprzętu i powrót do domu, czym innym kilkutygodniowe wędrowanie po Wiśle, kiedy po całym dniu na wodzie jest się zmęczonym i głodnym, więc kwestia szybkiego przyrządzenia posiłku jest paląca a dopiero potem można bawić się w klimaty i ogniska. Przykłady, które przytaczasz wędrowaniem nie są. Nie zauważyłeś ? :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Dragonfly pisze:Czy wystarczyłaby szczapka drewna ? :-)
Nie, ale po spaleniu jednej, można przy najbliższej okazji uzupełnić zapas. To nie podróż w kosmos, że całe paliwo musisz mieć ze sobą na starcie. To bardziej jak jazda samochodem - kończy Ci się paliwo, to zaczynasz się rozglądać za miejscem do jego pozyskania, mając jeszcze rezerwę w zapasie. Chodzi o przewidywanie. Wodę piłeś z Wisły, czy kupowałeś w sklepie? Jeżeli w sklepie, to nie musiałeś też myśleć z odpowiednim wyprzedzeniem o uzupełnianiu zapasu?
Dragonfly pisze:Widzisz, to jest tak: benzynę (czy gaz) idę do sklepu i kupuję. Drewno muszę pozbierać - czy je będę później woził, czy doraźnie, kiedy chcę użyć...
Tylko sklepów tuż nad brzegiem rzeki też za wiele nie ma. Zwłaszcza na piaskowych łachach. Jeżeli wystartujemy z brzegu rzeki - ty szukając sklepu, ja drewna - kto ma większe szanse na szybszy powrót z paliwem do łodzi i rozpoczęcie działań kuchennych? ;-) Łatwiej będziesz miał dopiero na kolejnych noclegach.
Dragonfly pisze:Czym innym jest kilkugodzinny wypad nad Wisłę ze sprzętem, pozbieranie kilku szczapek,
Odwrotnie, "zabranie z domu kilku szczapek i kilkugodzinny wypad nad Wisłę ze sprzętem". Puchal to sprecyzował. Żadnego drewna z miejsca spotkania nie użył. Poza tym, czym jest kilkutygodniowy spływ kajakiem jak nie kilkunastoma połączonymi spływami weekendowymi? Nie wiem, jak Ty, ale ja drugiego/ trzeciego dnia wyprawy zwykle wchodzę w taki rytm, że obojętne staje mi się, czy w podróży spędzę następne trzy miesiące, czy dwa dni.
Dragonfly pisze:kiedy po całym dniu na wodzie jest się zmęczonym i głodnym, więc kwestia szybkiego przyrządzenia posiłku jest paląca a dopiero potem można bawić się w klimaty i ogniska. Przykłady, które przytaczasz wędrowaniem nie są.
Zdarzało mi się i wędrować, choć największa rzeka, jaką płynąłem to Wkra. I nigdy nie wysiadałem specjalnie głodny na brzeg na koniec dnia - ot, podjadałem na spokojniejszych odcinkach. :mrgreen: A poranna herbata w termosie to też nie była jakąś fanaberią. Dzięki takiemu podejściu wychodziłem na brzeg spokojnie i mogłem się skupić na zabezpieczeniu kajaka i noclegu. A później dla klimatu siedziałem przy ognisku i pitrasiłem coś na ukoronowanie dnia. Palnik wówczas miałem, ale użyłem go ztcp wtedy, gdy padało i człowiek wolał trzymać zadek w namiocie gotując w przedsionku. Zgoda, tu z ogniskiem i samowarem poziom trudności wzrasta (dym).

Nie mówię, że palniki są złe. Ale nie widzę konieczności spinania się na posiadanie "Jedynego Słusznego Palnika".
Jak byłem młodszy to miałem fazę na rozumowanie "wszystko muszę najpancerniejsze i niezawodne, nożem będę się asekurował przy wspinaczce skalnej, zapalniczka ma być kuloodporna, na piersiach będę nosił książkę w blaszanej oprawie, co kule z rewolweru zatrzyma, a jak dorosnę - kupię sobie BWP, to będę bezpieczny na drodze". :mrgreen:

Ale jakoś mi przeszło, odkąd mnie nauczono przewidywać i patrzeć na sprawy z różnej perspektywy oraz wychodzić poza utarte schematy. ;-)
Awatar użytkownika
Dragonfly
Posty: 313
Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
Lokalizacja: Mazowsze
Tytuł użytkownika: Sceptyk
Płeć:

Post autor: Dragonfly »

thrackan pisze:nie widzę konieczności spinania się na posiadanie "Jedynego Słusznego Palnika
- zauważyłeś, żebym gdziekolwiek i komukolwiek wciskał kit o "jedynym słusznym palniku" ? Ani takowego nie posiadam, ani o takowym słyszałem. Mam kilka różnych, których używam zależnie od okoliczności i skali przedsięwzięcia.
thrackan pisze:mnie nauczono przewidywać i patrzeć na sprawy z różnej perspektywy oraz wychodzić poza utarte schematy.
- właśnie wydaje mi się, że patrzysz na sprawy z dosyć ograniczonej perspektywy: dosyć wydumane "tryndy" usiłujesz przekuć w "doświadczenie" - zbieranie i palenie patyczkami, dobre na weekendowej wycieczce usiłujesz podnieść do rangi wyprawowej praktyki. :-)
thrackan pisze:Wodę piłeś z Wisły, czy kupowałeś w sklepie?
- zauważyłeś zapewne 10 litrowy pojemnik ? Taki biały ? Na dłuższe wypady łódką zabieram zazwyczaj dwa. Nie kupowałem - co ok. 5 dni nabierałem we wsi. Gdybyś kiedyś znalazł się wewnątrz Doliny Środkowej Wisły, wiedziałbyś, że zrealizowanie zaopatrzenia na samotnej wyprawie już samo w sobie jest sporym wyzwaniem. :-)
thrackan pisze:Poza tym, czym jest kilkutygodniowy spływ kajakiem jak nie kilkunastoma połączonymi spływami weekendowymi?
- nie skomentuję... :-)
thrackan pisze:Jeżeli wystartujemy z brzegu rzeki - ty szukając sklepu, ja drewna - kto ma większe szanse na szybszy powrót z paliwem do łodzi i rozpoczęcie działań kuchennych
- Thrackan, no wybacz, ale boki zrywam, jak śledzę Twój tok myślenia... :-)
Człowieku ! Mnie ciutkę więcej niż dwa litry benzyny starczyły na prawie trzy tygodnie i jeszcze zostało. Nie szukałem paliwa na brzegu rzeki !
Jeżeli Twoje hobby polega na zbieraniu patyków, żeby przygotować sobie gorące żarcie i picie - kultywuj je sobie, na zdrowie ! :-)

Największa rzeka, którą płynąłem (nie samotnie, oczywiście) to była Lena. No, może kilkanaście weekendowych spływów, nie ? :-)

Thrackan - Drogi Kolego !
Dyskusje z Tobą bywają przezabawne - pokazuję Ci, że w środku Polski, latem, można znaleźć miejsca, gdzie nie znajdziesz środków dla realizacji swojego hobby, a Ty wciskasz mi, że mogłem sobie przewidzieć tę sytuację i nazbierać patyków wcześniej, oraz wozić je w kajaku na wypadek, gdybym gdzieś nie mogł gdzieś znaleźć... I że prędzej Ty na brzegu rzeki nazbierasz patyków, niż ja znajdę paliwo... :-) Thrackan - Kamiński na Antarktydę też powinien zabierać zapas ? :-)
Gotowanie na zbieranym w okolicy drewnie jest czasochłonne, kłopotliwe, niekiedy wręcz bezsensowne ze względu na nakład czasu i wysiłku konieczny do rozpalenia ognia. Ale jeden lubi się żenić, inny - smród skarpet... :-)

Czekam na kolejną porcję argumentów za patykami ! :-)
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Dragonfly pisze:Gdybyś kiedyś znalazł się wewnątrz Doliny Środkowej Wisły, wiedziałbyś, że zrealizowanie zaopatrzenia na samotnej wyprawie już samo w sobie jest sporym wyzwaniem. :-)
Heh dobrze powiedziane 8-)
Dragonfly pisze:Czekam na kolejną porcję argumentów za patykami ! :-)
Marudzisz z tym poszukiwaniem badyli, rozpalaniem i zmęczeniem :-P Starość musi musowo :mrgreen:

Myślę, że w jakiś skrajnych sytuacjach pogodowych, też korzystał bym ciągle z kuchenki, ale w normalnych warunkach - jarał bym aż miło - wszelakie ogniska. 8-)
Zbierał bym drwa i nie marudził 8-)
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Dragonfly pisze:- zauważyłeś, żebym gdziekolwiek i komukolwiek wciskał kit o "jedynym słusznym palniku" ? Ani takowego nie posiadam, ani o takowym słyszałem. Mam kilka różnych, których używam zależnie od okoliczności i skali przedsięwzięcia.
Tutaj zwracam honor po sprawdzeniu PW (czemuż, ach czemuż skrzynki mają tak skromną pojemność?). Ktoś mi jakiś czas temu pisał, że jedynymi wartymi uwagi kuchenkami są bodajże Szmiel i kostka Optimusa, bo w nich ponoć nie ma uszczelek, które by mogły zawieść. Z Tobą rozmawiałem, jak widzę, o Campingazie na LPG. Pomyliłem rozmówców, przepraszam. :oops:

Wiesz, właśnie sobie usiadłem w spokoju na wyimaginowanej kozetce i przeanalizowałem, jak właściwie rozmowa przeskoczyła na obecny tor.
Dragonfly pisze:Nie jestem też żadnym polarnikiem ani wyścigowcem, żebym potrzebował litra wrzątku w 2:30. Serio. Nie zapuszczam się na skalne pustkowia w środku zimy. Po prostu nie ładuję się tam, gdzie warunki są skrajnie niekorzystne oraz tam, gdzie mnie nie potrzeba i gdzie znaleźć się nie mam ochoty. Całkiem niezła metoda na ograniczenie ryzyka władowania się w kłopoty, nieprawdaż? ;-)
Dragonfly pisze:Ano, do czasu, Thrackan, do czasu... Przyjdzie czas i na bardziej ekstremalne eskapady... :-)
A jak chcesz - pokażę Ci fotki z miejsc w samym środku Polski, latem, gdzie o jakimkolwiek ognisku nawet pomyśleć się nie dało z braku paliwa. I kucheneczka była jedynym, sensownym sprzetem, żeby napić się i wtrząchnąć coś ciepłego. :-)
Powinienem był to wówczas wychwycić i zwrócić uwagę. Zauważyłeś, że narzucasz mi swoją wizję rozwoju turystycznego? W dodatku czynisz w chwili, w której odniosłem się tylko do słów, w których podejrzewasz mnie o jakieś niezdrowe uwielbienie dla palnika gazowego o mocy 7kW, o którego istnieniu tylko wspomniałem.

Piszesz też o tym, że kuchenka jest jedynym sensownym sprzętem, żeby napić się czegoś ciepłego. Ok. Jest ona dla Ciebie jedyną opcją. Ja wolę inny sposób, jeżeli nie trafię na jakieś wielkie przeszkody.
Dragonfly pisze:- właśnie wydaje mi się, że patrzysz na sprawy z dosyć ograniczonej perspektywy: dosyć wydumane "tryndy" usiłujesz przekuć w "doświadczenie" -zbieranie i palenie patyczkami, dobre na weekendowej wycieczce usiłujesz podnieść do rangi wyprawowej praktyki. :-)
W porównaniu z wieloma osobami na tym forum, dorobek mam praktycznie żaden. Otwarcie się przyznaję. Ale jestem też świadom, że jeszcze dwieście lat temu ludzie przemierzali całe kontynenty na naszej szerokości geograficznej, bazując na ognisku w sprawie gotowania. Czy w w dzisiejszych czasach jesteśmy na tyle zdegradowani, że to już dla nas za ciężkie? :mrgreen:
Dragonfly pisze:Gdybyś kiedyś znalazł się wewnątrz Doliny Środkowej Wisły, wiedziałbyś, że zrealizowanie zaopatrzenia na samotnej wyprawie już samo w sobie jest sporym wyzwaniem. :-)
Zapewne.
Dragonfly pisze:Człowieku ! Mnie ciutkę więcej niż dwa litry benzyny starczyły na prawie trzy tygodnie i jeszcze zostało. Nie szukałem paliwa na brzegu rzeki !
A ja całą długość Wisły przejechałem pociągiem w mniej niż dobę! I jeszcze się w tym czasie wyspałem, najadłem i przeczytałem książkę. I jedyne machanie rękoma uskuteczniałem przy wrzucaniu plecaka na półkę bagażową. A kosztowało mnie to o wiele mniej, niż wypożyczenie kajaka! :mrgreen: Aluzja czytelna?
Dragonfly pisze:Jeżeli Twoje hobby polega na zbieraniu patyków, żeby przygotować sobie gorące żarcie i picie - kultywuj je sobie, na zdrowie ! :-)
Dziękuję serdecznie za to wymarzone pozwolenie! Jak już wyżej wspomniałem, mam swoją wizję własnej turystyki i dobrze mi z nią. Zostanę tatusiowatym, nieekstremalnym stworzeniem leśnym. Z zamiłowania - dzikiem. :-D
Dragonfly pisze:Dyskusje z Tobą bywają przezabawne - pokazuję Ci, że w środku Polski, latem, można znaleźć miejsca, gdzie nie znajdziesz środków dla realizacji swojego hobby, a Ty wciskasz mi, że mogłem sobie przewidzieć tę sytuację i nazbierać patyków wcześniej, oraz wozić je w kajaku na wypadek, gdybym gdzieś nie mogł gdzieś znaleźć... I że prędzej Ty na brzegu rzeki nazbierasz patyków, niż ja znajdę paliwo... :-) Thrackan - Kamiński na Antarktydę też powinien zabierać zapas ? :-)
Drogi Dragonfly, też czerpię przyjemność z naszej wymiany zapatrywań i zapewniam, że szczery uśmiech nie schodzi z mej twarzy pisaniu odpowiedzi. Tak, pokazałeś mi, że można znaleźć w naszym kraju w letnich miesiącach roku miejsca ubogie pod względem surowca opałowego. Zważ jednak, że poprosiłem Cię o zdjęcia tych miejsc, bo sam nigdy się w takich miejscach nie znalazłem. A pewnie mijałem je w pewnej odległości nawet przez chwilę nie rozważając w ich pobliżu noclegu, bo widziałem bliżej miejsca lepsze na obóz. (Ciekawostka: jednego lata w Warszawie na jednej z łach wyrosły... pomidory - "sadziło" je zdalnie z domu wielu Warszawiaków :-P ) O co mi chodzi? Ano ukazałeś miejsca w których obozuje się w pełni świadomie, po uprzednim sprawdzeniu panujących warunków. :-D Co do wożenia opału - wiem, że w "dwójce" można spokojnie wieźć nawet kilkunastolitrowe wiadro pełne różności, bo sam takie coś do kajaka ładowałem, jeno z zapasami jedzenia dla kilkunastu osób. I tylko zwróciłem uwagę, że do Twojego kajaka by się zmieściło. Nie wspomniałem ani słowem, że powinieneś to czynić. Nie bardzo mnie interesuje, co M.Kamiński powinien zabrać na Antarktydę czy nawet Atlantydę lub El Dorado, bo akurat rozmawialiśmy o Polsce, która jest, gdzie jest i jaka jest. ;-)
Dragonfly pisze:Gotowanie na zbieranym w okolicy drewnie jest czasochłonne, kłopotliwe, niekiedy wręcz bezsensowne ze względu na nakład czasu i wysiłku konieczny do rozpalenia ognia. Ale jeden lubi się żenić, inny - smród skarpet... :-)
Gotowanie na ognisku jest dokładnie takie, jakim go opisałeś. Słowa Twe przy okazji pasują jak ulał do pływania po Polsce kajakiem, gdy można wygodnie, sucho i szybko autem, pociągiem, autobusem czy nawet samolotem. Ale to już nie to samo, nieprawdaż? :mrgreen:
Dragonfly pisze:thrackan napisał/a:
pokazałeś miejsca, które są dość naciąganym argumentem

- no taaaa ! :-)
Pewnie, mogłem zabrać drewno kominkowe i pelety z domu, nie ? :-)
Tutaj chodziło mi o to, że o zdjęcia prosiłem pisząc, że nie wyobrażam sobie w Polsce miejsc bez drewna na opał poza (jeszcze raz podkreślam) zbiornikami wodnymi i terenami zurbanizowanymi. W tym momencie nie miałem na myśli nic innego. Następnym razem postaram się wyrażać jaśniej.

Pozdrawiam serdecznie! :mrgreen:
Awatar użytkownika
Offtime
Posty: 350
Rejestracja: 09 paź 2010, 18:57
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: niedzielny harcerzyk
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Offtime »

Też jestem ciekaw miejsc w naszym pięknym kraju gdzie patyczków do puszki sobie nie uzbieram i litra wody na tym nie zagotuję.

thrackan, wykluczenie terenów zurbanizowanych jest chyba niekoniecznym, znalezienie opału nie stanowi problemu.
Moja kolekcja militariów

Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

Offtime pisze:thrackan, wykluczenie terenów zurbanizowanych jest chyba niekoniecznym, znalezienie opału nie stanowi problemu.
To zabezpieczenie na wypadek, jakby mnie kto wysłał na zbieranie chrustu w granicach autostrady albo placów Piłsudskiego i Konstytucji czy też rynku Starówki w Warszawie i zabronił schodzić z ich powierzchni (to takie lokalne betonowo-kamienne pustynie). ;-)
Awatar użytkownika
Michal N
Posty: 1186
Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Gadu Gadu: 9361862
Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
Płeć:

Post autor: Michal N »

thrackan, w czym problem, mało opału po śmietnikach leży? :-)
Obrazek
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

thrackan, w czym problem, mało opału po śmietnikach leży? :-)
W sumie nawet lata sobie poza śmietnikami, zwłaszcza po imprezach masowych :-D
Tylko wydaje mi się, że Dragonfly pisząc "patyki" nie włączał w to określenie tych kosmetycznych :mrgreen:
Ciek
Posty: 722
Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
Lokalizacja: z kanapy przed TV
Tytuł użytkownika: awski
Płeć:

Post autor: Ciek »

Ooo, myślałem, że ten temat to kolejny onanizm sprzętowy gdzie ktoś żeni się ze swoją kuchenką i żyją długo i szczęśliwie, chociaż nie gotują bo są przyjemniejsze sposoby na konsumpcję związku, a tu proszę, dyskusja o Wiśle :D
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Z recki kuchenki Coleman 550B zrobił się kolejny spór o wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy...

Panowie - zaletą naszego/naszych hobby jest to, że sami sobie dyktujemy warunki. Ktoś chce sprawdzić, czy przeżyje miesiąc z nożem i krzesiwem - proszę bardzo, sprawdza. Inny spływa Wisłą z zapasem pożywienia, picia i paliwa na całą drogę - i też jest fajnie.

A recenzja ma ewentualnemu przyszłemu użytkownikowi powiedzieć, czy dany sprzęt spełni, albo nie, jego zapotrzebowanie.

Omawianie przydatności, czy lepszości ogniska nad kuchenką turystyczną to temat na odrębny wątek.

Na tę chwilę nie odczuwam potrzeby posiadania kuchenki na gaz, czy benzynę. Zrobiłem sobie "szwedzki kubek" napędzany denaturatem, ale raczej jako wprawkę w ręcznych robótkach, niż rzeczywiście potrzebny sprzęt. Co nie wyklucza, że go w jakąś wędrówkę nie zabiorę - nigdy nie mówię nigdy. Lubię ognisko, zapach dymu z drewna, dlatego wolę się trzymać tego typu źródeł energii.

Na kajakową wyprawę też bym zabrał Hobo Stove, a nie bańkę z benzyną. Ale i nie wiosłowałbym po dziesięć godzin dziennie. Tyle, że mnie nie ogranicza czas - mogę se dziś wyjść z domu, i wrócić równie dobrze za dzień, jak za miesiąc.
Awatar użytkownika
Offtime
Posty: 350
Rejestracja: 09 paź 2010, 18:57
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: niedzielny harcerzyk
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Offtime »

Jest jakaś pokrętna logika w tym co MlKl piszesz ;-)
Ale i tak jestem ciekaw miejsc w Polsce gdzie opału nie da się zebrać :-)

thrackan, jeśli w promieniu kilometra nie można znaleźć opału to nikt nie usiądzie i nie będzie płakał, przejdzie kilometr i dwieście metrów i tam się rozbije.

Naprawdę jestem ciekaw miejsc w Polsce gdzie zdobycie opału jest tak trudnym aby kuchenka benzynowa czy gazowa była koniecznością.

Aczkolwiek, dopuszczam w swoich rozważaniach sytuacje w kttórych może to być problemem, mój ulubiony przykład scenariusza survivalowego to sytuacja kiedy uciekając przed powodzią lądujemy na wzgórzu na którym nie ma żadnego drzewa czy krzaka :D

No ale to specyficzna sytuacja i z pewnych względów też bym nie chciał polegać w niej na kuchence gazowej, benzynowej też nie takiej jak opisywana.
Moja kolekcja militariów

Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
Awatar użytkownika
thrackan
Posty: 911
Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 2123627
Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
Płeć:
Kontakt:

Post autor: thrackan »

thrackan, jeśli w promieniu kilometra nie można znaleźć opału to nikt nie usiądzie i nie będzie płakał, przejdzie kilometr i dwieście metrów i tam się rozbije.
Z powyższej rozmowy wyciągnąłem wnioski, że nie każdy byłby skłonny tak zrobić. ;-)
Awatar użytkownika
Prowler
Posty: 782
Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
Lokalizacja: Białystok
Tytuł użytkownika: motórzysta
Płeć:

Post autor: Prowler »

Offtime pisze:Naprawdę jestem ciekaw miejsc w Polsce gdzie zdobycie opału jest tak trudnym aby kuchenka benzynowa czy gazowa była koniecznością.
każdy las gdzie palenie ognisk jest zabronione ;-)
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Awatar użytkownika
Offtime
Posty: 350
Rejestracja: 09 paź 2010, 18:57
Lokalizacja: Warszawa
Tytuł użytkownika: niedzielny harcerzyk
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Offtime »

Prowler pisze:
Offtime pisze:Naprawdę jestem ciekaw miejsc w Polsce gdzie zdobycie opału jest tak trudnym aby kuchenka benzynowa czy gazowa była koniecznością.
każdy las gdzie palenie ognisk jest zabronione ;-)
Oj to mi teraz powiedziałeś ;-)
Ale! Palenie ogniska a zbieranie opału to dwie różne rzeczy, pytałem się o opał.

Dodatkowo, w lasach często zakaz nie obejmuje palenia ogniska a ogólnie posługiwania się otwartym ogniem, czyli kuchenka na gaz czy benzynę odpada tak samo jak kuchenka na patyki :D
Moja kolekcja militariów

Casual Survival Blog
_________________
Forum internetowe nie służy dyskusji, co najwyżej wymianie poglądów.
ODPOWIEDZ