Krzesiwo-,,bączek''
: 05 gru 2011, 13:46
Czytając książkę pt.,,Rapsodia ałtajska'' Wincentego Kwapiszewskiego, w której autor przedstawia zarówno swoje życie jak i innych polaków zesłanych na Syberię ,napotkałem tekst opisujący krzesiwa jakie tam wytwarzano i używano.Autor opisuje tam też krzesiwo o okrągłym kształcie z dwiema dziurkami i używane jak ,,bączek'', a poniżej przedstawiam ten fragment książki:
,,Brak zapałek spowodował zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju krzesiwka,głównie dla palaczy.Robiliśmy więc takie płaskie w rodzaju grzebienia ,ale także i bardziej wymyślne w postaci bączka,stalowego krążka z dwiema dziurkami w środku.Przez dziurki przeciągało się sznurek i zawiązywało na supeł.Jedną część sznurka zakładało się na szyję ,a drugą trzymało w ręku.Zataczając bączkiem koło a następnie rytmicznie pociągając za sznurek powodowało się jego szybki obrót wokół własnej osi ,raz w prawo ,raz w lewo.Teraz krzemień z kawałkiem nadtlonej tkaniny lub miazgi z huby brzozowej przytykało się do wirującego bączka tak,aby iskra poleciała na hubę i już zaczynała się ona tlić.Po przypaleniu skręta całość chowało się do pudełeczka ,a bączka niektórzy palacze nie zdejmując z szyi ,nosili w kieszonce marynarki.''
Czy ktoś z forumowiczów spotkał się już kiedyś i używał takiego krzesiwa i może podzielić się swoim doświadczeniem.Prędkość obrotu być może sprawia ,że krzesiwo daje więcej iskier i łatwiej jest je złapać na hubkę niż tradycyjnie uderzając w krzemień.
,,Brak zapałek spowodował zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju krzesiwka,głównie dla palaczy.Robiliśmy więc takie płaskie w rodzaju grzebienia ,ale także i bardziej wymyślne w postaci bączka,stalowego krążka z dwiema dziurkami w środku.Przez dziurki przeciągało się sznurek i zawiązywało na supeł.Jedną część sznurka zakładało się na szyję ,a drugą trzymało w ręku.Zataczając bączkiem koło a następnie rytmicznie pociągając za sznurek powodowało się jego szybki obrót wokół własnej osi ,raz w prawo ,raz w lewo.Teraz krzemień z kawałkiem nadtlonej tkaniny lub miazgi z huby brzozowej przytykało się do wirującego bączka tak,aby iskra poleciała na hubę i już zaczynała się ona tlić.Po przypaleniu skręta całość chowało się do pudełeczka ,a bączka niektórzy palacze nie zdejmując z szyi ,nosili w kieszonce marynarki.''
Czy ktoś z forumowiczów spotkał się już kiedyś i używał takiego krzesiwa i może podzielić się swoim doświadczeniem.Prędkość obrotu być może sprawia ,że krzesiwo daje więcej iskier i łatwiej jest je złapać na hubkę niż tradycyjnie uderzając w krzemień.