Trzech Króli na dziko - 6-7.01.2012

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Pratschman
Posty: 214
Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
Lokalizacja: Jarocin/Poznań
Płeć:

Trzech Króli na dziko - 6-7.01.2012

Post autor: Pratschman »

Kolejna już relacja z wypadu z długiego weekendu. Mam nadzieję, że będzie się miło czytało, zwłaszcza, że mam parę pytań.

Po mszy o 7 rano już o 8 byliśmy z Redneckiem w terenie. Plan był prosty - 24h w lesie, a przede wszystkim- w naszej ulubionej, dzikiej części. Pogoda średnia- ok 4 stopnie, mży i wieje. Po drodze do naszego "jarocińskiego Rembridż", jak ten teren dumnie ochrzciliśmy :mrgreen: zahaczyliśmy o legendarne kamienie, których historia jest w opisie fotek.

Na nasz teren doszliśmy około 10, zebrawszy uprzednio korę, susz na ognisko i parę kamieni. Mieliśmy ambitne cele zanim zapadnie zmrok:
- dojść do źródła ładnej, bezimiennej rzeczki
- zrobić szkic z azymutami i krokami naszego terenu
- znaleźć miejsce na zasiadkę z aparatem
- zebrać korę brzozową na naczynko (ja) i kubek (Redneck)
- znaleźć miejsce do spania.

Jak widać na fotach, bieg rzeki okazał się bardzo malowniczy. W okolicach paśnika znalazłem też fajny świerk na zasiadkę, nawet wysoko na niego wlazłem. Także udało się zrobić (przez 2h!) szkic terenu, zrobić lejkowe naczynko z kory. Przygotowaliśmy też nocleg i rozpaliliśmy ognisko. Tam uszczelniłem dno naczynka roztopioną żywicą i grzałem (nie doprowadziłem do wrzenia) w nim wodę kamieniami. Zrobiłem też plaki z mieszanki mąki żołędziowej i pełnoziarnistej pszennej. Były pyszne, zero goryczy! Wypróbowywaliśmy też mojego nowego fiskarsa :-)

W lesie przeżyliśmy też, choć nie poczuliśmy, jarocińskie trzęsienie ziemi :mrgreen:

Po ciepłej nocy, z temperaturą powyżej zera, i po porannym ognisku poszedłem "na do widzenia" za pobliskie świerki z wiadomą, krecikową potrzebą. Spokojnie sobie ..., nagle patrzę, a tu...! Zapraszam do fotki :mrgreen: Potem po prostu wróciliśmy. Zasiadka cieplejszą porą ;-)

Przemyślenia: Jak człowiek ma czas w terenie, to jest rewelacja. Wszystko było tak na spokojnie, był czas pokontemplować przyrodę i porobić co dusza zapragnie. Mam za to parę pytań technicznych:

Co to mogą być za drzewa w drzewostanie nasiennym, które pokazuję na fotkach?
Czy ułożenie włókien płacie kory przy robieniu stożka ma znaczenie? Wydaje mi się, że poprzednie zaginałem bardziej w poprzek włókien i nie musiałem uszczelniać, bo po prostu nie zrobiła się dziurka :-)
Ktoś bawił się w szkice terenu?
Chce ktoś pół tej... niespodzianki? :mrgreen: Niedługo pójdę ją ściąć ;-)

Foty: https://picasaweb.google.com/1138805304 ... aDziko2012
Awatar użytkownika
zdybi
Posty: 435
Rejestracja: 01 lut 2009, 22:46
Lokalizacja: zachpom
Gadu Gadu: 9522989
Płeć:
Kontakt:

Post autor: zdybi »

Fajny wypad kolego!. Fajnie też, że staracie się coś robić, eksperymentować...

Sosna podobna jest do wejmutki. Jak byś pokazał szyszki to było by łatwiej (Powinny leżeć pod drzewami). Ciemne zdjęcia. Ale ekspertem nie jestem ;-)

Myślę, że gdybyś wcześniej polał tą korę ciepłą wodą albo przynajmniej namoczył w wodzie to była by plastyczniejsza. Generalnie kora z suchych, martwych brzóz jest sztywniejsza niż z powalonych świeżych.
http://lukaszzdyb.blogspot.com
http://mybushcraft.blogspot.com
"Bo życie przecież po to jest,żeby pożyć"
Awatar użytkownika
slaq
Posty: 675
Rejestracja: 20 wrz 2007, 08:39
Lokalizacja: Warszawa
Płeć:

Post autor: slaq »

Pratschman pisze:"jarocińskiego Rembridż",
Chwali się takie nazewnictwo ;-)

Czepił żem się kory, ale później dopatrzyłem :p

slaq się kijem bije - :wpale:
Awatar użytkownika
Pratschman
Posty: 214
Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
Lokalizacja: Jarocin/Poznań
Płeć:

Post autor: Pratschman »

Slaq, no ba :mrgreen: toż to ideał stałej miejscówki!

Zdybi, tak, szyszki wyglądają jak tez wejmutki, przyjrzeliśmy się im, choć nie obfociliśmy.
Co do naczyń - brzoza była dość niedawno powalona i już trochę przemiękła pod korą. Samą korę kilkadziesiąt razy nadginałem i prostowałem w tym miejscu, zanim spiąłem klipsem. Moczenie zawsze mi tylko pogarszało sprawę.. A Ty jak robisz?
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

Pratschman pisze: Moczenie zawsze mi tylko pogarszało sprawę..
Ja nie uzyskałem dobrych efektów z moczeniem kory. Po prostu woda słabo w nią wnika (jak wiemy, kora sosny jest bardzo nasączona olejkami).
Ale może faktycznie po podgrzaniu w gorącej wodzie, materiał bardziej by się uplastycznił. Sam muszę spróbować. Dzięki zdybi,

Fajnie tam mieliście.
F..k it, I'll Do It Myself!
Awatar użytkownika
soohy
Posty: 1093
Rejestracja: 26 lip 2010, 22:44
Lokalizacja: Małopolskie, Brzesko
Płeć:
Kontakt:

Post autor: soohy »

W szkice terenu się nie bawiłem, ale dwa lata temu jak rysowałem i mi wychodziło, to miałem w planie coś takiego robić. Zapodaj zdjęcia i pokaż jak ci wyszło. Puchal kora sosny czy brzozy? Bo mowa jest o korze brzozy, a obie są nasączone olejkami.
Awatar użytkownika
Dąb
Posty: 1063
Rejestracja: 08 lut 2008, 19:47
Lokalizacja: Gorzów
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dąb »

puchalsw pisze:Ale może faktycznie po podgrzaniu w gorącej wodzie, materiał bardziej by się uplastycznił. Sam muszę spróbować. Dzięki zdybi,
Kora ogólnie po podgrzaniu się uplastycznia czy to w gorącej wodzie czy bezpośrednio nad ogniem.
Pratschman pisze:Czy ułożenie włókien płacie kory przy robieniu stożka ma znaczenie? Wydaje mi się, że poprzednie zaginałem bardziej w poprzek włókien i nie musiałem uszczelniać, bo po prostu nie zrobiła się dziurka
Nie wiem jak to się ma ze stożkiem, jednak korę w poprzek kreseczek na niej występujących o wiele ciężej przerwać niż wzdłuż nich. Ze zginaniem jest tak samo nigdy mi nic nie pękło jeśli zginałem w poprzek kresek, jeśli wzdłuż to różnie bywało.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/

Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...

"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

soohy pisze:Puchal kora sosny czy brzozy?
Racja! Miałem cały czas na myśli korę BRZOZY, a pisałem SOSNY. Dzięki za zwrócenie uwagi.
F..k it, I'll Do It Myself!
Redneck
Posty: 50
Rejestracja: 27 sie 2007, 17:09
Lokalizacja: Jarocin/Poznań
Gadu Gadu: 7740488
Tytuł użytkownika: Surwiwalowiec emeryt
Płeć:

Post autor: Redneck »

O ho ho, co ja tu widzę... Nie wiedziałem, że na forum ukaże się relacja z mojego i Pratschmana styczniowego wypadu... Było super, już nie mogę się doczekać następnego razu.
Widzę, że na jednym ze zdjęć został uwieczniony nawet słoik z moim bigosem :mrgreen:
Miejscówka jest tak dobra, że chyba rzeczywiście wejdzie do naszego stałego repertuaru.

Gdyby przypadkiem kogoś jeszcze interesowało, jaki to kubek zrobiłem z zebranego w lesie materiału, wstawiam link do zdjęć:
https://picasaweb.google.com/1028967776 ... r69-YH6uQE

Jak widać, dno kubka stanowi drewniany krążek, a ścianki zwinięta kora brzozowa, obwiązana ciasno sznurkiem (dratwą) i zszyta jednym szwem na samej górze.
Wszystkie dziurki i szczeliny uszczelnione żywicą do tego stopnia, że z kubka nie wycieka ani kropla wody.
Naczynie wykonałem co prawda już w domu, ale bez użycia technik niemożliwych do powtórzenia w terenie (zakładając, że miałbym ze sobą nóż, piłę, dratwę i ewentualnie igłę). Rękodzielnicze cudo to to może nie jest, ale jak na mój pierwszy szczelny kubek z kory i tak jest moim zdaniem nieźle.
Głównym jego mankamentem jest to, że po pewnym czasie drewniane denko zaszło zarówno po stronie wewnętrznej, jak i zewnętrznej pleśnią. Przypuszczam, że nie stałoby się tak, gdybym najpierw ten kawałek drewna jakoś zakonserwował (nie znam się, ale domyślam się, że dobry byłby olej lniany).
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”