Moda na tanie rzeczy? & Tanie vs drogie
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
A jeżeli chdzi o modę na rzeczy tanie - tak nawiązując do ilustracji Dęba pod postem Mikiego, Mora to drożyzna... Tańszy jest Hultafors... A są tacy, co twierdzą że lepszy.
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
hehehe, kto zapoczatkowal modę na tanie latarki, bo wstyd przyznać się że kupilo się droższą niż 50 zł na tym forum? Dragonfly ! nawet jeśli tego nie chciał, ale tak skutecznie zniechęcał do droższego ( bo po co, na co etc etc.)
Własnie tak kształtuje się moda - płynnie, niemal niezauważalnie, niby nikt a tu nagle wszyscy jakimś dziwnym trafem widzą słysza a nawet mają to samo :566: , a ja przecież tylko wyraziłem swoje zdanei na ten temat
Dla mnie niezawodny: to nie tylko sprawnie dzialający jak się dba o sprzęt. Dla mnie niezawodny to taki, o który można nie dbać a będzie działał:
- stąd dobra latarka FenixLD, z uszczelnieniem, odporna na upadki, wstrząsy, nadepnięcie, zanurzenie w wodzie czy czołówka która nie boi sie wody a na jednym komplecie baterii, bez namysłu wyszarpnięta z szafy dziala dalej. (ktoś powie że to zależy od baterii, ale ile tanich sprzetow, niby na tych samych podzespołach ale niechlujnie wykonanych zużywa więcej prądu nie mówiąc nawet o umiejętnościach rozładowywania będąc nawet nieużywanymi).
- stąd SOLID tel. który nie boi się kurzu na budowie, zachlapania wapnem, klejem ani pływania
- stąd Casio G-schock - który nie boi się nadepnięcia, leżenia dwa lata w kurzym gnoju:) i dziala
Mógłbym tak wymieniac różne przykłady, ale właśnie zwróciłem uwagę iż Solid wyłamuje się. Jeden z najtanszych telefonów a jak odporny. - musi być modny bo jest tani i trwaly.
Własnie tak kształtuje się moda - płynnie, niemal niezauważalnie, niby nikt a tu nagle wszyscy jakimś dziwnym trafem widzą słysza a nawet mają to samo :566: , a ja przecież tylko wyraziłem swoje zdanei na ten temat
W tym sęk, ze nawet markowe używamy na wlasne ryzyko :p . Rózni się tylko tym że ktoś przetestował i stwierdził że dany wyrób spełnia uznane warunki wytrzymałości. Ale i tak używamy na własne ryzyko.Q_x pisze: Ew. markowy przedmiot może być certyfikowany do pewnych zastosowań, do których noname użyjesz na własne ryzyko.
Dla mnie niezawodny: to nie tylko sprawnie dzialający jak się dba o sprzęt. Dla mnie niezawodny to taki, o który można nie dbać a będzie działał:
- stąd dobra latarka FenixLD, z uszczelnieniem, odporna na upadki, wstrząsy, nadepnięcie, zanurzenie w wodzie czy czołówka która nie boi sie wody a na jednym komplecie baterii, bez namysłu wyszarpnięta z szafy dziala dalej. (ktoś powie że to zależy od baterii, ale ile tanich sprzetow, niby na tych samych podzespołach ale niechlujnie wykonanych zużywa więcej prądu nie mówiąc nawet o umiejętnościach rozładowywania będąc nawet nieużywanymi).
- stąd SOLID tel. który nie boi się kurzu na budowie, zachlapania wapnem, klejem ani pływania
- stąd Casio G-schock - który nie boi się nadepnięcia, leżenia dwa lata w kurzym gnoju:) i dziala
Mógłbym tak wymieniac różne przykłady, ale właśnie zwróciłem uwagę iż Solid wyłamuje się. Jeden z najtanszych telefonów a jak odporny. - musi być modny bo jest tani i trwaly.
- Qasz
- Posty: 463
- Rejestracja: 19 paź 2010, 22:14
- Lokalizacja: Jaworzno
- Gadu Gadu: 1987028
- Tytuł użytkownika: Tata psychopata
- Płeć:
HSZZzzzzz! cicho hultajuDragonfly pisze:A są tacy, co twierdzą że lepszy.
Ad. tematu owego, strasznie żeś zamieszał patykiem w mrowisku Doktorze choć zakładania sensu ichniego nie widzę. Przecież po to jest to forum, tu zdaje się człowiek obcy trafia by sobie informacji o sprzęcie zaczerpnąć między innymi, a ci co znają i uczęszczają to sami opinie o sprzęcie tworzą.
Na pewno moda na forum jest na sprzęt wytrzymały, ale czy tani - tego generalizować nie wolno i się nie da. Zdaje się że nie ma na forum usera który polecił by bubel innemu koledze, zwyczajnie taka osoba była by potem wytknięta palcami, z drugiej strony każdy mierzy siły na zamiary, jak ma kasę to ładuje ją w pancerny sprzęt co by mu na lata starczył.
Streszczając - Tandecie u nas mówimy stanowcze nie! Towarzysze kupują z głową.
Lotus Turbo Challenge II
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
- Q_x
- Posty: 589
- Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
- Lokalizacja: G-dz
- Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
- Płeć:
Zikaru, chodziło mi o to, że w pewnych warunkach jest wymóg używania sprzętu z certyfikatem, a używający bubla nie zaszkodzi wyłącznie sobie, ale też innym.
Znajomy powiesił dekoracje na bal kilka ładnych metrów nad sceną, na której grali i śpiewali artyści. O wymogu użycia certyfikowanego środka mocującego dowiedział się dopiero po tym, jak spory fragment dekoracji spadł na scenę w trakcie demontażu. Jestem sobie w stanie wyobrazić co by było, gdyby 50 kg dykty, desek, wkrętów i brokatu zrywające się ze sznurka bez certyfikatu malowniczo rozłupało komuś głowę.
Znajomy powiesił dekoracje na bal kilka ładnych metrów nad sceną, na której grali i śpiewali artyści. O wymogu użycia certyfikowanego środka mocującego dowiedział się dopiero po tym, jak spory fragment dekoracji spadł na scenę w trakcie demontażu. Jestem sobie w stanie wyobrazić co by było, gdyby 50 kg dykty, desek, wkrętów i brokatu zrywające się ze sznurka bez certyfikatu malowniczo rozłupało komuś głowę.
A z certyfikatem nie robi mniejszego bajzlu ?
Jesteś sobie w stanie wyobrazić jak 50 kg dykty, desek, wkrętów i brokatu zrywające się ze sznurka z certyfikatem malowniczo rozłupuje komuś głowę. Bo ja bezproblemowo.
Posiadanie certyfikatu to nie panaceum i warto czytać na co ten certyfikat jest. Jego brak nie oznacza równoczesnego bubla. i niektóre elementy bez certyfikatu są znacznie lepsze.
Jesteś sobie w stanie wyobrazić jak 50 kg dykty, desek, wkrętów i brokatu zrywające się ze sznurka z certyfikatem malowniczo rozłupuje komuś głowę. Bo ja bezproblemowo.
Posiadanie certyfikatu to nie panaceum i warto czytać na co ten certyfikat jest. Jego brak nie oznacza równoczesnego bubla. i niektóre elementy bez certyfikatu są znacznie lepsze.
- Q_x
- Posty: 589
- Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
- Lokalizacja: G-dz
- Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
- Płeć:
Masz rację. Do momentu w którym "coś tam sobie robisz" - po prostu coś robisz. Nie stanie się nic poważnego, nie zjawi się jakiś inspektor albo prokurator. Mocniejszy i tańszy powiedzmy sznurek bez glejtu będzie lepszy.
Później ktoś, kto, tak jak Ty, też będzie miał rację, tyle, że na jakiejś budowie, imprezie masowej, w jakimś warsztacie, albo fabryce zabawek. Ktoś inny zostanie przez to kaleką.
Jakość w przypadku niesprawdzonych dokładnie produktów "noname" to ruletka - dlatego cieszę się, że ludzie się dzielą, że są w stanie wyłowić i polecić konkretne produkty zmieniających się jak w kalejdoskopie marek.
Wypadki z powodu obniżania kosztów przez zastępowanie produktów podróbkami (albo produktami znikąd) zdarzają się cały czas - od wypadków na małą skalę do śmierci ludzi w katastrofach lotniczych (lot Partnair 394 to chyba najbardziej znany przypadek - 55 ofiar z powodu użycia czterech nieatestowanych śrub).
Nie mówię, że coś jest nie tak z rzeczami niemarkowymi - czy raczej produktami mało znanych marek. Chcę tylko zwrócić uwagę na fakt, że nie zawsze jest możliwość zastąpienia jednych produktów drugimi - ze względu na prawo i bezpieczeństwo.
Później ktoś, kto, tak jak Ty, też będzie miał rację, tyle, że na jakiejś budowie, imprezie masowej, w jakimś warsztacie, albo fabryce zabawek. Ktoś inny zostanie przez to kaleką.
Jakość w przypadku niesprawdzonych dokładnie produktów "noname" to ruletka - dlatego cieszę się, że ludzie się dzielą, że są w stanie wyłowić i polecić konkretne produkty zmieniających się jak w kalejdoskopie marek.
Wypadki z powodu obniżania kosztów przez zastępowanie produktów podróbkami (albo produktami znikąd) zdarzają się cały czas - od wypadków na małą skalę do śmierci ludzi w katastrofach lotniczych (lot Partnair 394 to chyba najbardziej znany przypadek - 55 ofiar z powodu użycia czterech nieatestowanych śrub).
Nie mówię, że coś jest nie tak z rzeczami niemarkowymi - czy raczej produktami mało znanych marek. Chcę tylko zwrócić uwagę na fakt, że nie zawsze jest możliwość zastąpienia jednych produktów drugimi - ze względu na prawo i bezpieczeństwo.
Uważam, że cena wyposażenia powinna być taka, żeby stać nas było na jego stratę. Markowe, nie markowe. Lepszej jakości, gorszej. Zależy od potrzeb i od wolnych środków.
Największym bezsensem jest zbierać pół roku na powiedzmy namiot - którego szkoda nam będzie rozbić bo kosztował 6 miesięcy wyrzeczeń.
Jedyną z niewielu rzeczy na której nie warto oszczędzać jest obuwie. To może zepsuć każdą wyprawę.
Wyprawy mają dawać przyjemność, a nie zmartwienia - tu nie pójdę bo się plecak pobrudzi, oj lepiej to schowam, żeby nikt przypadkiem nie zobaczył, a tego jednak nie wezmę bo szkoda.
Jak coś jest tanie - warto kupić - sprawdzić. Jak się okaże, że jest g**no trudno - dużo nie straciłem więcej nie kupie, okaże się świetne - super mamy fajny sprzęt za niedużą kaskę. Ot co.
Największym bezsensem jest zbierać pół roku na powiedzmy namiot - którego szkoda nam będzie rozbić bo kosztował 6 miesięcy wyrzeczeń.
Jedyną z niewielu rzeczy na której nie warto oszczędzać jest obuwie. To może zepsuć każdą wyprawę.
Wyprawy mają dawać przyjemność, a nie zmartwienia - tu nie pójdę bo się plecak pobrudzi, oj lepiej to schowam, żeby nikt przypadkiem nie zobaczył, a tego jednak nie wezmę bo szkoda.
Jak coś jest tanie - warto kupić - sprawdzić. Jak się okaże, że jest g**no trudno - dużo nie straciłem więcej nie kupie, okaże się świetne - super mamy fajny sprzęt za niedużą kaskę. Ot co.
I tu pojawia się pewne niebezpieczeństwo. Nie iśc na kompromisy gdy nas po prostu nie stać - wędrówki letnie to pikuś, bo tutaj to tylko komfort lub jego brak. W przypadku zimowych wypadów, wysokogórskich znaczenie jakości sprzętu gwałtownie rośnie i nie warto chodzić tu na kompromisy.prometeus pisze:Uważam, że cena wyposażenia powinna być taka, żeby stać nas było na jego stratę. ..... Zależy od potrzeb i od wolnych środków.
A to oznacza ze potrzeby a raczej ilość wolnych środków nie pokrywa się z potrzebami.
Z drugiej strony. Moda na tanie rzeczy i minamlizm to powinna być przewodnia myśl surviwalisty.
A tania i spełniająca oczekiwania, po prostu dobra, wystarczjąca - to okazuje się że sztuka jest znaleźc.A jak sztuka to szukamy, szukamy ale do ideału wciąż daleko. Każdy ma inną drogę - to widać, słychać i czuć.
Zirkau pisze:Z drugiej strony. Moda na tanie rzeczy i minamlizm to powinna być przewodnia myśl surviwalisty.
Czy to wojsko, ze każdy ma wyglądać tak samo?
Każdy uprawia survival, turystykę, kolarstwo etc. tak jak chce, na tyle na ile go stać. Jeden chce się bawić z wypasionym, drogim sprzętem a inny z tanim. Czasem kogoś nie stać więc ma tani (nie znaczy zły).
Uważam, że generalizowanie jest błędem. Niechaj każdy robi jak lubi. A jedyna przewodnia myśl jak przychodzi mi do głowy dla survivalowców to "nie szkodzić".
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Q_x - a może nie przesadzajmy już ? Nie rozmawiamy tu o prowadzeniu linii lotniczych ani firm wznoszących drapacze chmur a o warunkach bez żadnego ekstremum, czyli takich gdzie certyfikat byłby grubą przesadą... O wycieczkach do środkowoeuropejskiego lasu.
Zirkau - nie prowadź ludzi na manowce. Nie wprowadzałem żadnej mody na tanie czołówki. Wydaje mi się, że nie bardzo się rozumiemy - nawet w przedostatnim poście pisałem, że jestem baaardzo ostrożny w kwestii marketingowego bełkotu. Starałem się wykazać, że istnieją firmy, które za pomocą li tylko marketingowego bełkotu stworzyły czysto marketingowy kanon i koszą kasiorę jak zboże dając w zamian produkt oile nie jakości wątpliwej, to najzwyczajniejszy w świecie.
W kwestii rzekomych badań i testów - cofnijcie się tak ze trzy do pięciu lat wstecz i popatrzcie na recenzje produktów Decathlonu (firmy, która faktycznie, dosyć rzetelnie testuje swoje produkty). Zobaczycie jakie bzdury wciąż pokutują w tej materii i jakie wciąż się rodzą.
Generalnie można powiedzieć tak - popularne produkty (popularne a nie profesjonalne) którymi interesuje się uczestnik tego forum nie są testowane w żaden standardowy, a nawet w żaden spójny sposób. I to szczególnie właśnie pod względem trwałości i niezawodności. Każdy (producent) sobie rzepkę skorobie...
Za to ile legend wprowadzanych do obiegu za pomocą marketingu szeptanego...
Kiedyś, krótko po pierwszym zastosowaniu promieni Roentgena Paryż obiegła plotka, że pewna firma zaczęła sprzedawać okulary, które pozwalały rzekomo widzieć poprzez ubranie.
A były to czasy bardzo długich, obfitych sukien, gorsetów i innych wynalazków mających skrywać damskie kształty. Wybuchła niemal panika wśród płci odmiennej... Bardzo szybko i zupełnie naprawdę inna firma zaczęła sprzedawać odzieź, która miała być całkowicie odporna na magiczne promieniowanie owych, mitycznych okularów...
A gdzie się podziały kuchenki Optimusa, Primusa i inne jeszcze, znamienitych firm, szczególnie amerykańskich ? Na Alledrogo królują obecnie Fire Maple... A "znamienite" nasze sklepy ze sprzętem turystycznym, które pół roku temu jeszcze odsądzały na NGT chińską FM od czci i wiary ("w ręcach się rozpadają"), dziś handlują tym w najlepsze... I to wcale nie tanio sprzedają... Pisałem na ten temat z pół roku temu, kto czytał - może sobie przypomnieć...
Koń, jaki jest - każdy widzi... Marketingowy bełkot jaki jest - widzi nie każdy a właściwie niewielu...
Zirkau - nie prowadź ludzi na manowce. Nie wprowadzałem żadnej mody na tanie czołówki. Wydaje mi się, że nie bardzo się rozumiemy - nawet w przedostatnim poście pisałem, że jestem baaardzo ostrożny w kwestii marketingowego bełkotu. Starałem się wykazać, że istnieją firmy, które za pomocą li tylko marketingowego bełkotu stworzyły czysto marketingowy kanon i koszą kasiorę jak zboże dając w zamian produkt oile nie jakości wątpliwej, to najzwyczajniejszy w świecie.
W kwestii rzekomych badań i testów - cofnijcie się tak ze trzy do pięciu lat wstecz i popatrzcie na recenzje produktów Decathlonu (firmy, która faktycznie, dosyć rzetelnie testuje swoje produkty). Zobaczycie jakie bzdury wciąż pokutują w tej materii i jakie wciąż się rodzą.
Generalnie można powiedzieć tak - popularne produkty (popularne a nie profesjonalne) którymi interesuje się uczestnik tego forum nie są testowane w żaden standardowy, a nawet w żaden spójny sposób. I to szczególnie właśnie pod względem trwałości i niezawodności. Każdy (producent) sobie rzepkę skorobie...
Za to ile legend wprowadzanych do obiegu za pomocą marketingu szeptanego...
Kiedyś, krótko po pierwszym zastosowaniu promieni Roentgena Paryż obiegła plotka, że pewna firma zaczęła sprzedawać okulary, które pozwalały rzekomo widzieć poprzez ubranie.
A były to czasy bardzo długich, obfitych sukien, gorsetów i innych wynalazków mających skrywać damskie kształty. Wybuchła niemal panika wśród płci odmiennej... Bardzo szybko i zupełnie naprawdę inna firma zaczęła sprzedawać odzieź, która miała być całkowicie odporna na magiczne promieniowanie owych, mitycznych okularów...
A gdzie się podziały kuchenki Optimusa, Primusa i inne jeszcze, znamienitych firm, szczególnie amerykańskich ? Na Alledrogo królują obecnie Fire Maple... A "znamienite" nasze sklepy ze sprzętem turystycznym, które pół roku temu jeszcze odsądzały na NGT chińską FM od czci i wiary ("w ręcach się rozpadają"), dziś handlują tym w najlepsze... I to wcale nie tanio sprzedają... Pisałem na ten temat z pół roku temu, kto czytał - może sobie przypomnieć...
Koń, jaki jest - każdy widzi... Marketingowy bełkot jaki jest - widzi nie każdy a właściwie niewielu...
Ostatnio zmieniony 15 cze 2012, 18:58 przez Dragonfly, łącznie zmieniany 1 raz.
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Oczywiście na myśli miałem letnie kilkudniowe wyprawy - w zasadzie bardziej turystyka i outdoor - gdzie od sprzętu nie zależy nasze życie, a jedynie mniejszy komfort.
Z drugiej strony - ile potrzeba tego sprzętu na letni wypad?
Na "prawdziwy" survival - kilkudniowe wypady zimą, ekspedycja na biegun tudzież wyprawa w tundrę, gdzie dostęp do zasobów jest ograniczony jest zimno i sprzęt który posiadamy decyduje o tym czy pojedziemy na następny czy nie - Zgadzam się! Nie wolno oszczędzać.
Ale nasz "polski survival" nie dajmy się zwariować - nie potrzeba namiotu ekspedycyjnego - do wyjścia latem na weekend nad jezioro
Takie warunki wręcz sprzyjają testowaniu taniego sprzętu.
Z drugiej strony - ile potrzeba tego sprzętu na letni wypad?
Na "prawdziwy" survival - kilkudniowe wypady zimą, ekspedycja na biegun tudzież wyprawa w tundrę, gdzie dostęp do zasobów jest ograniczony jest zimno i sprzęt który posiadamy decyduje o tym czy pojedziemy na następny czy nie - Zgadzam się! Nie wolno oszczędzać.
Ale nasz "polski survival" nie dajmy się zwariować - nie potrzeba namiotu ekspedycyjnego - do wyjścia latem na weekend nad jezioro
Takie warunki wręcz sprzyjają testowaniu taniego sprzętu.
- Abscessus Perianalis
- Posty: 919
- Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
- Lokalizacja: CK / Wa-wa
- Gadu Gadu: 1505060
- Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
- Płeć:
Bastion, pozwolisz, że zacytuję zieloną kuchnię..
"Ponad 5000 lat temu pewien człowiek stoczył walkę, wspiął się na lodowiec Schnalstal (blisko obecnej granicy włosko-austriackiej) i umarł."
Może jednak lepiej kupować drogi?
"Ponad 5000 lat temu pewien człowiek stoczył walkę, wspiął się na lodowiec Schnalstal (blisko obecnej granicy włosko-austriackiej) i umarł."
Może jednak lepiej kupować drogi?
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
AP - on nie stoczył walki a potem się wspinał... On się wspinał a ktoś strzelił mu z łuku w plecy...
A jak na tamte czasy - wyposażenie miał full wypas, wcale nie tanie !
Ogień ? No, miał hubkę... Iskrę można skrzesać nawet uderzając o siebie dwoma kamieniami. Zresztą, to był fachman...
A jak na tamte czasy - wyposażenie miał full wypas, wcale nie tanie !
Ogień ? No, miał hubkę... Iskrę można skrzesać nawet uderzając o siebie dwoma kamieniami. Zresztą, to był fachman...
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Ta miedziana siekierka w tamtych czasach była watra pewnie tyle , co teraz wagon fiskarsów.Dragonfly pisze:wcale nie tanie
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
- Apo
- Posty: 740
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Wg mnie nie cena a użyteczność i komfort grają tu najważniejszą rolę. Buty np. kupuję porządne i sprawdzone, nie patrzę na cenę, ale też nie mam zamiaru wydawać 1500zeta, skoro mogę wydać 600. Z kolei np. karimata może wg. mnie być jakakolwiek. Nie rozumiem kupowania karmiaty (lub alumaty) powyżej 2 dych. Plecak też powinien być porządny na tyle, żeby był komfort noszenia. Ja za mój pamiętam, że nie dałam jakiejś wielkiej kasy, ale nie wahałabym się dołożyć stówki, dwóch czy trzech, jeśli inny miałby lepszy komfort. Sprawa kolejna - noże, latarki. Jest to sprawa indywidualna, nie będę się wypowiadać. Ja jakoś bez mory żyłam i radziłam sobie dobrze, wiec da się Latarkę też mam jakąś no name. I taką "doręczną" i czołówkę i zawieszaną. Jestem z nich zadowolona. Może, może zakupię kiedyś coś "lepszego" i droższego. Nie mniej nie widzę takiej potrzeby.
Ciuchy - tutaj wg mnie nie opłaca się inwestować w supertechnologie, bo już nie raz się na nich przejechałam. Mają być wygodne, ot co
I tak, jak ktoś powiedział - nie może być szpeju wyprawowego szkoda Jak się zepsuje, pobrudzi, zmoczy nie ma tragedii. I tak, jak rozkładam obozowisko i wybieram się gdzieś dalej to biorę ze sobą tylko portfel, tel i nóż (no i fajki z zapalniczką ) w razie jakby po powrocie miejscówka była wyczyszczona człowiek da radę
Ciuchy - tutaj wg mnie nie opłaca się inwestować w supertechnologie, bo już nie raz się na nich przejechałam. Mają być wygodne, ot co
I tak, jak ktoś powiedział - nie może być szpeju wyprawowego szkoda Jak się zepsuje, pobrudzi, zmoczy nie ma tragedii. I tak, jak rozkładam obozowisko i wybieram się gdzieś dalej to biorę ze sobą tylko portfel, tel i nóż (no i fajki z zapalniczką ) w razie jakby po powrocie miejscówka była wyczyszczona człowiek da radę
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
a spałaś kiedyś na droższej tak przy porannym przymrozku ?Apo pisze:Z kolei np. karimata może wg. mnie być jakakolwiek. Nie rozumiem kupowania karmiaty (lub alumaty) powyżej 2 dych.
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Czytając cały wątek, próbowałem się odnieść do tego czym ja się kieruję przy wydawaniu ciężko zarobionych pieniędzy.
Po latach dzieciństwa i czasów gdzie w każdym domu połowa rzeczy to były DIY (pawlacze, szafki, przedłużacze, przyczepy samoróbki, wzmacniacze , pierwsze karty muzyczne do kompa) stwierdzam, że połowa tych rzeczy była ułomna od początku i każdy był tego świadomy, a jednak działały.
Na chwilę obecną dużo pracuję i jak wygospodaruję, i wynegocjuje z żoną możliwość wypadu do lasu, w góry czy np. na zlot forum - biorę sprzęt,który jest troszkę nad stan wymagalności np:
- mogę latać z morą, a latam z tlimem (i to jeszcze w odmianie survivaltechu) i drugim tlimem na szyji (będę nim obierał czosnek )
- mogę wziąć plandekę, a biorę tarp DD
- mogę iść z plecakiem z BW z demobilu, a biorę wygodnego wisporta
- mogę się ubrać na cebulę w pół szafy, a biorę odzież termiczną, polar i gore
- mogę nie brać kellykettel, ale lubię poranną kawę jeszcze w śpiworku.
itd..
reasumując biorę sprzęt bez którego można żyć, ale nie będę się nad tym zastanawiał bo chcę miło spędzić czas i wiedzieć że mi się sprzęt nie rozleci i że jestem tego pewien. A na testowanie np. latarki czołówki za 10 zł z allegro nie mam, ani ochoty, ani czasu.
Mój sprzęt nie był tani - ale mam to głęboko - każdy ma prawo zarządzać swoimi pieniędzmi jak chce - ja wybrałem tak. Jednak szanuję każdego kto wydał mniej i w swoim przekonaniu ma to samo.
Żebym nie wyszedł na buraka napiszę,że mam gore i karmatę z BW, i je kocham za cenę i funkcjonalność
Po latach dzieciństwa i czasów gdzie w każdym domu połowa rzeczy to były DIY (pawlacze, szafki, przedłużacze, przyczepy samoróbki, wzmacniacze , pierwsze karty muzyczne do kompa) stwierdzam, że połowa tych rzeczy była ułomna od początku i każdy był tego świadomy, a jednak działały.
Na chwilę obecną dużo pracuję i jak wygospodaruję, i wynegocjuje z żoną możliwość wypadu do lasu, w góry czy np. na zlot forum - biorę sprzęt,który jest troszkę nad stan wymagalności np:
- mogę latać z morą, a latam z tlimem (i to jeszcze w odmianie survivaltechu) i drugim tlimem na szyji (będę nim obierał czosnek )
- mogę wziąć plandekę, a biorę tarp DD
- mogę iść z plecakiem z BW z demobilu, a biorę wygodnego wisporta
- mogę się ubrać na cebulę w pół szafy, a biorę odzież termiczną, polar i gore
- mogę nie brać kellykettel, ale lubię poranną kawę jeszcze w śpiworku.
itd..
reasumując biorę sprzęt bez którego można żyć, ale nie będę się nad tym zastanawiał bo chcę miło spędzić czas i wiedzieć że mi się sprzęt nie rozleci i że jestem tego pewien. A na testowanie np. latarki czołówki za 10 zł z allegro nie mam, ani ochoty, ani czasu.
Mój sprzęt nie był tani - ale mam to głęboko - każdy ma prawo zarządzać swoimi pieniędzmi jak chce - ja wybrałem tak. Jednak szanuję każdego kto wydał mniej i w swoim przekonaniu ma to samo.
Żebym nie wyszedł na buraka napiszę,że mam gore i karmatę z BW, i je kocham za cenę i funkcjonalność
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
To miłe bo kiedy zaczynałem czytać co piszesz to zaczęło mi rosnąć ciśnienie. Czemu? ano.GawroN pisze:Jednak szanuję każdego kto wydał mniej i w swoim przekonaniu ma to samo.
Jestem sporo starszy od Ciebie Szanowny Kolego więc co nieco tych "komunistycznych DIY" miałem w swoim życiu. Nóż który zgubiłem na bagnach (pochwa rozlazła się ze starości) był mocny i do wszystkiego.
Ten którego używam teraz (raczej noszę przy pasie) posiada pochwę z dobrej jakości skóry a "zwie się"
C. JUL HERBERTZ
ROSTFREI
114310
ALE, nie sądzę aby przetrwał takie użytkowanie jak "topielec" z pochwą z dziwnej skóry na której widniała głowa indiańskiego wodza.
Ogólnie, kocham noże i mam ich nieco jednak żaden z nich nie podoła temu który mi służył tyle lat. Gdybym znał wcześniej Puchala pewnie poprosił bym o nowe "ubranko" do niego i wyobraź sobie, że za każdą cenę jaką by Puchal zaproponował...
Miałem kiedyś rower Ukraina (mamy wątek na forum więc nie odbiegam) na każdą chwilę. Mój dziadek woził na nim nawet cztero metrowe sosenki średnicy Fi 15. Jakby wyglądał dziś "góral" pytanie trudne w odpowiedzi. Choć tego górala co mam to szanuję bo 12 lat temu wydałem nieco kasy.
Z okresu "komuny" mam coś czego młodsi nie będą mieć nigdy a jeśli już to mała ich "garść". A mianowicie - NICZEGO NIE NISZCZĘ.
Moje nożyki - zbiór przypadkowy - taki "jobel"
zapraszam
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
- Q_x
- Posty: 589
- Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
- Lokalizacja: G-dz
- Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
- Płeć:
Teraz to już się samo niszczy, 99% rzeczy ma wbudowany jakiś mechanizm samozagłady (a nierzadko i zagłady użytkownika) - od metalowych kubków z marketu po tymczasowe arcydzieła elektroniki - wszystko trafi szlag. O rynku części zamiennych do różnych urządzeń wolę nie myśleć - dobrze, jak do jakiegoś starocia da się dopasować uszczelkę albo pasek, gorzej, kiedy taki pasek to wydatek rzędu 10% ceny nowego urządzenia, z bateriami do laptopów może być nawet weselej - po paru latach mogą zniknąć z rynku.
Z drugiej strony te nietrwałe rzeczy albo śmieci dają dużo możliwości - leciutkie, jednorazowe butelki PET można sobie ponapełniać parę razy i bez wyrzutów sumienia wyrzucić (długo używane egzemplarze podobno nie są obojętne dla zdrowia), polar wprawdzie łatwo się przepala, ale jest lekki i ciepły, itd. Do tego masę rzeczy można pociąć i zrobić z nich coś nowego (np. pepsi can stove).
Swoją drogą, czasem nawet mi samemu przydałby się poradnik konserwatywnego używania rzeczy różnych, tyle tego już mi się w rękach rozleciało.
Z drugiej strony te nietrwałe rzeczy albo śmieci dają dużo możliwości - leciutkie, jednorazowe butelki PET można sobie ponapełniać parę razy i bez wyrzutów sumienia wyrzucić (długo używane egzemplarze podobno nie są obojętne dla zdrowia), polar wprawdzie łatwo się przepala, ale jest lekki i ciepły, itd. Do tego masę rzeczy można pociąć i zrobić z nich coś nowego (np. pepsi can stove).
Swoją drogą, czasem nawet mi samemu przydałby się poradnik konserwatywnego używania rzeczy różnych, tyle tego już mi się w rękach rozleciało.
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Dokładnie tak, po prostu pada i jest do wyrzucenia. Nie ma pojęcia jak niegdyś aby rozłożyć naprawić, złożyć.Q_x pisze:Teraz to już się samo niszczy, 99%
Dobrze kiedy "użytkownik" ma zasobny portfel. Wyrzuca i kupuje nowe.
Ale, nie zawsze. Te nasze manualne zdolności do czegoś się przydają. Użytkownicy tego forum to właśnie w większości "przeroby i samoroby" i to się chwali bo większość z was, młodych, ma problem z wbiciem gwoździa w deskę, odkręceniem koła w samochodzie i temu podobnych prostych czynności.
W latach moje młodości facet zwany "złotą rączką" miał branie niczym dobra ryba.
Zawsze mi się wydawało, że nic nie umiem...
zanim poznałem przyszłego teścia
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
- Dragonfly
- Posty: 313
- Rejestracja: 06 wrz 2010, 20:53
- Lokalizacja: Mazowsze
- Tytuł użytkownika: Sceptyk
- Płeć:
Łomatkoboska ! Gawron ! Przeczytałem Twój post z pięć razy i wychodzi mi na to, że albo nie napisałeś w końcu, czym się kierujesz w doborze sprzętu, albo że kierujesz się prostą zasadą: teraz mnie stać to se kupiłem bo w młodości miałem z tym pod górkę, a co...
Nic w tym złego, oczywiście, tyle tylko, że nic to nie wnosi.
Mógłbym się z Tobą pospierać: różnicę między morą a tlimem najłatwiej wyczuć wtedy, kiedy się nóż straci. Itd, itp... Chyba jednak nie o to chodzi ?
Kwestii "drogo czy tanio" nie da się rozstrzygnąć w oderwaniu od funkcjonalności w konkretnych warunkach i innych, pomniejszego znaczenia, czynników.
Na czym to polega ? No, załóżmy, że Gawron kupił swój KK okazyjnie, za 10 zet. Ja kupiłem po normalnej cenie. On ma sprzęt tani, ja drogi. I nic z tego nie wynika...
Weźmy teraz inne czynniki: jeżeli jestem miłośnikiem porannej kawki bez wychodzenia ze śpiworka - jaki sprzęt najbardziej się do tego nadaje ? Czy KK ?
A skąd patyczki, np. ? W śpiworku trzymamy ? Śmiem wątpić...
Moim zdaniem, najlepszym sprzętem, który w każdych warunkach zagwarantuje natychmiastowy skutek (gorącą, poranną kawkę) jest zintegrowana, kompaktowa kuchenka benzynowa.
I teraz możemy rozpatrywać kwestię ceny. Czy tani i niezawodny Juwel, od dziesiątek lat używany np. przez taterników nawet w najbardziej skrajnych warunkach, zaspokoi nasze oczekiwania ? Czy może ruskie patenty typu Szmiel (odpowiednik już nie produkowanego Phoebusa), czy (doskonały odpowiednik nadal produkowanego, bajońsko drogiego Optimusa Huntera, którego jeszcze droższą odmianę, Hiker, Kamiński zabierał na biegun) kostka ? A może Coleman Exponent ?
Zakładamy, że kupiliśmy Colemana (cena porównywalna z KK). Co z tego mamy ?
Wieczór w Bieszczadach, temp -20, wieje, wszędzie wokół kupa śniegu a pod nim lodu a my po paru godzinach przedzierania się przez to. Chcemy zjeść i napić się czegoś gorącego. 20 sekund i kuchenka grzeje, kilka minut i mamy gorący napój.
O kawie w śpiworku, na Zlocie czy innej, stacjonarnej imprezie, nie wspomnę - bajka...
Jeżeli w tym momencie porównamy, co dostaliśmy za nasze pieniądze, możemy zorientować się co tak naprawdę jest tanie a co jest drogie...
A
Jeszcze raz - jeżeli chodzi o modę na tanie, to omawiajmy problem ceny w powiązaniu choćby z zakresem zastosowań. Tanich komunałów, że nonamowa chińszczyzna jest be a markowa to cacy wszędzie pełno i nic z nich nie wynika...
I jeszcze raz - nie ma nic złego w tym, że ktoś kupuje markowy sprzęt a inny niemarkowy. Dzielmy się opiniami na temat niezawodności, funkcjonalności i/lub innych cech tego, co mamy. I nie wypinajmy się na tanie, powtarzając do znudzenia, że "na tanie nas nie stać".
Nic w tym złego, oczywiście, tyle tylko, że nic to nie wnosi.
Mógłbym się z Tobą pospierać: różnicę między morą a tlimem najłatwiej wyczuć wtedy, kiedy się nóż straci. Itd, itp... Chyba jednak nie o to chodzi ?
Kwestii "drogo czy tanio" nie da się rozstrzygnąć w oderwaniu od funkcjonalności w konkretnych warunkach i innych, pomniejszego znaczenia, czynników.
Na czym to polega ? No, załóżmy, że Gawron kupił swój KK okazyjnie, za 10 zet. Ja kupiłem po normalnej cenie. On ma sprzęt tani, ja drogi. I nic z tego nie wynika...
Weźmy teraz inne czynniki: jeżeli jestem miłośnikiem porannej kawki bez wychodzenia ze śpiworka - jaki sprzęt najbardziej się do tego nadaje ? Czy KK ?
A skąd patyczki, np. ? W śpiworku trzymamy ? Śmiem wątpić...
Moim zdaniem, najlepszym sprzętem, który w każdych warunkach zagwarantuje natychmiastowy skutek (gorącą, poranną kawkę) jest zintegrowana, kompaktowa kuchenka benzynowa.
I teraz możemy rozpatrywać kwestię ceny. Czy tani i niezawodny Juwel, od dziesiątek lat używany np. przez taterników nawet w najbardziej skrajnych warunkach, zaspokoi nasze oczekiwania ? Czy może ruskie patenty typu Szmiel (odpowiednik już nie produkowanego Phoebusa), czy (doskonały odpowiednik nadal produkowanego, bajońsko drogiego Optimusa Huntera, którego jeszcze droższą odmianę, Hiker, Kamiński zabierał na biegun) kostka ? A może Coleman Exponent ?
Zakładamy, że kupiliśmy Colemana (cena porównywalna z KK). Co z tego mamy ?
Wieczór w Bieszczadach, temp -20, wieje, wszędzie wokół kupa śniegu a pod nim lodu a my po paru godzinach przedzierania się przez to. Chcemy zjeść i napić się czegoś gorącego. 20 sekund i kuchenka grzeje, kilka minut i mamy gorący napój.
O kawie w śpiworku, na Zlocie czy innej, stacjonarnej imprezie, nie wspomnę - bajka...
Jeżeli w tym momencie porównamy, co dostaliśmy za nasze pieniądze, możemy zorientować się co tak naprawdę jest tanie a co jest drogie...
A
- to komunał... Żadna marka tego nie gwarantuje.GawroN pisze:wiedzieć że mi się sprzęt nie rozleci i że jestem tego pewien
Jeszcze raz - jeżeli chodzi o modę na tanie, to omawiajmy problem ceny w powiązaniu choćby z zakresem zastosowań. Tanich komunałów, że nonamowa chińszczyzna jest be a markowa to cacy wszędzie pełno i nic z nich nie wynika...
I jeszcze raz - nie ma nic złego w tym, że ktoś kupuje markowy sprzęt a inny niemarkowy. Dzielmy się opiniami na temat niezawodności, funkcjonalności i/lub innych cech tego, co mamy. I nie wypinajmy się na tanie, powtarzając do znudzenia, że "na tanie nas nie stać".
Odszedł Jon Lord, jeden z największych herosów rocka, mistrz organów Hammonda. Ku pamięci - http://tinyurl.com/yzbkwyk
Mistyk wystygł, wynik - cynik...
Mistyk wystygł, wynik - cynik...