Czekając na apokalipsę

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

ABCsurvival pisze:Jeżeli chodzi o środek transportu to auto ma dużo plusów, ale pamiętajmy o tym że:
- Samochód potrzebuje drogi, które mogą być zablokowane przez porzucone pojazdy, zwalone drzewa, grube warstwy śniegu - nie będzie administracji która będzie dbała o jakość dróg.
- Samochód trzeba serwisować, czyli trzeba mieć odpowiednią wiedzę plus narzędzia.
-
- przeszkody można usunąć, ominąć, samochód łatwo przerobić dostowując do warunków trasy - jeśli nie silimy się na wygląd a jedynie na skuteczność. Koniem w głebokim sniegu tez nie ujedziesz a pojazdem na gąsienicach już tak. Ja posiadam kilka km dróg prywatnych (zwyczajowe na moich polach i lasach). Żadne administracja ich nie utrzymuje, tylko ja sam.
- konie tez chorują i bez odpowiedniej wiedzy im nie pomożesz.
- zwierzęta potrzebują cały czas nie tylko karmy ale także wody. W przypadku jej niedoboru masz problem.

Kobra pisze: Posadzenie zbóż, warzyw, owoców itp. nie da nam na drugi dzień plonów tylko trzeba kupę czasu
Ale One cały czas gdzies rosną. Hodowla trwa nieustannie. Tylko znaleźć miejsce z porzuconym polem (to czasem okaże się podczas zbiorów :) ).
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

Mysle ze jak nadejdzie "apokalipsa" to zacznie sie dziac anarchia.Beda grasowaly chordy wszelakiej masci bandytow uzbrojonych po zeby,niczym w Mad Maxie,wiec trzeba zbierac bron i ammo!
Awatar użytkownika
Blacku
Posty: 98
Rejestracja: 03 paź 2012, 20:46
Lokalizacja: Czestochowa/okolice
Gadu Gadu: 798183
Tytuł użytkownika: Blacku
Płeć:

Post autor: Blacku »

Zgadzam się z Zirkau, samochod albo chociaz motocykl. Jesli nie przerobic na gaz to na metanol i tez pojedzie. Tym bardziej starsze modele ktore pojadą na wszystkim. Latwo je rowniez naprawic i nie chorują czyli zadne zarazki im nie straszne. Z tą ziemianką znowu sie nie zgadzam z przedmowcami, odpowiednia izolacja i jakiegos typu pochlaniacze wilgoci i jest komfort 100%. Coraz więcej widze projektow z domami budowanymi po ziemią. W skrajnych przypadkach przy uzyciu konstrukcji zelbetonowej jestesmy w stanie przezyc wybuch fat boya;]
Awatar użytkownika
Kobra
Posty: 421
Rejestracja: 21 maja 2009, 17:25
Lokalizacja: Lublin
Gadu Gadu: 5839786
Płeć:

Post autor: Kobra »

Powodzenia w namiocie przy -20 :D
Z biegiem czasu zawsze można ziemiankę ulepszać. A to ściany zrobić z drewna, piecyk z systemem odprowadzania dymu i wiele innych. Ziemianka może być duża gdzie możemy swobodnie się przemieszczać a w namiocie może być z tym problem a im większy namiot tym ciężej go ogrzać.
No ale zawsze można znaleźć jakąś małą wieś daleko od miasta i zadomowić jakąś chałupke.
Awatar użytkownika
Młody
Posty: 894
Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
Lokalizacja: Tychy
Gadu Gadu: 9281692
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Młody »

Przy -20 ludzie śpią w namiotach, nic nadzwyczajnego. Temp w środku idzie podnieść o kilka stopni. Nie wyobrażam sobie ogrzewania ziemianki.

Namiot idzie w krótkim czasie złożyć i przenieść się w inne miejsce w razie zagrożenia.

Tyle z mojej strony.
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !

Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Kobra, jeszcze jedno, jeśli nie chcesz zbóż, to czym nakarmisz swoje kury i króliki w okresie zimowym?
Z czego zrobisz dobrą izolację (słoma), czym podrzucisz zwierzętom które będziesz miał?

czym będziesz nawoził pole pod swoje warzywa? Dla mnie gnój (kupa zwierząt wymieszana ze słomą) ma dużo zalet, bo nie ma problemu z jego transportem. Słoma dobrze to wiąże.

W budownictwie słoma to też doskonały materiał izolacyjny, to klejenie tynków np. glinianych do drewna, do robienia mocnych murów czy cegieł z gliny. Trzciny ogólnie mało i trudniej zbierać niż słomę ze zbóż.

Chcąc, nie chcąc będziesz musiał także postawić na zboża, np. by zrobić dobrą wódkę - z ziemniaków tak doskonala nie jest...., rzepak na olej i paliwo do diesla itp.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Moim zdaniem to przede wszystkim silna ekipa ludzi o różnych umiejętnościach płci obojga, np. dobrze zorganizowana rodzina. Posiadłość wraz z ziemią uprawną ogrodzona kamiennym/ betonowym cokolikiem i siatką podwójnie. Między jedną siatką, a drugą pole minowe i pułapki. Przejścia skutecznie zabezpieczone obsadą z konkretną bronią (miotacz ognia mile widziany) Należy pamiętać, iż świnie są wszystkożerne, więc amatorów naszych łakoci można wykorzystać jako pokarm dla trzody. Silną ekipą robimy rekonesanse po okolicy, zataczając coraz szersze kręgi i wyłapując zwierzaki domowe, samotnych ranczerów typu Kobra, likwidując mniejsze grupy i stopniowo obrastając w szacun, pożywienie i wygody. Nic tak nie odstrasza od siedliska jak zła sława.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

hehhe, Parthagas widzę że planujesz podobnie do mnie :D,

Cenimy pokój, więc będziemy pacyfikować :mrgreen:, w takich warunkach psy pasterskie i stróżujące odzyskują należne miejsce.
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

I co zrobicie, jak wasza posiadłość spodoba się kilkusetosobowej bandzie, która zajumała jakiegoś Twardego, cysternę z ropą i ciężarówkę amunicji do niego? No i odpowiednią do liczebności ilość broni ręcznej?
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

MlKl pisze:I co zrobicie, jak wasza posiadłość spodoba się kilkusetosobowej bandzie, która zajumała jakiegoś Twardego, cysternę z ropą i ciężarówkę amunicji do niego? No i odpowiednią do liczebności ilość broni ręcznej?
Masz kilka wyjść. Historia mówi, że niektórzy nie lubią tracić niepotrzebnie ludzi. Więc zostają negocjacje aż w końcu zawsze się jakaś równowaga sił ustali.
A w pojedynkę co zrobisz? Nic więcej.

Historia konfliktów zbrojnych mówi że nie wszystko stracone.
Ostatnio zmieniony 14 paź 2012, 21:08 przez Zirkau, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Mało to się panzerfaustów po lasach wala. Miny przeciwczołgowe też się znajdą. :p
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Chcę powiedzieć, że apokalipsa to przede wszystkim upadek ustalonego ładu, prawa i porządku. Chętnych do siania i orania będzie mało, za to zaraz namnozy się chętnych do zbierania cudzych plonów. Na początku głownym źródłem zopatrzenia we wszystko będzie szaber i grabież.

Dlatego podstawowym zadaniem ocalałych z apokalipsy będzie odbudowanie cywilizacji w znaczeniu organizacji społecznej na poziomie porównywalnym z dzisiejszym państwem. Dopóki to się nie uda, życie każdego osobnika, albo grupki osobników będzie ulotne jak żywot jętki.

Parthagas - nic nie zrobisz, gdy przeciwnik z odległości, na którą nic mu nie zrobisz, rozstrzela twoje punkty ogniowe, przykryje twoich ludzi ogniem z broni maszynowej, tak że nie wyjrzą, o strzelaniu nie mówiąc, i podejdzie tak blisko, że samą przewagą liczebną cię pokona.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

MlKl pisze:, za to zaraz namnozy się chętnych do zbierania cudzych plonów. Na początku głownym źródłem zopatrzenia we wszystko będzie szaber i grabież.
No to własnie mamy apokalipsę wg Ciebie. Dla mnie apokalipsa to gwałtowne zmiany ustalonego ładu i nieprzewidywane - np. potężne powodzie, znacznie przekraczajace możliwości obronne Panstwa. Inaczej to tylko kryzys- czyli wolno postępująca degrendgolada
Parthagas - nic nie zrobisz, gdy przeciwnik z odległości, na którą nic mu nie zrobisz, rozstrzela twoje punkty ogniowe, przykryje twoich ludzi ogniem z broni maszynowej, tak że nie wyjrzą, o strzelaniu nie mówiąc, i podejdzie tak blisko, że samą przewagą liczebną cię pokona.
MlKl, cóż, kto mieczem wojuje od miecza ginie.
Ale powyższe to będzie gdy ktoś zechce nas zniszczyć a nie zdobyć nasze zasoby. I aby powyższe zrobić, będzie musiał mieć bardzo dobre rozpoznanie. Jak sam wiesz, z taktyki, jeśli przystępujesz do oblężenia, Twoje siły muszą być min. 3x większe niż siły obrońców. Jeśli to zrobią, to zrobią to samo co My ze słabszymi od siebie grupami. Mimo to wolę byc po tej stronie, niż jak "wieśniacy" wiecznie kopani po tyłku jak nie z lewej to z prawej.

Historia, podobnie jak nauka o zwierzętach uczy że podobnej wielkości drapieżniki raczej krzywdy sobie nie robią. Walka na wyczerpanie jest jednak dość rzadką formą walk.

A wracając do meritum - warto pomyśleć, jak uniezależnic dom od sieciowych energii - woda, prąd, kanalizacja, ogrzewanie, mieć ten zapas żywności a nie tylko konsumowac na bieżąco. bez potrzeby budowania bunkrów czy ziemianek, no chyba że na dziś maja służyć jako zwykłe piwniczki.
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Oczywiście - pojęcie apokalipsy jest zbyt abstrakcyjne i mało sprecyzowane. Ale dla mnie nie ma o niej mowy, dopóki ludzkość zachowuje swoją organizację społeczną - nawet przy znacznych stratach materialnych, czy ludzkich. Państwo zostanie państwem, dopóki istnieje organizacja państwowa, utrzymana jest komunikacja i porządek. Nawet, jak jest to porządek na płonącym statku.

Zmniejszenie populacji o połowę zaliczaliśmy wielokrotnie w wyniku rozmaitych pandemii, i świat przez to się nie zawalił. Zdarzyło się nawet i zmniejszenie o 80% za którymś razem, i też przetrwaliśmy jako gatunek.

Ale nigdy do tej pory nie zdarzyło się, żeby z populacji na całym globie został promil, albo mniej. A to dopiero byłaby apokalipsa.
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

birken1 pisze:przecie to już ze 3 albo 4 taki temat
Wydzieli się, połączy.. Nic nowego birken1 :-/
Temat ciekawy, argumenty i wnioski również. "Zdaniotwórstwo" Kobry... bezcenne... Więc niech się toczy...
F..k it, I'll Do It Myself!
Awatar użytkownika
Kobra
Posty: 421
Rejestracja: 21 maja 2009, 17:25
Lokalizacja: Lublin
Gadu Gadu: 5839786
Płeć:

Post autor: Kobra »

Najlepsza obrona to atak i wszystko jasne :) Załóżmy mamy 20 osobową grupkę dobrze uzbrojoną. Siedzimy sobie na wsi i próbujemy przetrwać. 10 km dalej w pewnej wsi najechała grupa 50 osoba i przeszukują wieś po wsi w poszukiwaniu żywności itp. Nie długo wjadą do naszej wsi. Czekamy na nich z miłym przywitaniem i chęcią współpracy czy ruszamy ekipą i w nocy ich wybijamy? Atak z zaskoczenia gdzie przeciwnik nie spodziewa się naszego ataku to tak jakby strzelać w stodołę z 10 metrów. Takie jest moje zdanie i w czasie apokalipsy wolałbym likwidować zagrożenie niż próbować je oswoić bo kto wie czy nie wbiją nam nóż w plecy bo człowiek to nieprzewidywalna istota.
Po takiej apokalipsie trudno by przywrócić ład i organizację społeczną bo każda grupa by chciała wszystkimi rządzić a wiadomo jakby to się skończyło. Wojną miedzy różnymi grupami i ja wolałbym być w grupie która chce sobie przetrwać gdzieś na zadupiu i mieć święty spokój.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Właśnie, musieliby zniszczyć wszystko dla samej chęci zniszczenia. Raczej zaczęliby od pertraktacji i próby zastraszenia. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wystawiać czujki i przygotować małe kuku na przywitanie. Wszystko zależy od stopnia upodlenia ówczesnej ludności.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
ABCsurvival
Posty: 23
Rejestracja: 14 lut 2012, 13:12
Lokalizacja: Polska

Post autor: ABCsurvival »

Parthagas, żeby wystawić te czujki trzeba mieć ludzi, którzy w dodatku nie zasną podczas służby :-P

Najlepszy sposób na niezależność podczas "apokalipsy" wygląda tak:

LINK


Pozdrawiam i dobranoc :roll:
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Toć ja nie mówię o konkurencji mniej więcej równych grup. Mówię o sytuacji, w której osiadła i zagospodarowana jako tako nieliczna grupka znajdzie się na celowniku grupy wielokrotnie silniejszej i lepiej uzbrojonej.

W momencie zaistnienia kataklizmu, który rozpirzy organizację społeczną na tyle, że przestaną istnieć państwa, policje i sądy, przetrwa tylko ten, co się zdoła obronić. Albo ukryć.

Uryć się mogą jednostki, albo kilkuosobowe grupki, żyjące jak koczownicy. A obronić się zdołają tylko grupy na tyle liczne i zorganizowane, że będą w stanie odeprzeć każdy atak, utrzymać czuwające warty, i być w stanie wysłać ekspedycję karną na każdego przeciwnika bez utraty zdolności obronnych bazy. Do tego nie będzie zdolna pojedyncza rodzina, czy nawet cały klan. To już musi być plemię jako najmniejsza samowystarczalna jednostka organizacyjna. Chyba, że na kontynencie takim jak Europa zostanie kilku, czy kilkunastu ludzi - wtedy siłą rzeczy każdy zostanie skazany na samowystarczalność i nie będą sobie wchodzić w drogę przez kilka, czy kilkanaście pokoleń. O ile wcześniej nie wyginą z głodu, chłodu i chorób.
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Kobra pisze:Załóżmy mamy 20 osobową grupkę dobrze uzbrojoną. Siedzimy sobie na wsi i próbujemy przetrwać. 10 km dalej w pewnej wsi najechała grupa 50 osoba i przeszukują wieś po wsi w poszukiwaniu żywności itp. Nie długo wjadą do naszej wsi. Czekamy na nich z miłym przywitaniem i chęcią współpracy czy ruszamy ekipą i w nocy ich wybijamy?
Raczej siedzicie i robicie to, co robiliście do tej pory, bo nie ma łączności i nie będziecie mieli bladego pojęcia o tym, że gdzieś coś się dzieje.

Gdybanie jest fajne. Też lubię gdybać. Zastanawia mnie tylko, dlaczego gdybający przyjmują, że przeżyją apokalipsę.. Jeśli mnie to się przytrafi, to pewnie jakoś sobie poradzę, jednak to co zrobię, będzie zależało od tak wielu czynników, że kompletnie nie chce mi się na ten temat dyskutować. Natomiast przetrwanie, w przypadku globalnej anarchii, będzie już tylko i wyłącznie kwestią farta. (ofc, pod warunkeim, że miałeś na tyle farta, że dożyłeś anarchii..)

Dziękuję, pozdrawiam, Pietrek.

EDIT:
Kobra pisze: 10 km dalej w pewnej wsi najechała grupa 50 osoba i przeszukują wieś po wsi w poszukiwaniu żywności
Wróćmy do tej części zdania. W pewnej wsi, grupa "pięćdziesiąt osoba" (muzyczna grupa?), najechała na coś (jeża? kota? stolec?) i przeszukuje wieś po wsi (w tej jednej wsi) w poszukiwaniu jedzenia. Dla mnie jest to horror, jednakowoż, chciałbym zobaczyć występ tej grupy, jeśli bilety będą w rozsądnej cenie. Chętnie również, poobserwuję ich karierę (oraz karierę ich twórcy, następcy Sheakspeare'a). Keep me posted!
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Kobra pisze:Wojną miedzy różnymi grupami i ja wolałbym być w grupie która chce sobie przetrwać gdzieś na zadupiu i mieć święty spokój.
Kobra, że Ty chcesz, to możesz chcieć sobie mieć święty spokój :D, ale ja wpadnę w odwiedziny, po należne mi zwierzęta, worki z ziarnem, młode dziewczyny itp. zasoby.

AP, dlaczego zakładam że przeżyję? Muszę.
1. jeśli przeżyję to mam mieć jakiś cel
2. jesli nie przeżyję, to mam w d...e co będzie :), bo i mnie tam i tak nie będzie? hmmm
3. Zombie? To będę miał nowe cele

Ale Offtopa znów walimy, jachcik fajny by zwiać, ale co dalej ?
Ostatnio zmieniony 15 paź 2012, 08:51 przez Zirkau, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 789
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Planowałem wstępnie grupę 100 osób, głównie rodzina i rozsądni znajomi. Trudno określić, kto będzie wtedy rozsądny, ale jakieś założenia należy poczynić. Najistotniejsza będzie wtedy szybkość działania, mobilność w chaosie i zajęcie z góry upatrzonych pozycji.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
ABCsurvival
Posty: 23
Rejestracja: 14 lut 2012, 13:12
Lokalizacja: Polska

Post autor: ABCsurvival »

Abscessus Perianalis
Swojego czasu czytałem bardzo fajną książkie:
Ben Sherwood, Zasady przetrwania The Survivors Club
Autor na podstawie własnych badań, analizie różnych katastrof (od lądowych, przez morskie, na powietrznych kończąc), a także dzięki konsultacji w różnych instytucjach i ośrodkach dochodzi do kilku stwierdzeń które mają świadczyć o tym, czy ktoś wyjdzie cało z sytuacji ekstremalnej czy nie.
Podstawowym z tych czynników według autora jest posiadanie planu. Więc jeżeli nie masz planu, najprawdopodobniej nie przeżyjesz :cry:
Tak nawiasem mówiąc bardzo ciekawa książka.
Zirkau
Takie jednostki nawet po Ryczących czterdziestkach pływają. A skoro masz na jachcie 1000 litrów wody, 1000 litrów paliwa, pewnie tyle samo jedzenia i rozwinięte żagle nie pozostaje Ci nic innego jak płynąc na hawaje, malediwy lub w inne równie przyjemne miejsce :mrgreen:
Awatar użytkownika
puchalsw
Posty: 1742
Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
Lokalizacja: Zielona Białołęka
Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
Płeć:

Post autor: puchalsw »

soohy pisze:Ja nie ogarniam, o czym Wy tu piszecie. Ten temat nie ma sensu
... I dlatego ty pierwszy pójdziesz do kotła;-)

Panowie
Nie wiem, czy to się da tak w jednym poście...

Wydaje mi się, że w takich przygotowaniach, należy wziąć pod uwagę to, że nasze otoczenie (po wielkim Ka-Bum) będzie zmieniało się "fazowo". Oznacza to też, że w każdej z faz, rzeczywistość będzie stawiała przed nami inne wyzwania, i będziemy musieli sprostać innym wymaganiom.

Faza Pierwsza: OK! Zdarzyło się KA-BUM! Albo był to proces stopniowego rozpadu organizacji państwa, i w efekcie doprowadził on do kompletnego chaosu, i anarchii. Albo nastąpiła Piękna Katastrofa, i w jednej chwili, godzinie, dniu, a może kilku dniach, nastąpił "koniec świata, jaki znamy"... Co nie oznacza, że świat, jako taki się skończył. Do tego wariantu nie ma się, co przygotowywać. Po co?:D

Tak czy inaczej Coś Się Wydarzyło, ale nam udało się przeżyć. Teraz w zależności od tego, co to była za Piękna Katastrofa (flara słoneczna, wysyp grzybów atomowych, globalna zapaść gospodarki światowej i upadek struktur państwowych, itp..) możemy się spodziewać, że wokół nas znajdują się miliony głodnych, okaleczonych, wycieńczonych, napromieniowanych, spanikowanych ludzi (niepotrzebne skreślić).

Jeśli Piękna Katastrofa nie miała bardzo gwałtownego przebiegu, możemy się spodziewać, że jeszcze przez jakiś czas ludność będzie miała niewielkie zapasy żywności, wody pitnej, benzyny.
W tej fazie musimy skupić się na jak najszybszej ewakuacji z dużych aglomeracji. Ewakuując się, zabieramy ze sobą to, co może nam być potrzebne w najbliższej przyszłości. Żywności, środki opatrunkowe, leki, ciepłą odzież, schronienie.
Jeśli wiemy, że Piękna Katastrofa ma charakter tymczasowy, i zdajemy sobie sprawę, że wszystko wróci do normy po jakimś czasie (np. powódź), zabieramy dodatkowo dokumenty tożsamości, dokumenty prawa własności, polisy, zdjęcia, najbliższe naszemu sercu pamiątki, (ale nie wazon kryształowy od Cioci z Budapesztu).

Jeśli Piękna Katastrofa to było klasyczne KA-BUM!, Wtedy nasz komfort znacznie spada, i po prostu trzeba spierniczać.
Cele i priorytety w tej fazie, jakie powinny nam przyświecać to:
- pozostać żywym, i ochronić najbliższych przed bezpośrednim zagrożeniem spowodowanym KA-BUM!
- pozostać witalnym, zdrowym, i w miarę najedzonym
- oddalić się od dużych aglomeracji, ośrodków przemysłowych, czy administracyjnych. Zaraz napisze, dlaczego.
- zdążyć z ewakuacją przed falami uchodźców któe zaleją drogi.
- dostać się do naszego "punktu zbornego" - czy to ma być nasz dom rodzinny na wsi, czy też miejsce spotkania naszej Grupy Wzajemnego Wsparcia:D

Jeśli los dał nam taką możliwość, i wystarczającą wyobraźnię, to udało nam się przeprowadzić te działania, jeszcze zanim nastąpiła Piękna Katastrofa. Jeśli nie, wtedy liczy się czas.
Aby mieć jak najlepszy wynik w tej fazie potrzebujemy:
- Bag-Out-Bag plus zapasy żywności na 48h- temat już szeroko opisany i omówiony w Internecie
- przygotowane drogi ewakuacji, mapy (dajmy sobie spokój z GPSami)
- środek transportu

Wiele wskazuje na to, że w tej pierwszej fazie, reagując odpowiednio wcześnie uda nam się "wyrwać przed tłum". Ten tłum w pierwszej fazie będzie oniemiały, sparaliżowany, spanikowany, wystraszony. Jeszcze nie głodny, agresywny, i gotowy ograbić nas z zapasów, i skrzywdzić naszych najbliższych.
Tutaj liczy się PLAN i CZAS.
Miałem niewątpliwą "przyjemność" uczestniczenia raz w takie fazie. Kiedy w 1997 do Wrocławia nadchodziła Wielka Powódź, wspólnie z moją ówczesną narzeczoną postanowiliśmy uprzedzić fakty i uciekać. Tego mieliśmy już kupione spore ilości puszek, i wody mineralnej. Nasz skromny dobytek i 5 miesięcznego bulliego zapakowaliśmy do mojej leciwej Fiesty, i "zaczęliśmy" uciekać z Wrocławia. Była chyba godzina 19:00. Mieśmy jechać do opolskiego. Okazało się, że większość mostów we Wrocławiu była już zamknięta, a jedyną drogą ucieczki była trasa w kierunku Zielonej Góry. Wyjeżdżając z Wrocławia mijaliśmy gejzery gławna tryskające ze studzienek kanalizacyjnych, a część dróg była już ledwo przejezdna (pamiętajcie, że spora część Wrocławia zalała woda wydostająca się z kanalizacji, tylko Kozanów "dostał" prosto od Odry). Gdybyśmy opóźnili wyjazd o 1 h, nie udałoby nam się już wyjechać. A nasz blok był zalany przez 2 tygodnie. Gdybym był bardziej przewidujący, zamiast jechać przez pół Polski, wyjechalibyśmy drogą na Opole bez żadnych problemów i opóźnień.

Oczywiście ta faza całkiem inaczej będzie wyglądała w przypadku osób już mieszkających z dala od dużych miast. Podobnie też inaczej powinien wyglądać nasz plan, jeśli jesteśmy singlami, a inaczej w przypadku dużej rodziny.

Faza Druga: Do tłumu dotarło już, co się wydarzyło. Tysiące i miliony zdało sobie sprawę, że policja już ich nie ochronni, wojsko nie dowiezie wody, a ciężarówki nie przywiozą świeżego mięsa do sklepów. Zaczyna się exodus. Szlaki komunikacyjne są zapchane, dochodzi do masowej grabieży sklepów i magazynów, tłumy głodnych uchodźców zdążają w każdym kierunku, byle tylko dalej od miejsca gdzie zdarzyło się KA-Bum!
Jeśli katastrofa miała przebieg bardzo gwałtowny, wielu już zginęło. Wielu umrze w pierwszych dniach od ran, wyziębienia i wycieńczenia. Inni będą już umierać wkrótce na skutek głodu, chorób, podczas najbliższej zimy. Drogi zapełnią się ciałami, porzuconym dobytkiem, wrakami samochodów. Spowoduje to zablokowanie szlaków komunikacyjnych, skażenie rzek. Wkrótce wśród uciekinierów pojawią się choroby zakaźne, wszy, infekcje, biegunka, dur brzuszny, może i cholera. Dalsze ofiary...

Co my powinniśmy robić w tym czasie?
Powinniśmy już być w naszym docelowym "punkcie zbornym. Powinniśmy wiedzieć ile mamy zapasów i na jak długo nam wystarczą. Już na tym etapie trzeba racjonować, i planować. I myśleć o uzupełnieniu ewentualnych braków.
Dodatkowo, musimy upewnić się, że "bogactwa" naszej grupy, nie rzucają się w oczy. Budowa umocnień, jak to ktoś tutaj pisał w tym wątku, i strzelanie do nadchodzących tłumów nic nie da. Najlepiej znajdować się jak najdalej od głównych szlaków komunikacyjnych, trzymać "niski profil" ... nie wychylać się.
Czyli nasze cele i priorytety na tą fazę to:
- nadal pozostać żywym i witalnym
- dotrzeć do "punktu zbornego"
- zorganizować naszą grupę tak, aby odpowiednio racjonować żywność
- unikać konfrontacji z tłumami uchodźców, i pozostać niezauważonymi
- być przygotowanym na pierwsze spotkanie z agresywnymi bandami i rabusiami, jeśli zostaniemy dostrzeżeni.

Innymi słowy, staramy się przeczekać. Przeczekać, co? Ano skutki Katastrofy. Skutkami będą z pewnością wysoka śmiertelność wśród uchodźców, kompletne załamanie organizacji państwa, głód, epidemie, przemoc.
Jeśli będziemy mieli szczęście, państwo się jakoś podniesie po tej zadymce, i odrodzi w takiej czy innej postaci. A my będziemy żywi w i w miarę dobrej formie.
Pytanie ile to będzie trwało? Podobno najgorsza będzie pierwsza zima... Po tej zimie populacja będzie już bardzo przetrzebiona, a więc teoretycznie mniej gęb do wyżywienia...
Moim zdaniem, ta druga faza może trwać od roku do dwóch lat. To nam daje wyobrażenie, jakie powinniśmy mieć zapasy, na ile osób, jakiej żywności, na jak długo...
Nie wiem jak duża powinna być ta grupa. Te 100 osób, których Parthagas wspominał (dorośli plus dzieci) wydaje się rozsądne. Ale taka grupa przyciąga uwagę. Jeśli będzie dobrze uzbrojona, to OK...
Nie wiem, czy jedna, dwie rodziny dadzą radę. Chyba, że uda im się doskonale ukryć.

Najgorsze, co może nam się przydarzyć w tej fazie, to konieczność ewakuacji. To oznacza opuszczenie naszego schronienia, konieczność transportu i ochrony zapasów, rywalizację z ludnością lokalną na terenach, na które się przeniesiemy.

Faza Trzecia. OK. Państwo się nie odbudowało, "świat, jaki znamy" już nie wróci. Teraz nasza grupa (lub rodzina, jeśli mieliśmy szczęście) musi się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Z pewnością, na gruzach państwa zaczną sie tworzyć nowe jednostki organizacyjne. Im większe, lepiej zorganizowane, im więcej "unikalnych i cennych zasobów" będą posiadały (ziemia rolna, bydło, rzemiosło, umiejętność produkcji broni, narzędzi, etc) tym lepszy będą miały start. Start oznacza nawiązanie relacji handlowych z sąsiednimi grupami, tworzenie aliansów, wzajemna obrona przed bandami...
Większe grupy będą chciały wchłonąć te mniejsze. Na koniec dnia będzie sie liczyła liczebność, siła przerobowa, i zdolność do obrony.

Naszymi priorytetami w tej fazie powinny być:
- rozwinięcie umiejętności produkcji żywności, i podstawowych narzędzi
- nawiązanie wymiany handlowej z innymi grupami
- wzmocnienie obronności, przez przyłączenie się do nowo-powstałych organizmów, zalążków państwowości.

Jeśli udało nam się przeżyć do tego okresu tylko w małej grupie, naczelnym priorytetem jest przyłączenie się do jednej z większych społeczności. Jeśli wędrowaliśmy, i nie mamy ziemi, która może rodzić płody rolne, lepiej żebyśmy mieli w ręku fach, którym zarobimy na gotowanego ziemniaka i kromkę chleba dla naszej rodziny. Adwokaci, handlowcy, urzędnicy (truchła większości polityków, pewnie już dawno pospadają ze stryczków - rozżalony tłum, na kimś będzie musiał wyładować frustrację) o miękkich dłoniach będą mieli ciężko. Lekarze, pielęgniarki, rzemieślnicy, ślusarze, rolnicy, majsterkowicze, osoby nie bojące się pracy fizycznej, żołnierze dadzą sobie radę i jakoś się w tym nowym świecie odnajdą...

Generalnie temat rzeka :)
F..k it, I'll Do It Myself!
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Jak tam chcecie. Jeno będziecie musieli zaplanować każdy rodzaj apokalipsy, natomiast w momencie wprowadzania i tak będzie trzeba improwizować i plan zmieniać na bieżąco, bo czegoś nie przewidzicie/coś będzie inaczej. Ew. cały plan nie wypali, bo zamiast w mieście, byliście akurat w górach na wycieczce i o tym, że coś się stało dowiadujecie się z dwudniowym opóźnieniem, bez możliwości szybkiego powrotu do domu, po zapasy potrzebne do ucieczki/do schronu misternie przygotowanego na tę okoliczność.

ABCsurvival, mam plan - przeżyć. :) Oceny zagrożeń, która będzie definiowała to gdzie mam zamiar tego próbować, dokonam i tak dopiero po zdarzeniu (ew. w trakcie, jeśli będzie długotrwałe), więc dla mnie nie ma sensu bardziej planować. Uczę się po to, żeby w takiej sytuacji móc złapać plecak, wyjść i dać sobie radę. Do tego mam zapasy, bo nie lubię za często biegać po sklepach - chwilowo przerzedzone ze względu na przeprowadzkę, ale ostatecznie i tak powrócą do stanu w którym będzie można się nimi żywić przez miesiąc co najmniej. Nie stać mnie jeszcze, żeby kupić sobie kawałek ziemi gdzieś w biesach, czy na innym ładnym zadupiu - jak będę mógł, to postawię sobie tam domek, zgromadzę i tam zapasy, dzięki czemu w razie W (wczasów), nie będzie trzeba nic dowozić. :) W razie apokalipsy, też będę mógł tam leżeć do góry brzuchem przez jakiś czas. I szczerze: nie wierzę, w totalne załamanie rządów. To stanie się dopiero w momencie kiedy powyżej 90% populacji świata wymrze, a chwilowo to ani nie mamy takiego niżu demograficznego, ani się nie wymordowujemy na tyle, ani samobójstw nie ma na tyle, spowodowanych okradaniem nas przez państwo, bądź niewierną żonę/psa/chomika. Czyli dobrobyt mamy. :D

Tak czy siak, nie chce się z wami spierać - tego typu plany są dla mnie bezsensowne, bo muszą być mega elastyczne, żeby dało się je zastosować w każdej sytuacji. Natomiast wielu ludzi, w momencie kiedy coś w planie nie idzie, się poddaje - zmieniać plan na bieżąco dostosowując go do sytuacji trzeba się nauczyć. Kto ma rację i tak wyjdzie dopiero w momencie, kiedy to forum przestanie istnieć, więc niestety, ale ciężko będzie udowodnić swoje racje. Co do badań Sherwooda, to niestety, ale nie jestem statystyką, aby odnosić takie badania do siebie.

Edzia: o, Puchal powiedział coś sensownego. Jednak jest to tylko jeden z masy scenariuszy.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
ODPOWIEDZ