Problematyczny metabolizm
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Problematyczny metabolizm
Witam i pozdrawiam wszystkich.
Mam problem z metabolizmem swojego organizmu, to jest przewagą katabolizu (rozpadu) nad anabolizmem (syntezą do innych związków) pożywienia które zjem. Jestem raczej nie najgorszej kondycji mimo że prawie w ogóle nie uprawiam sportu (czasami proste ćwiczenia). Wzrost około 178 cm przy 60(!) kg wagi, czasami po sekwencji obfitszych posiłków podbije do 65. Mam 20 lat, odżywiam się raczej zdrowo od 1-2 lat, zwracam uwagę na to co jem (prawie nie kupuje przetworzonego pokarmu z sklepu, zwykle sam poddaje surowy pokarm obróbce), nie jem tzw. "gówna" które dobrze smakuje a ma wartość odżywczą celulozy.
Generalnie jestem chudzielcem, co zjem to spalam. Kiedyś to nawet było zabawne, ale biorąc pod uwagę praktyczne sprawy, to jednak wolałbym żeby organizm mniej spalał, a więcej odkładał tłuszczu. Oczywiście nigdy nie udało mi się nabrać sensownej masy, chociaż jestem w stanie robić pompki na jednej ręce, oraz pełne przysiady na 1 nodze. Jakby to miało znaczenie, to mam jeszcze ciśnienie poniżej normalnego (niedociśnienie).
Kiedyś czytałem chyba coś o tym, aby pić tylko gorące napoje, nawet w upalne lato. W tym momencie siedzę półnagi przy lekko uchylonym oknie.
A więc, można jakoś "wytrenować" metabolizm ciała aby przestawił się na bardziej optymalne obroty?
Mam problem z metabolizmem swojego organizmu, to jest przewagą katabolizu (rozpadu) nad anabolizmem (syntezą do innych związków) pożywienia które zjem. Jestem raczej nie najgorszej kondycji mimo że prawie w ogóle nie uprawiam sportu (czasami proste ćwiczenia). Wzrost około 178 cm przy 60(!) kg wagi, czasami po sekwencji obfitszych posiłków podbije do 65. Mam 20 lat, odżywiam się raczej zdrowo od 1-2 lat, zwracam uwagę na to co jem (prawie nie kupuje przetworzonego pokarmu z sklepu, zwykle sam poddaje surowy pokarm obróbce), nie jem tzw. "gówna" które dobrze smakuje a ma wartość odżywczą celulozy.
Generalnie jestem chudzielcem, co zjem to spalam. Kiedyś to nawet było zabawne, ale biorąc pod uwagę praktyczne sprawy, to jednak wolałbym żeby organizm mniej spalał, a więcej odkładał tłuszczu. Oczywiście nigdy nie udało mi się nabrać sensownej masy, chociaż jestem w stanie robić pompki na jednej ręce, oraz pełne przysiady na 1 nodze. Jakby to miało znaczenie, to mam jeszcze ciśnienie poniżej normalnego (niedociśnienie).
Kiedyś czytałem chyba coś o tym, aby pić tylko gorące napoje, nawet w upalne lato. W tym momencie siedzę półnagi przy lekko uchylonym oknie.
A więc, można jakoś "wytrenować" metabolizm ciała aby przestawił się na bardziej optymalne obroty?
- Pingwiniak
- Posty: 410
- Rejestracja: 03 sie 2009, 21:28
- Lokalizacja: Wrocław
- Tytuł użytkownika: Szeregowy
- Płeć:
Organizm spala dużo kCal ogrzewając organizm. Picie zimnych napoi nie wskazane.
Wychładzanie organizmu siedząc półnago też.
Wychładzanie organizmu siedząc półnago też.
Zapraszam na mój kanał YouTube:
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
- zdybi
- Posty: 435
- Rejestracja: 01 lut 2009, 22:46
- Lokalizacja: zachpom
- Gadu Gadu: 9522989
- Płeć:
- Kontakt:
Sam zobaczysz, że są to raczej plusy niż minusy (autopsja).adevoner pisze:Generalnie jestem chudzielcem, co zjem to spalam. Kiedyś to nawet było zabawne, ale biorąc pod uwagę praktyczne sprawy, to jednak wolałbym żeby organizm mniej spalał, a więcej odkładał tłuszczu. Oczywiście nigdy nie udało mi się nabrać sensownej masy, chociaż jestem w stanie robić pompki na jednej ręce, oraz pełne przysiady na 1 nodze. Jakby to miało znaczenie, to mam jeszcze ciśnienie poniżej normalnego (niedociśnienie).
http://lukaszzdyb.blogspot.com
http://mybushcraft.blogspot.com
"Bo życie przecież po to jest,żeby pożyć"
http://mybushcraft.blogspot.com
"Bo życie przecież po to jest,żeby pożyć"
Zdaję sobie sprawę, że nadciśnieniowcy i otyli mają bardziej przewalone, jednak mój przypadek to skraj drugiego końca kija i myślę, że dałoby się go trochę wycentrować.
Lodowate napoje piję w upalny letni dzień, w zimie raczej tylko herbaty zielone, yerba (nie terere).
Niestety nie umiem zmusić się do siedzenie w ubraniach w temperaturze pokojowej. Nie pracuje fizycznie, za to nie ma dnia żebym nie musiał ogarnąć jakieś materiały na zajęcia, a umysł ostro rozprasza się kiedy jest gorąco.
Generalnie wychodzę z stwierdzenia, że dla survivalowców odpowiedni metabolizm i odkładanie warstwy izolacyjnej + zapasowego źródła energii niż jego spalanie, odpowiednio oszczędna gospodarka energetyczna przy niskich własnych zapasach pokarmowych to dobra rzecz, ułatwiająca znacznie survival.
Lodowate napoje piję w upalny letni dzień, w zimie raczej tylko herbaty zielone, yerba (nie terere).
Niestety nie umiem zmusić się do siedzenie w ubraniach w temperaturze pokojowej. Nie pracuje fizycznie, za to nie ma dnia żebym nie musiał ogarnąć jakieś materiały na zajęcia, a umysł ostro rozprasza się kiedy jest gorąco.
Generalnie wychodzę z stwierdzenia, że dla survivalowców odpowiedni metabolizm i odkładanie warstwy izolacyjnej + zapasowego źródła energii niż jego spalanie, odpowiednio oszczędna gospodarka energetyczna przy niskich własnych zapasach pokarmowych to dobra rzecz, ułatwiająca znacznie survival.
nie zmuszaj organizmu do nienaturalnych dla niego zachowan.
Jesteś jeszcze młody. Organizm sam wie co potrzebuje. NIe katuj go dietami.
Odżywiaj się zdrowo, nie unikaj białka zwierzęcego. Jedzenie ma sprawiać przyjemność!
Jeśli mamy już coś ograniczać to ilość a nie rodzaj.
nie znam Cię, własna genetyka powoduje że nie możemy się zminić tak, jak się to nam podoba. Ja w twoim wieku też ważyłem 60-65 kg mimo, jadłem jak smok i nie mogłem przybrać. Ale nie ukrywam, patrzać dziś - dużo trenowałem. Ot lubielm rower, robiłem dziennie średnio 30-50km a w weekendy ok 100-200 km. Bez żadnego musu. Duzo pływałem (2 w tygodniu na 2h basen), jazda konna ...., to kosz, to w siatkę itp. Mogłem zmieniać dietę - na tzw zdrową, wysokobiałkową i nic. Zmieniłem ja na piwną z pizzą i też nic. A w wieku 40 lat, coś się zmieniło. Jem 5x mniej, a jak łatwo mi przytyć. I dzis, wolałbym tamte możlliwości
Jesteś jeszcze młody. Organizm sam wie co potrzebuje. NIe katuj go dietami.
Odżywiaj się zdrowo, nie unikaj białka zwierzęcego. Jedzenie ma sprawiać przyjemność!
Jeśli mamy już coś ograniczać to ilość a nie rodzaj.
nie znam Cię, własna genetyka powoduje że nie możemy się zminić tak, jak się to nam podoba. Ja w twoim wieku też ważyłem 60-65 kg mimo, jadłem jak smok i nie mogłem przybrać. Ale nie ukrywam, patrzać dziś - dużo trenowałem. Ot lubielm rower, robiłem dziennie średnio 30-50km a w weekendy ok 100-200 km. Bez żadnego musu. Duzo pływałem (2 w tygodniu na 2h basen), jazda konna ...., to kosz, to w siatkę itp. Mogłem zmieniać dietę - na tzw zdrową, wysokobiałkową i nic. Zmieniłem ja na piwną z pizzą i też nic. A w wieku 40 lat, coś się zmieniło. Jem 5x mniej, a jak łatwo mi przytyć. I dzis, wolałbym tamte możlliwości
- Qazimodo
- Posty: 311
- Rejestracja: 15 wrz 2010, 11:18
- Lokalizacja: Gdańsk
- Tytuł użytkownika: Qazimodo
- Płeć:
jak miałem 20 lat to jadłem co kilka dni wielką "picze" co kilka dni. Kolacje jadłem tuż przed snem, kochałem smażone i tłuste. Najlepszą potrawą był bigos. Do tego piwo było dwa razy w tygodniu do dech.
Do tego disco i kobiety!!! Nocki zarwane, w pracy na rzęsach!
.......................................... a i tak krata na brzuchu była!
Dziś............
nie piję, dosypiam, uważam co jem i o określonych porach, biegam co 2 dzień przez 1h po lesie. A i tak kratownicy nie będzie!
Ja pierd...ę, ale mnie teraz zdołowałeś! Uświadomiłeś mi właśnie że tamte czasy już nie wrócą!
Do tego disco i kobiety!!! Nocki zarwane, w pracy na rzęsach!
.......................................... a i tak krata na brzuchu była!
Dziś............
nie piję, dosypiam, uważam co jem i o określonych porach, biegam co 2 dzień przez 1h po lesie. A i tak kratownicy nie będzie!
Ja pierd...ę, ale mnie teraz zdołowałeś! Uświadomiłeś mi właśnie że tamte czasy już nie wrócą!
Tak - TO SE NE WRATI PANE
A poważniej przy wzroście 180 dość długo jedząc wszystko i w dużych ilościach - raz żona robiła mi kolację - (tak, tak były takie czasy, minęły dość szybko), sąsiadka do niej zajrzała na ploty i i szybko się wycofała - bo niby goście do was mają przyjść - ważyłem 75-78 kg. Na kolację dla mnie było 6-7 kajzerek.. Po 40-tce apetyt pozwalał zjeść połowę tego co wcześniej a waga i tak skoczyła na 85-95kg. Teraz kolacji już nie jadam (nie czuję potrzeby) waga od kilku lat ustabilizowała się na 85kg. Dodam jeszcze tylko, że zaczynając trening judo ważyłem 45kg - przy wzroście 175 i byłem klasycznym niejadkiem.
A poważniej przy wzroście 180 dość długo jedząc wszystko i w dużych ilościach - raz żona robiła mi kolację - (tak, tak były takie czasy, minęły dość szybko), sąsiadka do niej zajrzała na ploty i i szybko się wycofała - bo niby goście do was mają przyjść - ważyłem 75-78 kg. Na kolację dla mnie było 6-7 kajzerek.. Po 40-tce apetyt pozwalał zjeść połowę tego co wcześniej a waga i tak skoczyła na 85-95kg. Teraz kolacji już nie jadam (nie czuję potrzeby) waga od kilku lat ustabilizowała się na 85kg. Dodam jeszcze tylko, że zaczynając trening judo ważyłem 45kg - przy wzroście 175 i byłem klasycznym niejadkiem.
ślepy herbu ślepowron
- Parthagas
- Posty: 789
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Po 40-stce zaczniesz przybierać na masie. Gdy Twoi rówieśnicy będą wyglądać jak opasłe dziady, Ty będziesz kwitł i wyrywał panny w wieku ich córek.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Bzdura ! moim zdaniem jest to uwarunkowane genetycznie u mnie w rodzinie nie było ''grubasów'' w woju chyba ''przytyłem'' raz do 80kg. obecnie ważę trochę ponad 70 (2lub4) przy 169cm.wzrostu , nie palę nie piję , jem co popadnie , pracuję fizycznie , nie uprawiam żadnych sportów ,wożę dupę samochodem i tylko w weekendy rekreacyjnie łażę po lesie-żadnego forsowania /100km/survivalu itd.Parthagas pisze: 40-stce zaczniesz przybierać na masie
- yaktra
- Posty: 823
- Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
- Lokalizacja: z krainy szaraka
- Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
- Płeć:
- Kontakt:
Do 44 lat ważyłem około 65/ 67 kg przy wzroście 178 cm. I do tegoż wieku potrafiłem niczym kot pokonać ogrodzenia w wysokości 2, 5m wbiec bez za trzymanki na 11 piętro, obrócić taboret wokół ciała leżąc na pozostałych dwóch kark/ pięty, zrobić ze 30 klasycznych pompek. Nigdy tak naprawdę nic nie trenowałem, oprócz pompek i hantli, nooo, wiadomo jak to młody, kopało się "w piłkę" jeździło rowerem i takie tam duperele, przy czym żarłem jak sam niedźwiedź. Przez ostatnie 33 lata nie paliłem dwa razy po półtora roku. Chlać nigdy nie chlałem, FAKT. Teraz mam wiosenek nieco więcej (patrz pod awatar) dokucza mi nieco nadciśnienie (tragedii nie ma) ważę 78 przy tym samym wzroście oczywiście. Żona zadbała o lżejsze jedzenie bo "za kółkiem" tłuszczyk lubi się odłożyć, to na tyle. Kaloryferka nie ma już niestety, jednak tors wygląda całkiem znośnie...
W takim oto moim wieku (nic nie uprawiając nadal) śmigam z plecakiem na foty po 11/ 13 kilometrów na każdym wypadzie, dobiegam bez wysiłku do autobusu i tym sposobem jestem z siebie zadowolony, booo, no właśnie, widzę kolesi z podstawówki i jestem w szoku, zapasione klasycznie dziadki k***a...
W takim oto moim wieku (nic nie uprawiając nadal) śmigam z plecakiem na foty po 11/ 13 kilometrów na każdym wypadzie, dobiegam bez wysiłku do autobusu i tym sposobem jestem z siebie zadowolony, booo, no właśnie, widzę kolesi z podstawówki i jestem w szoku, zapasione klasycznie dziadki k***a...
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
- Parthagas
- Posty: 789
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Przybierać na masie, nie znaczy obrastać w tłuszcz - po prostu waży się nieco więcej i można dopiero coś z tym zrobić, np. po 43 roku życia wróciłem na siłownię, gdyż w wieku założyciela tematu, ćwicząc, jedynie chudłem, choć żarłem straszliwie. Geny swoją drogą, ale to każdy wie.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- ArturZ
- Posty: 151
- Rejestracja: 21 sty 2012, 01:34
- Lokalizacja: Kurpie
- Tytuł użytkownika: Przechadzający się
- Kontakt:
Na studiach w wieku 24 lat ważyłem 59 kg przy wzroście 172 (w akademiku żarcia mało, bo co innego się liczyło). W tym czasie zająłem pierwsze miejsce w turnieju wyciskania sztangi na ławeczce ... w swojej kategorii wagowej ... bo byłem w tej kategorii jedyny
Gdzieś tak około 30 zmieniła mi się samoczynnie przemiana materii i wskoczyłem do wagi, z którą czuje się bardzo dobrze - 72 - 75 kg.
Gdzieś tak około 30 zmieniła mi się samoczynnie przemiana materii i wskoczyłem do wagi, z którą czuje się bardzo dobrze - 72 - 75 kg.
Re: Problematyczny metabolizm
U 20-latków to normalne, jeśli to prawda co i jak jesz, to dobra droga. Wg. ideologów faceci są
'nieekonomiczni" i tyle.
Z czasem sadło samo się pojawi, zanim człowiek się obejrzy! I to jest niedobre.
Umiar vel złoty środek jest zawsze i wszędzie wskazany, tu też.
Żyj dalej zdrowo, zdroworozsądkowo a wiele chorób Cię ominie i masz szansę dożyć późnej starości.
Wiadomo, każdego może walnąć piorun kub meteoryt, to są wypadki, nie konsekwencje świadomych wyborów, które generalnie kształtują nasze przyszłe zdrowie i życie. Amem
'nieekonomiczni" i tyle.
Z czasem sadło samo się pojawi, zanim człowiek się obejrzy! I to jest niedobre.
Umiar vel złoty środek jest zawsze i wszędzie wskazany, tu też.
Żyj dalej zdrowo, zdroworozsądkowo a wiele chorób Cię ominie i masz szansę dożyć późnej starości.
Wiadomo, każdego może walnąć piorun kub meteoryt, to są wypadki, nie konsekwencje świadomych wyborów, które generalnie kształtują nasze przyszłe zdrowie i życie. Amem