Strona 1 z 1

Gmła na amelinium czyli spotkanie Siedmiu Wspaniałych.

: 22 lis 2012, 09:45
autor: Marshall
Miejsce: Las w okolicy Skierniewic.
Udział wzięli: Marshall, Parthagas, Witek, Taki Robaczek, MichałN, Grigor, Rajmund
Relacja: Rajmund (5gr)
Korekta: Parthagas (2gr)
Wtrącili się: i inni (po grosiku)

[center]RELACJA[/center]


[center]GMŁA NA AMELINIUM czyli spotkanie Siedmiu Wspaniałych ;-)[/center]

Nie dalej jak parę dni temu, a konkretnie 16-18 listopada do centralnej Polski w okolice lasów Skierniewickich przybyło siedmiu forumowiczów: Marshall, Parthagas, Witek, Taki Robaczek, Michał (którego ongiś Chlorem nazywali), Grigor i moja skromna osoba, czyli Rajmund.

Rozkładaniem obozowiska zajęli się Ci, którzy przyjechali najwcześniej , za co szczerze im dziękujemy, tym bardziej wiedząc o tym, że nie którzy odnieśli rany cięte.

[center]
Miejscówka.

Obrazek[/center]


[center]Uważaj - Twój nóż jest ostry. Bądź ostrożny! Np. nigdy nie wiąż liny trzymając nóż w ręku.
Obrazek[/center]

Nie ma sensu wyliczać, kto ile drewna na ognisko przytargał, czy kto się zajmował mieszaniem w garach, bo wszyscy brali się chętnie za prace obozowe - naprawdę zgrana ekipa.
Ostatni leśni ludzie, czyli Witek Grigor i Rajmund, dotarli do punktu zbornego w piątek ok. godziny 21.00 ( nie bez uszczerbku dla podwozia). Byliśmy w komplecie. Teraz trzeba było zabrać auta do nieopodal mieszkającego przyjaciela Lecha i wrócić piechotą do punktu zbornego i dalej lasem na miejscówkę. Tak więc szczęśliwi posiadacze czterech kółek odjechali, a reszta prowadzona wytycznymi GPS podążyła w ciemny las w stronę obozowiska. Jako że posiadacze aut byli równie wytrawnymi piechurami co kierowcami, nawet nie zdążyłem wypić piwa, a już byliśmy w obozowisku. Jeśli myślicie, że teraz następuje moment chlania gorzały... to dobrze myślicie, no, ale nie do końca. Jako ludzie rozsądni i odpowiedzialni stwierdziliśmy, że najpierw rozłożymy tarpy, a potem zasiądziemy w kręgu przy ognisku. Tak też się stało.

[center]
Większa część z nas rozbijała się już po ciemku.

Obrazek[/center]

Gdy wszyscy już w miarę się ogarnęli, nad ogniskiem zawisł kociołek. Człek po długiej podróży myśli tylko o jednym... nareszcie żarcie!!! W kociołku powoli bulgotał, roznosząc charakterystyczną dla siebie woń, bigos.

[center]

BiDżis (Bee Gees, Bigos) Parthagasa zrobił wspaniałą robotę.

Obrazek[/center]

Chochla w rękach Marshalla skrobała po ściankach kociołka, nic nie mogło się przypalić. Pajda chleba, menażka bigosu i kieliszek przedniej gorzałki - to poprawiło jeszcze bardziej nasze i tak już dobre humory. Las wydawał się bardzo spokojny, drzewa leniwie się kołysały od naprawdę niezbyt silnego wiatru. Siedzieliśmy wkoło ogniska i przy dźwiękach gitary śpiewaliśmy stare szlagiery.

[center]
Przy ognisku.

Obrazek[/center]

Do dziś mnie to zastanawia, jak gorzałeczka wpływa na gusta muzyczne, kielonek za kielonkiem i jakoś tak to wszystko piękniej brzmiało. Wprawieni w dobry nastrój i rozkołysani dobrą nutą znowu zgłodnieliśmy i tu przyszedł czas na smaluszek według Rajmunda, który cieszył się niesłabnącym powodzeniem do końca spotkania, by w końcu zniknąć całkowicie w czelusciach naszych paszcz. Po bigosie nawet nie było śladu. Zrobiło się już późno ,las jakby zamilkł i otoczyła nas gmła ;-) Wszyscy posiadaliśmy pewne zasoby amelinium, więc nie zważając na gmłę ,dalej dziarsko śpiewaliśmy przy ognisku. Szczerze Wam przyznam, że nie pamietam godziny, o której wczołgałem się pod tarpa i wlazłem do śpiwora, co jest chyba kolejnym dowodem na to, że wieczór był udany.

Sobota. Gmła nie odpuszczała. Noc była jak dla mnie ciepła, zważywszy na porę roku. Kiedy się obudziłem, Robaczek już siedział przy ognisku, Grigor ogarniał wrzątek i Parthagas również ....a nie sorry, Parthagas spał. Chyba. Kurcze zaraz wyjdzie, że niewiele pamiętam, a zabrałem się za relację. Dzień zaczął się leniwie. Tego poranka Kelly Kettle rozgrzał się najszybciej, woda zawrzała i mogliśmy raczyć się gorącą herbatką czy tam kawką, jak kto wolał.

[center]
Sobotni poranek.

Obrazek[/center]

[center]Kelly spisywał się super!
Obrazek[/center]

Tylko Michał jakoś tak długo spał ale co tu się dziwić chłopakowi, jak miał podłogę z amelinium, na której ku naszemu zaskoczeniu pojawiła się gmła ;-)

[center]1st class śpioch.
Obrazek[/center]

Tak czy siak dobre nastroje nas nie opuszczały. Cały czas powtarzałem sobie w głowie "dobrze, że nie pada". Sobota okazała się "dniem kurczaka". Nie było wśród nas nikogo, kto by się nie przyłożył choć trochę do tej cudownej potrawy. Najbardziej zaangażowany był Parthagas, który niczym Makłowicz przygotowywał mięsko do pieczenia.

[center]3, 2, 1, kutaki start!
Obrazek[/center]

Kurczaki robiły się bardzo bardzo powoli, więc stwierdziłem że mogę wybrać się na małą przebieżkę. Razem ze mną wyruszył Grigor. Kiedy wróciliśmy, oznajmiono nam o wizycie niezapowiedzianych gości. Odwiedziło nas dwóch myśliwych, którzy zasadzili się na nieopodal buchtujące dziki, zrezygnowali z polowania na nasz widok, twierdząc, że nie wykupili odstrzału na reconnetowców ;-) Jako ludzie przyjaźnie nastawieni zaprosiliśmy myśliwych na kurczaka i gorzałkę, grzecznie odmówili i ruszyli w knieje. No cóż nie to nie ,tak czy siak "darz bór". Dziś myślę, że trafili do obozowiska po zapachu pieczonych kurczaków.

[center]...kilka godzin później...
Obrazek[/center]

[center]...jeszcze później...
Obrazek[/center]

Mięcho było gotowe późnym popołudniem i już dzień chylił się ku zmierzchaniu. W międzyczasie ekipa podzieliła się spontanicznie na dwie drużyny. Jedna pod kierownictwem Marshalla przygotowywała składniki na wieczorną grochówkę, druga natomiast znosiła i rąbała opał na noc.

[center]...grochówka mejkers...
Obrazek[/center]

[center]...kampfajer łuud mejkers...
Obrazek[/center]

Gdy ostatni kęs kurczaka znikł w ustach, grochówka, ciągle mieszana przez Marshalla już pyrkała w kociołku. Pół godzinki i już znów kolejna wyżerka. Zupka okazała się rewelacyjna, a Marshall po raz kolejny potwierdził swój kunszt kucharski. Pojedliśmy no i znowu gitarka i ciepło ogniska. Nie byłbym sobą, gdybym się nie pochwalił swoim wyrobem, smalec który w pocie czoła szykowałem na wyprawę, okazał się strzałem w dziesiątkę :-) Był wspaniałym dodatkiem do ognistej wody i spisał się również jako szybka przekąska w ciągu dnia. Reszta nocy minęła na śpiewach przy dźwiękach gitary, które wydobywał z pudła Witek, mega żarciu i spożywaniu trunków w granicach rozsądku ;-)

[center]...ogień, ciemność, las, śpiewy, gadanie...
Obrazek[/center]


Niedziela. Od rana czuło się już, że to co dobre, szybko się kończy. Wszyscy powoli zbierali się do wymarszu. Michał, który zarzekał się, że musi wstać o siódmej, wstał najpóźniej ;-) Jednak nikogo w podróż nie można na głodnego wypuścić, upichciliśmy więc jajecznicę z ok. dwudziestu jaj i pół kilograma cebuli .Pyszności.

[center]Cebula i jaja... Pycha!
Obrazek[/center]

Poranna kawa tak mnie ucieszyła, że z tej radości musiałem złapać za saperkę i bez określania azymutu chyżo pognałem w las.

[center]Jak to mówią, nie ma srania w PKSie!
Obrazek[/center]

Wracałem już spacerkiem. Potem Robaczek uraczył nas kaszaneczką w otoczeniu kiszonej kapusty, co ku mojemu zdumieniu okazało się wyjątkowo trafnym połaczeniem. Piekł naturalnie nad ogniskiem, kaszanka była opatulona ...no czym jak myślicie ,czym? ...A...ME...LI..NIU...M !!!!!!!!!!!

[center]Kaszana w amelinium...
Obrazek[/center]

[center]...wchodziła jak ta lala.
Obrazek[/center]

Na szczęście gmła zupełnie już odpuściła i nawet pokazało się trochę słońca. Opuścili nas najwcześniej Michał i Grigor. Zwinęliśmy obóz, dokładnie gasząc ogień i nie pozostawiając po sobie większych niż wygnieciona trawa śladów bytowania.

[center]...finish...
Obrazek[/center]

Ruszyliśmy jeszcze na strzelnicę poligonu. Tam pożegnaliśmy Robaczka ;-) ale spoko, nie dostał w plecy , po prostu musiał jechać w stronę domu. Cała reszta nadal strzelała z łuku. Niezaprzeczalnie królem strzelców i nadwornym łucznikiem stał się Witek. Ja tylko zgubiłem strzałę. No cóż, nie każdy jest Legolasem.
Skończyła się wyprawa siedmiu wspaniałych. Dziękuję za wspólne bytowanie w lesie. Do następnego.
Trzymajcie się! Rajmund.

Więcej zdjęć tutaj: Gmła na amelinium czyli spotkanie Siedmiu Wspaniałych, Skierniewice.

: 22 lis 2012, 10:00
autor: taki robaczek
Dziękuję chłopaki za bardzo miłe towarzystwo !!!

Apropo "gmły" i ogólno-pojętej wilgotności powietrza i wszystkiego w około to przyznam, że pierwszy raz zdarzyło mi się palić (skutecznie !) ognisko używając drewna z którego przy odrobinie samozaparcia można było wyciskać wodę :mrgreen:

: 22 lis 2012, 10:09
autor: Abscessus Perianalis
Ech, no żałuję, że w końcu nie mogłem się stawić. :-|

: 22 lis 2012, 10:28
autor: Parthagas
Było rewelacyjnie, choć początek zapowiadał się dla mnie dramatycznie. Jechałem bezpośrednio z pracy i zapomniałem dodatkowych ciuchów typu kalesonki, ciepła koszulka, itp. Na szczęście wjeżdżając do Skierniewic od strony Bolimowa zauważyłem sklep z artykułami bhp. Tam wystarczyło mieć 22,50pln i kalesonki znalazły się na moim wyposażeniu. Okazały się świetne, a przede wszystkim niezbędne podczas intensywnie wilgotnych nocy w skierniewickim lesie. W dalszej kolejności dotarłem do miejsca zbornego, gdzie za chwilę doszedł Michał i pomógł mi przetransportować graty do miejsca obozowania. Było co nieść - 40-litrowa beczka z wodą, 7 litrów bigosu, kurak + typowy szpej obozowy. Na szczęście do bazy było jedynie 300m lasem.

: 22 lis 2012, 12:42
autor: kamykus
Szkoda że mam do was tak daleko. Teraz żałuję że nie przystałem na twoje zaproszenie :(

Edit: Haha, Taki Robaczek z tym karabinem wygląda jak prawdziwy najemnik :mrgreen:

: 22 lis 2012, 13:03
autor: taki robaczek
kamykus pisze:Szkoda że mam do was tak daleko.
Szkoda, żeśmy się nie dogadali bo z BB do DG aż tak daleko nie jest a dalej to już miałbyś zapewniony wygodny transport ;)
Nic to. Może netx time :) Ale jeśli o mnie chodzi to pewnie nie wcześniej niż na wiosnę (chociaż niezbadane są wyroki ..... ).

: 22 lis 2012, 13:06
autor: Marshall
Abscessus Perianalis pisze:Ech, no żałuję, że w końcu nie mogłem się stawić. :-|
kamykus pisze:Szkoda że mam do was tak daleko. Teraz żałuję że nie przystałem na twoje zaproszenie :(
No żałujcie chłopy, żałujcie... Może następnym razem.

Ogólnie to (nie żeby były kiepskie) ani relacja ani zdjęcia nie oddają fajnego leśnego klimatu jaki czuć było podczas całego spotkania. Relaks, luz, rześkie powietrze, kumpelstwo, ogień, praca zespołowa, miłość do lasu... Etc, etc, etc.

Jeszcze raz serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom spotkania!!
Było super, już nie mogę doczekać się kolejnego!

: 22 lis 2012, 16:04
autor: Rajmund
WIELKIE DZIĘKI!!!!!!!!!!!!!!! OBY CZĘŚCIEJ. ZAPRASZAMY DO NAS.

: 22 lis 2012, 19:56
autor: Grigor
Zrobiłem to już, ale tego nigdy za wiele. Dziękujemy Adamowi za zorganizowanie tego przezacnego spędu, mam nadzieję że nie raz jeszcze będziemy takim przednim gronem spać w trakcie gmły osadzającej się na wszystkim co było z amelinum :mrgreen:

Co do relacji, to muszę dorzucić że podczas sobotniej sielanki 10 metrów od naszego obozowiska przebiegła sarna, skutecznie przegnana przez opowieść Parthagasa o zdejmowaniu uroków- "TFU TFU! NA PSA UROK" :mrgreen:

: 22 lis 2012, 20:21
autor: ArturZ
Oprócz tego, ze fajne mieliście leśno-obrzarsko-bytowanie, to jeszcze wszystko fajnie udokumentowane fotograficznie i relacja opisowa "z jajem".

: 23 lis 2012, 22:27
autor: Apo
Wspaniale! Zazdroszczę mocno wypadu spoglądając z utęsknieniem na szpej 'wyprawowy', który wrzucę na grzbiet dopiero w poniedziałek, bądź wtorek... Kutaki wyglądają awsome! Aż mi ślinka cieknie :)

: 23 lis 2012, 22:34
autor: Marshall
Apo pisze:Wspaniale! Zazdroszczę mocno wypadu spoglądając z utęsknieniem na szpej 'wyprawowy', który wrzucę na grzbiet dopiero w poniedziałek, bądź wtorek... Kutaki wyglądają awsome! Aż mi ślinka cieknie :)
Apo, najfajniejsze jest to, że te kutaki smakowały tak samo jak wyglądały, czyli pyycha! :)
A gdzie się w tygodniu wybierasz?

: 23 lis 2012, 22:36
autor: Apo
Założę się, że były przepyszne :) Plan jeszcze nie jest ustalony, bo sob i ndz garuję w robocie. Pon, wt i śr mam wolne, więc plan na pewno się niebawem wyklaruje :)

: 05 gru 2012, 22:30
autor: Rajmund
no i kupiłem czytnik kart to wrzucam jakieś słabe foty z telefonu i dwa filmy.
https://picasaweb.google.com/1013409827 ... 5jYoPfa1AE#

: 06 gru 2012, 08:13
autor: earthtraveler
Bez wątpienia...zjeść to wy potraficie :mrgreen:
Między innymi dzieki takim wypadom świat wygląda lepiej.

: 06 gru 2012, 09:29
autor: Marshall
earthtraveler pisze:(...)
Między innymi dzieki takim wypadom świat wygląda lepiej.
Nie wiem na ile świat ale mój brzuch wygląda naprawdę bogato. :)

: 06 gru 2012, 10:56
autor: taki robaczek
earthtraveler pisze:...zjeść to wy potraficie ...
A potem dobrze się wyspać :mrgreen:
Obrazek


Edzia:
Rajmund - nie za bardzo mogę (może nie potrafię :roll: ) "zassać" tych filmików (mam DownloadHelper). Jest Szansa, że wrzucisz np. na YT (chociaż na jakiś czas i niepubliczne)?

: 07 gru 2012, 09:34
autor: Parthagas
Jemy, gdyż dźwigać z powrotem nie lubimy. Swoją drogą, nie nazywajmy tych kilku kąsków obżarstwem. :-P

: 07 gru 2012, 23:27
autor: ArturZ
Imprezy z udziałem Marshall'a zaczynają słynąć z dobrego jadła. Kto lubi pojeść niech się go trzyma ;)

: 11 gru 2012, 19:24
autor: Marshall
Wszyscy lubimy posilać się w lesie... :)


Zapraszam chętnych w sobotę lub niedzielę (15 lub 16 grudnia, do ustalenia) na lajtowe łażenie po lesie.
Poligon w Skierniewicach lub puszcza Bolimowska.


Szczegóły tutaj: Skierniewice, las, łazęgowanie - 15 lub 16 grudnia. Chętni?

: 05 lip 2013, 23:40
autor: mwitek
Muszę no muszę to tutaj dodać