Tresor pisze:Jesli ktos chce tanio kupic czipa to niech sobie go wsadzi w rower:)
Zgadzam się.
Kupuję samochód, który ma 2.5l turbodoładowany diesel. Jeździłem autem testowym, i brakowało mi nieco "żwawości". Mimo iż samochód ten ma trochę większy maks moment obrotowy (przy zbliżonych obrotach) niż auto, którym obecnie jeżdżę, +450kg robi swoje.
Zapytałem w salonie formowym, czy mogą "mi coś zrobić", żeby było bezpieczniej z wyprzedzaniem, i żebym gwarancji nie stracił.
Zaproponowano mi co następuje:
- robię, przebieg do 2000km, starając się ułożyć silnik. Czyli standard. Trzeba mu dać trochę popalić, ale go nie zatrzeć.
- po tym przebiegu, auto idzie na hamownie, i badane jest "ułożenie" silnika.
- następnie, serwis "zgrywa mapę silnika"i modyfikuje firmware komputera sterującego silnikiem, i turbo.
- po wgraniu zmodyfikowanego firmware (uwaga) "auto zyskuje na momencie obrotowym", które zwiększają dynamikę jazdy.
Na moje pytanie, "na ile koni to się przełoży"

, powiedziano mi, że tutaj "konie się nie liczą"
Ww salon, to salon firmowy. Sprzedający, jest moim kumplem, i "miał czelność" odradzić mi rozwiązania, które może i zwiększyłyby jego zysk. Więc mam zaufanie do tego co mi powiedziano, i wiem, że nie chcą mnie zrobić w bambuko.
Z ciekawości, podzwoniłem po "renomowanych" warsztatach "czipujących". Okazało się, że koszt tuningu byłby zbliżony, jak nie wyższy i nikt nie gwarantował mi zachowania gwarancji.
W zeszły weekend, pogadałem ze znajomym, który miał warsztat tuningowy (obecnie remontuje oldtimery). Powiedział mi, że całe to czipowanie, to niszczenie silnika. Ale skoro klient nasz Pan, i "żonda", to proszszsz...