Ciekawa opowieść z Bośni, długie ale wart czytać...

Kącik złotych porad

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Kapitan Apteka
Posty: 196
Rejestracja: 09 sty 2013, 19:26
Lokalizacja: Tychy/Kielce
Tytuł użytkownika: kundelbury
Płeć:

Ciekawa opowieść z Bośni, długie ale wart czytać...

Post autor: Kapitan Apteka »

Witam

Znalazłem na sadolu bardzo ciekawy fragment wspomnień Bośniaka, który mówi, jak przetrwał wojnę. Tak więc dla Was zżynam i wklejam, bo warto przeczytać.

pzd

KA


Każdy naród musi mieć swoją szlachtę, czyli grupę ludzi mogącą tłumaczyć “z polskiego na nasze” wydarzenia i ich skutki. W naszym nieszczęśliwym od 300 lat Kraju, kolejne pokolenia pozbawiane są kadr. A to poprzez podpuszczanie do tzw. powstań, a to poprzez zmuszanie do wyjazdów za chlebem, a to poprzez zwyczajne mordowanie jak np. po 1944, czy w Mordach Katyńskich. Wbrew bowiem propagandzie nie wymordowano w nich oficerów. Jakim to oficerem jest 90 kilkuletni generał wyciągnięty z łóżka 3 miesiące po wojnie? W czasie Mordów Katyńskich, strzałem w tył głowy lub zatopieniem w wodach oceanów zamordowano 75% polskich profesorów, 56% polskich lekarzy, 26 % polskich inżynierów.



Tak więc w czasie słuchania rządowej propagandy jak NATO nas obroni przedstawię streszczenie pamiętnika z Bośni. W latach 1992-1995 toczyła się na Bałkanach wojna, której celem było rozbicie Jugosławii na małe, podporządkowane wielkim korporacją kraiki. Chodziło między innymi o znajdujące się w Kosowie największe kopalnie srebra, o tranzyt ropy i gazu z portu w Warnie do Kosowa gdzie znajduje się w błyskawicznym tempie wybudowana największa w Europie baza USA. strzegąca przeładunku ropy na wielkie tankowce.


Warto się zapoznać z tymi tragicznymi wspomnieniami, chociażby w tym celu aby potem nie usprawiedliwiać się: a ja nic nie wiedziałem. To wszystko działo się na naszych oczach. Podobno dzięki telewizji świat staje się mniejszy i o wszystkim możemy być informowani. Jak jednak wynika z poniższego przykładu, starsi i mądrzejsi dokonują celowej segregacji informacji. Po co ludzie mają się denerwować, lepiej aby spędzali wolny czas przy telewizyjnym serialu i piwie.

Ad rem


Jestem z Bośni. Wiesz, w latach 1992 i 1995 tu było piekło. Przez rok mieszkałem i przetrwałem w mieście, gdzie 6000 osób żyło bez wody, prądu, benzyny, pomocy medycznej, obrony cywilnej, obsługi i dystrybucji wszelkiego rodzaju tradycyjnych usług, lub reguł prawa. Nasze miasto zablokowało wojsko i przez cały rok życie zamieniło się w koszmar. Nie mieliśmy armii, nie było policji. Mieliśmy tylko grupy zbrojne: uzbrojonych ludzi chroniących swoje domy i rodziny. Kiedy to wszystko się zaczęło niektórzy z nas byli lepiej przygotowani na przetrwanie, ale większość rodzin, sąsiadów miała wystarczającą ilość pożywienia zaledwie na kilka dni. Niektórzy mieli pistolety, mało kto miał AK-47, lub strzelby. Po miesiącu lub dwóch gangi rozpoczęły działalność niszcząc wszystko. Na przykład szpitale przekształcono w rzeźnie. Nie było policji. Około 80 procent pracowników szpitala zniknęło. Miałem szczęście. Moja rodzina była w tym czasie był dość duża (15 osób w dużym domu, sześć pistoletów, trzy AKS) i przetrwaliśmy (przynajmniej większość z nas). Amerykanie zrzucali paczki co 10 dni, aby pomóc w blokadzie miasta. To nigdy nie było dosyć. Niektórzy – bardzo niewielu – miało ogrody. To trwało trzy miesiące, już w pierwszym miesiącu rozprzestrzeniały się plotki o ludziach umierających z głodu i zimna.

Usunęliśmy wszystkie drzwi, ramy okienne z opuszczonych domów, zerwaliśmy podłogi i spaliliśmy to wraz z meblami, aby uzyskać trochę ciepła. Wielu zmarło z powodu chorób, zwłaszcza z powodu braku wody (dwoje z mojej rodziny). Piliśmy najczęściej wodę deszczową, jedliśmy gołębie, a nawet szczury.

Pieniądz szybko stał się bezwartościowy. Wróciliśmy do wymiany. Za puszkę z tuszonką [mięsem] można było mieć kobietę. (Trudno o tym mówić, ale to prawda.) Większość dziewczyn była sprzedawana przez zdesperowane matki za broń, amunicję, świece, zapalniczki, antybiotyki, benzynę, baterie i żywność.

Walczyliśmy o te rzeczy jak zwierzęta. W takich sytuacjach liczyło się wszystko co można było wymienić. Mężczyźni stawali się potworami. To było obrzydliwe. Siła była w liczbach. Mężczyzna mieszkający sam zostawał zabity i okradziony- to było tylko kwestią czasu, nawet jeśli był uzbrojony. Dziś ja i moja rodzina jesteśmy dobrze przygotowani, jestem dobrze uzbrojony. Mam doświadczenie. To nie ma znaczenia, co się stanie: trzęsienie ziemi, wojna, tsunami, kosmici, terroryści, załamanie gospodarcze, powstanie. Ważne jest to, że coś się wydarzy.

Oto moje doświadczenia: nie można przetrwać na własną rękę. Nie zatrzymuj się poza rodziną, przygotujcie się wspólnie, wybierzcie solidnych przyjaciół.



Poniżej moje rady oparte są na rocznym doświadczeniu i przeżyciu!

Untitled2 1. Jak bezpiecznie poruszać się w mieście.

Miasto zostało podzielone na społeczności wzdłuż ulic. Nasza ulica (15 do 20 domów) miała patrole (pięciu uzbrojonych mężczyzn w każdym tygodniu) do odstraszania swym wyglądem gangów i naszych wrogów. Wszystkie wymiany towarów miały miejsce na ulicy. Około 5 km od centrum miasta była cała ulica do obrony, wszystko dobrze zorganizowane, ale tam w centrum było zbyt niebezpieczne z powodu snajperów. Można było także być okradzionym przez bandytów. Na ten plac ogólnej wymiany w mieście poszedłem tylko dwa razy, gdy potrzebowałem czegoś naprawdę rzadkiego (lista leków, głównie antybiotyków). Nikt nie używał samochodów w mieście: ulice były zablokowane przez wraki i porzucone samochody. Benzyna było bardzo droga. Jeśli już trzeba było gdzieś iść, robiło się to w nocy. Nigdy nie należało podróżować samotnie. Zawsze poruszaliśmy się w grupach, które były duże, co najmniej kilku mężczyzn. Wszyscy uzbrojeni, chodziło się w cieniu, poprzez ruiny, a nie wzdłuż otwartych ulic. Było wiele gangów- band od 10 do 15 silnych mężczyzn. Niektóre liczyły nawet 50 mężczyzn. Ale było też wielu normalnych ludzi, jak my, ojców i dziadków, którzy zabijali i rabowali. Nie było żadnych „dobrych” i „złych” ludzi. Większość z nich była gotowa na najgorsze, aby przetrwać i obronić rodziny.

2. Co z drewnem? Twoje miasto, dom jest otoczony przez park, sad, lasy, dlaczego ludzie palą drzwi i meble?

Wokoło miasta rosły drzewa. To było bardzo piękne miasto przed wojną – restauracje, kina, szkoły, a nawet lotnisko. Każde drzewo w mieście, w parku miejskim wycięto na opał w pierwszych dwóch miesiącach. Bez energii elektrycznej do gotowania i ciepła, trzeba było coś palić. Meble, drzwi, podłogi: drewno pali się szybko. Nie mieliśmy żadnych możliwości zaopatrzenia się z podmiejskich gospodarstw. Wróg był na przedmieściach. Byliśmy otoczeni. Nawet w samym mieście nigdy nie wiadomo, kto jest wrogiem w danym punkcie.

3. Jaka wiedza była przydatna w tym okresie?

Aby wyobrazić sobie nieco lepiej sytuację powinieneś wiedzieć, że to praktycznie powrót do epoki kamienia. Na przykład miałem pojemnik do gotowania gazu. Ale nie używałem go do wytwarzania ciepła. To byłoby zbyt drogie! Dołączone do niego dysze używałem do wypełnienia zapalniczek. Zapalniczki były cenne. Jeśli mężczyzna przyniósł pustą zapalniczkę mogłem ją wypełnić, a on dał mi za to puszkę z jedzeniem lub świeczkę. Byłem sanitariuszem. W tych warunkach, moja wiedza jest moim bogactwem. Bądź nowoczesny i wykwalifikowany. W takich warunkach ważna jest zdolność do ustalenia co jest cenniejsze niż złoto oraz artykuły, których z pewnością zabraknie, ale twoje umiejętności będą zawsze w cenie. Chcę powiedzieć tak: dowiedz się jak naprawiać rozmaite urządzenia, rzeczy, buty lub jak leczyć ludzi. Mój sąsiad na przykład wiedział jak robić lampy naftowe. On nigdy nie był głodny.

Jeśli miałbyś trzy miesiące na przygotowanie się, co byś zrobił?

Trzy miesiące? Uciekaj z kraju? (Żarty) Dziś wiem, że wszystko może nastąpić bardzo szybko. Mam zapas żywności, artykułów higienicznych, baterie. Tyle, by przetrwać przez sześć miesięcy. Mieszkam w bardzo bezpiecznej płaskiej okolicy i we własnym domu ze schronem, w wiosce 5 km od centrum. To mała wioska, większość ludzi jest tam dobrze przygotowanych- wojna nauczyła ich. Mam cztery karabiny i 2000 nabojów do każdego. Mam ogród i nauczyłem się ogrodnictwa. Ponadto mam dobry instynkt. Wiesz, kiedy wszyscy wokół ciebie informują cię, że wszystko będzie dobrze, ale ja wiem, że to wszystko może się zawalić, to mam siły do tego, co trzeba zrobić, aby chronić swoją rodzinę. Bo gdy wszystko upada musisz być gotowy do zrobienia „złych” rzeczy, aby utrzymać dzieci przy życiu i chronić swoją rodzinę. Przetrwać na własną rękę jest praktycznie niemożliwe. (Ja tak obecnie myślę po moich przeżyciach.) Nawet jak jesteś uzbrojony i gotowy na wszystko, jeśli jesteś sam- umrzesz. Widziałem to wiele razy. Dobrze przygotowane rodziny i grupy z wiedzą i umiejętnościami w różnych dziedzinach: to jest o wiele lepsze.

Co należy przygotować, zmagazynować w domu?

To zależy. Jeśli zamierzasz chronić się przed kradzieżą potrzebna jest broń i amunicja. Dużo amunicji. Jeśli nie- więcej żywności, środki higieny, baterie, akumulatory, małe elementy handlowe (noże, zapalniczki, krzesiwa, mydło). Ponadto alkohol takiego typu, który jest trwały. Najtańsza whisky to dobry produkt handlowy.

Wiele osób zmarło z niedostatecznej higieny. Musisz mieć proste rzeczy w wielkich ilościach. Na przykład dużo worków na śmieci. I papier toaletowy.


Jednorazowe naczynia i kubki. Musisz mieć tego dużo. Dlatego, że nie ma tego w ogóle. Jak dla mnie dostawa elementów higieny jest chyba ważniejsza niż jedzenie. Można zastrzelić gołębia. Można znaleźć rośliny do jedzenia. Nie można jednak znaleźć lub zdobyć środków dezynfekujących. Środki dezynfekujące, detergenty, wybielacze, mydła, rękawice, maski. Umiejętność udzielania pierwszej pomocy, przemywania ran i oparzeń to podstawowe umiejętności przetrwania. Być może znajdziesz lekarza i będziesz w stanie mu zapłacić, ale to przypadek. Nie licz na to. Naucz się stosować antybiotyki. Dobrze jest mieć ich zapas. Należy wybrać najprostszą broń. I nosić Glock 0,45. Podoba mi się ten pistolet, ale tutaj jest to rzadki okaz. Więc mam dwa pistolety TT. (Każdy ma takie i pasującą do nich amunicję.) Nie lubię kałaszników ale znowu ta sama historia: każdy je ma. Musisz posiadać drobne, niezauważalne przedmioty. Na przykład generator jest dobry, ale o wiele lepsze są zapalniczki (1000 sztuk). Generator będzie przyciągać uwagę, bo jest głośny, ale 1000 zapalniczek nie zajmuje dużo miejsca, są tanie i zawsze mogą być przedmiotem obrotu.



Zwykle zbieram deszczówkę do czterech dużych beczek, a następnie gotuję ją. Była mała rzeka, ale jej woda bardzo szybko stała się bardzo brudna z pływającymi trupami. Ważne jest również, aby były pojemniki na wodę: beczki i wiadra

Czy złoto i srebro przydatne?

Tak. Osobiście sprzedałem dużo złota z domu dla amunicji. Czasami mieliśmy w naszych rękach pieniądze: dolary i marki niemieckie. Kupiliśmy za nie kilka rzeczy, ale to było rzadko i ceny były astronomiczne. Na przykład puszka mięsna kosztowała 30 do 40 dolarów. Lokalny pieniądz szybko stał bezwartościowy. Wszystko co potrzebne zamieniliśmy na zasadzie barteru.

Czy sól była droga?

Tak, ale kawa i papierosy były jeszcze droższe. Miałem dużo alkoholu i sprzedawałem bez problemu. Spożycie alkoholu wzrosło ponad 10 razy w stosunku do czasu pokoju. Być może dzisiaj jest bardziej przydatne utrzymanie zapasów papierosów, zapalniczek i baterii. One zajmują mniej miejsca. W tamtych czasach nie znałem zasad przetrwania. Nie mieliśmy czasu na przygotowanie – na kilka dni przed tym, jak się to stało politycy powtarzali w TV, że wszystko idzie zgodnie z planem i nie ma powodu, aby być zaniepokojonym. Gdy niebo spadło na nasze głowy, zrobiliśmy to, co mogliśmy.

Czy trudno było kupić broń palną?

Po wojnie mieliśmy broń w każdym domu. Policja skonfiskowała wiele broni na początku wojny, ale większość z nas ją ukrywała. Teraz mam licencję na jeden pistolet. Zgodnie z prawem to się nazywa tymczasowa kolekcja. Jeśli są zamieszki rząd będzie rekwirował całą zarejestrowaną broń. Nigdy nie zapominaj o tym. Wiesz, jest wielu ludzi, którzy mają jedną prawną broń, ale także nielegalne pistolety, jeśli ta legalna zostanie skonfiskowana. Jeśli masz dobre towary handlowe możesz być w stanie uzyskać broń w trudnej sytuacji. Ale pamiętaj – najtrudniejszy czas to pierwsze dni, a może i nie będziesz miał wystarczająco dużo czasu, aby znaleźć broń, aby chronić swoją rodzinę. A zostać rozbrojonym w czasie chaosu i paniki to jest zły pomysł. W moim przypadku był człowiek, który potrzebował akumulator do swojego radia. Miał strzelby. Wymieniłem akumulator za obie. Zdarza się, że zamieniasz amunicję za żywność, a kilka tygodni później żywność za amunicję. Niewiele osób wie, jak dużo i co trzymam w domu. Najważniejsze jest to, aby zachować tak wiele rzeczy, jak to możliwe pod względem przestrzeni i pieniędzy. W końcu zrozumiesz, co jest cenniejsze. Korekta: Będę zawsze najbardziej bronił wartości broni i amunicji. Drugie? może środki higieny i lekarstwa.

Co z bezpieczeństwem?

Nasza obrona była bardzo prymitywna. Powiem ponownie: nie byliśmy gotowi i wykorzystaliśmy to, co mogliśmy. Okna zostały zniszczone, a dachy w okropnym stanie po zamachach. Okna były zabarykadowane – niektóre przez worki z piaskiem, inne przez kamienie, zamurowane betonem. Wszelkie bramy były zabarykadowane albo przez wraki albo gruz i śmieci. Używano drabin, aby dostać się do domu przez małe lufciki w zabarykadowanych oknach. Mieliśmy kolegę na naszej ulicy, który całkowicie zabarykadował się w swoim domu. Wybił dziurę w ścianie tworząc przejście dla siebie w ruinach domu sąsiada -rodzaj tajnego wejścia Może to wydawać się dziwne, ale najbardziej chronione domy zostały splądrowane i zniszczone w pierwszej kolejności. W mojej dzielnicy miasta były piękne domy o betonowych ścianach z psami, alarmami i zakratowanymi oknami. Ludzie zaatakowali ich w pierwszej kolejności. Niektórzy przeżyli, inni nie. To wszystko zależy, jak wiele rąk i karabinów mieli w środku. Myślę, że obrona jest bardzo ważna, ale to musi być prowadzone dyskretnie. Jeśli jesteś w mieście i bandy przychodzą trzeba mieć proste, niekrzykliwe miejsce z dużą ilością broni i amunicji. Ile amunicji? Tyle ile to możliwe. Zrób swój dom tak nieatrakcyjny, jak możesz. Teraz jestem właścicielem stalowych drzwi, ale to tylko na pierwszą falę chaosu, po której – jak przejdzie – będę mógł opuścić miasto, by dołączyć do większej grupy ludzi – swoich przyjaciół i rodziny. Nie ma potrzeby mówić o szczegółach, ale zawsze mieliśmy doskonałą siłę ognia i ceglany mur po naszej stronie. Również stale patrolowaliśmy ulicę. Jakość organizacja jest najważniejsza w przypadku ataków gangów. Strzały było ciągle słychać w całym mieście w dzień i w nocy. Nasz obwód bronił się prymitywnie. Wszystkie wyjścia zostały zabarykadowane i miały małe szczeliny jak w średniowiecznych zamkach. Wewnątrz mieliśmy co najmniej pięciu członków rodziny gotowy do walki w każdej chwili i jednego mężczyznę na ulicy ukrytego w schronie. Byliśmy w domu w ciągu dnia, aby uniknąć ognia snajperskiego. Kto jest slaby od razu zginie. Następnie reszta walczy. W ciągu dnia ulice były praktycznie puste z powodu ognia snajperskiego. Obrona były nastawiona na walkę z bliskiego zasięgu. Wielu zginęło jeśli wyszli, aby na przykład zebrać informacje. Ważne jest, aby pamiętać, że nie ma informacji, nie ma radia, telewizji – tylko plotki i nic więcej. Nie było zorganizowanego wojska- każdy człowiek walczył. Nie mieliśmy wyboru. Każdy był uzbrojony, gotowy do obrony. Nie należy nosić wartościowych elementów w mieście, ktoś cię zamorduje i je zabierze. Powiem wam coś: jeśli “coś” rozpocznie się jutro, będę miał skromny wygląd. Będę wyglądać jak każdy inny. Zdesperowany, straszny. Może będę nawet krzyczeć i płakać. Bez ładnych ubrań. Należy je całkowicie wykluczyć. Nie, ja zostanę na boku dobrze uzbrojony, dobrze przygotowany, czekając i oceniając moje możliwości, z moim najlepszym przyjacielem i bratem. Jeśli ludzie myślą, że coś jest wartościowe, to przyjdą, aby to zabrać. To tylko kwestia czasu, ilości broni i rąk.

Jak tam sytuacja z toaletą?

Używaliśmy łopaty i skrawku ziemi w pobliżu domu. Czy to wydaje się “niehigieniczne”? I takie było. Myliśmy się tylko wodą deszczową, lub w rzece, ale przez większość czasu było to zbyt niebezpieczne. Nie mieliśmy papieru toaletowego, a jeśli mieliśmy w ogóle, to był na handel. To był „brudny” biznes. Pozwól mi dać ci radę: musisz mieć broń i amunicję jako pierwsze, wszystko inne jako drugie. Dosłownie wszystko! Wszystko zależy od miejsca i ile masz pieniędzy. Jeśli coś zapomnisz, zawsze znajdzie się ktoś, kto ma to na sprzedaż. Ale jeśli zapomnisz broni i amunicji, to dla Ciebie nie będzie dostępu do handlu. I nie sądzę, że duże rodziny oznaczają więcej ust do jedzenia. Wielkie rodziny oznaczają przede wszystkim więcej broni i siły .

Jak ludzie traktują chorych i rannych?

Większość obrażeń była od strzałów. Bez specjalisty i bez wyposażenia – jeśli ranny człowiek nie znalazł gdzieś lekarza miał tylko około 30 procent szans na przeżycie. To nie jest film. Ludzie umierali. Wielu zginęło od zakażenia ran powierzchniowych. Miałem oczywiście antybiotyki dla rodziny. Dość często ludzie umierali głupio: prosta biegunka zabije cię w ciągu kilku dni bez leku, z ograniczoną ilością wody. Było wielu chorób skóry i zatrucia żywności. Miejscowych ziół i czystego alkoholu wystarczyło na krótkotrwałe leczenie, ale były bezużyteczne w przypadku przewlekłych dolegliwości. Higiena jest bardzo ważna, jak również posiadanie tyle leków, jak to możliwe – zwłaszcza antybiotyków.
Na podstawie Health Ranger NaturalNews.com Czwartek, 09 maja 2013


P.S. Ppłk Marian Rajski w początkach przemian 1990 roku. wystąpił z propozycją tworzenia u nas obrony cywilnej podobnie jak w Szwajcarii czy Szwecji. W tych krajach każdy ma broń w domu. Oczywiście siły starszych i mądrzejszych nie dopuściły do tego. Wiadomo dlaczego.

P.S. Od miesiac̨a maja 2012 roku, ginie w internecie cała masa publikacji – pojawia się tekst: strona error, albo pojawiają się napisy “W twoim kraju zabronione”. No ale oczywiscie żadnej cenzury nie ma!

Dr Konrad Dobrzyński
Dr Jerzy Jaśkowski
„Maszerować to prześcignąć własny cień. To móc wyprzedzić samego siebie, pozdrawiając się uprzejmie."

https://plus.google.com/photos/10564546 ... qIusitLKOQ
Awatar użytkownika
GawroN
Posty: 649
Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
Gadu Gadu: 1519631
Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
Płeć:

Post autor: GawroN »

Ciekawe
Dlatego zawsze będę za prawem do posiadania broni. Szwajcarii nikt nie najechał bo wiedział że oprócz wojska w każdym domu jest broń.
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Historia potwierdza, że mniej ważne są zgromadzone zapasy, czy indywidualna zdolność do walki. To pomaga w pierwszym momencie. Potem liczy się, kto zdoła zorganizować mocniejszą grupę. W świecie, gdzie panuje prawo pięści, Mad Max żyje krótko, acz intensywnie. Na dłuższą metę przegra nawet z bandą dzieciaków - one się najszybciej dostosują. Na równi z bronią i amunicją liczy się wiedza.
Spieszcie kochać moderatorów - tak szybko odchodzą...
Awatar użytkownika
Qasz
Posty: 463
Rejestracja: 19 paź 2010, 22:14
Lokalizacja: Jaworzno
Gadu Gadu: 1987028
Tytuł użytkownika: Tata psychopata
Płeć:

Post autor: Qasz »

Dobry tekst - dzięki za wklejenie Kapitanie.
Czy w takiej sytuacji był by sens by członkowie tego forum zgromadzili się lokalnie?
- sam się nad tym zastanawiam.
Lotus Turbo Challenge II
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

sprawa nie jest prosta. Każdy z nas jest obarczony rodziną, przyjaciółmi.
Zostawisz ich bo "głupi są" ? Pewnie niektóre osoby tak :D, ale przecież lepiej z kimś słabszym ale jednak bardziej zaufanym.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

sprawa nie jest prosta. Każdy z nas jest obarczony rodziną, przyjaciółmi.
Zostawisz ich bo "głupi są" ? Pewnie niektóre osoby tak :D, ale przecież lepiej z kimś słabszym ale jednak bardziej zaufanym.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

sprawa nie jest prosta. Każdy z nas jest obarczony rodziną, przyjaciółmi.
Zostawisz ich bo "głupi są" ? Pewnie niektóre osoby tak :D, ale przecież lepiej z kimś słabszym ale jednak bardziej zaufanym.
Ostatnio zmieniony 07 lis 2014, 15:10 przez Zirkau, łącznie zmieniany 1 raz.
tre33
Posty: 274
Rejestracja: 10 cze 2013, 10:18
Lokalizacja: południe
Tytuł użytkownika: pseudonim Loretta
Płeć:

Post autor: tre33 »

Słabym się nie pomaga! icon_twisted
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Jak można by Tobie zaufać, jak matkę, młodszą siostrę opuściłeś tylko ze strachu i uciekłeś samotnie do lasu?

Albo ktoś jest słaby, nie nadający się do walki ale posiada on np cenną wiedzę, lub znajomości? To słaby jest czy silny?

Dziś jesteś silny, jutro będziesz potrzebować pomocy. Kto Ci pomoże?
Zostać bohaterem czy przeżyć? O to jest pytanie.
Awatar użytkownika
#KomPoT
Posty: 21
Rejestracja: 04 lis 2014, 22:13
Lokalizacja: Świętochłowice/Śląsk
Tytuł użytkownika: Uczę się całe życie
Płeć:

Post autor: #KomPoT »

Tekst mocny. Ale to niestety rzeczywistość zawieruchy wojennej. Bezsprzecznie szanse przeżycia rosną w dobrze zorganizowanej grupie, w której poszczególni członkowie są zdeterminowani ale też wzajemnie lojalni, ufający sobie oraz przedkładający dobro grupy nad własnym.
Nie można jednak pominąć faktu, iż skrajne sytuacje, o które nie trudno na terenach objętych działaniami zbrojnymi/wojennymi powodują skrajne ludzkie reakcje. Całkiem dobrze zorganizowana grupa może niestety ponieść w krytycznej chwili klęskę - w myśl zasady są tak mocni jak ich najsłabsze ogniwo. Przepisu na przeżycie działań wojennych nie ma. To suma doświadczenia/wiedzy, wyposażenia, determinacji (np. ochrona własnej rodziny) przygotowania oraz otoczenia w tym osób, którym w szczególnie trudnych sytuacjach można zaufać ze wzajemnością.
… a teraz coś z zupełnie innej beczki …
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

To co napisałeś to puste Bo w sumie nadal nic nie wiadomo.

Co oznacza najsłabsze ogniwo? Tym ogniwem może okazać się najlepiej wyszkolony i uzbrojony członek grupy - nie wytrzyma psychicznie.

Faktem jest, że w takich warunkach na nowo poznajemy kto nam prawdziwym przyjacielem. Ale to co facet opisuje sprawdza się zawsze, w każdym czasie.
Dobra organizacja i można wygrać z mocniejszym przeciwnikiem. W sumie życie to jest gra - ze statystycznego pkt widzenia.

Śmierć jednej osoby -tragedia, miliona to statystyka.
Awatar użytkownika
Qasz
Posty: 463
Rejestracja: 19 paź 2010, 22:14
Lokalizacja: Jaworzno
Gadu Gadu: 1987028
Tytuł użytkownika: Tata psychopata
Płeć:

Post autor: Qasz »

Zirkau pisze:sprawa nie jest prosta. Każdy z nas jest obarczony rodziną, przyjaciółmi.
Zostawisz ich bo "głupi są" ? Pewnie niektóre osoby tak :D
No właśnie mi chodzi o zgromadzenie się wraz z rodzinami - innego wyjścia nie ma (przynajmniej jak dla mnie - jestem bardzo przywiązany do najbliższej rodziny) tym bardziej że w takiej grupie nie tylko liczą się walczący ale także zbieracze (zbieranie zielska jako wypełniacza w potrawach), zbieracze opału (bo zimno w żyć), poszukiwacze dóbr (myszkowanie po kontach kiedy trzeba uważać na wrogo nastawione inne grupy nie jest łatwe) trzon techniczny (choćby ludzie do oczyszczania/destylacji wody) - na to wszystko składa się siła ludzka - nas w okręgu śląskim ilu się znajdzie? 20 może 30 - stanowczo za mała grupa - więc rodziny były by tu świetnym dopełnieniem.
Zirkau pisze:nie nadający się do walki ale posiada on np cenną wiedzę
no to chyba naturalne że takich ludzi się nie odrzuca - wiedza jak powiedział MIKI jest na wagę złota - np. ziołolecznictwo.
Kapitan Apteka pisze:Na przykład szpitale przekształcono w rzeźnie
To mnie natomiast zastanawia - czy człowiek z którym prowadzono wywiad właśnie stwierdził że szlachtowano tam ludzi na mięso?
Lotus Turbo Challenge II
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
Awatar użytkownika
#KomPoT
Posty: 21
Rejestracja: 04 lis 2014, 22:13
Lokalizacja: Świętochłowice/Śląsk
Tytuł użytkownika: Uczę się całe życie
Płeć:

Post autor: #KomPoT »

Masz rację Zirkau - nie do końca udało mi się przekazać swoją myśl. Musisz mi wybaczyć :-)
Trudno pisać o takich skrajnych sytuacjach. Praktycznie wszystko co najważniejsze do wyniesienia ze wspomnień Bośniaka zawarło się w poście KA. Pomijając więc wnioski, które wynikają z lektury wspomnień skupiłem się na kwestii zagrożenia, którego źródłem są sami członkowie zorganizowanych grup.
Szanse na przeżycie w grupie w sytuacji wojennego konfliktu wzrastają niewspółmiernie i to jest bezdyskusyjne. Jednak trudno taką grupę stworzyć. Zlepek przypadkowych osób powstały w chwili zaistnienia zagrożenia pożogą wojenną, mających najczęściej rozbieżne priorytety, ma w mojej ocenie nikłe szanse na przerwanie. Zdecydowanie lepszy start mają grupy, które były już zorganizowane na swój sposób przed zaistnieniem zagrożenia. Przykładem jest rodzina Bośniaka. On był członkiem 15 osobowej grupy i znał (tak mogę założyć) dobrze ich wszystkich. Wiedział czego może się po nich spodziewać. I tu kwestia którą poruszyłem - nawet dobrze zorganizowana grupa może paść ofiarą wewnętrznej słabości bo tak naprawdę nikt nie może być pewny zachowania swojego lub poszczególnych członków grupy w ekstremalnie skrajnej sytuacji - to te moje słabe ogniwo z poprzedniego postu. Tego zagrożenia niestety wyeliminować się nie da ale można starać się je minimalizować. Grupa składająca się z członków rodziny i przyjaciół, którym przyświeca jasny cel, których cechuje lojalność i zaufanie mają duże szanse powodzenia, a tym samym przeżycia.

Mam nadzieję, że to co napisałem teraz jest czytelniejsze. :-)
… a teraz coś z zupełnie innej beczki …
Awatar użytkownika
Sikor
Posty: 209
Rejestracja: 29 wrz 2014, 07:38
Lokalizacja: Radom
Płeć:

Post autor: Sikor »

Wojna jest nie przewidywalna. Facet opisuje tamtą wojnę i tamte czasy. Specyficzną sytuację. Udało mu się. Oczywiście konkretne umiejętności, wiedza i sprzęt bardzo pomagają. Zorganizowanie się też. Ale jaki wpływ można mieć na zewnętrzne oddziaływanie, np: zmasowany nalot, działania oddziałów odwetowych, ostrzał artyleryjski itp.
Krótko i na temat.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

#KomPoT pisze: Zdecydowanie lepszy start mają grupy, które były już zorganizowane na swój sposób przed zaistnieniem zagrożenia.
- rodzina
- drużyna sportowa
- OSP
- harcerstwo
- etc.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

#KomPoT pisze: Zdecydowanie lepszy start mają grupy, które były już zorganizowane na swój sposób przed zaistnieniem zagrożenia.
- rodzina
- drużyna sportowa
- OSP
- harcerstwo
- etc.
Awatar użytkownika
Dźwiedź
Posty: 690
Rejestracja: 22 wrz 2013, 21:25
Lokalizacja: GoldenCity
Tytuł użytkownika: brat cebka
Płeć:

Post autor: Dźwiedź »

Zirkau pisze:
#KomPoT pisze: Zdecydowanie lepszy start mają grupy, które były już zorganizowane na swój sposób przed zaistnieniem zagrożenia.
- rodzina
- drużyna sportowa
- OSP
- harcerstwo
- etc.
- Przyjaciele z Recona

[ Dodano: 2014-11-08, 00:02 ]
Cytat : "Jak ne patrzyłeś na drugiego człowieka jak na jedzenie to nie znasz głodu"

I w powyższej dyskusji jest podobnie - zasadniczo możemy tylko "gdybać" :-/

Dawno temu oglądałem film jak to sie samolot rozbił gdzieś na alasce i ludzie zamarzali czekajac na pomoc, tytułu nie pamiętam ( nie chodzi o "katastrofę w Andach" ).
Rok, dwa później zdarzyło mi się z niewielką grupą przebijać przez śniegi w Izerach przy -28 ( dla sybiraków -40 to nie zimno a 40 % to nie wódka ) i sporym wietrze, kiedy masz otwarte oczy to warstwa łez ( normalnie chroniąca oko przed wysuszeniem ) zamarza i przy mrugnięciu słyszysz pod powiekami chrupnięcie - wrażenie jakby ci oko pękło.
Niedawno obejżałem ten film ponownie i mogę stwierdzić że reżyser to "dupek" który nawet nigdy dobrze nie podmarzł na przystanku czekając na autobus - tyle błędów widać w filmie.

Możemy "gdybać" jak by to było, a i można połączyć przyjemne z pożytecznym i na niektóre sytuacje się przygotować, przy okazji leśnych spotkań. :-)
BUK, HUMOR i DZICZYZNA
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Można, ale też są prawdy oczywiste:
- sytuacje za każdym razem niosą, nowe, nie rozpoznane wcześniej zagrożenia.
- w grupie raźniej
- warto mieć zapasy dla siebie i na wymianę
- posiadać broń.
- potrafić ukrywać siebie i swoje zasoby
- pilnować by nie stracić ludzkich uczuć a zarazem potrafić kalkulować na zimno.
- mieć motywację.
Awatar użytkownika
niszka
Posty: 294
Rejestracja: 16 maja 2013, 12:32
Lokalizacja: z pomiędzy
Płeć:

Post autor: niszka »

Ten temat skłania do różnych przemyśleń. Mnie osobiście zawsze zastanawia, jak bym zareagowała w sytuacji, w której chodziłoby o przetrwanie w ogarniętym chaosem, bezwzględnością i rozpaczą świecie. Nie mam wątpliwości, że w grupie zorganizowanej łatwiej by było przetrwać, oczywiście pod warunkiem, że miałoby się owej grupie coś konkretnego do zaoferowania.

No właśnie. Co z tymi, którzy nic nie mogą z siebie dać, którzy w sytuacji jakiegokolwiek kryzysu zawsze będą w mniejszym lub większym stopniu bardziej wadzić, niźli się na cokolwiek zdawać?
Qasz pisze:
Zirkau pisze: sprawa nie jest prosta. Każdy z nas jest obarczony rodziną, przyjaciółmi.
Zostawisz ich bo "głupi są" ? Pewnie niektóre osoby tak :D
No właśnie mi chodzi o zgromadzenie się wraz z rodzinami - innego wyjścia nie ma (przynajmniej jak dla mnie - jestem bardzo przywiązany do najbliższej rodziny)
Jak byście się zachowali wobec najbliższych, którzy są zbyt starzy/chorzy/mali, by współtworzyć taką dobrze zorganizowaną grupę, mającą konkretne szanse na przetrwanie?
Awatar użytkownika
Sikor
Posty: 209
Rejestracja: 29 wrz 2014, 07:38
Lokalizacja: Radom
Płeć:

Post autor: Sikor »

Działania wojenne różnią się od siebie. Inne zasady obowiązują gdy jest linia frontu, a inne gdy jest okupacja.
Temat dotyczy bezhołowia na zamkniętym terenie. Wtedy demony wojny szaleją jak opisał Bośniak.
Cóż z tego, że będziemy w jednej z wielu rywalizujących ze sobą grup. W takiej sytuacji najrozsądniej byłoby zjednoczyć się, tak aby kontrolować większość jak nie cały teren. W społeczności takiej będą panować surowe warunki życia, ale dzięki temu więcej ludzi przeżyje.
Krótko i na temat.
Awatar użytkownika
MlKl
Posty: 582
Rejestracja: 19 paź 2010, 12:51
Lokalizacja: Błonie
Płeć:

Post autor: MlKl »

Życie jest brutalne, a im mniej sprzyjające warunki, tym skala bezwzględności rośnie. W akwarium przy regularnym karmieniu rybek potrafią pływać obok siebie drapieżniki i ich naturalne ofiary. Ale wystarczy przestać zadawać karmę, i sielanka się kończy.

Preppersi mogą się łudzić, że wystarczy zbudować bunkier i zgromadzić zapasy na pół roku, żeby przetrwać globalny kataklizm. Tymczasem w razie "W" staną się po prostu celem intensywnego geocachingu... A poszukiwacze użyją RPG jako otwieraczy do konserw. Dlatego pojedynczy preppers długo się nie utrzyma, natomiast umocniona wioska preppersów ma spore szanse.

Jedyną szansą dla najsłabszych jest dotrwać jakoś do czasu aż ktoś odbuduje w miarę stabilny system społeczny, na tyle wydolny, by się obronić i produkować nadwyżki, którymi będzie można obdzielić słabszych.

Oczywiście - będą wyjątki, zawsze znajdzie się ktoś na tyle szlachetny, i silny, by uratować jakiegoś słabeusza. Ale generalnie słabi będą ginąć masowo i na to nie ma rady.
Spieszcie kochać moderatorów - tak szybko odchodzą...
Awatar użytkownika
niszka
Posty: 294
Rejestracja: 16 maja 2013, 12:32
Lokalizacja: z pomiędzy
Płeć:

Post autor: niszka »

Tak jeszcze tylko wtrącę. Wiele z osób identyfikujących się w jakimś stopniu z tematyką forum, ma w domu "plecaczek przetrwania" czy jak to tam zwać - no w każdym razie coś, co można bezproblemowo porwać ze sobą podczas ucieczki z domu, zawierające wiele drobiazgów ułatwiających przetrwanie. No nie muszę tłumaczyć ;) W każdym razie zastanawiam się, kto z tych osób pokusił się o zastanowienie się nad tym, czy w jakiejś takiej kryzysowej sytuacji w ogóle zechce gdziekolwiek uciekać. Bo np. w pokoju obok leży niepełnosprawny członek rodziny, lub jest on całkowicie nieporadny i sam na pewno nie przetrwa, bo młodszej siostry lub żony nigdzie nie widać i nie wiadomo, co się z nią dzieje i tak dalej. Wiele osób ma potrzebę przygotowania się najlepiej, jak można, na jakieś zagrożenie, ale w tych przygotowaniach chyba często nie bierze się pod uwagę swojej sytuacji rodzinnej. Ilu z was ma ustalony jakiś "punkt zbiórki" w razie "W", jakiś symbol do nabazgrania w razie czego na murze czy w błocie, czy choćby, tak rozpatrując jakiekolwiek niecodzienne sytuacje mogące się nam przytrafić, głupi telefon alarmowy? Ile osób zna dobrze ludzi ze swego najbliższego otoczenia, by wiedzieć, czego się można po nich spodziewać i czego oczekiwać? Członków rodziny, sąsiadów?

Pytam z żywej ciekawości. U mnie na przykład z tym wszystkim kiepsko, źle lub fatalnie.
Awatar użytkownika
Mazazel
Posty: 84
Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
Lokalizacja: Łódź
Gadu Gadu: 9008350
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Mazazel »

Są rzeczy, na które nigdy się nie będzie gotowym. Tylko od życia można się życia nauczyć. A wybór jest zawsze - poddać się albo walczyć. Miałam taki czas w życiu, że każdego ranka budziłam się z myślą, ze nie dam rady - fizycznie (bywałam tak zmęczona, że łyżki nie mogłam utrzymać...a tu szybki obiad i dalej w kierat) i emocjonalnie też - więc rzucę to (pracę, sytuację, chore relacje w których wtedy byłam - taki zupełny gordyjski węzeł); a wtedy pojawiał się spokój. Taka myśl - traktuj to jako obóz surwiwalowy;) Przetrwałam tyle, to mogę jeszcze jeden dzień.

Właściwie recepty na taką sytuację, jak opisana na początku, nie ma. Ginie się w byle jakim miejscu życia. Jeśli coś, co wydaje mi się przydatne, to obserwacja ludzi. Studiowanie ludzi. Bo to taki czas, gdy człowiek człowiekowi wilkiem - jeszcze bardziej niż dziś tu i teraz ;) Dużo tu napisano o wykorzystaniu umiejętności, zapasów, znajomości. Ale nie czarujmy się, przetrwa ten, kto potrafi najsprytniej wykorzystać innych ludzi. Ktoś, kto będzie miał w tym mniej skrupułów a więcej finezji.
zlotykon.pl
Awatar użytkownika
#KomPoT
Posty: 21
Rejestracja: 04 lis 2014, 22:13
Lokalizacja: Świętochłowice/Śląsk
Tytuł użytkownika: Uczę się całe życie
Płeć:

Post autor: #KomPoT »

Niszka - Poruszyłaś ważny temat. Myślę, że to sprawa indywidualna, tzn. każda myśląca na poważnie o przygotowywaniu się osoba na zdarzenie kryzysowe (czy to wojna, czy powódź, czy jeszcze coś innego) bierze pod uwagę swoje otoczenie, czyli jak Pisałaś w swoim ostatnim poście - członków rodziny, znajomych, ich niepełnosprawność czy ich nieporadność. Ja mam żonę i córkę, i oczywistym jest, że rozmyślając o sytuacjach kryzysowych przygotowuję się także pod ich kątem. Mam przygotowany jak to Nazwałaś "plecak przetrwania" oraz scenariusze, które uwzględniają między innymi zbiórki w alternatywnych miejscach, itp. Pozostaje bliższa i dalsza rodzina oraz przyjaciele i troska o nich będzie uzależniona od rodzaju zagrożenia, obszaru występowania zagrożenia i powstałych w jego wyniku uwarunkowań, które mogą całkowicie uniemożliwić niesienie im pomocy, czy wspólną ewakuację... Bo wzorem Bośniaka nie mam ich wszystkich "pod ręką". Co nie oznacza, że nie szukałbym przy każdej sposobności kontaktu z nimi.
Rozważamy tu skrajne sytuacje "gdybając" w oparciu o wspomnienia Bośniaka w temacie zapodanym przez KA ale warto być przygotowanym nie tylko na zdarzenie typu konflikt zbrojny / wojna ale na zdarzenia występujące dość powszechnie jak powódź, pożar itp. Warto rozmawiać o takich zagrożeniach w gronie rodzinnym czy też znajomych. Warto choćby teoretycznie (chociażby tu na forum w tym temacie) rozważać sposób postępowania w kryzysowych sytuacjach. Warto też przygotować sobie takie niezbędne minimum jak ważne dokumenty oraz niewielkie wartościowe przedmioty w jednym miejscu, apteczkę gdzieś pod ręką - co ułatwi nam ewakuację z miejsca zamieszkania w chwili zaistnienia sytuacji kryzysowej
… a teraz coś z zupełnie innej beczki …
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Warto być niezależnym, lub być przygotowanym.
np. kolega dziś zwrócił uwagę, iż "gupie baby" codziennie stoją w kolejkach sklepowych bo kupić cos "na dziś". a potem narzekają że czasu nie mają. A przecież można zrobić zakupy raz w tygodniu. Aaaaa., bo piwnica przerobiona na pokój? Skrytka na garderobę?
Świeczek brak, lampy naftowej brak, lub lampa jest po babci ale nafty brak, bo przecież nikt od dawna z tego nie korzysta?
W kuchni nowoczesna kuchenka indukcyjna zamiast gazu, a więc gdy brak prądu to nie tylko światła, telewizji netu, a gorącej herbaty nie zrobimy? A co gdy przerwa w dostawie prądu będzie dłuższa? Wystarczy dziś zamknąć sklepy na 2 dni - to panika i nagle ludzie kupują zapasy jak na tydzień wakacji :D

Tak, pewien poziom dobrobytu nas psuje. Efekt? Całkowite odmienne postrzeganie sytuacji "trudnych".
I jak ten św. Mikołaj co z Europy pojechał do Etiopi:
- a te dzieci dlaczego mają takie duże brzuszki?
- bo nie jedzą?
- a to nie jadki. W takim razie prezentów też nie dostaną.

Tak, jesteśmy cywilizacją na wymarciu. Dlatego, ktokolwiek myśli o przyszłości powinien się zabezpieczyć, tak jak tylko potrafi i ma możliwości. Nic więcej nie może zrobić.
Przy czym należy pamiętać by nie przywiązywać się nadmiernie do gadżetów i pamiętać także: łatwo przyszło, łatwo poszło.
ODPOWIEDZ