Wybrałem się do lasu około 20.00 w stałe miejsce biwakowe 'pod świerkami'. Rok temu była tutaj trzebież lasu, więc lekko ponad dwumetrową belkę z modrzewia, która służyła za ławkę wykorzystałem na mini nodię. Przepołowiłem na pół i uzyskałem dwie solidne metrówki. Dlaczego modrzew? Bo mamy sylwestra a to najbardziej znane mi drewno które strzela w ognisku. Nie zamierzałem nocować, chciałem po prostu potrenować rozpalanie nodii, zjeść coś znad ogniska i włączyć tryb refleksji... Wyjątkowo szybko poszło mi przygotowanie całości, jednak aby kłody po rozpaleniu zaczęły się odpowiednio żarzyć minęło około godziny. Po pięciu godzinach kłody spaliły się w połowie, dlatego całość wypaliłaby się po 9-10 godzinach. Fajnie było, mgliście aż woda wisiała w powietrzu.
Piękna nodia, spędziłem podobnie kiedyś sylwka, jeden z lepszych. Kopek, u mnie też przestoje w styczniu więc jak coś to możemy się gdzieś spotkać w pół drogi.
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...