No to historia z Kajtostanami.
Poznalismy sie jakos rok temu na imprezie rowerowej, ale pewnie zadno z nas nie pamieta imienia drugiego.
Wakacje. Jestem sobie w podrozy z moimi starymi harcerami. Wychodzi na to ze bedziemy nocowac w Krakowie, wiec pisze do Rajmunda: ej stary, zalatw nam miejscowe.
Bogus wysyla numer a ja pewna ze to szwagierka Karolina (zlotowiczka przynajmniej razy jeden) ruszam pewnie pod adres.
A tu niespodzianka, drzwi otwiera zupelnie ktos inny. "Poker face" i podchody do kogo w zasadzie trafilysmy. I tak sie okazuje ze to mlode, podroznicze malzenstwo - Bogusiowi znajomi, do dzis nie wiem skad. Ide do lazienki a tam poematy nad papierem, moj wzrok lapie pierwsze z nich - Kajtostany. "A tak nasi znajomi ze studiow - mieszkaja tuz obok"
Tydzien temu.
Australia. Wyjezdzam z wioski do miasta na lot samolotem. Na pierwszym lotnisku alarm, na drugim dokladne przetrzepywanie tylko dlatego, ze stalam za blisko Turka, (ktory obiecal mi suszone figi i kawe
) Ostatnie pociagi uciekly i awaryjny nocleg u Polakow. Rozmowa o 2 w nocy schodzi na rower i okazuje sie ze Kajtostany i wielu innych znajomych to ziomki moich gospodarzy.
Kajtostany to rowniez kompani kompana przynajmniej jednego naszego forumowicza
[ Dodano: 2016-04-08, 13:50 ]
Michal N pisze:
Takie dzieciaki to naprawdę będą mogły o sobie powiedzieć, że są obywatelami świata.
Te dzieciaki maja niemale klopoty, gdy wracaja do rzeczywistosci. Maly, otwarty i wrazliwy umysl spotyka zakompleksione i ograniczone towarzystwo do ktorego musi przynalezec.
Choc w ogolnym rozrachunku i tak warto
http://wyspaszczesliwychdzieci.com/ tu dzieciaki wyrastaly z pieluch na pokladzie, swietne!